To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Aromatyczna Polana

Anonymous - 18 Luty 2011, 19:00

Ale z tego Luffego jest osiołek!! Oczywiście, że przynajmniej mi nie przeszkadza. Biedak nikt go nie docenia, oprócz mnie myślała. Podbiegła do swojego Kontrahenta i powiedziała, wręczając mu kwiaty :
- Proszę to dla Ciebie, starałam się wybierać jak najładniejsze.
Popatrzyła na niego i po chwili jej wzrok przeniósł się na Mitzraela, który rozmawiał z jej wspólnikiem. Nagle bojąc się, że kolega kapelusznik powiedziała :
-Ci też nazbieram kwiatków!
Pobiegła tam gdzie wcześniej zbierała malutkie .. no wiecie co. Gdy zebrała ich tyle mniej więcej co dla Luffego, podbiegła do nowego przyjaciela :
- Te kwiaty są już Twoje!
Miała nadzieję, że się nie pokłócą. Przecież nigdy nic nie wiadomo. Usiadła obok jakiegoś krzaczka, wpatrując się w niego i czekając na reakcję chłopaków.

Anonymous - 18 Luty 2011, 19:07

Milla miała w sobie wielce pozytywną cechę, którą Kapelusznik od razu zauważył. Była przepełniona energią i niewinną słodkością. Wręczając kwiaty Luffiemu chciała mu pokazać, że jest oddaną mu marionetką, a jednak przestraszyła się o to, czy Mitz nie będzie zawiedziony tym, że ich nie dostał. Jeja, jakież to jest urocze. Wziął bukiecik, który dziewczyna zmontowała do wolnej ręki po czym je powąchał.
- Dziękuję, to bardzo uprzejme z twojej strony.
Złapał się na tym, że w rodzinnych stronach nigdy nie był tak uprzejmy. Czyżby strach przed odrzuceniem społeczeństwa jego osoby? W końcu nie był podróżnikiem nigdy wcześniej i nie miał pojęcia jakich ludzi spotka na swojej drodze, choć tych dwoje utwierdzało go w tezie, że Kraina Luster jest przepełniona przesympatycznymi istotami.
- Oczywiście, że nie przeszkadzasz. A w zasadzie, cieszę się, że was spotkałem. Chcę się dowiedzieć jak najwięcej o Krainie. Nieważne jak weseli byli moi rodzice, to niestety nie byli zbyt douczeni, dlatego... W wielkim skrócie, bylibyście w stanie powiedzieć mi, na czym polega marionetkarstwo i całe to kontrahentowanie? Każdy może się w to zabawić?
Przede wszystkim to pytanie było skierowane w stronę Luffiego, który wydawał się być bardziej oblatany w temacie tworzenia samych marionetek. Wysunął rękę z herbatnikami trochę do przodu.

Anonymous - 18 Luty 2011, 19:24

Milla rzeczywiście była pełna energii i jakiegoś dziecinnego uroku oraz spojrzenia na świat, lecz nie przeszkadzało mu to a wręcz bardzo odpowiadało. On był czasem za poważny ponieważ stąpał twardo po ziemi mimo iż był bardzo wesołym i otwartym człowiekiem, oraz iż nigdy nie smucił się czy przejmował czymś na poważnie. Odebrał od niej kwiaty uśmiechając się do niej wesoło i obserwował jak zbierała je dla kapelusznika. Zjadł ostatniego z wziętych herbatników i lekko zdziwiony spojrzał jak Milla oddaliła się troszeczkę. Czyżby myślała iż skoczą sobie do gardeł? Przecież to było niedorzeczne ponieważ nikt po tak krótkim poznaniu nie może się zrazić do drugiej osoby. Słysząc pytanie chłopaka zastanowił się czy odpowiedzieć ale nie widział przeciwwskazań ku temu.
-Marionetkarstwo jest sztuką. Trzeba się urodzić marionetkarzem by móc to robić. Nie jest to wcale proste. A żeby być kontrahentem musisz być marionetkarzem lub marionetką.

Anonymous - 18 Luty 2011, 19:37

Nie miała zamiaru do nich podchodzić. Nawet nie wiedziała dlaczego, ale teraz chciała pobyć sama. Po chwili krzyknęła do nich :
- To wy sobie gadajcie, a ja pójdę troszkę pochodzić i to sama. Jak coś by się działo to będę krzyczeć.
Odeszła od nich, kierując się do małego lasku obok polany. Chciała trochę w coś się pobawić. Nagle wdrapała się na drzewo i zaczęła wymachiwać rękoma. Nagle do drzewa podbiegły wilki i strasznie się zaczęła bać. Nagle wysłała Luffemu wiadomość telepatyczną, że ma kłopoty i to nie małe. Strasznie bała się wilków, a na dodatek było ich tu, aż dziewięć. Nie wiedziała, że wszystko to tak się potoczy. Przynajmniej zobaczy dwóch chłopaków w akcji. Czekała, aż ktoś jej pomoże. Nagle bez zwątpienia krzyknęła najgłośniej jak potrafiła :
- Ratunku!! Pomocy!!
Siedziała czekając na ratunek.

Anonymous - 18 Luty 2011, 19:52

Chłopak uważnie wysłuchał słów marionetkarza. Czyli takie posiadanie zakontraktowanego współtowarzysza nie jest wcale dostępne dla wszystkich i można by powiedzieć, że ten chłopak był szczęściarzem. W końcu Mitz się z nimi przecież pożegna, oni pójdą w swoją stronę on w swoją i na tym się skończy cała ta zabawa. Świat jest spory i już się nie spotkają. Smutne i trochę samotne.
- Rozumiem. W takim razie jesteś szczęściarzem. Towarzystwa nigdy za wiele co?
Powiedział wesołym głosem uśmiechając się do Luffiego. Usiadł na ziemi przez chwilę relaksując się i zamykając oczy, pozwalając by wiatr trochę go pooplatał. Ot może i wydać się to dziwne, ale przyjemne. Nie zauważył z początku, że Milla się oddaliła i jak widać, a raczej słychać, wpakowała się w tarapaty. Kapelusznik spojrzał na jej kontrahenta i niewiele myśląc uśmiechnął się i zerwawszy się z ziemi ruszył w stronę krzyku. Gdy ujrzał wilki otaczające drzewo oparł się tylko na lasce i zmierzył je wzrokiem.
- Masz ochotę na piątkę po lewej i z tyłu? Ja zajmę się tymi po prawej.
Te słowa skierował do Luffiego, który powinien przynajmniej pojawić się w tym miejscu razem z nim. Spojrzał na otaczające ich tereny. Jego wzrok przykuł pień drzewa, które najwyraźniej musiało kiedyś tam zostać przewrócone. Chłopak wyciągnął w jego stronę rękę i po chwili ów pień znalazł się obok jego "porcji" wilków i skutecznie je uderzył powodując, że odleciały kawałek i skomląc zaczęły się oddalać. Przemoc na zwierzętach nie była jegoo hobby, ale, że w aktualnej sytuacji nie było innego wyjścia to co zrobić.

Anonymous - 18 Luty 2011, 20:07

Luffy słysząc co chłopak powiedział uśmiechnął się do niego ponieważ miał rację w tym co mówił. Rzeczywiście był szczęściarzem ponieważ Milla zawarła z nim kontrakt i nie miała żadnych wymagań, a jedynie sprawdziła jego siłę. Słysząc krzyk spojrzał tylko na chłopaka i zerwał się równocześnie z nim a jego marionetki biegły za nim, gotowe do działania. Kiedy wilki zostały rozdzielony nie patyczkował się tylko wysłał do boju Antonia, który wysunął swe ostrza i zaczął je atakować. Po chwili wilki odbiegły skomląc a Antonio wrócił do jego boku. Westchnął cicho ponieważ Milla chcąc dobrze wpakowała się w kłopoty i coś mu mówiło że tak będzie zawsze. Uśmiechnął się jednak do chłopaka a następnie do Mill.
-Zawsze będziesz mnie tak straszyć?

Anonymous - 18 Luty 2011, 20:17

Przybiegli do niej i ją uratowali. Ona obserwowała każdy ich ruch. Chciała sprawdzić czy może na nich polegać. Bez wątpienia mogła powiedzieć, że tak. Byli jej jedynymi przyjaciółmi no i jeszcze Leonora, która zniknęła. Nagle odpowiedziała na pytanie Kontrahenta :
- Nie. już nigdy nie będę, obiecuję. Mogę się wytłumaczyć. Chciała sprawdzić czy mi pomożecie i mogę Wam powiedzieć, że nie zawiedliście mnie.
Przecież sama mogła się pozbyć wilków. Ona była na drzewie, a wilki na dole. Mniejsza o to. Podbiegła do nich i obydwóch obdarowała po całusie w policzek. Na dodatek jeszcze się do nich przytuliła. Nagle pomyślała, że już nigdy może nie zobaczyć kapelusznika, więc powiedziała do niego :
- Jeżeli chciałbyś pogadać to mieszkam w Mieście Lalek. Myślę, że tam trafisz. Czekała na reakcję przyjaciół.

Anonymous - 18 Luty 2011, 20:36

Gdy całe zamieszanie "walki" już minęło chłopak wypuścił ciężko powietrze. Nie zmęczył się, ale jednak nie używał często swoich zdolności, których był świadom, dlatego też był z siebie poniekąd dumny, że nie odstawił jakiejś maniany i nagle się zawahał czy też w połowie, nazwijmy to, ataku, nie przerwał i dał się zaatakować bandzie wilków. Gdy usłyszał wytłumaczenie Milli, zmrużył nieco oko. I po co było ich sprawdzać? Jak widać ta dziewczynka polegała tylko na sile kompanów i najwyraźniej jakby oblali to by pewnie odeszła bez słowa i się więcej do nich nie odezwała w życiu. Ale w zaistniałej sytuacji skończyło się to najlepiej jak mogło. Pokazał swoją wartość i jeszcze zarobił buziaka. Czy to nie piękne?
- Przynajmniej nie jest nudno co?
Zapytał wesoło słysząc słowa marionetkarza, który wykazał się również ważnym instynktem, a mianowicie poczuł potrzebę opieki nad tą dziewczynką. Gdy usłyszał słowa Milli mrugnął do niej okiem.
- Myślę, że jak będę w pobliżu, to wpadnę na herbatę. Nie mam jasno określonego celu podróży jak i miejsca zamieszkania, więc nie będzie to problemem.

Anonymous - 19 Luty 2011, 16:16

Słysząc jej wytłumaczenie westchnął ciężko ponieważ ona go już testowała i doskonale wiedziała, iż może na nim polegać zawsze niezależnie od sytuacji. Czemu zrobiła to jeszcze raz nie było mu wiadome ale stało się i trudno, no bo przecież nie zrobiła nic złego czy głupiego. Kiedy pocałowała go w policzek zarumienił się zawstydzony i burknął tylko pod nosem "nie trzeba było" i następnie odwzajemnił uścisk. Ech była bardzo pogodna i to mu się podobało lecz jeśli będzie dawać mu buziaki w policzek od tak, to zawstydzi go za każdym razem. A to dziwnie wygląda żeby dorosły facet wstydził się po każdym buziaku, nawet jeśli to tylko buziak w policzek. Słysząc co mówi chłopak zaśmiał się wesoło ponieważ w istocie nie było nudno, a w towarzystwie Milly nie zanosiło się na nudę a raczej na ciągłą akcję. Ale to miła odmiana od codzienności i przyjął ją z ochotą.
-To dobrze. No nudno nie jest.

Anonymous - 19 Luty 2011, 16:36

Czy oni będą tu stać całą wieczność?? Mogli się udać na polanę i tam sobie pogadać, a nie stać i gadać w ciemnym lesie. Po chwili powiedziała dziecięcym głosikiem :
- Może wrócimy na polanę?? Troszkę tu zimno.
No, ale co mogli robić w jakimś ciemnym lesie. Pobiegła przodem i nagle znalazła się już na polanie. Usiadła obok krzaka, patrząc na motyla, którego trzymała w dłoni. Był taki piękny i kolorowy. Jej twarz mało co go nie dotknęła, ale on był szybki i jej uciekł. Była zła, że nie może mieć takiego motylka dla siebie. No, ale z drugiej strony nie mogła go trzymać w niewoli. Był on stworzeniem żywym. Cóż, niechcący spojrzała za siebie i ujrzała białego króliczka. Postanowiła go złapać. Biegła za nim, ale on był strasznie szybki i na dodatek wbiegł do jakieś norki. Usiadła niedaleko niej i czekała na niego. W końcu wystawił główkę, a ona szybko go za nią złapała. Trzymała go mocno, żeby jej ie uciekł. Po chwili go pogłaskała i malec się uspokoił. Nagle krzyknęła do chłopaków tak, żeby ją usłyszeli :
- Przyjdźcie tu do mnie to coś Wam pokażę!!!
Ciekawa była czy do niej przyjdą. Muszą bo ona tego króliczka długo nie utrzyma. Miała nadzieję, że się pośpieszą bo niespodzianki nie będzie. No cóż teraz tylko czekała, aż chłopacy do niej przybiegną, a ona pokaże im tego pięknego bialutkiego królisia.

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:05

Widząc rumieniec na twarzy Luffiego po ucałowaniu go przez Millę, Kapelusznik uśmiechnął się do siebie. Tworzyli na swój sposób uroczą parkę. Pod tym względem dobrali się perfekcyjnie. Nie dziwne, że los postanowił ich połączyć ze sobą na długie lata. Oby były one długie i spokojne... Choć jego cały czas fascynowała wojna. Nie był fanem przelewu krwi ani okrucieństwa, jednak całe to zamieszanie wyzwalało w nim dziwny dreszczyk emocji. Zdawał sobie sprawę jednak, że wiele istot pragnie żyć w pokoju i dlatego nie można próbować rozpętać kolejnego piekła miedzy ludźmi a nimi. Swoją drogą.
- Ludzie...
Mruknął do siebie ruszając w stronę polany na której przesiedzieli już sporo czasu. Nie miał zamiaru, by ktokolwiek to usłyszał, dlatego szybko się uśmiechnął spoglądając przed siebie. Nim wygodnie zdążyli się usadowić, Milla znów wołała ich w jakimś celu. Chłopak spojrzał na królika i pogłaskał za uchem. Ściągnął kapelusz i grzebiąc w nim chwilę znalazł poszukiwaną marchew. Rozdawał prowiant, ale w końcu gdzieś mu się uda uzupełnić zapasy. Wręczył go puszystej kulce, która zaczęła wesoło zajadać.
- Macie jakieś konkretne plany na dalsze życie, czy ciągła sielanka?
Nie ukrywał zainteresowania. Starał sie po prostu znaleźć sobie jakiś cel w życiu, które jak na razie było dość monotonne, a dopiero teraz wskakiwało na inne tory.

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:18

Kiedy zaproponowała wrócenie na polanę wzruszył tylko ramionami i poszedł za nią, lecz kiedy znów się gdzieś zerwała nie poszedł za nią ponieważ znów mogła ich testować. Kiedy jednak usłyszał jej wołanie leniwie podniósł tyłek do góry i ruszył w kierunku z którego dobiegał głos, a kiedy dotarł na miejsce zauważył jak trzyma na rekach królika który obecnie jadł marchewkę. Uśmiechnął się do niej i podszedł bliżej po czym pogłaskał królika po głowie, a słysząc pytanie kapelusznika spojrzał na niego ostrożnie. Zadawał dziwne pytania a Luffy jeszcze nie ufał mu do końca lecz był on przyjacielem Mill, a więc musiał mu zaufać i odpowie prawie zgodnie z prawdą. Nie chce ujawniać wszystkich swoich planów ponieważ mógł on mieć coś wspólnego z jego przeszłością a czasem lepiej nie ryzykować.
-Ja mam pewien plan ale nie mogę powiedzieć o co chodzi.

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:31

Gdy zauważyła, że oboje pogłaskali królika, a Mitzrael dał mu nawet marchewkę uśmiechnęła się do nich. Popatrzyła najpierw na Luffego, później na kapelusznika. Uważała ich za bardzo dobrych przyjaciół i postanowił już ich nie testować. Może jednak?? Nie. Mogła im zaufać i być ich wierną przyjaciółką. Nagle obiło się jej o uszy pytanie nowego kolegi. Czekała na odpowiedź swojego Kontrahenta, ale odpowiedział nie tak jak chciała. Może nadal im do końca nie ufa?? Raczej ufa i to bezgranicznie. Po chwili wstała, i włożyła króliczka z powrotem do norki, lecz on z niej wyszedł i ruszyła za nią. Pobiegła na ławkę i na niej usiadła, zostawiając miejsce przynajmniej dla jeszcze dwóch osób. Czekając na przyjaciół zerwała kwiatka i go powąchała, po czym położyła go na kolanach. Nagle powiedziała głośno :
- Kwiaty na tej polanie bardzo ładnie pachną.
Nie miała co robić, to chociaż chwilkę posiedzi spokojnie, nikomu nie przeszkadzając. Czekała na reakcję Luffego i Mitzraela.

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:37

Herbaciane Łąki były miejscem daleko położonym w stosunku do jego posiadłości na obrzeżach Miasta Lalek, toteż jedynym środkiem transportu jakim wybierał się w te strony była jazda konno na swoim perłowym koniu andaluzyjskim. Gościł w tych terenach tylko po to, aby móc uzupełnić braki torebek z dobrymi suszkami w swojej spiżarce. Do tego celu jeździł w eskorcie, a raczej towarzystwie jednej z swoich lalek. Przy okazji miał możliwość doszlifować ich umiejętności w jeździectwie, a i mógł przy sposobności nawiązać konwersację z swoimi podopiecznymi. Nie zawsze mieli czas w tygodniu, aby się widywać i choć kontrahentka miała jeden kluczyk, nie oznaczało to, że musi stale przebywać z swoim jedynym panem - jak najbardziej mogła mieć inne zajęcia, jak koncerty w filharmoniach, czy pomoce w tkalniach przy wyrobie haftów.
Obok Alfonsa jechała na swoim koniu, którego wycyzelował dla niej w zeszły piątek, Elizaveta. Jej zwierz-marionetka wyglądał na bardzo pracochłonnego - wyrzeźbiony został w perłowej masie, która w słońcu migała z lekkim łososiowym refleksem. Na pomysł ten wpadł słuchając opowieści jednego z cieni, który widział żelazne kuce na karuzeli w świecie ludzi. Uznał to za doskonały projekt do zrealizowania. W efekcie koń Elizy mógł porozumieć się z nimi w ludzkiej mowie i wyrazić swoje zdanie - w brew pozorom był bardzo dobrym rozmówcą. Na dodatek udał mu się wyważony charakter pasujący idealnie do zimnokrwistego konia.
Gdzieś pod małymi drzewkami zobaczył parę zabawiającą się w jakieś podrygi w kwiatach... Cóż, niskie kosodrzewiny były dobrym miejscem do małych igraszek.
- Jak sądzisz Elizo, czy tych dwoje przyszło na herbatkę? Bo nie wiem czy nietaktownie będzie im przerwać. - zagadnął swoją Marionetkę, zrywając ukradkiem torebkę z herbatą z ekstraktem z guarany.

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:43

Słysząc odpowiedź Luffy'ego, Mitzrael uśmiechnął się tylko szeroko klepiąc go po ramieniu.
- Takiej odpowiedzi się właśnie spodziewałem. Mądra z ciebie osoba.
Powiedział pogodnym głosem przyglądając się uważnie chłopakowi. Gdyby chciał teraz mógłby zasiać w jego głowie jakiekolwiek by chciał myśli. Coś wspaniałego do oglądania dla rozrywki. Powiedzmy, jakieś stanie na głowie albo próby stepowania. Na samą myśl światopogląd Kapelusznika się poprawił w znacznym stopniu, jednak z racji tego, że były to pierwsze osoby, które spotkał podczas swej wędrówki nie chciał ich jednak do siebie zrażać. Poza tym, zdążył ich polubić. Dobrzy ludzie. Ruszył w stronę ławki, gdzie znów wywiało Millę. Spojrzał na niebo zastanawiając się, czy ma czas by jeszcze zostać. Postanowił jednak ruszać dalej.
- Moi drodzy, niestety muszę się już oddalić. Dom sam się nie znajdzie a nie chcę nadużywać waszej gościnności. Jestem pewien, że jeszcze sie spotkamy, a tymczasem... Do widzenia.
Zgiął się w pół jak zwykle ściągając kapelusz. Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie nucąc skoczną melodyjkę. Gdzie teraz ?

<z tematu>



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group