To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto Lalek - Pluszowa restauracjo-kawiarnia

Rim - 18 Październik 2017, 20:52
Temat postu: Pluszowa restauracjo-kawiarnia
Może nazwa tego nie pokazuje, ale nie jest to miejsce przeznaczone tylko dla dzieci. Swoje podniebienia zadowolą tutaj zarówno dorośli jak i młodzież. Bogaci jak i Ci, którym los poskąpił pieniędzy. Po prostu, dla każdego coś dobrego. Dosłownie.
Budynek wygląda jakby był uszyty z dziesiątek wielki kawałków materiału. Szwy są bardzo widoczne i różnokolorowe. Wnętrze wystrojone jest skromnie. Jednak na pewno bardzo wygodne. Wszystkie fotele i kanapy wyłożone są pluszem, dzięki czemu są niezwykle wygodne. Stoliki podobnie jak sam budynek wyglądają jakby były obszyte skrawkami materiały o różnych kolorach.
Kelnerzy, którzy tutaj pracują są Szmaciankami. Po prostu pluszaki, które przynoszą zamówienia gościom, zawsze z uśmiechem na twarzy.
A co tu w ogóle można zamówić? Wszystko! Napoje ciepłe, zimne, alkohole i nie tylko. Można tu zjeść porządny obiad, śniadanie, kolację podwieczorek. Nie ma pory złej na coś do przekąszenia. Nie ma tez sytuacji, że o drugiej w nocy nie można by zjeść trzydaniowego obiadu. Pracownicy zawsze chętnie pomogą. Można też po prostu przyjść i zjeść coś słodkiego. Jakieś ciastko, a może lody? Proszę bardzo!
Zapraszamy każdego o każdej porze dnia i nocy!

Malkoś - 19 Październik 2017, 19:53

Gołym okiem widać było jej strach. To rozglądanie się dookoła, cichutki głosik. Zastanawiało go co też pies musiał jej zrobić że boi się ich teraz do tego stopnia? On sam ma na łydce blizne po ugryzieniu ale nie psiaka a krokodyla. Lepiej nie zagłębiać się w szczegóły... Grunt że bolało jakby umierał. A przynajmniej tak sobie to wyobraża. Gdyby miał umrzeć, na pewno by bolało.
- Mnie Ciebie równie, milo poznać panienko Rim.- Nie przedstawiła się z nazwiska. Konkluzja łatwa. Albo go nie ma, albo je skrywa.
Jej jąkanie się było poniekąd urocze, jednak bardziej zastanawiające. Jąkanie zwykle jest albo wadą wrodzoną albo nabytą. Ciekawe jak to z nią było. Patrząc na limo pod okiem, brak nazwiska i to jąkanie... Ehh, wnioski się same nasuwają. Wiedział że niewiele może zrobić, póki sama nie zdecyduje się przyjąć jakiejkolwiek pomocy. Tyle przynajmniej dla niej zrobi, że postawi dobry obiad.
A więc przybywa z pustyni? Pysznie! Stąd taka barwa skóry. Taka ciepła i słoneczna... Nomadowie są interesującą nacją. - Czyżbyś była Nomadką? Podziwiam Nomadów, życie w karawanie nie jest łatwe. Wiem co mówię bo sam miałem kiedyś okazję tego doświadczyć. - ruszył z nią więc do restauracji. Szybko namierzył, przyjemny dla oka szyld i urocze dekoracje w oknach. Nie jego gust, ale dziewoji winno się podobać. Weszli, zdjął nakrycie swojej głowy gdyż tak wypada. Poprosił o stolik dla dwóch osób, dostali stolik pod oknem, ladnie nakryty. Ściągnął płaszcz i powiesił go na oparciu krzesła na którym miał usiąść. Najpierw jednak odsunął krzesło Rim i przysunal je jak już na nie usiadła.
- Jeśli pozwolisz to zamówię nam niespodziankę! Codziennie mają co innego. - uśmiechnął się ciepło i jeśli tylko się zgodziła to zamowil niespodzianke dnia. - Jak dotąd byłem tu ze dwa razy. Za pierwszym razem o mało na zawał nie zszedłem, gdy ciastka które zamówiłem nagle wybuchły. Na szczęście było w środku tylko confetti, a na talerzu pojawił się magicznie deser. - zaśmiał się, rozkładając serwetke na kolanach. Kelner przebrany za miśka przyniósł napoje- duże szklanki pełne owocowego soku, z kostkami lodu i plastrami kiwi i innych owoców, oraz zupę krem z cukinii z dodatkiem prażonych pestek dyni i kleksem śmietany. - Cudownie! Chyba czytają mi w myslach - potarł brodę udając głębokie zamyślenie i zaniepokojenie. Miał nadzieję wywołać tym uśmiech na twarzy dziewczyny. - No to smacznego! - chwycił łyżkę i spałaszował połowę zupy. Nie chciał się zapchać od razu. Popił ją sokiem który okazał się wyborny. Smaki owoców, tańczyły na jego języku czacze. Naprawdę.
Kelner następnie przyniósł grillowana rybę z salsą i ryżem. Aż ślinka ciekła przez sam zapach. - Waa, od samego zapachu mam zawroty głowy. Smakowała zupa? - zapytał pokrapiajac rybe sokiem z cytryny. Wszystko wprost, rozplywało się w ustach. Aż westchnął zachwycony. Też nie zjadł całej porcji. Czuł się już praktycznie pełny. - Mam nadzieję że wszystko Ci smakowało. Niestety nie mam już za wiele czasu, więc co powiesz na lody ale na wynos? Mają tu takie fajne gofry w kształcie ryb... - Jeśli była na tak, przekazał prośbę kelnerowi który już po chwili wrócił z "rybnymi" lodami i rachunkiem. Malcolm zostawił na tacy z dobre 10 sztuk złota więcej. Za taki posiłek nie ma co oszczędzać. Założył płaszcz i cylinder, pomógł się zabrać Rim. Ukradkiem wsadził jej w kieszen mały mieszek złota. Było tam ze dwadzieścia monet. Miał nadzieję że się jej przydadzą, wydawała się nie być w zbyt ciekawej sytuacji. Dał jej loda i wyszli. W ciszy dotarli do skrzyżowania, gdzie się z nią pożegnał. Lekkim ukłonem i musnieciem w dłoń. Życzył jej dobrego dnia i ruszył w swoim kierunku, delektujac sie slodkimi lodami.

Z. T

Rim - 20 Październik 2017, 16:00

Przytaknęła mu na pytanie o Nomadów - t-tak...ale moja rodzina nie podróżowała aż tak bardzo...wuj miał swoje interesy przez co przemieszczaliśmy się tylko co jakiś czas - przyznała niepewnie. Owszem życie było trudne, ale nie wiedziała do końca czy to przez to co wyczyniał jej wuj czy może raczej przez to, że byli Nomadami.
Spojrzała oniemiała na restaurację. Nigdy takiej nie widziała. Weszła niepewnie do środka. Poprawiła kapturek, ale nie zdejmowała go. Była nauczona, że poza domem nie wolno jej tego robić i mimo iż już wuj nie miał nad nią kontroli to nadal wierzyła w to co mówił. W końcu nikt jej jeszcze nie uświadomił, że wcale nie jest aż ta zagrożona przez swoje pochodzenie.
Rozglądała się z zaciekawieniem po pomieszczeniu, jestem starała się nie wyjść na niegrzeczną. Słysząc pytanie o wybór dań, zgodziła się by dokonał wyboru. Nie wiedziała czy jak zajrzy do Menu to czy będzie w stanie wybrać coś do jedzenie. Pewnie było tego sporo, a nie chciała wyjść już całkiem na jakiegoś biedaka, mimo iż takowym właśnie była.
Spojrzała na mężczyznę i zaśmiała się nieśmiało - naprawdę można się wystraszyć - przyznała. Próbowała sobie to wyobrazić i z zewnątrz naprawdę musiało to wyglądać śmiesznie.
Otworzyła szeroko oczy, gdy przyszła zupa napój. Tak się zauroczyła wyglądem tych potraw, że aż zapomniała o manierach - s-smacznego - odpowiedziała, gdy w końcu się zorientowała, że mężczyzna coś do niej powiedział. Zabrała się za jedzenie - to jest pyszne! - powiedziała zachwycona. Zajadała bardzo ochoczo. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo była głodna. Jak bardzo potrzebowała zjeść coś ciepłego i pożywnego.
Zjadła zaledwie niecałą połowę jak chciała skończyć. Nigdy nie jadła do syta, tylko tyle, żeby mieć siły do dalszej pracy. Nie mogła się opychać, żeby się nie rozleniwić i nie pozwalać na drzemki po obiedzie - bardzo smakowała proszę pana - powiedziała uradowana. Przyszła jednak kolej na rybę. Przełknęła ślinę i wahała się przez chwilę, jednak w końcu zdecydowała się spróbować chociaż trochę. Cały czas się uśmiechała. Naprawdę jej smakowało. Westchnęła zadowolona gdy już się napełniła. W życiu nie było jej tak dobrze w brzuszku. Nigdy nie jadła tak dobrego jedzenia. Owszem, umiała świetnie gotować, ale mogła tylko próbować potraw czy wszystko jest doprawione jak powinno nigdy ich nie mogła jeść. Mogła gotować tylko dal wuja i jego gości. Jeśli matka była w domu to też dla niej.
- Wszystko było pyszne. Dziękuję panu bardzo - uśmiechnęła się do niego miło. Słysząc o lodach otworzyła szeroko oczy - l-lody? - zapytała. Nigdy w życiu żadnych nie jadła. Słyszała jednak, że są świetne.
Przyjęła lody i od razu zaczęła się nimi zajadać. Aż zadrżała - są przepyszne, dziękuję - uśmiechnęła się i ruszyła za mężczyzną. Zachwycała się swoim zimnym deserem. Gdy skończyła oblizała się jeszcze ze smakiem.
Nim się pożegnała z Malcolmem poprosiła go jeszcze o to by wskazał jej gdzie może kupić sobie coś później do jedzenie. Następnie podziękowała mu grzecznie i poszła we wskazanym kierunku. Chciała kupić jakieś orzeszki swojemu pupilkowi. Gdy płaciła wyczuła w kieszeni dodatkowy mieszek. Wyciągnęła go jednak dopiero gdy wyszła ze sklepu. Rozejrzała się czy nie widzi jeszcze gdzieś białowłosego, jednak nie umiała go znaleźć. Uśmiechnęła się i schowała mieszek do kieszeni. Podziękowała jeszcze raz mężczyźnie, mimo iż nie było go w pobliżu i ruszyła przed siebie chcąc trochę pozwiedzać i może znaleźć jakieś miejsce gdzie mogłaby zamieszkać lub pracować.

ZT



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group