To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto Lalek - Skwer w centrum Miasta.

Anonymous - 16 Sierpień 2011, 20:36

Zauważył co dziewczyna,wyrabia wydawała się tylko słodką dziewczyną, ale to tylko wygląd postanowił temu zaprzestać i powiedzieć jej coś.Powiedział do dziewczyny z oburzeniem
-Przestań, bo mnie denerwujesz.
Czekał na reakcję dziewczyny i w tym czasie postanowił zerwać i zjeść jabłko złapał je w rękę i otarł z brudu,ponieważ zawsze mu matka powtarzała,że niema jeść brudnych owoców,zawsze go, to denerwowało, ale się w końcu nauczył,było, to trudne do nauczenia tak myślał zawsze.Jabłko po ugryzieniu było pyszne i rozpływało się ustach nie przypadło, jednak mu, to do gustu, bo lubił kwaśne i lekko twarde .

Anonymous - 16 Sierpień 2011, 20:46

Spojrzałam w kierunku, z którego dobiegł męski głos. Ot niespodzianka, na drzwie siedział jakiś tajemniczy jegomość.
-Aha. -rzuciłam sucho. -I co w związku z tym? -spytałam, czy może raczej po prostu powiedziałam, nadal tym samym, wypranym z emocji głosem i poraziłam prądem kolejnego przechodnia. Nie były to jakieś mocne kopnięcia. I do tego niezbyt długie. Dup, kolesia zwija, ale po chwili już znów ma władzę w mięśniach, wstaje i odchodzi. Ot prostota działania. A ile zabawy!
Facet wyraźnie mnie kusił. To jabłko... no po prostu nie mogłam się powstrzymać. Używając telekinezy wyrwałam mu je z dłoni i walnęłam nim w jego czoło. Uderzenie nie było potężne, ale na tyle mocne, żeby jabłko rozwaliło się na kawałki. Część z nich wylądowała na ubraniu mężczyzny, część na ziemi a ta najlepsza cześć, ta najbardziej fuksiarska - w jego włosach. Och, jak one teraz będą się cudownie lepiły!

Anonymous - 16 Sierpień 2011, 21:07

Jak zwykle saskeczo trafił na kogoś z zaburzeniami psychicznymi postanowił się odegrać. Wziął szybko jabłko i pojawił się w ułamku sekundy za nią dzięki swojej umiejętności i rzucił w nią jabłkiem i ona również była cała w kawałkach jabłka.Saskeczo otrzepał się cały z kawałków jabłka i postanowił dalej sobie siedzieć na drzewie. Nie używał do tego teleportacji, więc wspiął się tam samodzielnie postanowił pomyśleć o czymś fajnym i zasnąć wiedział, że tak się skończy bycie dobrym postanowił już nie zwracać na, to uwagi.Zawiał lekko wiatr jego włosy się unosiły jakby chodziły po wietrzę, a włosy dziewczyny były tak zalane sokiem z jabłka, że nawet ich, to nie ruszyło.
Anonymous - 17 Sierpień 2011, 20:26

-Och Ty! -wkurzył mnie. I to jak. Rzuciłam portalem w pień drzewa, przecinając go, po czym całe drzewo uniosłam. Oczywiście razem z nim.
-Żegnam pana. -rzuciłam sucho, wytworzyłam portal i wrzuciłam do niego drzewo razem z chłopakiem. Gdzie wylądował? Dowiecie się na końcu postu. W każdym razie daleko. Będzie musiał nieźle zapierniczać do domu.
Po tym chamskim, ale jakże satysfakcjonującym uczynku wytworzyłam kolejny portal. Tym razem sama w niego wskoczyłam i wylądowałam u siebie w domu. Musiałam się umyć i przebrać.

zt

Saskeczo -> wymuszone zt -> Stacja metra

Anonymous - 20 Sierpień 2011, 13:27

Ori powolutku kroczyła sobie zatłoczoną ulicą wśród kawiarenek i sklepów. Wśród ludzi z uśmiechami od ucha do ucha. Wśród Marionetkarzy spacerujących ze swoimi lalkami. Czuła się samotna. To był fakt. Ale zdążył się już do tego przyzwyczaić. Sama nie wiedziała ile czasu minęło odkąd kapelusznik ją zostawił. Nie było to teraz jednak ważne. Ważniejszym było rozglądanie się i obserwowanie wszystkich dookoła. Może gdzieś wśród tych uśmiechniętych mordek ujrzy jedną równie samotną i poszukującą jak ona?
Tego typu myśli były motorem napędowym małej marionetki. Ufając przeznaczeniu, wędrowała to tu, to tam. Niestety owo przeznaczenie wciąż zwodziło dziewczynkę. A może to ona źle odczytywała jego znaki? Zamyśliła się nad tym bardzo i zaczęła analizować swoje ostatnie kroki szukając momentu, w którym mogła popełnić błąd.
W swym zamyśleniu zapomniała o bożym świecie. Nieporadne dziewczątko przydepnęło sobie brzeg czarnej, falbaniastej sukieneczki, wykładając się przez to na chodniku. Podniosła głowę, ale nawet nie jęknęła. Nie miała takiego nawyku. Z resztą to i tak nie bolało jakoś specjalnie.
Podparła się na rękach i usiadła, otrzepując sukienkę i poprawiając włosy. Jakoś nie spieszyło jej się by wstawać.

Abdio - 10 Luty 2012, 00:41

Oniryczne miasto koszmarów przeplatało się z uliczkami dziecinnych marzeń. Na jednej ulicy leżały ogromne lalki z czarną mazią wypływającą ze wszystkich otworów ich sztucznych ciał. Huśtawki naszpikowane kolcami w ciągłym ruchu. Domy zmieniające swe położenie jakoby wędrujące klatki. Zaraz za nimi były ciepłe drewniane chatki, w których palił się wesoło kominek, a wokół którego zebrały się urocze laleczki w pięknych sukienkach i wytwornych mundurkach. Wystarczyło stawić krok by spać ze schodów prosto w złom zniszczonych lalek lub ich części. Wystarczyło zaś postawić nogę tylko nieznacznie bardziej w prawo, a już można było dostać ciepłą herbatę od miłego lalkarza, który wraz ze swymi dziećmi cieszył się z przybycia gościa. Wszystko to może pomieszać w głowie. Szczególnie komuś kto nie do końca pojmuje świat i jeszcze do teraz był zdenerwowany, że ludzie są źli! Tak, kotek był dobry, a ci ludzie takie rzeczy robili. To było niehonorowe i nieetyczne i nieładne! Nie to żeby teraz o tym myślał. Był całkowicie pochłonięty rozglądaniem się i tym aby nie postawić fałszywego kroku na ciastku, które nie tyle było tu poczęstunkiem co sprytną pułapką, która powodowała zapadnięcie się nogi i w najlepszym wypadku bolesny upadek, a najgorszym zmienia się tylko przymiotnik na śmiertelny. Uważał jednak tak jakoby wcale tego nie robił. Mierzył co prawda okiem ziemię przed nim. Krok nim postawił pewniej, musiał być poprzedzony przez delikatne dotknięcie ziemi czy czasem nie jest fałszywym podłożem. Z drugiej zaś strony miał w dłoniach spory kubeczek, na którego boku była piękna ornamentyka domków dla lalek oraz uszko w kształcie włosów bądź jakiegoś ogona? Abdio długo nad tym nie rozmyślał. Zajął się po prostu pyszną herbatą, która wciąż jeszcze ciepła ogrzewała mu nos i usta gdy się nad nią pochylał, a robił to często. Niemal bez przerwy szedł w takiej pozycji co jakiś czas ośmielając się wziąć niewielki łyk. Wtedy jednak zaledwie płyń zwilżył usta i już gdy pierwsze krople pojawiały się na języku, jak rosa rankiem na płatkach kwiatów, kot odsuwał znów nieznacznie kubeczek i przełknął wciąż jeszcze ciepły płyn. Małe ilości o dziwo nie były spowodowane ciepłem napoju. Już od dawna przestał kierować strumień zimnego powietrza ze swych ust aby wzburzyć taflę herbaty. W końcu znalazł się w miejscu, które na pozór wydawało się miłe. Nawet tu jednak była obecna groteska i to nie wśród kawiarenek, które kryły za sobą dziwy, lecz na samym środku chodnika. Stało tam drzewo, które zamiast owoców miało na sobie (nie, nie komunistów) głowy lalek. Do tego jeszcze liście, które były normalne. Za to z samej natury nienormalne owoce były udziwnione przez zaszyte blizny czy otwarte czaszki, z których wystawało coś na wzór mózgu. Wszystko to było rzadko zauważalne przez przechodniów, lecz gdy bliżej się przyjrzeć można dojrzeć naprawdę przerażające obrzydliwości. I w ten właśnie sposób Abdio stanął i widząc lalkę, której bokiem wychodzi zawartość czaszki (Czemu tego nigdy nie ma w zwykłych laleczkach, a w tych do straszenia zawsze?!) oraz ma zaszyte lewe oko. Kotek początkowo stanął. Jednak już po sekundzie cofnął się gwałtownie i zaczął się rozglądać w nadziei, że ktoś sobie zrobił z niego żart. Nie to żeby nie widział już obrzydliwych rzeczy, lecz zawsze wyglądało to jak coś odrealnionego, a nie jak niemal prawdziwa głowa w miniaturowej wersji. Poza tym zupełnie nie był przygotowany na to wszystko po tym jak wszedł w miejsce, które wydawało mu się być miłym. Stał więc teraz z herbatą w rękach rozglądając się jak szaleniec we wszystkich kierunkach tylko nie na drzewo. Ręce wciąż miał zajęte przez wspomniany wcześniej napój.
Anonymous - 10 Luty 2012, 01:22

Huntera zawsze takie miejsca zadziwiały. Ile razy by nie odwiedzał miasta lalek to działo się co innego. Coś się zmieniało a coś znikało. Tak samo ludzie. Za każdym razem spotykał kogo innego. Nowe sklepy, niedawno założone kawiarenki. Dla takiego człeka albo raczej Lunkatyka jak on to był raj. Zawsze znajdował coś co mógł opisać. A trzeba napomknąć iż bardzo lubi to robić. To był kolejny jego dzień spędzony tutaj. Zdążył już nawet ograć kilka osób w pokera i nieco napełnić swój nieco zubożały portfel. W jakimś przybocznym sklepiku zakupił coś słodkiego i całkiem z siebie zadowolony uśmiechnął się wdychając zapach miasta Lalek. Żadne widoki go nie dziwiły, nawet drzewo mające zamiast owoców miniatury głów. Nieco groteskowe ale szło do tego przywyknąć przecież. Raźno stawiał kroki, nie przejmował się żadnymi pułapkami (o ile takowe w ogóle istniały i nie było czystą fantazją kota). Otworzył jedną z paczek nabytych niedawno żelek i wrzucił jedną sobie do ust. Stanął i przez moment rozejrzał. Jego oczom ukazał się widok owego wspomnianego drzewa i dachowca, który stał i się w nie wpatrywał. Hunter uniósł nieco jedną z brwi. Miał wrażenie jakby te stworzenie nigdy tutaj nie było. Kolejne stawiane kroki sprawiały, że był coraz bliżej owego osobnika. w końcu stanie jak idiota nie popłaca. Ciekaw też był co tak poruszyło kota. Może uda mu się to opisać. Uczucia zawsze go intrygowały i lubi o nich pisać, stąd tez jego zainteresowanie zachowaniem Abdio. Gdy już się znalazł przy nim uniósł rękę i położył na jego ramieniu. Zaśmiał się krótko i poklepał.
- Nieco przerażająco wygląda co ?
Zagadnął wesoło. Wszak ta roślinka jakoś specjalnie go nie przerażała, ale w rzeczy samej jest w niej jakaś groteska. Rozumiał, że niektórych to ruszało, ale w jego oczach to było raczej śmieszne. No jednak to tylko jego opinia a nie innych. A jak wiadomo co kraj to obyczaj a charakterów multum. Nie ma dwóch takich samych osób, chociaż mogą na pozór być podobne.
- No już nie trap się tak tym widokiem, bo jeszcze będziesz miał koszmary..
Zasugerował delikatnie i wygrzebał z opakowania żelkę o smaku wiśniowym i wpakował do ust, co poradzi iż to jego ulubiony smak. Przez chwilę główkował aż w końcu pod nos kota podsunął je i mruknał.
- Częstuj się, że..

Abdio - 10 Luty 2012, 01:49

Mru! Mru! Mru! Czyli w przetłumaczeniu na język ludzi: "Oczywiście, że istnieją!". Tutaj niestety nie sposób jest nie zgodzić się z kotkiem, który sam na takie coś natrafił. Co prawda nie było takowych na głównych drogach, które były najczęściej przez różne duszyczki uczęszczane. Tam nie było sensu ich zakładać bo przestałyby być pułapkami już po pierwszych dniach. Takie tajne zapadnie i wszystkie inne dziwy ukrywały się w bocznych uliczkach. Zresztą Abdio zawsze wolał poskakać więc wybierał drogę niczym z jakiejś gry, a przy niej najczęściej ludzie próbowali dopaść takie biedne kotki. Tak się jednak złożyło, że bardzo mało mieli ofiar, a przez to nie doskonalili się w kunsztownej sztuce polowania. Kotek był jednak zupełnie inny. On nie opisywał rzeczywistości. Wolał zdecydowanie ją przeżyć, a robił to w sposób niezwykle bujny. Tam gdzie inni rzucą tylko okiem on spędzał kilka dni. Tam gdzie inni rzucą przekleństwo on rozmyślał długimi godzinami. Tam gdzie inni piją herbatę on delektuje się jej smakiem i zapachem. I w końcu w drzewie, w którym niektórzy widzą brzydką dekorację czy groteskę typową dla miasta lalek on widzi coś przerażającego i intrygującego. Coś co nie powinno tu mieć miejsca. Coś co na tyle zabsorbowało jego uwagę, że całkowicie nie zauważył nadchodzącego człowieka czy też inną istotę posiadającą pewne cechy ludzkie lecz nie będąca ani homo sapiens, ani na szczęście homo sovieticus. Można nawet rzecz, że został całkowicie zaskoczony i na dotknięcie ramienia tylko odskoczył gwałtownie. Przy tym wydał z siebie ciche miau dalekie jednak od nienawistnego syku wydawanego przez zaatakowane kota. Było to raczej miau podobne do przerażonego stworzenia, które gotowe jest do ucieczki, lecz nic takiego nie nastąpiło. Może sprawiły to słowa nieznajomego, może to, że jeszcze nie zaatakował go próbując wyalienować jego ja i wysłać je do jakiś zaświatów czy, co gorsza niebytu. Nie szybko też zrozumiał o czym nieznajomy mówił, lecz gdy to pojął natychmiast wrócił typowy dla niego styl wysławiania się związany ze zbyt dużą ilością słów, aczkolwiek nieco poprawił się od ostatniego razu.
-Kotek uważa, że to jest nieładne. Kotek nie rozumie dlaczego to tutaj jest i mru. Kotek sądzi, że to drzewko powinno być w innym miejscu! Poza tym kotek wie, że powinien przestać mówić kotek mruuuu - "No nie da się!" Pomyślał w myślach znów kierując swoje spojrzenie ku herbacie. Spoglądając w nią nieco się uspokoił, a nawet uśmiechnął. Zauważył tam siebie co go na tyle rozbawiło, że nawet przyozdobiło twarz kota uśmiechem. Szybko jednak pojawiły się kolejne słowa, na które kot raz jeszcze oderwał się od herbaty, którą właśnie postanowił się poczęstować i spojrzał na nieznajomego, który dość nietrafnie odciągnął kota od drzewa. Co prawda Abdio przestał zwracać uwagę na głowy, lecz teraz zajął się czymś znacznie gorszym.
-Naprawdę myślisz, że kotek będzie mieć koszmary? - Spytał całkowicie szczerze, a w jego głosie jak i spojrzeniu widać było przerażenia samą myślą możliwości zostania nawiedzonym przez złe duchy nocą. Łagodna metafora nie złagodzi jednak nieprzyjemności jakie się z tym wiążą i jakie ktoś taki jak Abdio posiada. Jego spojrzenie jednak nie długo mogło skupiać się na oczach nieznajomego. Gdy ten tylko poruszył ręką niemal odruchowo niebieskie oczy podążyły za ruchem. Zobaczył żelka. Co prawda nie chciał jakoś specjalnie ale sam widok słodyczy wywołał uśmiech, podobnie zresztą jak ujrzenie swojego odbicia w tafli herbacianego jeziorka. Po chwili nawet został poczęstowany, lecz nie od razu wziął. Natychmiast jednak powiedział.
-Miau! kotek się chętnie poczęstuje.
Najpierw jednak musiał przełożyć kubeczek trzymany dotąd oburącz do jednej ręki, a dopiero później wsunął palce pośród żelki. Nie szukał długo. Nie był zbyt wybredny, a może zbytnio był zadowolony z darowizny żeby wybierać. Wyciągnął niemal pierwszego żelka, na którego natrafiły jego palce. Po chwili nawet skierował go ku swoim ustom, lecz zatrzymał się jeszcze.
-Kotek może poczęstować herbatką
Poruszył lekko ręką, w której trzymał spory kubek. Sprawiało mu to niemałą trudność ze względu na rozmiary naczynia. Mimo wszystko na razie jeszcze balansowało na jego dłoni i dopóki Abdio był wstanie trzymać równowagę zarówno swoją jak i kubeczka (a raczej miseczki z uchwytem) to nie musiał się obawiać o swój cenny napój. Pytanie też czemu Abdio nie wziął tego jak człowiek w filiżance czy chociażby w kubeczku (Chociaż tu bardziej odpowiednia jest czekolada). Powód jest komicznie prosty. Chciał zabrać ze sobą jak najwięcej więc wybrał największe z dostępnych naczyń, a przynajmniej takie, które wypełnione byłby wstanie swobodnie nieść. W końcu też położył żelka na języku i schował go za kurtyną z warg rozpoczynając makabryczne przedstawienie przeżuwania biednego tworka.

Anonymous - 10 Luty 2012, 02:30

Hunter już wiele różności na tym świecie widział. Nie to, że go nie ruszały, czasem jednak aż nad to potrafił się nad czymś rozwodzić. Groteska- ona najmniej go pociąga toteż i owe drzewo jakoś niespecjalnie przyciągnęło jego uwagę. może to przez surrealizm albo niezwykłość wydało się zbyt typowe jak na tę krainę. Poza tym jest wiele ciekawszych rzeczy nad którymi naprawdę warto deliberować. Taki obieżyświat jak białowłosy mógł coś o tym powiedzieć. Kotek by się nasłuchał jego opowieści mchu i paproci. Szarooki jednak nie jest zbyt wyrywny do opowiadania, o ile się go rzecz jasna nie poprosi.
Co do pułapek może i były, ale najwidoczniej Hunter jakoś nie przywiązywał do nich uwagi i na takowa się nie natknął. toteż był spokojny o swój żywot, no i nie jest z natury podejrzliwy co robi też swoje, czasem na jego zgubę niestety. Można to też zwalić na to, że może owe konstrukcje miały kotkowy radar i wpadały w nie tylko takie Abdio podobne stworzenia. No nic, nie ma się co nad tym dłużej rozwodzić bo nie ma to większego sensu. Teraz byli na głównym placu, w towarzystwie urokliwego drzewa i jego głów. Przez chwilę Lunatyk się mu przyjrzał. Przechylał głowę z jednego boku na drugi, oceniał. Mimo wszystko zalatywało mu groteską więc wzruszył ramionami.
Chłopak także miał bujne życie i wszystko brał na swój jakże optymistyczny sposób patrzenia na świat. Nigdzie nie doszukiwał się niczego złego, strachliwy także nie był. Stąd takie a nie inne podejście do pewnych spraw i ludzi. Nie miał nigdy problemu z zawiązywaniem znajomości. Co widać na załączonym obrazku. Toteż zdziwił się gdy kot szybko niemal odskoczył i spojrzał lekko wystraszony. No tak mógł się spodziewać, że go zaskoczy. No ale, co ma być będzie.
- Cóż, piękno to pojęcie względne kocie. Każdy lubi co innego i inaczej to ocenia.
Uśmiechnął się w jego kierunku jakby dodawał otuchy. Fakt może drzewo piękne nie było dla niego, dla Huntera też z resztą. Z pewnością jednak znajdzie się osoby, którym ono się podoba. Przyglądał się ciekawie dachowcowi, słysząc jego pytanie zamrugał zaskoczony oczami. No tego się spodziewał.
- Myślę, że chyba raczej nie. o ile dalej nie będziesz się w nie wpatrywał i o tym rozmyślał. No bo jak by nie patrzeć, te głowy są tak nierzeczywiste, że aż śmieszne i nie ma się co ich bać czy uważać, za brzydkie.
Widząc jak Kot go obserwuje mimowolnie się uśmiechał. Ciekaw był czy też zobaczy poruszający się ogonek. Jeśli tak w ogóle skupiać się na oczach Huntera to widać na jednym z nich znamię, dosyć spore. Dziwne, że Abdio się tym nie zainteresował, ale w sumie jednak dobrze. Znaczyło to tyle iż wcale się tak nie wyróżnia. Słysząc jednak entuzjastyczną odpowiedź tylko kiwnął głową i uśmiechnął ponownie. Lubi się uśmiechać tak samo jak i opowiadać dowcipy. W ogóle nie lubi gdy ktoś się smuci. To jego zdaniem strata czasu a żyć trzeba tak aby niczego potem nie żałować. Nie ma czasu na smutek, ból i łzy. Trzeba się cieszyć póki można.
Wodził wzrokiem za ruchami kotowatego i czekał aż ten w końcu wyciągnie żelka. Widać był tym bardzo zachwycony co cieszyło i pokerzystę.
- Większego naczynia to nie mogłeś wziąć co?
Zachichotał przyglądając się owemu naczyniu. Właściwie to nie miał ochoty na picie, ale nie omieszka się poczęstować gdy najdzie go taka ochota. Wsadził natomiast dłoń w opakowanie i wyciągnął żelka, tym razem na chybił trafił. Podrzucił go a potem złapał w wargi i chwytając językiem wsadził do ust i je zamknął. Chwilę pogryzł i połknął. Żelki to jest to co lubi najbardziej chociaż batony i czekolady także są przez niego mile widziane. Przechylił głowę na bok mrużąc swoje szare oczy. Wypadało zapytać o imię i się przedstawić, skoro już rozmawiają.
- Jestem Hunter a na Ciebie jak mówią Kotku..
Zapytał i czekając na odpowiedź utkwił swój wzrok w jego oczach.

Abdio - 10 Luty 2012, 03:05

Przyjdź tu kiedyś ze mną jako mg i zobaczymy czy są tutaj pułapki! (Chwila przerwy na śmiech szaleńca) Wracamy do programu. Tak więc kotek przestraszył się. Nawet nie dlatego, że drzewo było straszne. Chodzi tutaj o sam fakt bujnej wyobraźni, która podsunęła białowłosemu wyobrażenie prawdziwych ludzi w takim właśnie stanie. Teraz już jednak, jak to kot, zajmował się zupełnie czymś innym jakby całkowicie odwiedziony od tematu drzewa. Nawet koszmarami się tak nie przejmował, tym bardziej po zapewnieniach, że wcale mu nie grożą. Nie oznacza to jednak, że jeśli tylko mu się coś złego przyśni to przyjdzie na skargę do Huntera choćby i w samym środku nocy. Nawet gdyby była to noc końca świata (Bo skoro jest dzień to i noc musi być!). Co więcej nie zabawi tam długo tylko się poskarży i już zostawi biedaka na próbie ponownego zaśnięcia co niezawsze jest tak łatwo jak mogłoby się wydawać. Nie można też powiedzieć, żeby sam kotek nie zwiedził licznych terenów i nie wiedział wiele. Problem jednak w tym, że jego umysł działał na wpół dziecięco na wpół kocio. Takie właśnie połączenie tworzy mieszanine, która jest całkowicie przeciwna jakimkolwiek ważnym rzeczom. Zwykłe przeczucie znajdzie u niego szerszy wydźwięk i zostanie opowiedziane lepiej niż realne fakty. Stąd liczne opowieści o goniących go stworach, o których nie potrafi nic powiedzieć. Stąd też wzięła się typowy dla kota całkowity brak orientacji. Abdio nie był wstanie nawet trafić do domu z miejsca gdzie pracował, a przecież było to jedno pomieszczenie. Pomieszczenie, w którym nic nie było groteskowe. Rzeczy straszne, turpistyczne, naturalistyczne czy właśnie groteskowe omijał jak tylko mógł najszerzej głównie z powodu jego wyobraźni, które podsuwała mu prawdziwe obrazy. Najgorsze nie były jednak takie jak teraz prawdziwe rzeczy, ale "przewidzenia" jak to zwał Abdio, a wyobrażenia jak nazwie to każdy normalny człowiek, w których rozmówca zmienia się nagle w średniowieczną śmierć czy też inne obrzydlistwo. I jak wtedy mały kotek ma poprawnie fukncjonować? Nie jest to w żaden sposób możliwe! W żaden! Jest jednak jeden punkt, w którym Abdio nie mógł się zgodzić z nieznajomym. Wiedział co prawda, że różni ludzie lubią różne rzeczy, jednak piękno nie było względne. Przecież czym innym jest podobanie się, a czym innym piękno! Tak to właśnie sobie tłumaczył, a teraz w sposób jeszcze bardzo zawiły zaprotestował w następujących słowach.
-Kotek uważa, że piękno jest obiektywne! - Tylko skąd kot zna takie skomplikowane słowa jak obiektywny czy subiektywny? Tego niesposób wytłumaczyć inaczej niż zwykłym przypadkiem. Wyczytał taki termin gdzieś w książce i przypiął karteczkę z nim w swoim mózgu. - Mru - Zakończył to swoim ultima ratio, którego nie było jak podważyć bo też nie dało się zrozumieć, a z niepojętym walczyć niesposób. Nie taki był jednak jego cel, a po prostu fakt, że jako niezbyt mądry w tych sprawach nie potrafił powiedzieć nic co nie mogłoby zostać natychmiast obalone i kotkowi znów zachwiałby się światopogląd. Ostatnio zdecydowanie dzieje się to zbyt często...
-Ale one są brzydkie! Są. Mru.
Zakończył w ten sam sposób nawet nie wysilająć się na argumentowanie bo też co miałby argumentować? On uważał je za brzydkie więc takie były i nie dopuszczał nawet do siebie myśli, że mogłoby być inaczej. Poza tym wychowany na arystotelesowskiej poetyce uważał, że naczelną zasadą sztuk powinna być mimetyczność, a więc coś nierzeczywistego było z natury brzydkim lub przynajmniej dziwnym. W tym wypadku brzydki było o wiele trafniejszym określeniem. Nie pasowało to ani do świata ludzkiego, ani nawet do dziwów krainy luster. Zawsze bowiem na drzewach rosną rzeczy przydatne, a nigdy zupełnie bezużyteczne i brzydkie. Do tego do główki kota wpadła jeszcze jedna myśl. Można by rzecz wielce istotna. Przecież jeśli to drzewo to może te głowy traktuje jak takie przyszłe drzewka? A co jeśli wyrośnie ich więcej. Kot skrzywił się wyraźnie na samą myśl, chociaż trudno było osobie trzeciej zrozumieć co jest powodem zmiany na twrzy Abdia. Po dłuższej chwili usłyszał o jego pięknym kubeczku i w ogóle nie zauważył w jego słowie żartu. Odpowiedział nawet!
-Kotek już nie mógł, a chciał bo nie chciał zostawić pysznej herbatki, a tak mógł ze sobą wziąć więcej - Niemal teatralna zmiana nastroju. Co prawda w wypadku tej istoty całkiem szczera lecz niezwykle szybka. Jeszcze przed chwilą widać było grymas teraz zaś wesoły uśmiech ze swego "geniuszu". Jeśli zaś mówimy o oku to nie jest ono niczym dziwnym dla Abdia, który widział nawet wielkich ludzi oraz inne dziwaczne rzeczy. Widział rogi na głowach niektórych, a nawet ręce jak jakieś rękawice bojowe. To wszystko sprawiło, że na oko nawet nie zwrócił uwagi i dalej nie zwraca. Wkrótce jednak przyszło się przedstawiać czyli to co kotom wychodzi z takim trudem. Nie powiedział po prostu jak zwykły człowiek "Jestem Abdio" zrobił to w taki sposób:
-Na kotka? Na kotka różnie mówią, ale kotek ma imię! Hai, takie ładne i ono brzmi Abdio. Mru. Prawda, że fajne? I nawet coś znaczy! Tylko kotek nie pamięta teraz co takiego.
Z drugiej zaś strony nie skończył tylko na tym. Zjedzony żelek został wymyty odpowiednią ilością herbatki, która znów znalazła się w obu dłoniach. Niebieskooki przyglądał się głównie nieznajomemu. Nie wiadomo czy z zainteresowania, czy ze strachu i braku ufności. Wiadome jest, że z jego twarzy można odczytać wszystko, lecz o ile dotyczy to aktualnych myśli i odczuć kota natomiast nic większego nie jest możliwym do wyindukowania ze względu na zaniknięcie pod obrazami chwil. Tak więc teraz nieco spoważniał. Nawet jakby się zamyślił. Nad czym to się tak głowił? Tego tak łatwo nie zdradzi. Nim jednak przyjął tę pozę powiedział jeszcze.
-Kotek uwielbia żelki i czekoladki i różne słodycze i one wcale nie są złe prawda?

Anonymous - 13 Luty 2012, 13:18

/ Przepraszam, że tak długo. Miałem odpisać wczoraj ale pewna osoba mi przeszkodziła i musiałem wyjść >.>. Przepraszam./

Gdyby taka sytuacja wynikła to zapewne Hunter wcale by go nie pognał. Zapewne też nie mógłby powrócić do snu. Nie lubi gdy ludzie z jego powodu się boją. Toteż zapewne przytuliłby i takie szmery bajery aby kota uspokoić. Taki już po prostu jest i wątpliwa sprawa aby to się szybko zmieniło czy, że w ogóle zmieni.
Nie miał pojęcia jak działa umysł Abdio toteż i jego słowa mogły zostać w różny sposób odebrane. Białowłosy niezbyt zastanawiał się nad faktem w jaki akurat odbierze je kot. W każdym razie dla niego groteskowe rzeczy były po prostu śmieszne i nic tego nie zmieni. w taki głowach na przykład, nie doszukuje się niczego realnego, więc o nich nie myśli, ot. Z resztą po co myśleć o czymś niemiłym? Po prostu takiej potrzeby nie ma, ot. Zdecydowanie woli skupić się na przyjemniejszych rzeczach, sytuacjach tudzież myślach. Jest po prostu optymistą! We wszystkim stara się dojrzeć coś dobrego! No bo świat jest przecież piękny, pomimo tego, że czasem okrutny.
Co się zaś tyczy orientacji w terenie to, cóż hunter w tym jest niemal mistrzem! Z prostej przyczyny, nigdy się nie zgubił bo nigdy nie szedł do konkretnego miejsca! No właśnie to był cały jego sekret, a drogę do swojego domu zna, a jakże mogłoby być inaczej ? Ma się tylko jeden dom a jak mówi stare dobre powiedzenie " Wszystkie drogi prowadzą do domu". Toteż w tej kwestii wszystko grało i zdecydowanie pokerzysta się nie martwił o zgubienie.
Generalnie jeśli Abdio w stanie rozbudzonego umysłu widzi różne paskudztwa czy to aby nie są przypadkiem przewidzenia świadczące o zaczątkach choroby umysłowej? Schizofrenia czy też psychoza.. hmm różnie ludzie na to mówią i każda z nich ma swoje specyficzne elementy, objawy świadczące która to.
- Piękno nie może być obiektywne.. Każdy ma swój unikalny gust. Coś co się podoba tobie, może nie podobać innej osobie, z wielu przyczyn.. Chociażby moralnych, etnicznych czy religijnych. Piękno zawsze ale to zawsze jest względne i pogódź się z tym kocie.
Cóż białowłosy nie starał się obalić światopoglądu kota, po prostu mówił co uważał za prawdę, przecież nie narzucał mu swojego punktu widzenia. Jako, że dachowiec brnie w dyskusje z nim to cóż wiadomo iż Hunter będzie obstawał przy swoim, proste. Na kolejne słowa po prostu westchnął.
- Możesz uważać, że są brzydkie aczkolwiek dla innych mogą być nawet ładne. Lepiej w to nie wnikajmy bo jeszcze kłótnią się to zakończy..
Szkoda, że kto nie dopuszczał innej opcji jak tej przyjętej przez siebie. W końcu nikt nie jest nieomylny, więc mógł się w wielu kwestiach mylić. Jego zachowanie świadczyło o braku elastyczności na zmiany. Lunatyk nie miał zamiaru się w to zagłębiać bo zwyczajnie to już nie była jego działka. Mogło to też nie pasować kotowi. Obawy dachowca co do rozprzestrzenienia się gatunku mogły być słuszne, ale jednak zanim więcej takich drzew się pojawi to miną lata, dużo z resztą lat. W każdym, razie Hunter nie miał już zamiaru dyskutować o drzewie. Cóż co do kubka to nie spodziewał się aż tak szczerej odpowiedzi, przecież to było pytanie retoryczne, lekko kpiące ale co tam, życie.
W każdym razie zmarszczył brew i przez chwilę się przyglądał. Ah Abdio był uroczy z tymi swoimi minami i grymasami, ale.. trochę mącił w głowie Lunatykowi. Chłopak przywykł do nieco innych osób.
- Hm rozumiem, nie ma to jak robienie zapasów, czyż nie ?
Zachichotał wesoło i uśmiechnął się. Jakby nie było kot musiał być pomysłowy skoro wybrał takie a nie inne rozwiązanie problemu herbatki. W smie to dobrze, że oko białowłosego nie dziwiło. N ie przepadał za pytaniami z nim związanymi. Czasem spotykał inteligentów, którzy go tym męczyli. Więc plus dla kota za takie podejście. W sumie Hunter też wiele dziwów widział, zapewne nawet więcej jak Abdio, nie miał jednak zamiaru się tym chwalić. Słuchał z niejakim rozbawieniem jak kto się przedstawia, doprawdy oryginalna persona, sam zwykle przedstawiał się typowym zwrotem. Nie zaś jak kot, jakoś to ubarwiając. Przegryzł kolejną żelkę i ją połknął. Przechylił lekko głowę i powiedział.
- Brzmi bardzo ładnie i oryginalnie..
W kolejnej chwili jego głowa została pochłonięta opakowaniem żelek, a bardziej jej zawartością. Kolejne łakocie znikały w ustach lunatyka. To co powiedział dachowiec kolejnej chwili wyrwało go z ciszy i lekkiego zamyślenia. Spojrzał na niego i zamrugał oczami.
- hm? aa ja też lubię, łakocie są super..
Po raz kolejny uśmiechnął się i wyciągnął ku niemu żelki, niech się częstuje, dobroć jak najbardziej wskazana!

Abdio - 15 Luty 2012, 21:26

Przytulenie tego kota, w wypadku gdy jest on przerażony, skończyłoby się zapewne jego desperacką ucieczką połączoną z jakimś prewencyjnym atakiem w postaci zamiany ubrania nieznajomego w żelki, a jak każdy wie nie chodzi się w takowych żelkach zbyt dobrze. Tyle by też było z całej rozmowy, lecz to wina kota, który wyobraziłby sobie, że nieznajomy go zaatakuje. Z drugiej zaś strony nie ma to nic wspólnego z chorobą psychiczną, a po prostu z bujną wyobraźnią kota. Jeśli jednak przyjąć strach przed czymś nie istniejącym i odbieranie różnych zjawisk w nieodpowiedni sposób w czasie gdy jest się przerażonym, to każde dziecko na świecie nosi "początki" choroby umysłowej. To samo zresztą zwierzęta, która nie osiągnęły jeszcze poziomy myśli racjonalnej i muszą polegać na przeczuciach, a te bywają mylne. Z drugiej zaś strony jak wiele daje niezastanawianie się nad światem. Widząc księżyc nie zachwyci się nim ktoś, kto pojmuje go jako wielką skałę. Jedynie dla pojmujących go w zupełnie inny, nieracjonalny sposób, będzie on piękny. Zatem strach, który teraz nawiedza Abdia staje się jego błogosławieństwem gdy chodzi o szukanie piękna w czymś co posiada swój urok. Drzewo, które znajdowało się nieopodal nie było jednak czymś czym kot mógłby się zachwycić. Miał jednak skrajnie inny pogląd na temat piękna bo uważał, że piękno jest obiektywne, a to czy się komuś coś podoba czy nie to już zależy od gustu, ale ten, jak Abdio wiedział, często był podszyty tym właśnie o czym mówił Hunter. Jeśli zaś chodzi o estetykę była ona oddzielną dziedziną życia i nie wolno mylić jej z etyką. Niegdyś sędziowie przekładali sprawy estetyczne na etykę i przez to skazywali ludzi nie za ich czyny, lecz ze względu na ich wygląd. Tak też urocza psychopatyczna morderczyni miała większe szanse na uniknięcie więzienia niż obrzydliwiec, który w samoobronie zabił drugiego człowieka. Jak już mówiłem etyka i estetyka są niezależne i nie można ich pomiędzy sobą mieszać. Wszelkie próby są błędem i dlatego też Abdio głośno zaprotestował gdy usłyszał wyjaśnienie przybysza.
-Kotek się nie zgadza! Jest jedno piękno! I nie zależy od tego co mówisz! Bo patrz! To jest takie coś, że jest co jest piękne i to nie ma związku z tym co jest dobre i złe i z tym w co ludzie wierzą i jacy są. Tak, nie mają związku! Mru. Kotek się troszkę poplątał. Bo były takie fajne nazwy! Tak, było ich kilka i to jakoś się ładnie nazywało! Tylko kotek już tego nie pamięta.
Tak, oczywiście można pięknie było to nazwać, jednak on wytłumaczył na swój sposób bez używania jakichkolwiek pojęć czy trudnych słów, o których wspomniał uznając je za konieczne, lecz nie pamiętając ich brzmienia. Z drugiej zaś strony Abdio nie miał zamiaru się kłócić i już po kilku słowach początkowego uniesienia przeszedł do cichego argumentowania czemu piękno nie zależy od wymienionych rzeczy. Robił to w sposób dość łagodny, a przez brak odpowiedniego słownictwa również całkiem niepewny i spoglądał pytająco na rozmówcę czy ten aby na pewno rozumie. Nie tylko to jednak zostało przedyskutowane. Tak, to prawda, że kot odpowiedział na pytanie, które odpowiedzi nie wymagało. Z drugiej zaś strony czy jest w tym coś złego? Tym bardziej, że był wesoły ze względu na herbatę, którą ze sobą zabrał i nie mógł nie pochwalić się dobrocią tutejszych i tym, że pozwolono mu wziąć kubeczek. Teraz nawet raz jeszcze zanurzył w nim swój nosek. Nawet błękitne oczy na krótką sekundę zniknęły, a on poruszył ogonem wraz z cichym dźwiękiem przełykania płynu. Na słowa o robieniu zapasów kiwnął tylko głową trzymając herbatę w obu dłoniach na poziomie klatki piersiowej. Teraz przyszła chwila gdy kotek miał oceniać nieznajomego. Właściwie tylko dlatego, że ocenił go bardzo pozytywnie, a to ze względu na zapał z jakim kolejne żelki znikały w jego ustach. Obserwował dłoń i wargi tak jakby sam chciał dostać odrobiną, a tak naprawdę był zafascynowany samym aktem spożywania słodyczy. Tak jak niektórzy fascynowali się sprawnością strzelecką snajperów, tak on fascynował się czymś tak błahym jak słodyczospożywanie. Po chwili jednak zostało pochwalone jego imię na co uśmiech na twarzy poszerzył się tylko znacznie. Nie mógł nie cieszyć się z tego, że ktoś go chwali. Był osobą niezwykle prostą i przez to nie potrzebującą zbyt wiele do radości. Wadą tego był również fakt, że nie potrzebował wiele do smutku, lecz co z tego skoro "świat jest piękny". Znów zaczął mówić o swoim imieniu, chociaż nikt nie wie czemu tak bardzo się z niego cieszył.
-Tak i nawet coś znaczy! Tylko kotek nie pamięta co, ale i tak jest ładne mru mru mru mru...
Zakończył to cichym, acz melodyjnym mruczeniem, które ułożyło się w łagodną i monotonną chociaż wesołą melodię, która została zakończona dopiero kolejną wypowiedzią. Temat zszedł na jego ukochane słodycze. Najpierw chciał mówić o nich, lecz zostało mu to przerwane więc powiedział tylko tyle:
-Kotek kocha słodycze! Czekoladki, żelki, cukieee. Kotek pięknie dziękuje!
Raz jeszcze herbatkę zostawił jednej tylko ręce i drugą wysunął po żelka. Wyciągnął oczywiście tylko jednego po czym znów wsunął go na język. Nie jednak po prostu, a w akcie niemal teatralnej afirmacji spożywania słodyczy. Najpierw otworzył nieznacznie swoje usta i wysunął język tak, że jego koniec znalazł oparcie na dolnej wardze. Wtedy dotarła dłoń, której palce ułożył delikatnie słodycz na język, a ten wsunął się do środka. Jeszcze przez chwile widoczne były białe zęby kota, po czym jak kurtyna zamknęły się wargi, a po ruchu żuchwy było widać ostateczny, ukryty akt jedzenia. Po tym wszystkim raz jeszcze zanurzył swoje usta w herbatce, lecz tylko na chwilę, po czym szybko zaczął jakby zupełnie inny temat.
-A czekoladki?
Przerwał z oczyma wpatrzonymi w Huntera jakby czegoś oczekiwał. Nie chciał jednak słodyczy, a odpowiedzi. Dopiero jednak po trzech cennych oddechach dopełnił swoją wypowiedź takim oto zdaniem:
-Czekoladki też lubisz? Czy tylko żelki?
Możliwe, że miał gdzieś ukrytą tabliczkę i z chęcią poczęstowałby go, albo co jest bardziej prawdopodobne był ciekawy preferencji. Czekolada bowiem w każdej formie czy to stałej czy ciekłej był przepyszna i warta uwagi. Znacznie bardziej nawet niż mleczko, a Abdio żyjący stereotypami uważał, że koty powinny przed wszystkim stawiać bialutkie jak śnieg mleko. Bał się również psów, ale o dziwo wodę uwielbiał. Tak, zaiste dziwna to osoba.

Anonymous - 23 Luty 2012, 02:46

Hunter nigdy nie miał odruchu atakowania innych. Przynajmniej nie wtedy gdy na to nie zasłużyli. Bo przecież każdy by się bronił gdyby go zaatakowano prawda? No właśnie, tak wiem iż przyznajecie mi rację, miło. Tak więc kot nie miał się co obawiać iż białowłosy go skrzywdzi, bo taki nie był, tak więc spokojnie moi drodzy. Jednak skoro taką ma wyobraźnię to nie dziwota, że takie ma myśli i wyobrażenia. Co do umysłu Abdia to rzeczywiście mógłby to być kłopot, skoro jest na poziomie dziecka. Jak wiadomo każde młode stworzenie ma wyobraźnię nie od parady i nie bez powodu powstały na tego temat przysłowia. Wiele istot musi polegać na przeczuciach, nie zawsze jednak one są też mylne bo czasem jednak podświadomość sugeruje coś prawdziwego. Nie warto więc tego cały czas ignorować. Intuicja to dobra i potrzebna cecha. Swoją drogą można to ugryźć z trochę innej strony bo zbyt wybujała wyobraźnia może też być zaczątkiem choroby psychicznej bo nie każdy z wiekiem z tego wyrasta. Tak więc nie można uznać tego za stan normalny, wręcz przeciwnie niepokojący, bo zacofanie lub zatrzymanie w rozwoju umysłowym jest .. po prostu czymś złym.Dla kota może piękno było obiektywne lecz dla pokerzysty nie i nic jego zdania pod tym względem nie zmieni, koniec, kropka i enter. Biorąc więc pod uwagę kręgosłup umysłowy kota można stwierdzić, że jest on pogmatwany. Bardziej niżby się komukolwiek wydawały. Hunter miał wrażenie, że niektóre pojęcia chłopak plącze, to jednak jego odczucie i nie można powiedzieć żeby było słuszne i zgodne z prawdą, może to jego logika była pokręcona a nie Abdia? Czort jeden wie. No tak etyka i estetyka także dla Huntera poniekąd były pojęciami względnymi ale już mniej niż piękno. W każdym razie może chłopak za wiele widział aby mieć sztywny pogląd na daną cechę, rzeczy czy sytuację. Po prostu jest jaki jest i nie zastanawiał się nigdy dlaczego, ot po prostu. Słysząc jego protest zamrugał oczami, lekko przechylił głowę i słuchał co dachowiec ma mu do powiedzenia.
- Mam trochę inny pogląd na to a głosi on " Nie to co ładne a to co się komu podoba"
Był to c cytat, na chwile obecną nie pamiętał czyj to. Może wędrował z ust do ust i w rzeczywistości powiedział to jakiś zwykły szary osobnik. Z tego zdania ewidentnie wynikało, że piękno nie jest obiektywne i swojego zdania nie zmieni, jakby kot nie nalegał. O dziwo pokerzysta zrozumiał o co chodziło kotkowi, nawet jeśli się trochę zaplątał w tym co mówił. W każdym razie Lunatyk także nie miał zamiaru się z nim wykłócać, to było mu niepotrzebne. Każdy przecie może mieć swój własny pogląd na daną sprawę czy sytuację. Nie zamierzał mu narzucać swojego punktu widzenia. Jednak odpowiedzenie na taki durne pytanie zdziwiło pokerzystę i aż znowu zamrugał oczami zaskoczony. Czy on odpowiadał na każde pytanie? Nawet takie retoryczne? Nieczęsto spotykana cecha u istot, które posiadły umiejętność mowy. Cóż srebrnooki nie widział w tym nic złego, bardziej był tym faktem zaskoczony. Jemu nawet było na rękę iż dachowiec ma świetny humor. Lunatyk nigdy nie lubił smutasów toteż wesołość kota i jemu się udzieliła. Uśmiechnął się wesoło i westchnął przeciągając, aż mu kości strzeliły. Cały czas kątem oka obserwował Abdia, uśmiechał się widząc jak ten merda ogonem. Wesoła istota z niego co się chwali. W pewnym sensie pod tym względem był podobny do Huntera. Mało mu potrzeba aby być szczęśliwym. Nie umknęło też jego uwadze jak jest obserwowany podczas jedzenia. Rozbawiło go to w pewnej części a po trosze ogarnęła go konsternacja. Nie wiedział z jakiego powodu to robi. Skąd mógł wiedzieć jakie fetysze bądź umiłowania ma dachowiec? W każdym razie dosyć szybko jego zakłopotanie minęło, umiał sobie rodzić z takimi uczuciami toteż nic dziwnego. pochwalenie imienia było dla niego oczywiste skoro mu się spodobało, lubi te niekonwencjonalne, nietypowe i rzadko spotykane. Przecież po co druga Anna czy kolejny John lub Jan czy jakiś inne popularne imię. Co do "Świat jest piękny" to racja, szczera prawda, on uważa tak samo.
- Ja nie potrafię powiedzieć co oznacza, w każdym razie jak Ci się przypomni to chętnie usłyszę .
Uśmiechnął się i zmierzwił mu przyjacielsko włosy, miał nadzieję, że się nie wystraszy bo przecież nie jest groźny. Nie ma też morderczych zamiarów. Po prostu go polubił, to wszystko. Na ustach cały czas widniał uśmiech.
- Racja słodycze to coś fantastycznego, też je kocham. Jestem strasznymm łasuchem..
Zachichotał a ostatnią literę specjalnie przedłużył aby zabawnie to zabrzmiało. Po tym jak kto wziął żelka to on zrobił to samo. Podrzucił go, chwycił między palce i wrzucił teatralnie do ust. Potem się skrzywił i zrobił nieco zbolałą minę. Jakby trafił na żelkę o smaku jakimś niezbyt dobrym. Zaczął przeżuwać z miną cierpiętnika. Na celu miał rozbawienie kota więc kontynuował przedstawienie. Po chwili połknął, co było słyszalne i nagle złapał za szyję jakby się dusił i nie mógł złapać powietrza, nawet twarz mu lekko poczerwieniała. To trwało chwilę, oczywiście podczas tego wszystkiego uważnie obserwował towarzysza i w odpowiednim momencie przerwał. Zaczął się śmiać jakby to był wyśmienity żart.. W sumie trochę zabawne było, ale.. cóż różnie to można odebrać. Wtedy z ust kota padło pytanie, na które Hunter postanowił odpowiedzieć, w międzyczasie też zebrał włosy w mały kucyk przeczesując je palcami. "Powentylował szyję" i zostawił jak wcześniej.
-Tak, czekolady także, nawet bardzo, ale to żelki są moją miłością..
Zaczął się nagle przeszukiwać, czegoś najwyraźniej szukał. Po chwili jego mina stała się zacięta gdy grzebał w kieszeni. Ha! Po chwili z tryumfem na twarzy wyciągnął batona. Z uśmiechem podał go Abdiowi a drugiego sam rozpakował z uśmiechem na ustach. Słodyczo-maniacy się zgadali i teraz będzie apokalipsa dla słodyczy, lepiej aby dostały nóg i zaczęły uciekać o ile nie chcą zginąć śmiercią tragiczną.

Abdio - 26 Luty 2012, 03:48

Skąd kotek mógł wiedzieć, że nie jest zagrożony? W końcu nawet człowiek, który pojmuje świat w pełni racjonalnie nie jest wstanie wykryć każdego zagrożenia. Część z nich związanych z naturą, a tu zaliczają się zarówno zwierzęta jak i nieszczęśliwe wypadki, pozostaje zawsze tajemnicą. Drugą zaś część, związaną z ludźmi nie tylko było trudno przewidzieć, ale również te same zdolności, które pozwalały zbadać i ocenić zagrożenie ze strony człowieka pozwalało również je zamaskować tak jak armie nie tylko dlatego powstają by innych podbijać, lecz również dla obrony własnej granicy. Ostrożność jest więc w pełni uzasadniona, chociaż zwykle zbędna. Nie oznacza to , że Abdio jest o krok od choroby psychicznej, a przynajmniej nie bardziej niż Hunter, czy dalej każda istota krocząca po trzech światach. Co więcej niektóre z wymienionych spraw, na przykład dziecinna ufność czy niczym niewytłumaczony strach, są jedynie cząstką charakteru, który dotyczy wielu całkiem normalnych ludzi na świecie. Dlaczego więc u Abdia jest to tak widoczne? Gdyż nie walczy ze swoimi obawami, nie wyszukuje sobie dla nich wytłumaczeń, a po prostu oddaje się przeżyciom. Należy do tych osób, które wolą woń kwiatu oraz jego barwę niż wiedzę jak jest zbudowany. Nie oznacza to jednak żadnej skrajności, a do choroby psychicznej kotu jest bardzo daleko, chyba, że do jakiegoś mniejszego zaburzenia, lecz tutaj nie trudno jest coś znaleźć dla każdego. Co więcej kotek, ani też ja, nie może się zgodzić, że wyobraźnia jest czymś złym. Bowiem jest czymś z czego nie powinno się wyrosnąć i to właśnie na niej oparte są najpiękniejsze dzieła jakie powstały na świecie. Nie na poszukiwaniu nowych środków wyrazu. Nie na zrywaniem z łańcuchami zasad, a na wyobraźni, która potrafi stworzyć coś o czym szarym ludziom nawet się nie mogło śnić. Z drugiej zaś strony trzeba zauważyć, że świata nie da się zmierzyć i zamknąć na kartach jakiejś księgi. Dowodem jest fakt, że żadna z encyklopedii napisanych w oświeceniu, wieku rozumu, nie jest dziś aktualna w całości i podobnie żadna dzisiejsza encyklopedia nie będzie aktualna za sto, czy dwieście lat. Powodem tego jest tak zwany postęp, lecz ten sam postęp neguje swoje wcześniejsze osiągnięcia w imię nowych odkryć i proces ten nie jest skończony. Poszukiwanie nie jest mniej żmudne niż filozoficzne dociekanie czy bóg istnieje czy też nie. Jednak w tym wypadku znacznie lepiej trzymają się wszelkie święte księgi, księgi zasad i inne bzdurki, które wyznaczają ludziom obiektywne normy postępowania. To prawda, że je negowano wielokrotnie mówiąc, że wszystko jest subiektywne, a świat składa jest całkowicie relatywny. Nie oznacza to jednak, że nie są one aktualne i nie mogę wyznaczać drogi. Z drugiej zaś strony co z tego, że są trwałe? Nic! Dochodzimy więc do pewnego rodzaju nihilizmu, który jednak Abdio rozwiązuje radosnym miauknięciem i nie zastanawiając się nad rozwojem żyje chwilą obecną. Carpe diem, lecz myśli też o kolejnym. Niezbyt daleko. Najwyżej tydzień, może dwa w szare, deszczowe dni. Trochę jednak odbiegłem od tematu moją małą dygresją. Wróćmy więc do tego co było sednem mowy o zmianie w "najbardziej pewnych" dziedzinach życia ludzkiego, która dowodzi, że żadnego poglądu nie można być pewnym do końca. Również Abdio nie mógł być do końca pewien swojego obiektywizmu piękna, lecz bronił swoich poglądów co jest słuszne. To samo jeśli chodzi o Huntera. Słuszne, że stanął na swoim stanowisku. Może kiedyś jedno z nich przekona drugiego, lecz na razie jeden będzie trwać w błędzie (Abdio by powiedział, że to Hunter, ale spytać drugą stronę to odpowie co innego), a drugi albo będzie mieć racje albo również się pomyli. Nie można jednak nigdy zapominać, że każdy pogląd może być błędny, nawet ten oparty na wieloletnim doświadczeniu. Dobrze jednak, że rozmowa zakończyła się na stwierdzeniu, które ze stanowisk zajmuje każdy z nich, bowiem Abdio na zakończenie dodał tylko:
-A kotek uważa, że to ładne co jest ładne, a co się komuś podoba to już jego sprawa ot mru.
Zresztą cała dyskusja była rzeczą naprawdę mało istotną. Co prawda dyskusja o względności norm estetycznych może wydawać się rozmową poważną, lecz tak naprawdę nią nie jest. Nie ma ona znaczenia, ani też nie toczy się w sposób mający do czegoś doprowadzić. Zresztą kot zajęty słodyczami zapomniał już prawie o czymś tak błahym jak przerażające drzewko, bo, że było okropne to jest fakt i nikt go nie przekona, że nie. Jeśli zaś chodzi o odpowiedź kotka na każde pytanie to nie ma w tym nic dziwnego. Po prostu zawsze mówił co miał na myśli i ogólniej podchodził do wszystkiego emocjonalnie. Efektem tego jest dzielenie się wszystkim ze światem. To prawda niezbyt słuszne, chociaż nie można go za to potępić. Zatem jeśli zostało mu zadane pytanie to musiał wypowiedzieć swój pogląd na tę sprawę bo inaczej nie byłby Abdiem. Co jednak znaczyło to imię? Coś zupełnie do tego kota nie pasującego jeśli za kryterium przyjąć jego charakter. Można nawet rzecz, że jest całkowitym przeciwieństwem osobowości kota, który spojrzał na rękę ze zdziwieniem wydając z siebie tylko cichy dźwięk:
-Mru?
Szybko jednak, gdy na jego głowie spoczęła dłoń jego wyraz twarzy się zmienił. Szeroko otwarte oczy skryły się lekko za powiekami i skierowały nieco w dół nie widząc już potrzeby śledzenia dłoni. Wargi złączył się i wyraz zdziwienia w magiczny sposób zmienił się w delikatny półksiężyc uśmiechu. Nawet jedno z jego uszek poruszyło się szybko ze względu na ten gest. Jeśli zaś chodzi o dźwięk można było słyszeć tylko raz jeszcze Mru, tym razem wypowiedziane w zupełnie inny sposób. Ta sama sylaba pozbawiona barw zdziwienia, a przystrojona w zadowolenia, brzmiała w zupełnie inaczej. Po chwili jednak usłyszał słowa, z których zmienił kocie nutki na nieco inne i z radością raz jeszcze otworzył usta, tym razem pozostawiając sierp uśmiechu i wydając z siebie cichutkie:
-Miau!
To nie było jednak wszystko co miał do powiedzenia. Bowiem po napiciu się herbatki dodał jeszcze wesoło.
-Miau! To wspaniale bo kotek uwielbia słodycze i nie uważa, że są złe! I uważa, że powinno się ich jeść dużo bo są smaczne i słodkie! Prawda?
W międzyczasie został jednak jeszcze wystraszony. Nie żeby się przejmował, ani wciąż obserwował Huntera. Teraz już mniej się tym interesował zajęty herbatkę i przez pewien czas własnym żelkiem. Jednak co chwile spoglądał na niego swoimi błękitnymi oczyma i przestraszył się gdy widział jak ten się dusi. Za to chwilę wcześniej udało się Abdia nawet rozśmieszyć gdy zaśmiał się bezgłośnie, lecz z wyraźnym ruchem ramion. To co się jednak stało później przeraziło kotka, który nawet zrobił krok do przodu jakby przejmując się co dzieje się z rozmówcą kochającym słodycze. Szybko jednak został wyprowadzony z błędu zbytniego zmartwienia i westchnął cicho wypuszczając powietrze i raz jeszcze wydając z siebie znany już wszystkim dźwięk "Miau". I na tym skończył bo już za chwilę padło pytanie o czekoladkę i raz jeszcze Abdio się rozweselił. Teraz nawet pozwolił sobie na lekkie bujanie się na boki, lecz delikatnie tak aby nie wylać herbaty, która już do połowy wypełniała kubek. Pytanie jednak dlaczego przyjmował słodycze dawane mu przez Huntera. Mógł przecież mieć ich ile zechce nie tylko dlatego, że pracuje we własnej kawiarence, która jakoś jeszcze się trzyma, ale również dlatego, że mały kotek może sobie ich tworzyć ile chce. Z drugiej zaś strony nie chciał odmawiać słodyczy bo byłoby to niegrzeczne oraz zrobiłby coś wbrew sobie. (Trzeba wspomnieć, że w pewnych sprawach był bardzo uległy, na przykład w zgadzaniu się na cukierki!) Teraz też przyjął dar, którego jednak nie zjadł, a włożył do kieszeni tłumacząc przy tym:
-Kotek bardzo dziękuje! Mogłoby się nawet wydawać, że oczka się mu świeciły, lecz może to po prostu zabłąkany promyk padł twarz kota i odbiwszy się wywołał efekt błysku. - Kotek sobie zostawi na później, dobrze? Bo kotek teraz sobie pije herbatkę. A herbatkę? A herbatkę lubisz?
Wraz z tym pytaniem przestał się kiwać i raz jeszcze spojrzał na rozmówcę pytającym wzrokiem. Również jego ogon lekko się poruszał, a jedna ręka dołączyła do drugiej przy trzymaniu kubka i tak oto powstał drugi Abdio jako odbicie w herbacie. Chociaż pił to wciąż się przyglądał. Zdecydowanie też zbyt wiele razy powtórzył słowo herbata w jednym miejscu, można mu to jednak wybaczyć bo przecież ładnie potrafi mruczeć, a jest to zdolność, która powinna być ceniona ponad wszystkie inne w wypadku kotowatych.

<ZT>

Anonymous - 26 Luty 2012, 20:32

No tak teoretycznie prawda, że zagrożenie nie zawsze można wykryć. Nawet człowiek z dobrze rozwiniętą intuicją ma z tym niemały problem. Dodatkowo można wziąć pod uwagę fakt iż w tym świecie istnieją różne zdolności i wtedy gdy generalnie jesteś bezpieczny może stać się coś co uśmierci, bądź w jakimś stopniu uszkodzi. Z pozoru dobry człowiek okazuje się być zły i na odwrót. Można więc się poplątać w tym wszystkim, każda istota myśląca jest nieprzewidywalna. W każdym razie Hunter do niebezpiecznych nie należał, bynajmniej nie w momencie gdy ktoś wobec niego zachowuje się przyjaźnie. No bo każdemu nerwy pękną gdy ktoś się rzuci z siekierą czy inną bronią chcąc pozbawić głowy a tym samym życia.Lunatyk jednak jest w o tyle dobrej sytuacji, że nie musi się zastanawiać, czy ktoś mu zagraża, ma swojego rodzaju "czujnik". Jego oko uruchamia się w momencie gdy ktoś chce mu coś zrobić, bądź może zrobić to sam gdy nie jestem pewien intencji. Ze strony kota nie obawiał się nic złego. Chłopak był nadzwyczaj miły, no i skoro drzewo go przeraziło, zniesmaczyło to zapewne nie przepada za przemocą. To między innymi sprawiło, że Lunatyk polubił dachowca. Z resztą nie należy do person co się uprzedzają, ale jak wiadomo zdarzają się wyjątki. To było widać, że kot nie ukrywa swoich obaw, że rozmawia o tym normalnie, no w miarę, co Hunter brał za plus. Szczerość to ważna cecha, doceniana przez niego. Na swojej drodze spotkał wiele fałszywych osób. Kłamstwa, intrygi wyjątkowo go odstręczają. Zdecydowanie takich osób nie znosi, mówi co nich sądzi i nie zważa na konsekwencje. Robi to tak rzecz jasna aby nie wyjść na ordynarnego czy bezczelnego. Edward to zdecydowanie prostolinijna osoba. Nie ma w nim wielkich zawiłości charakteru i przede wszystkim w każdej sytuacji stara się znaleźć coś dobrego. Wyobraźnia nie jest czymś złym, jeśli jednak pcha do różnych dziwnych rzeczy w takim momencie dobra nie jest. Jeśli na jej rzecz porzuca się inne istotne cechy to także dobrą ja nazwać nie można. No i tutaj kolejna kwestia sporna, uważa ją za rzecz względną tak jak wiele innych rzeczy. Jako Lunatyk przewertował wiele ksiąg, wiele encyklopedii, które funkcjonują po dziś dzień, widział wiele unikatów, które po prostu są ponadczasowe. Jednak czy kot by to zrozumiał? Nawet ty drogi jego animatorze. Zostawmy jednak kwestie książek bo nie tutaj po to Hunter jest by się o nich spierać pod tym kątem.
Hunter nie miał zamiaru rezygnować swojego stanowiska, ale też pozwolił mieć swoje kotu. Przecież nie będzie mu niczego nakazywać, nie jest tym typem osoby. W każdym razie na jego ustach wykwitł uśmiech. W końcu po długim czasie spotkał tak samo prostą osobę jaką jest i on. Kogoś kto nie zechce wykorzystać jego umiejętności, czy dobroci charakteru. Do niego także pasuje "Carpe diem". Każdy dzień bierze z radością, tak w dodatku chwyta dusi jak cytrynkę, nawet jeśli te są kwaśne.
[color-olive]- No i dobrze, widać iż nie jesteś osobą, która się łatwo podporządkuje. Masz swoje zdanie a to się liczy Abdio..[/color]
W odpowiedzi na każde pytanie może nie ma nic dziwnego lecz zwykle te idiotyczne się bagatelizuje pozostawiając bez odpowiedzi. Do tego właśnie przywykł białowłosy lunatyk i dlatego go to trochę zdziwił, pozytywnie rzecz jasna. Podobało mu się podejście kota, mimo tego, że mają tak różne zdania na niektóre poglądy. Z resztą czy sprzeczności się nie przyciągają ? Hunter docenia jego szczerość, delikatność i po prostu to, że nic nie ukrywa. Tak przynajmniej uważał po dotychczasowej jego obserwacji.
Uśmiech jaki ujrzał na wargach Abdia sprawił, że sam uczynił to samo. Widząc zaś poruszające się ucho zachichotał. To wyglądało zabawnie, a kocie cechy tylko chłopakowi dodawały uroku, o tak.
- Fakt słodycze nie są złe, ale ich duże ilości niszczą zęby. Tak więc trzeba je dozować odpowiedni, aczkolwiek ja tam tego nie robię..[/i]
Uśmiechał się w dalszym ciągu. Widział dokładnie reakcje na swój żart z duszeniem. Nie zdziwiło go to a wręcz upewniło w z daniu jaki ma na temat owego przedstawiciela dachowców. Przedstawienie jednak nie trwało długo, nie chciał Abdia zbytnio zamartwiać, nie miał w tym żądnego celu. Widząc rozweseloną minę dalszą kontynuacją rozmowy uśmiechnął się przymykając oczy i kiwając jednocześnie głową. Zachowanie kociaka nastrajało naprawdę pozytywnie a te bujanie na boki było zabawne. Naprawdę niewiele mu trzeba było do radości. Co do kawiarenki to zapewne Hunter do niej trafi i będzie częstym bywalcem. No bo jak tu nie odwiedzać tak uroczego kotowatego?
[b]- Proszę bardzo Abdio, i zachowaj na potem jeśli chcesz, a herbatka musi być wyjątkowo smaczna..

Zaśmiał się cicho gryząc batona, na którego on miał ochotę. Był już w połowie konsumpcji słodyczy gdy usłyszał kolejne pytanie one w porównaniu do wcześniejszych było podobne, wręcz banalne.
- Tak herbatkę także lubię, kocie..
Dalej był wesoły chociaż coś mu się przypomniało i niestety jego czas tutaj dobiegał końca. Nic na to nie mógł poradzić. W każdym razie podszedł do kotowatego i znowu poczochrał go po głowie tym razem na pożegnanie, powiedział też.
- Bywaj kocie, na mnie czas. Pewnie jeszcze kiedyś się spotkamy.
Po czym rozejrzał się szukając odpowiedniego kierunku do miejsca gdzie miał iść. Gdy już znalazł to ruszył szybkim żwawym krokiem machając kotu póki nie zniknął mu z oczu.

/Wybacz, że uciekam ale mam sprawę do załatwienia z panienką Vondur/



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group