To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Morze Łez - Port Lapis lazuli

Mavet - 6 Styczeń 2018, 22:33

Mavet starałby się podejść możliwie blisko do mężczyzn bez zwracania na siebie uwagi. Nie szedłby środkiem hangaru przy dźwięku fanfar, ale nie skradałby się. Szedł by spokojnym, miarowym krokiem kogoś kto może tu być i ma interes do załatwienia. Skradający człowiek zawsze się rzuca w oczy jak jest już zauważony i budzi podejrzenia, idący zaś normalnie w zależności od sytuacji w ogóle lub mniejsze.

Wiele zależałoby od reakcji mężczyzn na jego widok.
Gdyby zaatakowali go to by się zaczął bronić starając przynajmniej jednego nie zabić.
Gdyby zaczęli uciekać to by musiał ustalić jakąś hierarchię ważności. Blondas wydawał się mu najmniej obiecujący, takie chuchro to by jeszcze przez przypadek zabił więc mógłby go celowo zabić by powstrzymać zapędy pozostałych. Jeden strzał rozerwałby go na strzępy, a z takiej odległości w zasadzie musiał trafić.
Gdyby zaś okazali się na tyle mili i rozsądni by z nim pogadać to by z nimi pogadał.
Oddałby im początkową inicjatywę, mogli to być zwykli przemytnicy, a nie ludzie, których szukał.

Rosemary - 13 Styczeń 2018, 18:30

Mężczyźni ani nie uciekli, ani nie zaatakowali. Widząc zbliżającego się w ich stronę Maveta, przerwali natychmiast rozmowę. Obserwowali go ze spokojem. Dłoń murzyna, powędrowała ku rękojeści wielgachnego miecza, który miał zawieszony na plecach.
- Od kogo jesteś? Nie widziałem Cie tutaj jeszcze.- głos ciemnoskórego brzmiał jakby dobywał się z głębi ziemi. Był donośny i gromki. Był to głos człowieka który porywa tłumy do walki. Blondas przestąpił z jednej nogi na drugą, a pan bułeczka splunął gdzieś w bok. Byli podejrzliwi i dosyć wycofani.

Mavet - 14 Styczeń 2018, 16:59

- Jakże błyskotliwe spostrzeżenie. Nie jestem tutejszy, a nie wiem czy powinno cię interesować od kogo jestem. Jakiś nerwowy gościu mówił, że ktoś na mnie oczekuje w dokach, ale jak tu szliśmy chwyciłem go za ramię by się zatrzymał, bo zdawało mi się, że ktoś nas śledzi i zanim się zorientowałem podrygiwał umierając. Trochę zbyt nerwowy jak na przewodnika. Więc jeżeli nie o was chodzi to byłbym wdzięczny za wskazówkę jeśli wiecie lub danie mi spokoju. Inaczej będę musiał was zabić. - powiedział to wszystko swoim monotonnym głosem.
Jak na razie tylko murzyn pokazywał, że jest gotowy do potencjalnej walki. Miecz był na tyle duży, że mógłby go może nawet uszkodzić, ale najpierw olbrzym by musiał go trafić. Blondas był chyba nerwowy, a grubszy facet wydawał się znudzony? Nie potrafił stwierdzić, ale raczej nie brał go za poważne zagrożenie. Jego problem.

Rosemary - 18 Styczeń 2018, 22:46

Lustrowali Maveta, z coraz to bardziej rosnącym zaciekawieniem. O dziwo niziołek nie miał wcale olewawczego podejścia. Wyglądał jakby analizował marionetkę. Tym razem głos zabrał chudzielec.
- Mówiłem że ten truteń nie chciał się poddać. Za bardzo mi się opierał, nie mogłem zapanować nad jego ciałem. Wiem doskonale co zrobiłeś, więc nie kłam. - prawie syczał gdy to mówił. Niziołek przez ten czas odszedł kawałek do jakiejś skrzynki i coś z niej wyciągnął.
- Nie wiem jak tu dotarłeś ale dotarłeś. Grożenie śmiercią nikomu nie imponuje, ani na nikim wrażenia nie robi. Chodź z nami.- nie czekajac na Maveta, ruszyli. Murzyn stał za marionetka i czekal az ten sie ruszy. Jesli sie nie ruszy, moze sie to skonczyc nie miło. Może warto tym razem być cierpliwym?
Chudy i niziołek szli przodem, ku tyłowi hangaru. Gdy doszli do jego końca, ich oczom ukazała się klapa w podłodze. Nie była ukryta, wręcz przeciwnie. Zeszli na dół, chyba że Mavet się opierał.
Szli dość długo prostym korytarzem, tak fatalnie oświetlonym, że ciężko było dostrzec cokolwiek.
W końcu dotarli do drzwi. Chudzinka otworzył je i wszedł, za nim wszedł niziołek. W środku znajdował się wielki, okrągły stół, pusty w środku. W jego wnętrzu zaś znajdowało się krzesło z łancuchami. Na końcu pomieszczenia (obłożonego na scianach boazerią), widać było drugie drzwi, tuz przy wielkim i bogato zdobionym fotelu.
- Wejdziesz czy Ci pomóc?- zabrał w końcu głos pan bułeczka.

Mavet - 21 Styczeń 2018, 20:14

- Jeśli wiesz co zrobiłem to wiesz, że go nie zabiłem. - skwitował co akurat było zgodne z prawdą. Jego ton głosu nie zrobił na Marionetce najmniejszego wrażenia.
- Ja nigdy nie grożę. - powiedział beznamiętnie. To też była prawda. Mavet nigdy nie groził, on stwierdzał fakty. Jak mówił, że komuś połamie palce to mu je łamał. Po prostu czasami zdarzało mu się informować innych o ich nadchodzącym lub potencjalnym losie.
Ruszył spokojnie za nimi mimochodem lustrując okolicę.
Całkowicie nie łapiąc niedosłownego znaczenia pytania pana bułeczki stwierdził, że:
- Nie potrzebuję pomocy w wykonywaniu tak podstawowych czynności
Po wejściu do pomieszczenia spojrzał z powątpiewaniem na krzesło z łańcuchami i z pewnym zainteresowaniem na drzwi po drugiej stronie.




*Poproszę dokładniejszy opis drzwi i krzesła z łańcuchami.

Rosemary - 24 Styczeń 2018, 21:58

Krzesło wyglądało jak przedmiot z najgorszego horroru! Całe różowe, z puchatym, pudrowo różowym obiciem. Nawet łańcuchy zwisające ze zdobnych podpórek krzesła jak i te na podłodze przyłączone do nóg krzesła, były różowe.
Ha! Chciałoby się co? Kto by nie chciał takie księżniczkowego tronu. W rzeczywistości krzesło wyglądało zupełnie zwyczajnie. Metalowe, solidne krzesło, przyczepione na stałe do podłogi. Bez żadnych zdobników, obić i etc. Z podłogi wychodziły dwa, mocne i grube łańcuchy zakończone metalowymi branzoletami.
Drzwi zaś były czarne i również metalowe. Nie widać było na nich żadnego wejścia na klucz ani klamki. Wysokie na 2 metry, szerokie na ponad metr.
Murzyn zamknął drzwi którymi weszli i przy nich został. Pozostała dwójka rozsiadła się dookoła stołu. Każdy w innym miejscu.
- Siadaj gdzie chcesz. ON zaraz przyjedzie.-- kiwnal mu głową bułeczka.
- Jak chcesz pytac to pytaj póki jego nie ma. Bo jak przyjedzie to sie skonczy.- powiedział blondasek.

Mavet - 27 Styczeń 2018, 22:51

- Dwa pytania. Jest tu jakiś protokół? - ostatecznie nie chciał aktywnie szukać problemów. Przynajmniej nie w tej chwili. - Ja MAM usiąść czy MOGĘ usiąść?
Ostatecznie nie czuł żadnej potrzeby by siedzieć więc jak to nie było wymagane wolał stać. Większa możliwość reakcji na nagłe wydarzenia.

Gdyby mógł stać to by stanął tak by mieć dobry widok na drugie drzwi u murzyna. Tak przede wszystkim.
Gdyby miał usiąść to by siadł niedaleko blondasa tak by miał go w zasięgu ręki i tak by nic mu nie zasłaniało olbrzyma.

- W sumie jeszcze jedno pytanie. Dlaczego ON chce mnie widzieć?

Rosemary - 30 Styczeń 2018, 18:12

Blondas wraz z bułeczką, wymienili się spojrzeniami. Bułka nawet kiwnał lekko głową.
- Masz się nie odzywać póki on Ci nie pozwoli, jest na tym punkcie nad wyraz wyczulony. Nie patrz tez na jego twarz. Ma ją tak zmasakrowaną że własna matka by go pewnie nie poznała. Czas na pytanie będzie na końcu. Najważniejsze na co musisz uważać, to na to by się nie śmiać. Chociaż przy Tobie, to raczej nie musimy się tym martwić.- powiedział jakby recytował blondas. Bułeczka mruknął coś pod nosem, a murzyn stał niewzruszony.
- Masz usiąść- głos murzyna, w tak małym pomieszczeniu, huczał jeszcze bardziej.
Cała trójca się zaśmiała, słysząc ostatnie pytanie.
- Czy to nie oczywiste? Z resztą dowiesz się jak on się zjawi. Zaraz powinien tu być.-
I dokładnie w tym momencie, do drzwi bez klamki, zapukał ktoś dwa razy. Dwa tak oddalone od siebie razy że można by pomyśleć iż pukają dwie osoby.
Bułka ryknął że już są. Wtedy czarne drzwi otworzyły się. Do środka, wpłynęła osoba. Osoba która tak silnie pachniała kwiatami, że można było odnieść wrażenie, iż wylała na siebie litr perfum o tymże zapachu. Miała na sobie białą prostą koszulę, luźno wiszącą na drobnym ciele. Nie była to osoba wysoka. Wręcz przeciwnie. Tylko trochę wyższa niż bułeczka. Długie, srebrne włosy spływały po klatce, kończąc się daleko za pasem. Spodnie w szmaragdowo zielonym kolorze, obcisłe aż zanadto. Buty stukały o podłogę, zdradzając stalowe obicie i wysoki obcas. Usiadł dwa krzesła od bułeczki.
- A więc już jesteś. Idealnie w czas.- Głos miał...jak kastrat. Piskliwy, dziewczęcy i tak nieprzyjemny jak skrobanie widelcem po talerzu.

Mavet - 30 Styczeń 2018, 18:59

Mavet wysłuchał spokojnie odpowiedzi. Usiadł na wybranym wcześniej przez siebie miejscu po czym poprawił płaszcz tak by o nic nie zahaczył przy gwałtownym ruchu.
Przyjrzał się przelotnie twarzy jegomościa. Nie interesowała go jego uroda, ale w tej profesji znajomość twarzy potrafi być przydatna. Przyjrzał się też pobieżnie reszcie jego aparycji.
Jego cała powierzchowność niespecjalnie interesowała siedzącą spokojnie maszynę do zabijania. Przy pobieżnych oględzinach mógł stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie ma do czynienia z wojownikiem.
Gdyby był kimkolwiek innym pewnie rozbawiłoby go stwierdzenie o przybyciu idealnie o czasie kiedy nawet nie została wyznaczona godzina spotkania. Jednak był sobą i jedyne stwierdził, że to stwierdzenie jest nielogiczne biorąc pod uwagę jak doszło do tego spotkania.
Nie odezwał się jednak ani słowem. Zagra w ich grę. Przynajmniej na razie...

Rosemary - 30 Styczeń 2018, 19:20

Zarówno blondas jak i bułeczka jak i nawet murzyn, cała trójka się wyprostowała i spięła, gdy mężczyzna się odezwał. Mavet przyglądając mu się mógł zobaczyć jak bardzo zniszczony jest owy człowiek. Jego twarz wyglądała jakby coś ją wyżarło (patrz obrazek po prawej).
Dzięki temu jak wyglądały oczy Maveta, mężczyzna nie dostrzegł że jego twarz została zapisana w pamięci owego osobnika. Rozsiadł się wygodnie, kładąc na stole malutką niczym u niemowlęcia, prawą dłoń.
- Wiem kogo szukasz. Oj wiem. Jak myślisz. Jestem tym kimś, czy nie? Śmiało odpowiedz chłopcze- mężczyzna uśmiechnął się, ukazując ostre, spiłowane zębiska. Niestety, jeśli Mavet na niego spojrzy, stanie się coś złego. Warto ryzykować dla tych ząbków?
- Dziwne że zajęliście się tą sprawą tak późno. Kto wie ile informacji już wypłynęło. I jakież to ważne sekrety, pływają w kanałach- mężczyzna westchnął. Przeczesał swoje srebrne włosy drugą ręką, która była normalna.
- Zgadnij. Ile mam lat chłopaczku? Dawno się nie śmiałem. Miła odmiana by to była. - Jego głos brzmiał w tym momencie, jeszcze bardziej nieznośnie. Trudno było stwierdzić czy serio się pyta czy tylko sprawdza Marionetkę.

Mavet - 30 Styczeń 2018, 20:02

Mavet ostentacyjnie skierował twarz w bok tak by mieć go jeszcze w polu widzenia. Nie miał po co go drażnić. Nie kiedy mógł go jeszcze wykorzystać.
- Na pewno nie jesteś moim pierwotnym celem. Możesz być jednak jego pracodawcą jak i kimś kto wie co się dzieje, ale nie ma z tym bezpośredniego związku. Nie mam dostatecznych informacji by móc jednoznacznie stwierdzić.
Hmm, jego słowa sugerowały, że problem istniał od pewnego czasu i mógł być poważniejszy niż zostało mu to pierwotnie przedstawione. Odpowiedział zgodnie z prawdą, bo to nie był jakieś ważne ani precyzyjne informacje.
- Nie ja jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo i wyszukiwanie problemów. Ja się ich pozbywam.
Po ostatnim pytaniu Mavet skierował twarz ku ważniakowi i powiedział bez zastanowienia:
- Wiek osób nigdy nie był dla mnie istotny. Twój wiek znajduje się pomiędzy dorosłością, a wiekiem śmierci ze starości dla twojej rasy. - po czym odwrócił twarz jakby nigdy nawet nie zaszczycił spojrzeniem powalającego swą urodą mężczyznę.
Odpuścił stwierdzenie o bezsensowności pytania o rzeczy. na które zna się odpowiedzi poza sprawdzaniem prawdomówności na torturach. Zauważył już dawno, że wiele osób lubi to robić z niewiadomych dla niego względów.

Rosemary - 5 Luty 2018, 22:07

Facet najpierw w ciszy wsłuchiwał się w to co mówiła Marionetka. Bezgłośnie jakby stukał palcami, swojej malutkiej dłoni, ale stół, mrużąc przy tym oczy. Trójka jego ludzi, przez ten czas zamarła. Jakby czekając aż się coś wydarzy. Żaden w przeciwieństwie do Maveta, nie miał odwagi/czelności by spojrzeć swojemu pracodawcy w twarz.
Mężczyzna widząc że Mavet patrzy w kierunku jego twarzy, pewnie zmarszczył by brwi. Jednakże przy aktualnym stanie jego twarzy, było to trochę niemożliwe.
Cieszę jaka nastała po skończeniu mówienia przez marionetkę, przerwał nagły wybuch tego nieprzyjemnego śmiechu pana ważniaka.
- Kapitalny! Jeszcze ani razu nie spotkałem kogoś takiego jak Ty! - jego głos brzmiał jak głos wyjątkowo pokrzywdzonego przez los dziecka, które w końcu dostało lizaka.
Klasnął nawet w dłonie, jakby dla podkreślenia sytuacji. Równie nagle co zaczął się śmiać, spoważniał.
- Mówisz że się pozbywasz problemów? Wybornie. - ostatnie słowo jakby wymruczał.
- Nie trafiłeś co do mojego wieku. Łącznie mam jakieś 10 może 11 lat - wyszczerzył swoje spiłowane zęby.
- Mam dla Ciebie ofertę. Patrząc na to jak mało wiesz, nie do odrzucenia.
Mówisz że pozbywasz się problemów, tak więc pozbądź się i dla mnie pewnego problemu. Ja w zamian za to wystawie Ci tego kogo szukasz. -
zmrużył oczy, oblizując swoje spierzchnięte usta. Odchylil się w tył, tak mocno że pomimo jego budowy, krzesło na którym siedział, zaskrzypiało ostrzegawczo.
- Mam problem i to bardzo irytujący problem. Z naszego głównego magazynu ubywa towaru. Przeprowadziłem juz liczne... Rozmowy z odpowiednimi osobami. Nikt nic nie wie. Moich ludzi nie biorę pod uwagę. Każdy z nich ma moje pełne zaufanie. Wejście do magazynu jest zabezpieczone zamkiem z szyfrem oraz potrzebny jest specjalny klucz który ma tylko 5 osób. Da się do niego wejść tylko jednym wejściem które można otworzyć jedynie od 1 do 5 w nocy. Przez to że to Kraina Luster, nie możemy założyć monitoringu. Jeśli dostarczysz mi tego kto kradnie mój towar. Ja wydam Ci waszego kreta. Co z nim zrobisz, nie moja sprawa. To samo tyczy się w drugą stronę. Pasuje Ci to? - wpatrzył się w Maveta, z nie skrywaną ciekawością. Widać było że Marionetka w jakiś sposób go fascynuje.

Mavet - 7 Luty 2018, 23:50

Mavet skonstatował, że w jakiś sposób musiał rozbawić pracodawcę tej trójki, która go tu zarowadziła. Jak? Na to pytanie już nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nie spotkał kogoś takiego jak on? Nie zaskakująco skoro według jego wiedzy był unikatową konstrukcją. Większość Marionetkarzy zbytnio przejmuje się wyglądem by wybrać czasem najskuteczniejsze rozwiązania.
- Wasze możliwości robią wrażenie kiedy się weźmie pod uwagę wasz wiek Panie... - tu zawiesił głos, bo w sumie nie wiedział jak się do niego zwracać. - Jakkolwiek tobie pasuje bym się do ciebie zwracał.
Pozbywanie problemów. On zabija za darmo, jeśli jeszcze będzie mógł coś na tym zyskać. A jeżeli będzie narzekał, że trup to jego problem - trzeba było się precyzyjniej wyrazić.
- Jestem w gorszej pozycji, bo mam mniej informacji. Równie dobrze mogła by zostać mi przypadkowa osoba, która z grubsza pasuje.
Zaś co do samego problemu to na chwilę obecną widzę tylko trzy możliwości: jest wejście, o którym nie wiecie, któryś z tych godnych zaufania nie jest taki godny zaufania lub złodziej umie tworzyć portale bądź też teleportować siebie i przedmioty. W dwóch na trzech wypadkach musiałbym być w tym magazynie by mieć jakiekolwiek szanse na rozwiązanie problemu.
- przy czym ruszył palcami wzbudzając cichy, charakterystyczny dźwięk metalu trącego o metal.

Rosemary - 18 Luty 2018, 20:39

Wbrew temu co sądził Mavet, Panu brzydka buźka nie chodziło wcale o aspekt fizyczny. On jak mało kto, zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo oryginalne i niejednakowe są marionetki. Nigdy dotąd nie miał okazji poznać, marionetki o takim sposobie bycia i takim charakterze. Marionetkarze to kapryśne i tajemnicze istoty. On wiedział o tym doskonale. Słysząc pochlebstwo, odchylił się na tyle, na ile mógł w krześle, mrużąc przy tym oczy.
- Moje możliwości zaiste są spore. Całe nabrzeże jest pod moją władzą. Z tą różnicą, że ja się z tym ie obnoszę. Zostawiam pozorną władzę tym grubasom. Wolę działać od dołu. Daje to większe pole i swobodę, nie sądzisz?- ciężko stwierdzić czy zadane pytanie było retoryczne, czy też nie.
- Imiona to ważna sprawa. Imiona dają moc. Mego Ci nie podam. Byłoby to wielce nierozważne, nawet jeśli Cie polubiłem. Mów mi Rom.- Rozbawione twarze pracowników Roma, jakby wyostrzały. Chyba nie podobało im się to spoufalanie się. Facet znowu się roześmiał.
- Chciałbym by pewna część moich ludzi, była tak rozgarnięta jak Ty. Rozumiem twe obawy, jednak spójrz na to z innej perspektywy. To mój teren, na którym ten ktoś się panoszy. Od dawna obserwuję jego kroki. Nie mam interesu w oszukaniu Ciebie, mam zaś interes w pozbyciu się go. A że przy okazji wykonasz dla mnie te małą robótkę, to upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. - mężczyzna splótł ręce na piersi.
- Nie stracisz na tym nic, z tego co się orientujesz wiesz bardzo mało. Tyle co nic. Dostęp do magazynu dostaniesz, jednak moi ludzie będą Cie mieli na oku. Dyskretnie oczywiście. By nie spłoszyć złodzieja. Mam nadzieję, że rozumiesz dlaczego.- Rom paskudnie się uśmiechnął, pocierając swój gładki podbródek.

Mavet - 24 Luty 2018, 15:12

Hmm. Ma władzę i jest bez wątpienia inteligentny, ale nawet mu się zdarza mylić pojęcia. Działania oddolne to działania mas mające na celu zmiany w społeczeństwie lub władzy. On mówił zaś o byciu szarą eminencją - osobą nieznaną, ale mającą realną władzę w odróżnieniu od znanego figuranta.
Nie skomentował tego jednak. Nie widział powodu.
Lekko skinął głową słysząc jego słowa. Moc imion - możliwe, że jest jakaś magia wymagająca imion, ale jeszcze się z taką nie spotkał. Mocy więc dla niego nie miały, ale musiał się zgodzić, że były ważne. Mając prawdziwe imię kogoś można się sporo o takiej osobie dowiedzieć. Gdyby Rom podał mu swoje prawdziwe imię byłoby to wysoce nierozsądne zachowanie. Istniała nawet szansa, że był na liście osób do zlikwidowania. Jednak teraz musiał się powstrzymywać, bo by wspiąć się wyżej i mieć lepsze informacje musiał grać choćby tymczasowo według nut Czarnej Róży.
- Możliwe. Bycie ufnym nie jest jednak przydatną cechą w tym zawodzie.
Mavet wstał bezgłośnie i poprawił płaszcz po czym odezwał się do Roma:
- Rom, będę potrzebował miejsca gdzie mogę dać płaszcz i maskę, bo jest zbyt jasna. Ze swoimi ludźmi rób co chcesz byle mi nie przeszkadzali. Najlepiej by było gdybyście mnie zamknęli w tamtym magazynie i nie zmienili poza tym nic w standardowym zachowaniu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group