To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Historie Postaci - Ludożerka chce cukierka

Freki - 29 Wrzesień 2018, 21:27
Temat postu: Ludożerka chce cukierka
Projekt Direwolf
Ściśle tajne!

Badania modyfikacji informacji genetycznej za pomocą genów istot zza Szkarłatnej Bramy.

dr Herbert Dull, dr Anna Johnson



Dzień 0

Raport sporządzony przez: dr Anna Johnson, ksenobiolog

Rozpoczynamy projekt Direwolf. Sprowadzone kobiety dokładnie przebadano, są w doskonałym wieku do naszego eksperymentu, wszystkie zdrowe. Stworzenia zza Szkarłatnej Bramy udało się sprowadzić po wielu próbach – bestia została potraktowana końską dawką środków uspokajających i zwiotczających. Wyekstrahowanie jej materiału genetycznego było niemalże niemożliwe - nasza aparatura sprawiła, że 90% genów istoty niemalże natychmiast obumierało i nie było z nich żadnego pożytku. Po 42 dniach prób, udało się i można było przejść do drugiej fazy projektu i przeszczepić geny do zarodków pobranych od współpracujących par.


Dzień 1

- Doktorze Dull, pacjentkom zaaplikowano zarodki zmodyfikowane o geny zwierzęce. - kobieta w okrągłych okularach stoi przy monitorze, długimi paznokciami przeskakuje z gracją po klawiszach. - Na 5 kobiet, przyjęły się tylko 3 zarodki.

- Dobrze. - mruknął mężczyzna. Łyknął gorzki płyn z kubka, skrzywił się. - Czy zapłodnionym pacjentkom podano czynnik wzrostu, jak kazałem?

- Oczywiście, doktorze. Efekty będzie można zauważyć po 3 miesiącach.

- Przypomnij mi, geny którego z abominacji udało się wypreparować?

- Oczywiście. - Anna przebiegła donośnie palcami po klawiaturze, wyszukując wyników. - Ekstrakcji dokonano na Schedelu. Każdą kopię genu zaaplikowano wszystkim 5 pacjentkom.

- Proszę monitorować postępy i dawać mi znać o ewentualnych zmianach. Dobranoc. - Doktor Herbert Dull wstał, dopił kawę, po czym wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Była 2:36.



Dzień 45

Raport sporządzony przez: Cecille Manx, sanitariuszka

3 kontrola zagnieżdżonych płodów. Spośród 3 zarodków rozwinęły się 2, z czego jeden - do bliźniaków. Serum doktor Johnson działa świetnie - ciężarne, choć minęło dopiero półtora miesiąca, wyglądają jakby były w 6 miesiącu ciąży. Kobiety zaczęły wykazywać pobudzenie, nerwowość, niekiedy agresję - zastanawiam się, czy płody nie zaczęły wpływać na umysły swych matek. Najgorzej wygląda to w przypadku pacjentki 013, pani dr Kane - jej siła wyraźnie wzrosła, fizjonomia wyraźnie zmodyfikowana (poszarzała skóra, podkrążone oczy, wyraźna utrata wagi, choć apetyt wzmożony). Pacjentka 013 została dziś odosobniona, po incydencie z jednych z sanitariuszy - owa odgryzła mu kawał policzka, gdy ten schylił się, by pomóc jej wstać. Tak, jakby zastawiła na niego pułapkę.


Dzień 90

Krzyk. Przechodzący w rozpaczliwe wołanie o pomoc. Wizg i jęk.
- W życiu nie słyszałem, żeby kobieta mogła wydać z siebie tak okropny dźwięk, a byłem przy porodzie obu moich córek. - szepnął Jack, sanitariusz, do kolegi. Kucnął na podłodze, obejmując kolana ramionami.

- Pamiętaj stary, że te biedne kobiety rodzą potworki. - odpowiedział Sam. Siedział skulony obok swego kolegi, wpatrzony tępo w prześwietlony korytarz. - Słyszałem, że już jedna z nich zmarła podczas porodu.

- Boże... - Jack podniósł wzrok ku sufitowi. - Która?

- Ta skośna. 006 zdaje się. Dzieciak zresztą też zmarł. Nie wiem, co się stało z ciałami.

Kolejny krzyk. Po grzbietach obu mężczyzn przebiegł bolesny, zimny dreszcz.

- Została ostatnia, nie?

- 013. Najsilniejsza z nich wszystkich.

Później dowiedzieli się, że każda z kobiet, która była "pacjentką" ośrodka, zmarła po urodzeniu swoich małych... abominacji, bo ciężko to było nazwać dzieckiem.


Dzień 1915 (5 lat)

Raport sporządzony przez: dr Herbert Dull, kierownik projektu, genetyk

Obiekty kończą dziś 5 lat. Rozwijają się harmonijnie i wyglądają niemalże jak ludzkie dzieci. Piszę niemalże, ponieważ wykazują niektóre cechy anatomiczne swoich "potwornych" przodków. Wyniki powinny zadowolić górę, bowiem każde z obiektów (013a i 013b) zachowuje się coraz bardziej agresywnie podczas przeprowadzanych testów.
Obiekty 013a (chłopiec) i 013b (dziewczynka) o genach Schedela doskonale radzą sobie podczas testów. Ich potworna fizjonomia radzi sobie z ciałami podsyłanych nam skazańców, przy czym należy nadmienić, że to dziewczyna wykazuje się większą okrutnością w zadawaniu bólu, choć wygląda na to, że jest jej przykro z tego powodu - wnioskuję, że to działania jej instynktu, aniżeli jej świadomy zamiar, pcha ją do mordowania. U obu obiektów zauważono tendencje kanibalistyczne, choć nie względem siebie samych. Oba obiekty są nad wyraz silne i zwinne. Ich zęby, szczególnie kły, są znacznie dłuższe i bardzo ostre. Korzystają z nich za każdym razem, kiedy atakują.
Podczas obserwacji zauważono, że ofiary przed samym aktem konsumpcji czasem jeszcze żyją. Według późniejszych badań, obiekty wstrzykują jad podczas ataku. Wnioskuję o dalsze badanie działania toksyny.


Dzień 3010 (8 lat)

Raport sporządzony przez: Anne B. Paulman, pedagog, nauczyciel wczesnoszkolny

Geri i Freki bardzo dobrze radzą sobie z podstawową matematyką – i choć czasem ciężko je upilnować, żeby siedziały w miejscu i nie zdejmowały sobie kagańców, to dobre dzieciaki. Kiedy uczymy się czytać i pisać, o Freki daje sobie lepiej radę. Geri czasem strasznie się rozkojarza i ignoruje moje polecenia. Polecam kontynuować podstawową naukę do 15 roku życia. Najlepiej w trybie przyspieszonym. MORIA chce mieć swoje Ogary na tyle inteligentne, żeby nie tylko zabijały, ale i rozwijały coraz to lepsze strategie.


Dzień 4470 (11 lat)

- Elizabeth?

Korytarz był cichy. Światło z migotliwych jarzeniówek nie padało w głąb celi żadnego z obiektów. Mężczyzna w białym kitlu zbliżył się bliżej celi obiektu 013b. Wyglądał na zaniedbanego albo jak po zarwaniu kilku nocy z rzędu. Kilkudniowy niechlujny zarost obrastał nieregularnie jego niegdyś przystojną twarz.

- Lizzy?

Szczęk łańcuchów. W mroku celi rozbłysnęły oczy, niby dwie latarenki.

- Tata? - odezwał się słaby głos, lekko zachrypnięty od wrzasku.

- Tak, skarbie, to ja. - dr Jack Kane kucnął przed kratami celi.

Dalej pobrzękując łańcuchami, zbliżyło się ku niemu drobne, blade stworzenie.
Szaroblada cera, wielkie bursztynowe oczy, pełne usta za kagańcem, obroża, gruby łańcuch. Łańcuch lśnił nowością, widać świeżo wymieniony.

- Jak się czujesz?

- Ja… - dziewczyna zaczęła, ale zawahała się. - Ja nie wiem. Czy ten człowiek nie żyje, tato?

- Tak, skarbie.

- Ja nie chciałam… - głos się jej załamał. - Ale Oni kazali. Kazali, ale ja nie chciałam. Ten człowiek tak strasznie krzyczał… tak krzyczał, a ja tak bardzo chciałam go uciszyć...

- Wiem. - mężczyzna przerwał jej obcesowo. - Wiem, Lizzy.

- To Mark lubi te testy! Nie ja!

Taka była prawda. Freki może była bardziej okrutna i wyrachowana, ale po wszystkich zajściach głęboko cierpiała, w przeciwieństwie do Geriego. Geri natomiast lubował się w bezmyślnym mordzie. Cieszył się z każdym kolejnym testem. Był też znacznie silniejszy, choć mniej zwinny.


Dzień 5930 (15 lat)

Raport z testu 125/14/66C: obiekt 013 vs. Lustrzanin: „Kapelusznik”
Sporządzony przez: Warren Wicks, strażnik bloku obiektów 013


Oba obiekty zostały uprzednio poddane działaniu silnych środków pobudzających (notatka niesłużbowa: jakbym prowadzić dwie rozsierdzone bestie na łańcuchach!). Wpuszczono je na arenę (opcja: C – miejska dżungla), natychmiast rozeszły się, schowały w mroku – widać znają już schemat testów 125/14. Po chwili spuszczono klatkę z obiektem R-39, tzw. „Kapelusznik” (notatka niesłużbowa: był bardzo przestraszony. Uprzednio zabrano mu kapelusz i pobito, dla ułatwienia roboty Ogarom…). Minęł 78 sekund, gdy dało się słyszeć warkot któregoś z Obiektów – to Geri, obiekt 013a. Po chwili zjawiła się jego siostra. Słychać było, że okrążają swoją ofiarę. R-39 chciał uciekać w głąb areny, gdy w kilku susach pojawiła się przed nim Freki i z impetem powaliła na ziemię. Usłyszeliśmy głuchy huk, jak upadał. Potem jego wrzask, gdy Freki zatopiła zęby w jego szyi. Po chwili przybiegł Geri i razem dokończyli dzieło zniszczenia.
Uwagi: Geri po teście zadowolony, bez problemów. Freki w trakcie posiłku – odrzuca truchło R-39, wstaje, ucieka. Odmawia założenia kagańca, atakuje jednego ze strażników, chce uciekać.


Dzień 6660 (18 lat)

- No idź tam, Warren.

- Chyba Cię pogięło, stary.

- No idź. Zobacz sobie.

Strażnicy stali przy celi obiektu 013b. Zza krat obserwowali postać w czymś na kształt kaftanie bezpieczeństwa i niby kagańcu, przypiętą pasami do swego rodzaju pochylni na środku nieoświetlonego zbyt dobrze pomieszczenia. Nie wiedzieli, że 013b od dłuższej chwili nie śpi. To ich rozmowa zbudziła ją ze snu. Słuchała, choć nie otwierała oczu.
Była szczupła, blada, o długich popielatych włosach sięgających niemalże pośladków. Oddychała cicho, niemal bezdźwięcznie, nawet z maską na twarzy, której nie powstydziłby się Hannibal.

- Podobno ma w paszczy kły niczym Mileena z Mortal Combat. - ciągnął dalej ten podpuszczający.

- No nie mów!

- No. - ten pierwszy pociągnął mocno nosem. - Słyszałem, że Jenkinsowi odgryzła jednym dziabnięciem dłoń. I zeżarła.


<Numer kartoteki:9962/12/45S
Jenkins, George.
Skazaniec - wielokrotne morderstwo.
Kara śmierci.>



- No właź tam! Jest naszprycowana taką dawką uspokajaczy, że słonia, by powaliło. - strażnik otworzył ze szczękiem kratę oddzielającą ich od stworzenia. - Śmiało. Zdejmij jej ten kaganiec.

Warren wahał się jeszcze chwilę. Długie sekundy upłynęły, zanim niepewnym krokiem wszedł do celi 013b. Słyszała jego kroki. Nosił ciężkie buciory i pobrzękiwał kajdankami. Oddychał ciężko. Śmierdział potem i papierosami. Zbliżał się krok za krokiem. Nagle rozbłysło światło. Mógł się jej przyjrzeć z bliska. Wyciągnął dłonie ku jej twarzy i delikatnie trącił ją palcem, sprawdzając czy aby nie śpi. Nie dawała znaku życia. To go onieśmieliło.
Sięgnął dalej, za jej głowę, odpinając pas mocujący jej głowę - ta opadła miękko ku jej piersiom. Usłyszała brzęknięcie sprzączki kagańca i wreszcie poczuła chłód powietrza na spoconej skórze twarzy.

- Hehehe. - zaśmiał się ten poza celą. - Widzisz? Niegroźna. No, to zerknij na zębiska. Jak mamusię kocham, w życiu takiego uzębienia nie widziałem.

Warren przełknął ślinę.

Gdy już miał sięgnąć ku jej ustom, drobnym, bladym, lekko spierzchniętym...

...ona otworzyła oczy.


Raport sporządzony przez: dr Anabelle Watson, chirurg

Doprawdy, nie wiem, czyj to był pomysł, żeby wchodzić bez autoryzacji do celi obiektu 013b. I doprawdy tym bardziej zachodzę w głowę, kto był na tyle mądry, żeby obiektowi zdjąć kaganiec. Szanowny panie Dull, właśnie spisuję akt zgonu strażnika Warrena Wicksa. Tak. Zmarł. Odgryzionej połowy dłoni przyszyć się nie da. Poszarpanych od pazurów gałek ocznych, policzków i szyi zszyć się nie da. A odgryzionych i pożartych elementów tychże policzków i języka odzyskać się nie da. Proszę się lepiej pilnować. Lepiej by był…
<raport jest niepełny, kartka porwana i ubrudzona krwią>

Wycie syren. Migające pomarańczowe światła awaryjne. Ktoś nacisnął przycisk ewakuacji. Słychać krzyki, warczenie… i salwy maniakalnego śmiechu. Trwają poszukiwania. Nadaremno.

Glassville Times, nr. 3

...gdy z zaułka wyskoczyła blada postać i rzuciła się Emmie R. na szyję. Kobieta została powalona na ziemię. Świadkowie twierdzą, że blada postać usiłowała wgryźć się ofierze w szyję, ale w ostatniej chwili coś ją odstraszyło. Jakby wróciła do zmysłów, bo zbiegła w zaułek i zniknęła. Wyobrażacie sobie to Państwo? W biały dzień? Policja twierdzi…

***KONIEC AKT***


Pożółkła notatka na pogniecionym papierze.

„...6 lat temu, zdołałam uciec z tego piekła na ziemi. Przez wiele tygodni tułałam się po okolicy, próbując znaleźć schronienie. Wielu ludzi bało się mnie. Mówiono, że to ja jestem Bladą Zjawą i atakuję ludzi, choć dokładnie wiem, że to był Geri. Tylko on lubował się do tego stopnia w zabijaniu, żeby atakować za dnia. Szalony. Zniknął gdzieś 5 lat temu. Nie mam pojęcia, dokąd zaszedł.

Sama znalazłam schronienie w domu ubogich. Dano mi nowe ubrania i opatrzono rany, ale gdy chciano wezwać policję, po tym jak zobaczono blizny, musiałam uciekać.

Znalazłam Szkarłatne Drzwi. Przeszłam przez nie… Szkarłatna Otchłań… Znalazłam Krainę Luster. Nie wiem, jak przedostałam się przez to wszystko, ale gdy tylko dotarłam na miejsce, padłam z wycieńczenia.

Zajął się mną...”



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group