To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Misje - Kamień kamieniowi nierówny

Astra - 1 Czerwiec 2018, 22:21

Bliskie spotkanie z gałęziami skończyło się tylko drobnym zadrapaniem czoła. Nic strasznego. W sumie to nawet nie bolało. Pewnie by trochę popiekło przy oczyszczaniu, ale to tyle.
Po dojściu okazało się, że perspektywa trochę ją oszukała. Wzgórek z dziurą był trochę większy i trochę dalej niż jej się zdawało. Nie jakoś drastycznie, ale można to było zauważyć.
Gdyby dziewczyna wiedziała o takiej profesji to by mogła przypuszczać, że to ziemianka smolarza. Jeśli nie to to była dla niej dziura w ziemi, ale wzmocniona przez ludzi.
Śmierdziało tam jakby coś tam zdechło. W sumie coś tam mogło zdechnąć. Ciemno było, a zapach taki potrafi długo się trzymać.
Mogła więc przeboleć smród lub szukać alternatywy, której mogło wcale nie być w okolicy. Lub nie mieć żadnego schronienia.
Niby były jeszcze światła, ale były idąc tu oddaliła się od nich. A te światła mogły być domami. Mogły być też czymś innym. Błędne ognie zostały niemal zapomniane, ale nadal istniały.

Tulka - 1 Czerwiec 2018, 23:00

Rozglądała się czy ktoś się nie zbliża. Droga byłą dłuższa niż podejrzewała. Nie podobało jej się to ani trochę. Ale cóż....chyba nie miała innego wyboru.
Szybko pożałowała, że tutaj przyszła. Strasznie tutaj śmierdziało. Ale chyba będzie musiała to jakoś przeboleć. Światła może należały do domów, ale były teraz dalej i miała wrażenie, że nie dotrze tam przed całkowitym zmrokiem, a wolała nie ryzykować chodzenia po ciemku w nieznanym miejscu. W szczególności, że Edmund ją nastraszył tym, co może tutaj spotkać.
Mimo, że ziemianka, bo chyba to było coś takiego, była na tyle duża, żeby w niej się zmieściła w swojej normalnej postaci, to zmieniła się w lisa i obwąchała całą okolicę, by sprawdzić czy ktoś się tutaj nie kręci. Wolała nie zostać zaskoczona we śnie. Następnie ruszyła do środka, nie zmieniając się. Musiała posprawdzać czy poza tym, że tutaj śmierdzi, było tutaj w miarę bezpiecznie. W razie kolejnego deszczu, wolała jednak spać z czymś nad głową. Wchodziła powoli, mając brzuch blisko ziemi. Węszyła, choć było jej niedobrze, ale musiała uważać. Była gotowa w każdej chwili uciec i poszukać nowego miejsca. Miała jednak nadzieję, że nie znajdzie tutaj nic co by ją zmusiło do wyjścia, przynajmniej do rana.

Astra - 7 Czerwiec 2018, 17:34

Zasnęła w zasadzie w tej samej chwili, w której się położyła. Czy zawsze tak łatwo zasypiała?
Widziała siebie-nie-siebie pracującą nad maszyną-nie-maszyną. Pracowała nad nią cały czas mimo, że prawie nigdy jej nie dotykała. W tle widniały pagórki. Pagórki, które w czasie jej-nie-jej pracy zdążyły urosnąć do rozmiaru wielkich gór i niemal zupełnie zniknąć przez erozję. Wtedy jej praca została zakończona. Maszyna-nie-maszyna, nad którą ona-nie-ona pracowała była piękna-straszna. Wiedziała, że to arcydzieło mogące zmienić świat mimo, że nie wiedziała co to było. Ciemna biel i oślepiająca czerń przeplatały się. Wiły w bezruchu. Pulsowały będąc najbardziej nieruchomą rzeczą we wszechświecie. Była to rzecz prawdziwsza niż świat. Prawdziwsza niż
Ĵ͂ͪͥͭͨ̓ͫͣ͑̈͋͠҉̬͙̟͝ͅǔ̷̡͕̜̪͔̫̺͍̗̗̞̦̳̹͕̘͎͚ͬ̊͋̌̑ͨͭ̎̂͌ͫ̾̏ͤ̈ͬ͢͝ḷ̵̳̼̳͎̪̗͍̒͛͋ͩ̔̾ͫ̍ͭ͗̚͢͡į̵̮̭͔̼̬͖͚̜̲̹́ͯ̉̍̓ͯ͒͗̌͐̏̈ͬͣͣͬ͗ͩ͠à̵̴̧̝̲͖̘̤̮̦͙̼̙̘̲̜̯̬̳̿ͯ̓ͦ͑̃ͩͩͤ͐ͪ̔͒ͤͬͦ͞ͅ ̴̸̮̭̤̖̩̘̗̜̘̣̣͎͚͉́ͬ̑̚͢ͅͅŖ̷̶͇̱̜͖̻̪͈̉̂ͮ̇ͨ̆ͩ̎ͥ̑ͯ͜͡è͒ͥͯ̓̾̆ͤ̑͂̽͑̈҉̩̣͎͇̤̪̀͠ņ̧̺͕̠̫̦̪ͯͯ̓̀͘ä̢̛́̑ͯ̑ͭ̿̾ͨ́̏ͨ͐ͤ̋͊ͨͬ͟҉̞̪̜̣̣̝̣̬͖̥̀r̸̨̯͕̞̜̬̤͉̔̈̈ͩ̽ͣͪͮ̓̅̎ͭ́d̤̞͎͚͉̙́̉ͯ͛̈́̊̌̏̈̀ͧ͠͠.
Obudziła się z bolącą głową i wcale nie wypoczęta. Co to było?
Nie czuła łapy, na której była bransoleta. Jak patrzyła na nią kątem oka wydawała się świecić wewnętrznym blaskiem, ale za każdym razem jak na nią spojrzała wydawała się taka sama jak wcześniej. Chociaż...
Cz te kryształy nie miały intensywniejszej barwy?

Tulka - 10 Czerwiec 2018, 16:51

Obudziła się i położyła łapy na głowę. Czemu ją tak bolała...to nie było normalne. Zasnęła chyba od razu jak tylko się położyła, co tym bardziej było dziwne, w szczególności, że ostatnio miała dość spore problemy ze snem. Nie mogła spać, budziła się wcześnie. Dodatkowo teraz bolał ją łeb i czuła się jakby nie spała od jakiegoś czasu.
Dopiero po chwili zorientowała się, ze nie czuje łapy. Spojrzała na nią spanikowana i zaczęła lizać, sprawdzając tym samym temperaturę. Musiała jak najszybciej się pozbyć tego cholerstwa. Do tego zmieniło toto kolor. A raczej ten kolor zbladł. Nie było dobrze. Wyszła szybko z nory, rozglądając się i nasłuchując czy na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Kulała, bo wolała nie stawać na tę łapę, bo nawet nie poczuje jak co się stanie. Sprawdziła też jaka jest pora dnia i jeśli było już jasno, zmieniła się i napiła wody, którą jeszcze miała.
Wstęgę zmieniła w chustę, którą zrobiła prowizoryczna temblak, by ręka jej nie przeszkadzała. Było zimno, ale to nie było teraz jej największe zmartwienie. Wzbiła się w powietrze by rozejrzeć sie czy nie widać gdzieś jakiś domów. Może ktoś ją ugości, albo w jakiś inny sposób pomoże. Sprawdzała też czy zobaczy okolicę świateł, które widziała dzień wcześniej. Czy zauważy coś w tamtym miejscu czy też nie.

Astra - 11 Czerwiec 2018, 22:27

Lizanie nic nie dało. Czuła łapę pod językiem. Łapa stała się wilgotna i tyle. Nie czuła tego lizania. Wcale.
Temperatura była normalna.
Pamiętała dobrze gdzie widziała światła, ale widziała tam tylko zieleń drzew oraz traw i kolory kwiatów i połyskliwą wstęgę wody. Zapewne rzeki.
Jak w ruskim cyrku - było, a ni ma.
Były to jakieś zwidy czy po prostu z tej odległości nie jest w stanie zobaczyć samych domów?
Dzień był rześki. Ani specjalnie ciepły, ani specjalnie chłodny. Wiał lekki wiaterek, świergoliły ptaki.
Słońce świeciło jej w oczy. W którą stronę się wybierze?
Decyzja była jej. Mogła się skierować prostą drogą do celu, bo przecież taka trasa jest najszybsza, nieprawdaż?

Tulka - 12 Czerwiec 2018, 12:48

Musiała pomyśleć co zrobić dalej. Nie wiedziała jak daleko jest od jakiegokolwiek domu, poza domem Edmunda. Nie mogla jednak się wrócić, nie aż taki kawał. Straciłaby przez to kolejne dwa dni. Nie czuła ręki, więc raczej nie poradzi sobie z polowaniem. Co więc miała teraz począć? Miała coraz większą nadzieję na to, że mężczyzna przesadzał i nie jest aż tak daleko od domu.
Po dłuższej chwili namysłu, wzniosła się w powietrze, chcąc móc zobaczyć jak największy teren. Sprawdziła kierunek, w którym powinna się udać, czy zobaczy jakieś zabudowania czy domki, albo jakikolwiek inny znak, że ktoś tam mieszka i mógłby jej pomóc. Cały czas jednak nie dawały jej spokoju te tajemnicze światła, które widziała w nocy. Teraz nie było po nich śladu i nie widziała nic co by je mogło stworzyć. Nic tylko natura.
Westchnęła ciężko i skierowała swoje skrzydła w tamtym kierunku. Musiała to sprawdzić. A nuż znajdzie tam kogoś to jej pomoże dostać się do domu szybciej niż przewidywała. Miała tylko nadzieję, że nie wpadnie przez to w jakieś większe tarapaty. Miała ich teraz o wiele za dużo.

Astra - 17 Czerwiec 2018, 13:41

Jak postanowiła tak też zrobiła. Udała się w stronę świateł. Choć same światła zniknęły, zdawało się, że bez śladu. Jednak coś musiało być ich źródłem? Nawet w świecie pełnym magii wszystko musi mieć jakiś powód. Choćby dziwny i nielogiczny, ale jakiś zawsze.
Minęło jakieś pół dnia zanim zobaczyła coś co mogło być źródłem wczorajszych świateł. To było kilka budynków.
Z daleka ich nie widziała, bo były pokryte darnią i całkowicie zlewały się z otaczającą je zielenią. Gdyby nie leciutkie smugi dymu i widoczne z mniejszej odległości okna można by zupełnie przeoczyć, że to nie jest coś co powstało ludzką ręką.
Wyglądało to na osadę drwali. Lub jak to tam nazwać, ale bez wątpienia głównym zajęciem mieszkających tu ludzi była praca w tartaku i szeroko rozumiana obróbka drewna.
Dziewczyna dotarła tu w porze obiadowej. Jako, że pogoda była ładna drwale jedli przy długich stołach na świeżym powietrzu rozmawiając i się śmiejąc.
Czy Julia podejdzie do nich czy raczej ominie?

Tulka - 22 Czerwiec 2018, 18:21

Skryła się za drzewem gdy tylko zobaczyła jakiś ruch i usłyszała śmiechy i rozmowy. Była pora obiadowa i wszyscy wesoło się zajadali jakimiś potrawami, na pewno pysznymi, a Opętaniec była głodna. Ostatnie co jadła i można było uznać, za pełnowartościowy posiłek, to śniadanie u Edmunda. Potem podjadała orzeszki, ale zaczynało brakować jej energii, a obecnie nie miała jak upolować czegokolwiek, chyba, że znalazłaby padlinę, co jej się nie uśmiechało.
Sprawdziła jeszcze raz czy czucie w ręce nie wróciło. Co jakiś czas ją masowała, żeby sprawdzać temperaturę oraz by jakoś pobudzić krążenie. Sprawdzała tez czy bransoleta się nie poluzowała czasem i czy nie może się jej pozbyć z nadgarstka. To było naprawdę uciążliwe, a chciała wrócić do domu jak najszybciej. Tak bardzo chciała już od dawna wybrać się w góry, ale chyba już zaczynała mieć ich dość i miała nadzieję, że Stowarzyszenie jej tutaj nie wyśle na jakąś misję, bo by chyba się pocięła mydłem w płynie.
Obserwowała przez chwilę zamieszanie. Sprawdzała czy są tam sami mężczyźni czy też jakieś kobiety. Nigdy nie wiadomo, w szczególności, jeśli chodzi o Krainę. Chciała zawrócić, ominąć ich szerokim łukiem. Bała się, bo nie ufała mężczyznom, nawet jak ich znała, już nie mówiąc o tych, których widziała po raz pierwszy na oczy. Ale musiała coś zjeść.
Przełknęła napływającą ślinkę i zaczęła powoli zbliżać się do stolików. Ukrywała się za drzewami i wyglądała zza nich. Chciała mieć choć minimalną przewagę, jakby chcieli zrobić jej krzywdę. Kontrolowała również swoje korale, by móc odpowiednio szybko zareagować. Gdyby nie głód, pewnie już by jej tutaj nie było.

Astra - 5 Lipiec 2018, 19:38

Jej zabiegi nie dawały absolutnie nic. Jedynie czuła, że poza brakiem czucia z ręką jest wszystko w porządku.
W grupce byli mężczyźni i kobiety. W sumie to było chyba nawet kilka dzieciaków. Lub po prostu znacznie drobniejszych osób.
Gdy zbliżyła się trochę bardziej do stolików jej rękę przeszła nieprzyjemna fala gorąca jakby wsadziła rękę we wrzątek i...
I tyle. Śladu nie było, a czucie wróciło. Przynajmniej na razie.
Jej próbę obserwacji zakłóciła nagła zmiana perspektywy. Grunt zmienił pozycję o jakieś 90 stopni. Źródłem tej nagłej i niespodziewanej zmiany był pies. Duży, kudłaty i o zdecydowanie ostrych zębach. Zębach, które znajdowały się obecnie jakieś kilka cali od twarzy dziewczyny.
Z jego trzewi rozbrzmiewał miarowy, basowy warkot.

- Jeżeli to kolejny lis to nie ręczę za siebie! - dało się słyszeć chropawy głos. Odpowiedziały mu tylko śmiechy i kilka pomruków.
Po, krótkiej chwili podszedłby rosły mężczyzna i widząc dziewczynę pod psem (przyjmując, że nie próbowała sama się wcześniej uwolnić) stanął by na chwilę lekko zdziwiony po czym by krótko gwizdnął. Pies by na ten znak bez wahania zszedł z Julii i podszedł do mężczyzny.

- Takiego lisa to ja się nie spodziewałem. - stwierdził widząc animalistyczne aspekty Tulki.

Tulka - 6 Lipiec 2018, 20:17

Trochę ulżyło jej, widząc, że w okolicy stolików kręcą się nie tylko mężczyźni ale również kobiety i możliwe, że dzieci, choć nie miała co do tych ostatnich pewności.
Gdy poczuła ból, syknęła i spojrzała na rękę. I znów czuła rękę normalnie. Zdjęła chustę i już chciała zmienić ją we Wstęgę i znów zawiązać na szyi, gdy coś wpadło na nią z impetem i nagle zamiast stołów widziała korony drzew oraz...pysk psa - grzeczny...piesek? - tylko tyle mogła z siebie wykrztusić. Nie ruszała się. Nie próbowała spod niego wydostać. Nie wiedziała jakby pies na to zareagował, a wolała nie sprawdzać jak to przyjemnie mieć wbite psie kły w gardło. Przełknęła ślinę, czekając aż właściciel ją uwolni od swojego pupilka.
Westchnęła z ulgą, gdy ciężar z niej zniknął. Przymknęła na moment oczy. Słysząc słowa mężczyzny usiadła i poruszyła uszami - ja...przepraszam, że się tak zakradałam - podrapała się po tyle głowy niepewnie i poruszyła skrzydłami - zgubiłam się trochę i chciałam zapytać o jakieś wskazówki, ale... - zaburczało jej mocno w brzuchu - przepraszam... - zarumieniła się i opuściła niepewnie uszka i wzrok - pomoże mi pan? - zapytała, patrząc na niego z lekkim strachem i nadzieją.

Astra - 20 Lipiec 2018, 20:33

Na jej komentarz - "grzeczny piesek" tylko odsłonił bardziej zęby i basowo zawarczał.
Teraz, kiedy był przy mężczyźnie, a nie na dziewczynie wyglądał na wielkiego, przytulaśnego puchacza, który domaga się pieszczot.
Właściciel - chyba właściciel - podrapał uważnego towarzysza i pochwalił. Pies zaś od razu przeszedł znów w tryb gotowości gdy Tulka zaczęła wstawać. To, że został odwołany teraz nie znaczy jeszcze, że nie będzie potrzebny za chwilę. Nie spuszczał z niej oczu i uszu.

- Powinienem cię za coś takiego wyrzucić na kopach, ale masz szczęście, że Jarnog ma urodziny. Więc chodź. Opowiesz przy stole.
Po czym ruszył z psem przy nodze ku gwarowi rozmów i śmiechów jaki koncentrował się wokół stołów.

Tulka - 27 Lipiec 2018, 13:58

Starała się nie pokazywać psu, że się go boi. To mogłoby tylko go jeszcze bardziej rozjuszyć, nie chciałaby żeby tak się stało. Nie wiedziała, czy jej moc zadziałałaby na psa. Na szczęście został odwołany, ale Julia wiedziała, że jest gotowy na to, żeby w każdej chwili ją zaatakować.
Skupiła się na mężczyźnie, ale nie zapominała o zwierzaku. Nigdy nie dało się w pełni przewidzieć zachowań innych zwierząt, w szczególności, jeśli ich się nie znało. Sama miała wiele doświadczenia z futrzakami, ale dzięki temu wiedziała, że lepiej uważać.
Przełknęła niepewnie ślinę - dziękuję i przepraszam za kłopot - powiedziała, nieśmiało się uśmiechając. Ruszyła za nieznajomym, spoglądając na zebranych ludzi. Otrzepała swoje ubrania, po tym jak pies ją wywrócił. Miała nadzieję, że nie zrobią jej nic złego. Że pomogą jej znaleźć drogę. Było jej głupio, że tak się wcina na czyjeś urodziny, ale czy miała jakieś inne wyjście?

Astra - 4 Sierpień 2018, 23:16

Zachowanie dziewczyny zupełnie psa nie obchodziło. Mogła równie dobrze wymachiwać mu przed nosem krwistym stekiem jak krzyczeć i płakać. Była obca, ale chwilowo nie była celem. Tak pozostanie dopóki nie dostanie innego polecenia.
- Dziękować jeszcze nie masz za co, a kłopoty to ty będziesz mieć jeśli uznamy, że chciałaś nas okraść lub innej szkody narobić.
Mężczyzna podszedł do stołu, krótko i ostro gwizdnął czym zwrócił na siebie uwagę reszty. Gdy zrobiło się względnie cicho powiedział:
- Oto wasz lis. Raczej nietypowy. Jarnog, ty masz tu imprezę więc masz pierwszy głos co z nią zrobić.
- Sadzaj ją i daj jej się napić stary zrzędo! - niemal ryknął niski, bo z grubsza wzrostu dziewczyny, ale szeroki w barach i o dłoniach jak bochny chleba klepiąc ławę niedaleko siebie. Po czym podniósł wysoko kufel, zdecydowanie nie jego pierwszy, który po chwili wychylił do dna.
Dziewczyna została dość przedmiotowo potraktowana i zanim miała szansę zareagować już siedziała w roześmianym towarzystwie mężczyzn i kobiet, a przed nią znalazł się pełen kufel wielki jak jej głowa.

Tulka - 6 Sierpień 2018, 22:56

Położyła lekko po sobie uszy, słysząc, że chciałaby ich okraść. Ale po co? Żeby zdobyć jedzenie? Aż tak zdesperowana jeszcze nie było, żeby posuwać się do czegoś takiego. Do tego jej przybrany brat jest Dowódcą Gwardii, więc nawet nie chciała myśleć jakie kazanie by dostała, gdyby się o tym dowiedział. Pewnie i tak będzie ją czekać przemowa roku, gdy wróci do domu. Ciekawe czy da jej w ogóle wyjaśnić co się stało, zanim zacznie ją sądzić. W sumie nie wiedziała jak wyglądały jego przesłuchania, poza tym, że pewnie używał swojej ocznej mocy. Tego mogła być pewna.
Stała niepewnie trochę za mężczyzną, mając nadzieję, że nie zrobią jej nic złego. Spoglądała co chwila na Korale, jednak coś jej mówiło, ze i tak dałaby rady określić dokładnie kto ma złe zamiary wobec niej. Postanowiła więc, że jeśli będzie z kimś rozmawiać to będzie go sprawdzać, bo w tej sytuacji to było jedyne logiczne rozwiązanie.
Nim się zorientowała i dała radę cokolwiek powiedzieć, siedziała już na ławce, a przed nią stał wielki kufel. Rozejrzała się, nie do końca ogarniając co się stało. Nie wiedziała jak sobie poradzi z takim napojem, nigdy nie próbowała piwa, a do tego na pewno nie w takich ilościach. Przełknęła ślinę i upiła trochę, lekko się krzywiąc. Nie przywykła do goryczy piwa, więc było to raczej zrozumiałe, po czym jak na zawołanie głośno zaburczało jej w brzuchu na co tylko spłonęła rumieńcem bo jak na razie nie miała odwagi by o cokolwiek zapytać.

Astra - 22 Sierpień 2018, 00:06

Gdy jubilat zobaczył jak się sprawy mają z najnowszym przybytkiem do ich wesołego grona postanowił coś w tej sprawie zrobić.
- Dajcie jej coś do jedzenia, a ty posłuchaj. - po tych słowach zaczął się śpiew , a chwilę później pojawił się przed nią solidny kawał mięcha i gruba pajda chleba oraz kilka ogórków.
- Piwo jest zdrowsze od wody! - poparł jakiś głos z tłumu - Nim się nie strujesz jak wodą!
Mniej więcej w tej samej chwili poczułaby ciężar na nogach. Gdyby spojrzała to by zobaczyła wielką, zaślinioną i zębatą paszczę, która zupełnie nie pasowała do słodkich oczek i cichego, proszącego skomlenia. Był to zdecydowanie pies. I zdecydowanie nie ten sam co ją powalił mimo, że podobny. Może szczeniak tamtego? Ostatecznie wyglądał na młodszego.
- I co tak cicho siedzisz? Jak nie planujesz czegoś złego to nic ci się tu nie stanie. - stwierdził jowialnie Jarnog klepiąc dziewczynę po plecach na tyle mocno, że niemal wepchnął ją w talerz.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group