To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Aromatyczna Polana

Anonymous - 14 Styczeń 2011, 22:42

Wolniutko wpełzł na polankę, niosąc na rączkach laleczkę piękną. Spojrzał kantem oka na śpiące coś, tutaj, ruszając w głąb polany. Krok po kroczku, aż doszedł do pewnej skały, której płaska powierzchnia idealnie nadawała się na siedzenie. Posadził pannę Fiammetę, po czym sam usiadł koło niej. Szabla zastukała o kamień. Jego ręce powoli przybliżyły się do twarzy marionetki, jednakże ucałować jej nie chciał. Zdjął z niej maskę i położył ją obok, by twarz jej w całej okazałości oglądać.
-Bądź że tak miła, opowiedz mi coś o sobie, ot .
Mruknął z entuzjazmem w głosie.

Anonymous - 15 Styczeń 2011, 15:24

Już na samym początku miała ochotę zrobić mu na złość. To było zbyt egoistyczne - nie pójdziesz bo ja tak chcę i... i co? Teraz tkwiła w ramionach Mistrza Marionetek, nie wiedząc co o tym myśleć. Dlatego zacisnęła powieki, czując jak jest sadzana na kamieniu, a maska zsunęła się z jej twarzy. Tego było za wiele! Fakt, że jest tylko lalką nie znaczy że nie ma własnej woli czy myśli, a tym bardziej uczuć. Czuła się zdradzona, co jeszcze bardziej ją irytowało.
Uniosła jednak powieki, przeciągając ten moment najdłużej jak się dało i wygładziła fałdy sukienki, żeby stworzyć jakąś chłodną barierę między Marionetkarzem i nią. Nie da się tak łatwo, ot co.
- Coś o sobie? Ale... jestem po prostu marionetką pewnego Amadeusza i to wszystko.
Przyznała cicho, nie podnosząc nawet wzroku. Nie wiedzieć czemu trochę ją rozpraszało spojrzenie Aleksa, a co dopiero powiedzieć o jego bliskości. Wolała tego jednak nie komentować, po prostu zacisnęła piąstki na materiale spódnicy.

Anonymous - 16 Styczeń 2011, 00:00

-Amadeusz? Nie znam go, ani nie znałem, skąd był? Każda lalka jaką robił była taka? Proszę, powiedź mi.
Zalał ją morzem pytań, interesowało go to. Zresztą co za marionetkarz zostawiał swoje twory ? Jak go tylko spotka to mu łeb utnie, o ile spotka, ot. Patrzył na nią dziwnie.

Anonymous - 16 Styczeń 2011, 11:38

Podrapała się po jasnych włosach i zaśmiała cicho, patrząc wyrozumiale na chłopaka. A więc to o to chodziło? Był tak podekscytowany samym faktem, że ktoś nieznany ją stworzył? Pokręciła lekko głową, po czym przechyliła ją na bok, by wpatrzyć się w twarz Marionetkarza.
- Był... stąd, to znaczy z Krainy Luster. Często podróżował z trupą teatralną, więc nie miał stałego miejsca pobytu. A lalki... Wszystkie były piękne, jednak chyba tylko ja ożyłam.
Podkreśliła słowo były najlepiej jak umiała. Niestety ostatni teatr w jakim występowały został podpalony przez ludzi i nie pozostał po nim nawet pył. W tym samym pożarze zginął też jej Amadeusz. Jakby tak spojrzeć wstecz to żaden z jej bliskich nie przeżył wojny, a ona wręcz cudem dzięki znienawidzonej walizce marionetkarskiej.
- Lepiej opowiedz mi coś o sobie. Czemu zostałeś Marionetkarzem? Dlaczego niektóre z Twoich lalek są zrobione z kości? Skąd ten strój?
Przy ostatnim pytaniu oczy lekko jej błysnęły, rozbawione. Nie wiedziała już o co pytać, a tu... no proszę.

Anonymous - 20 Styczeń 2011, 23:57

Wsłuchał się w jej słowa, po czym ziewnął zasłaniając łapką usta. Popatrzył na nią znudzonym wzrokiem, też będzie musiał odpowiadać? Skądże znowu...
-Nie udzielę ci pytania na żadne pytanie, gdyż najzwyczajniej nie mam ochoty złotko..-mruknął do niej, po czym zdjął kapelusz, przeczesał swoje włosy i założył go z powrotem. -Na mnie pora..-mruknął niezadowolony, po czym pochylił się nad lalką, cmoknął ją w czoło i szepnął cichutko: Mam nadzieje że pojawisz się jeszcze na moim statku
I tyle go było widać ~~. [z/t]

Anonymous - 22 Styczeń 2011, 11:46

Och, to było szczerze bezczelne zachowanie, ale co mogła no to poradzić biedna kukła? Wywróciła jedynie błękitnymi oczętami i podniosła się z kamienia by ruszyć w swoją stronę. Swoją, czyli przeciwną do drogi obranej przez Aleksandra, byle tylko jak najszybciej stracić go z oczu.
- Palant. - burknęła do siebie. Wcale by się nie zdziwiła gdyby teraz na jej drodze pojawił się teraz kamyczek który mogłaby kopnąć z nadludzką siłą której nie posiadała. Ale przecież była wściekła! Nie, może to za wiele jak na kukłę, ale nie podobała jej się jego odpowiedź. "Nie mam ochoty" a phi! Z takim nastawieniem daleko nie zajdzie, a przynajmniej nie w jej towarzystwie.
Zerwała jeszcze tę przeklętą maskę i spojrzała na suknię, która nadal wyglądała równie sypko i czysto jak przy pierwszym założeniu jej. Cholera, jej ubrania zostały na statku. Tyle że teraz tam nie pójdzie, bo... bo nie. Wyklęła jeszcze raz całe otoczenie w cichym mamrocie i po prostu gdzieś sobie poszła.
[zt]

Anonymous - 17 Luty 2011, 19:44

Aromatyczna polana wprawiła Mitzraela w nastrój sympatycznej zadumy. Zapachy, które docierały do jego nozdrzy przyjemnie je łechtały i wprawiały go w nastrój, w którym najchętniej usiadł by na ziemi i wypił kubek herbaty. Problem w tym wszystkim był tylko taki, że nie chciało mu się tego robić i na dobrą sprawę nie miał na to czasu. Gdy tylko się znalazł w tym miejscu momentalnie ruszył z kopyta przed siebie i zaczął zataczać kółka dookoła polany śmiecąc się pod nosem i dziękując czasowi, że stworzył taką piękną miejscówkę. W końcu jednak zabrakło mu tchu i przebierając nogami dotarł do czegoś, co wydawało się być głazem i opierając się o niego osunął się na trawę.
- Eh, jednak nie ma to jak starość.
Stwierdził i zaśmiał się do siebie. Bezpodstawne i bezsensowne narzekania były czymś co lubił robić, jednak nigdy się nie przejmował tym co się działo dookoła. Ot słowa rzucone na wiatr, a w jego głowie pojawiały się kolejne pomysły gdzie udać się dalej.

Anonymous - 17 Luty 2011, 20:03

Nagle przyszła podskakując i machając rękoma. Była zadowolona po spotkaniu z Luffym. Miała udać się domu, ale jednak on musi poczekać. Zobaczyła chłopaka, który prawdopodobnie był kapelusznikiem. Wywnioskowała to na podstawie jego wielkiego kapelusza, który bardzo się jej spodobał. Stanęła na wprost niego i powiedziała swoim nie śmiałym głosikiem :
- Witaj. Jak się nazywasz bo ja jestem Milla.
Był wysoki, wyglądał mniej więcej na dwadzieścia lat. Przystojny i miły na pewno, no ale tego ocenić nie mogła bo się jeszcze tego nie dowiedziała. Przynajmniej jego wygląd był fajny, spodobał jej się. Popatrzyła się na niego i mrugnęła oczkiem, po czym uśmiechnęła się promieniując radością. Czy on jest podobny do jej Kontrahenta? Wszystko się okaże z czasem, gdy zobaczy jak się zachowuje. Bardzo lubiła miłych i przystojnych ludzi (chłopaków). Już jedno wiedziała, że jest przystojny, a to czy okaże się miły, wkrótce się okaże. Popatrzyła mu głęboko w oczy i zamyśliła się, czekając na odpowiedź tajemniczej postaci, która na swój wygląd była na pewno miła. Może spytacie o czym ona mogła myśleć? No właśnie. Ona myślała o chłopaku, który stał na przeciwko jej.

Anonymous - 17 Luty 2011, 20:17

Nagle słońce, które go oświetlało zostało nieco przysłonięte, a jego uszu dobiegł melodyjny głos jakiejś dziewczyny, choć nie wiadomo czy nie lepiej było by ją nazwać dziewczynką wnioskując po budowie jej ciała. Jednocześnie mógł, choć nieśmiało, powiedzieć, że jest marionetką, czyli pewnie była jedną z tych, które nie trzymają się swoich właścicieli kurczowo, jak to spotykał od czasu do czasu.
- Miło mi cię poznać Millo. Mitzrael, do usług.
Powiedział z szerokim uśmiechem łapiąc za rondo kapelusza i na chwilę go zdejmując. Nigdy nie był niesympatyczny. No prawie nigdy, chyba, że ktoś naprawdę mu zalazł za skórę, ale póki co, ta istotka tylko i wyłącznie zasłoniła mu światło, a to było do przyjęcia.
- Zapraszam do wspólnego siedzienia. Może i jakiś poczęstunek się znajdzie jeżeli masz ochotę.
Wsadził rękę do nakrycia głowy i wyjął z niej zapakowane w papier herbatniki. Rozwinął je i jednego momentalnie wsadził do ust spoglądając na dziewczynę.

Anonymous - 18 Luty 2011, 17:20

Fajne imię, myślała. Po tym jak się przedstawił uśmiechnęła się i popatrzyła w jego stronę. Po chwili zobaczyła łąkę pełną kwiatów. Bardzo się jej spodobały. Po chwili mruknęła do chłopaka, obok którego siedziała :
- Wiesz może przeszlibyśmy się na tą łąkę za nami. Kwiaty znajdujące się na niej są bardzo piękne.
Popatrzyła na kwiaty, o których mu powiedziała, a następnie spojrzała na niego. Tak na pierwszy rzut oka wydawał się fajny, no i tak jest. Czy może być coś ładniejszego od kwiatków. Pachną bardzo ładnie i same w sobie posiadają jakiś urok. No, ale koniec z tymi małymi ...., no wiecie czym. Nagle przypomniała sobie o pytaniu rzuconego przez Mitzraela. Postanowiła, że jak najszybciej na nie odpowie. Rzekła do niego ze szczerym uśmiechem na twarzy:
- Nie dziękuję. Nie przepadam za herbatnikami.
Nagle znowu popędziła wzrokiem na łąkę. W niecierpliwości czekała na posunięcie jej nowego przyjaciela.

Anonymous - 18 Luty 2011, 17:49

Chłopak odłamał kawałek herbatnika spoglądając na dziewczynę mrużąc nieco oczy. Definitywnie była marionetką co też jasno mówiło, czemu nie lubi herbatników. Oj biedna istoto, nie masz pojęcia co tracisz. Przez chwilę zrobiło mu się jej szkoda, jednak co począć. Jest jaka jest i przynajmniej ma jakieś zainteresowanie, a tym zainteresowaniem była łąka pełna kwiatów. Kapelusznik uśmiechnął się szeroko i podniósł swe zacne 4 litery z ziemi ściskając laskę w dłoni.
- W takim razie do boju! Te kwiaty same się nie będą podziwiać.
Ruszył szybkim krokiem, prawie podskakując przyglądając się całej roślinności falującej przez wiatr, który ją muskał. Jakież to było piękne do oglądania.
- Jesteś wielką fanką kwiatów, czy tylko uważasz je za przyjemne dla oka? Ja osobiście wolę wszystko co związane z wodą. Strumyki, jeziora i inne takie. Uspokajający szum. Jezu jak tu cicho!
Ostatnie słowa wręcz wykrzyczał spoglądając w niebo i rozkładając ręce na boki. W końcu zakręcił się trzy razy w miejscu po czym zatrzymał wzrok na Milli.
- Nie ma ociągania się!

Anonymous - 18 Luty 2011, 18:01

Luffy po załatwieniu wszystkich swoich spraw udał się na kolejny spacer, ponieważ w miedzy czasie nie miał nic do roboty. Ostatnio miał czas tylko na krótkie spacery ponieważ co i rusz dostawał zamówienia, albo był proszony o pomoc w naprawie lalki lub modyfikacji jej. Zarabiał na tym nieźle lecz miał czasem dość ponieważ nie miał nawet czasu dla siebie, a co gorsza nie mógł zająć się swoimi marionetkami. Już wile razy zastanawiał się nad jakimś usprawnieniem dla Antonia i Chucka ale brakowało mu czasu. Nim się spostrzegł dotarł wraz z swymi lalkami na jakieś łąki a ściślej mówiąc na polanę na której rosły kwiaty. Uśmiechnął się ponieważ miejsce wyglądało na przyjemne do relaksu, a on tak bardzo go potrzebował że nawet kamień mu do tego wystarczy. Dostrzegł jednak sylwetki dwóch postaci, z czego jedna była tak znajoma iż zaczął się zastanawiać kto to może być, lecz kiedy podszedł bliżej wszystko się wyjaśniło. Była to Milla i jakiś człowiek jej towarzyszący, lecz widząc kapelusz na jego głowie już wiedział iż to kapelusznik. Jakiś czas temu spotkał kapeluszniczkę lecz szybko uciekła ponieważ nie umiał nawiązać dobrej rozmowy jak zwykle. Podszedł jeszcze bliżej nie chcąc im jednak przeszkadzać ponieważ mogli być w trakcie rozmowy.
Anonymous - 18 Luty 2011, 18:14

Gdy tylko usłyszała, że kolega kapelusznik ją zawołał od razu udała się za nim. Nagle zaczęła się kręcić i upadła na ziemię. Wstała i zobaczyła swojego Kontrahenta, którym był Luffy. Pomachała do niego i pokazała ręką, ażeby do nich się dołączył. Krzyknęła do niego swoim głosikiem :
- Luffy choć do nas!!!
Miała wielką nadzieję, że ją usłyszał. Spojrzała na kapelusznika i spytała trochę onieśmielona :
- Tamten chłopak to Luffy i jest moim Kontrahentem. A teraz spytasz co to Kontrahent?? To jest pakt, który marionetka zawiera z marionetkarzem. Myślę, że już wiesz o co chodzi?
Wyjęła z kieszeni kokardkę i nazbierała dużo pięknych kwiatów, po czym związała je nią. Kwiaty wyglądały pięknie, teraz tylko chciała podarować je ...... hmm. No właśnie komu?? Oczywiście dla Luffego!

Anonymous - 18 Luty 2011, 18:23

Kapelusznik dojrzał nową osobę, która pojawiła się na polanie chwilę wcześniej niż Milla, dlatego też skupił się na tej osobie dość porządnie. A przynajmniej na tyle porządnie, na ile pozwalało mu jego skupienie się w tym momencie. Gdy tylko dziewczyna padła na ziemię, chłopak spojrzał na nią z uśmiechem. Taka niezdarność jest wspaniała i on też chciał się wręcz brutalnie rzucić w te kwiaty, jednak poczucie wychowania w tej sytuacji wzięło górę. Gdy ów Luffy podszedł do nich, Mitzrael złapał z kapelusz i szybko ściągnął go z głowy zginając się w pół.
- Przyjemnie mi cię poznać. Mnie zwą Mitzrael.
Wysłuchał co Milla miała do powiedzenia na temat kontrahenta. No proszę, jest to interesująca rzecz o której wcześniej nie słyszał. Takie są skutki siedzenia na jakimś zadupiu i nie poznawania świata. Koniec końców, dobrze się stało, że tak potoczyła się historia jego rodziny. Teraz zastanawiał się, czy każdy może zostać takim kontrahentem. Przydała by się jakaś marionetka do pomocy.
- Herbatnika?
I ponownie pojawiło się zawiniątko ze smaczną przegryzką, której normalnie jedząca osoba na pewno by nie odmówiła.

Anonymous - 18 Luty 2011, 18:49

Słysząc jak Milla go woła zatrzymał się niepewnie ponieważ nie wiedział czy podejść do nich, dla tego iż mogło to być niegrzeczne wtrącać się do rozmowy, nawet jeśli nie mają nic przeciwko. Ale skoro był zapraszany nie mógł odmówić ponieważ to również będzie niegrzeczne, więc westchnął cichutko i podszedł do nich a jego marionetki ruszyły za nim. Kiedy kapelusznik ukłonił się na jego twarzy pojawił się uśmiech ponieważ miał on dobre maniery, a to w obecnych czasach rzadkość. Również sie ukłonił po czym wziął jednego herbatnika i zjadł go powoli. Bardzo je lubił i był wdzięczny kapelusznikowi za to iż je posiadał.
-Miło mi jestem Luffy. Dziękuje za herbatniki.
Wziął sobie jeszcze dwa po czym usiadł na ziemi i odprężył się. Było tu spokojnie i nic nie zamącało tej ciszy, prócz ich rozmów ale to było do zniesienia. Spojrzał na kapelusznika i uśmiechnął się przyjaźnie.
-Chyba wam nie przeszkadzam?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group