To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto - Galaxy Sky

Simon Quinn - 20 Marzec 2018, 16:49

Simon nie miał wielkich złudzeń co do czystości własnej duszy. Co prawda od lat już pracował w MORII, a co za tym szło, znaczną część swojego czasu poświęcał na eksploatację innych światów i odkrywanie miejsc, gdzie żaden człowiek nie postawił wcześniej stopy - ale metody organizacji niespecjalnie pozwalały na zachowanie czystego sumienia, a Simon robił to co robił bardziej z własnej ciekawości i z pociągu do adrenaliny niż z jakichś szlachetnych pobudek. No i nigdy nie porzucił całkiem zawodu płatnego zabójcy. Ktoś taki nie mógł się nazywać dobrym człowiekiem, ale Quinn nie czuł potrzeby wyjaśniania natury swojego sumienia nastolatce.
- Gdzieżbym śmiał się naśmiewać - wycedził, czując jak zapasy jego cierpliwości raptownie tracą na objętości, jak nieszczelny balon. - Może dlatego, że to nie jest niskobudżetowy film, w którym źli ludzie zawsze kończą w mamrze. A może dlatego, że mam potężnych przyjaciół? Albo jestem synem prezydenta? W jednym masz rację, mała: nie masz żadnej gwarancji, że gdziekolwiek zejdziesz, bo zależy to tylko i wyłącznie od mojej dobrej woli. Zauważ, że zupełnie, ale to zupełnie nie jesteś w pozycji do stawiania żądań, a luksus wyboru też jest dla ciebie mocno ograniczony. Żadnego życia też dzisiaj nie uratujesz, chyba, że swoje. Na tym twoje możliwości się definitywnie kończą.
Pobłażliwość pobłażliwością, ale kiedy w dłoni dziewczyny pojawił się telefon, Simon nie miał zamiaru dłużej się certolić. Jego ręka wystrzeliła do przodu - miał zamiar chwycić białowłosą za nadgarstek i wykręcić jej rękę za plecami. Nie na tyle mocno, by zrobić jakąś krzywdę - tylko tyle, by dość boleśnie unieruchomić.

Erica - 20 Marzec 2018, 17:23

Nie wyobrażała sobie, że miałaby przyłożyć rękę do zabicia drugiego człowieka. Nawet jeśli to nie ona miała pociągnąć za spust, a po prostu znalazła się w złym miejscu o złym czasie, to poczucie winy będzie obciążało jej sumienie, jakby co najmniej sama to zrobiła. Wzrastająca w niej bezsilność zaowocowała w końcu gniewem na pozór spokojnej nastolatki. Żałowała, że nie jest choć odrobinę silniejsza, by w jakikolwiek sposób się postawić. Małe ciało Eriki niewiele mogło zdziałać w starciu ze snajperem, więc odpuściła sobie jakiekolwiek bójki, skoro wynik i tak już był przesądzony.
- Mam więc tak po prostu się odwrócić, zatkać uszy i czekać, aż skończysz? - pokręciła głową z niedowierzaniem - A może tak po prostu patrzeć jak ginie druga osoba?
Chyba mężczyzna nie był aż tak okrutny, by kazać dziewczynie przyglądać się jego "robocie"? Trauma gwarantowana, zwłaszcza, że Erica najokrutniejszych rzeczy doświadczyła tylko z książek. Zobaczenie czegoś takiego na żywo kompletnie zniekształciło by jej psychikę, która i tak była nadwrażliwa, podatna na bodźce z zewnątrz jak samotny mlecz na łące podczas letniej burzy.
Cała pewność siebie zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Zrozumiała, że sytuacja w jakiej się znalazła wcale nie należała do prostych, a swoim zachowaniem tylko rozzłościła mężczyznę, na którego łaskę została całkowicie zdana. Mogła krzyczeć i tupać nóżką, ale to niczego nie zmieni. Snajper wykona swoje zadanie, a mały świadek tego wydarzenia... No właśnie, co się z nią po wszystkim stanie? Przecież nie odprowadzi jej za rękę do domu.
- Ałaj, puszczaj! - syknęła z bólu, gdy tylko Simon chwycił jej nadgarstek. Dłoń natychmiast się rozluźniła, upuszczając telefon, który przy kontakcie z dachem galerii rozwalił się na kawałki. Dobrze, że był to jeden ze starszych dotykowych modeli, a co za tym idzie - trwalszy. Inaczej zamiast ekranu miałaby tylko pajęczynkę, a tak wystarczyło tylko pozbierać obudowę i baterię do kupy. W każdym razie Erica była niezdolna do powiadomienia kogokolwiek - I co teraz?
Zapytała patrząc na snajpera w taki sposób, jakby chciała go przejrzeć na wskroś swoimi kolorowymi oczami. Nie potrafiła mu zaufać, ale nie miała też ochoty się szarpać. Nie ukrywała, że ta sytuacja ani trochę się jej nie podobała, ale co miała zrobić? Przynajmniej przestała się rzucać i umoralniać.

Simon Quinn - 20 Marzec 2018, 22:54

- Jest mi wszystko jedno, czy będziesz patrzyć, czy nie - stwierdził Simon nad uchem dziewczynki. Wbrew pozorom jemu ta sytuacja nie sprawiała uciechy ani przyjemności. Quinn był człowiekiem nieprzesadnie moralnym, ale nie miał się za sadystę. To białowłose dziecko znalazło się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie, a miało dość odwagi, żeby próbować się stawiać. To bądź co bądź świadczyło o niej dobrze. - Twoja wola. Albo staniesz sobie grzecznie w kącie, o tam,
patrząc na co tylko masz ochotę, albo będę musiał cię obezwładnić.

Puścił ramię dziewczyny - bez telefonu nie była w stanie nikogo powiadomić, a Simon żywił nadzieję, że nie spróbuje drugi raz ucieczki. Nie unikał jej wzroku - jego własne spojrzenie było spokojne, co wziąwszy pod uwagę sytuację powinno raczej niepokoić. Może i można było się w nim dopatrzeć jakiejś tam nuty współczucia - chociaż mogła to być już nadinterpretacja.
Zerknął na zegarek. Lada moment gryzipiórek opuści swoje gniazdo - nie należało dłużej mitrężyć. Powoli Quinn odwrócił się do swojego karabinu, przyklęknął i odbezpieczył broń.
- To zajmie tylko chwilę - zapewnił dziewczynę. - Nie ruszaj się z miejsca, to wszystko.

Erica - 21 Marzec 2018, 08:26

Rozum nakazywał słuchać się poleceń mężczyzny, serce jednak buntowało się przed zbrodnią, jaką zamierzał za chwilę popełnić. Choć w pierwszej kolejności powinna bać się o własne życie, tak nie potrafiła myśleć tylko o sobie. Nie miała pojęcia kim jest osoba będąca celem snajpera, ale założyła, że tak jak ona posiada rodzinę, która na nią czeka. Jak zareagują jej lub jego najbliżsi na wieść o tym, że został/a zamordowana przez skrytobójcę, który zniknął bez śladu?
A jakby zareagowała matka Eriki, gdyby policja powiadomiła ją o tym, że jej córka nie żyje? Oczywiście zakładając, że jej ciało zostałoby najpierw odnalezione...
Mimo wszystko decyzja była trudna. Czy wyjdzie na egoistkę, jeśli zapragnie uratować własne życie? Czy zgrywać bohaterkę i zaryzykować je, by uratować obcego człowieka? Co Erica mogła zdziałać przeciw większemu i silniejszemu mężczyźnie? Jednym ruchem mógł złamać jej kark, a swój cel dorwać przy innej okazji.
- Nie zamierzam - jeszcze tego brakowało, by chciała na to patrzeć! Uwolniona odsunęła się od snajpera rozmasowując obolały nadgarstek. Na początku chciała pozbierać swój telefon, ale szybko odrzuciła ten pomysł. Mężczyzna mógł uznać to za kolejną próbę skontaktowania się z kimkolwiek, a nie chciała się ponownie narażać na gniew.
- Przepraszam... Przepraszam, że jestem tchórzem- szepnęła przykucając we wskazanym przez Simona kącie tyłem do niego i zakryła uszy rękami. Jakby nie patrzeć, była tylko bezradnym dzieckiem przeciwko silniejszemu dorosłemu.

Simon Quinn - 23 Marzec 2018, 18:01

Robert Wilkes nie był może wzorcem wspaniałego męża i wybitnie uczciwego obywatela, ale raczej nie był też sukinsynem. Simon dowiedział się o nim wystarczająco dużo podczas tych kilku tygodni, jakie spędził na obserwacji - widział przez okno kolację w jego domu, zakończoną rutynową sprzeczką między mężczyzną a jego żoną, która dopiero niedawno wykurowała się z zapalenia oskrzeli. Widział jak Wilkes wstaje rano, spożywa na śniadanie owsiankę i banana, jedzie do pracy swoim roverem, spędza dzień w biurze i wraca do domu. Oprócz piątków - w piątkowe popołudnia przeważnie udawał się z kolegami na parę godzin do baru. Właściwie nie byli to jego koledzy sensu stricto - raczej współpracownicy, którzy mieli nadzieję skorzystać na sukcesach biznesowych Wilkesa. Temu jednak to chyba nie przeszkadzało, a na pewno nie robiło różnicy Simonowi. W ciągu swojej dotychczasowej kariery snajper dwukrotnie odmówił wykonania zlecenia - za pierwszym razem dotyczyło ono sześcioletniego dziecka, za drugim osoby którą Quinn znał. Ta bądź co bądź niewielka ilość odmów pozwoliła mu wyrobić sobie na rynku niejaką reputację. Dobry zabójca to taki, który nie wybrzydza, nie robi problemów, wystawia rachunek i wykonuje robotę.
Podwójne drzwi banku otworzyły się, a odziany w beżowy płaszcz Robert Wilkes wyszedł na chodnik, w jednej urękawiczonej dłoni trzymając zgrabny neseser, a drugą poprawiając kapelusz. Simon obserwował ruchy bankiera przez lunetę karabinu, aż do momentu kiedy bankier zatrzymał się przed samochodem, by wyjąć z kieszeni kluczyki. Strzał był dziecinnie prosty - Quinn nie wątpił, że jego niespodziewana towarzyszka na dachu trafiłaby bez większych trudności. Wziął małą poprawkę na przybierający na sile wiatr i wstrzymał oddech, by ograniczyć do minimum niepożądane ruchy. Po niecałych dwóch sekundach delikatnie, niemal pieszczotliwie pociągnął za spust. Powoli, bez szarpania.
Wytłumiony strzał rozległ się na dachu, a kilkaset metrów dalej w prawej skroni Roberta Wilkesa otworzyła się dziura o średnicy kciuka. Bankier upadł bezwładnie na chodnik - dookoła szybko zaczęła rosnąć ciemnoczerwona kałuża. Simon obserwował efekt swojej pracy jeszcze przez chwilę, by upewnić się, że nie zawalił roboty - kiedy uzyskał tę pewność, odsunął się od karabinu i sprawnie zaczął go składać. Podniósł wzrok na dziewczynkę z pewną dozą ciekawości. Czy rzeczywiście powstrzymała się od patrzenia? Śmierć miała w sobie coś magnetycznego, jakiś hipnotyzujący, groteskowy pociąg. Sam snajper napatrzył się już na nią w swoim życiu, ale dla kogoś młodego, o bujnej wyobraźni, ten pociąg mógł się okazać nie do odrzucenia.

Erica - 24 Marzec 2018, 11:41

Nie zamierzała już dłużej się spierać. Pogodziła się już z tym, że jest na przegranej pozycji, a jej słowa - nawet te najpiękniejsze i najodważniejsze- nie zmienią nastawienia snajpera, który zapewne i tak już wziął sporą sumę za pozbycie się problemu. Czasem pieniądze są najważniejszą wartością, jaką ludzie kierują się w życiu, stawiając ją ponad wszystkie inne. W tej chorej gonitwie za jak największymi zarobkami życie drugiej osoby nie znaczyło nic. Jedno istnienie w tą, czy tamtą stronę na mało kim robiło wrażenie. Dla wielu to zwykła statystyka. Pomimo swojego młodego wieku, Erica była już w stanie to pojąć i z goryczą patrzeć na swoich rówieśników, którzy uważają się za lepszych i za nic mają takich jak ona, bo ich rodziców stać na więcej.
Nie znała mężczyzny, którego zabił snajper. Może i rzeczywiście daleko mu było do ideału, a mimo to nie potrafiła go nie żałować. W końcu to drugi człowiek. Osoba, która podobnie jak ona czuje i myśli. Nie widziała jak ginął, a jednak nie potrafiła wyzbyć się myśli krążących w jej głowie. Czy bardzo bolało, gdy dostał kulkę? A może poczuł tylko ukłucie i było po wszystkim? Ponoć słuch był zmysłem, który przy śmierci "wyłączał się" jako ostatni. Czy Wilkes zdołał coś usłyszeć po tym, jak został trafiony?
No i przede wszystkim: czy teraz gdzieś trafił? A może wraz z utratą świadomości nastąpiła ciemność, w której nie ma nic?
Młoda dziewczyna nie powinna myśleć o śmierci w ten sposób, a jednak Erica nie potrafiła do tego podejść inaczej. Strasznie ją ciekawiło to, co dzieje się z człowiekiem po śmierci.
Nawet bardziej niż widok zwłok, którego sobie oszczędziła, dlatego też gdy Simon się odwrócił, to wciąż kucała odwrócona do niego plecami, zasłaniając uszy rękoma.
- Już po wszystkim? - zapytała dłuższą chwilę po wystrzale, podnosząc się na drżących nogach. Już nie płakała, ale też nie wyglądała najlepiej. Chorobliwie blada, z opuchniętymi oczami i potarganymi przez wiatr włosami - Co teraz ze mną będzie?
Jakoś nie wierzyła w zapewnienia snajpera, że po wykonaniu swojej roboty puści ją wolno. W końcu była niewygodnym świadkiem. Zastraszy ją, aby nikomu niczego nie powiedziała? Nie musiał, jej drżące ciało było wystarczającym dowodem na to, jak bardzo wydarzenia na dachu na nią wpłynęły. Wcale nie trzeba było jej grozić.
Zerknęła na rozwalony telefon. Czy jeśli teraz spróbuje go pozbierać, to mężczyzna odbierze to za nieposłuszeństwo i próbę skontaktowania się z kimś? Owszem, chciała zadzwonić, ale do matki. Tak po prostu, by usłyszeć jej głos, jeśli miałaby dołączyć do mężczyzny na dole. Pozostała jednak na swoim miejscu, niepewna tego, co może zaraz się stać.

Simon Quinn - 28 Marzec 2018, 21:43

Simon delikatnie, niemal z pietyzmem zamknął swoją walizeczkę i dziarsko podniósł się na nogi. Misja zakończona sukcesem, co oznaczało okrągłą sumę na koncie wykonawcy. Nie to, żeby Quinn cierpiał biedę, jego wydatkom daleko było do dorównania lukratywnym zapłatom za usługi. Ale to przecież nikogo jeszcze nie powstrzymało przed wykonywaniem swojej pracy.
Krótkie spojrzenie na dziewczynkę, której imienia nawet nie znał, a której dzieciństwo być może zdążył już dokumentnie zrujnować - nie mógł przecież wiedzieć, czy owo dzieciństwo było do tego momentu szczęśliwe - wystarczyło mu, by określić jej stosunek do całej sprawy. Koniec końców nie okazała niezdrowej fascynacji - dobrze dla niej. Simon domyślał się, że powinien odczuwać coś na kształt współczucia, ale póki co nie starczało mu empatii. Niestety, w jego przypadku ogłada i wystudiowana przyjazność wobec innych nie szła w parze z takimi wartościami jak współczucie. Spotkał w swoim życiu wielu socjopatów, czy to ludzi, czy też nieludzi, którzy nie kryli się specjalnie ze swoimi skłonnościami - mordercy, sadyści i inni wykolejeńcy potrafili jednak też dobrze utrzymywać pozory. Quinn rzadko myślał o sobie jako o jednym z nich, nie miał przecież w sobie wiele albo zgoła nic z człowieka emocjonalnie niestabilnego, a jednak na swój sposób przecież również był zwyrodnialcem.
- Nic - wzruszył ramionami, otwierając mocnym szarpnięciem drzwi na dach. Nie podejrzewał, żeby ktokolwiek zechciał się zapuszczać na dach w poszukiwaniu zabójcy wcześniej niż za godzinę, kiedy policja zbada już ciało i określi, skąd mógł paść strzał, ale nie należało specjalnie zwlekać. -
Pójdziesz w swoją stronę, a ja w swoją. Nie wiesz, jak się nazywam, a ja nie wiem, jak ty się nazywasz, jesteśmy obcymi sobie ludźmi. Ale... -
Tu uśmiechnął się ciepło. - Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli nie przyjdzie ci do głowy opowiadać o tym, co zaszło policji. Nie sprowadzi to na mnie karzącego ramienia sprawiedliwości, bo policja wie, na co może, a na co nie może sobie pozwolić. A mi, widzisz, nie byłoby trudno dowiedzieć się, w której szkole dzieci noszą takie mundurki. - Wskazał gestem na jej ubiór. - Jeszcze mniej problemów sprawiłoby mi odnalezienie w tej szkole białowłosej dziewczyny o różnokolorowych oczach, a już najprostsze ze wszystkiego byłoby wybadanie, gdzie owa dziewczyna mieszka. - Wzruszył ramionami niemal przepraszająco. - Dlatego uwierz mi na słowo, że lepiej będzie, jeśli nie opowiesz o dzisiejszym dniu ani znajomym, ani rodzicom, ani nikomu innemu.

Erica - 3 Kwiecień 2018, 21:44

Wpatrywała się w mężczyznę bez słowa, jednocześnie nabierając coraz więcej podejrzeń co do jego niezwykłego aktu miłosierdzia, jakim było darowanie Erice życia. Który snajper zostawia świadka swojej "roboty"? W dodatku jeszcze dziecko, a jak powszechnie wiadomo - dzieci mają strasznie długie języki. Być może groźby na jakiś czas zamkną jej usta, ale co będzie za kilka tygodni? W końcu obecność przy morderstwie odbije się na psychice dziewczyny w postaci traumy, która zapewne skończy się wizytą u psychologa, a on być może wyciągnie od niej co się stało. Czy Simon może sobie pozwolić na takie ryzyko?
- To, co mówisz całkowicie odbiega od logiki - pokręciła głową zbierając swój telefon do kupy, co chwila zerkając w stronę snajpera - Skoro jesteś takim "złyyyyym zabójcą, któremu niestraszna policja", to dlaczego mi grozisz?
Normalny człowiek zapewne uciekałby teraz z dachu ile sił w nogach, ale Erica nie tylko swoim niezwykłym wyglądem, ale też i zachowaniem sporo odbiegała od normalności. Chyba całkowicie oszalała, kiedy stanęła przed Simonem (oczywiście na palcach, a i tak nie dosięgała mu ramienia) i spojrzała prosto w jego oczy.
- Nie zamierzam nikomu powiedzieć o naszym niecodziennym spotkaniu. Nie trzeba mnie zastraszać - zniżyła swój głos do szeptu - Mieszkam niedaleko parku. Ten najwyższy blok, mieszkanie 22. Chętnie ugościłabym cię herbatką i ciastkami, ale nie mam zwyczaju jadać z MORDERCAMI.
Zapewne w oczach osób trzecich dziewczyna była jedynie irytującym pyskującym smarkaczem, który nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, ale dla samej siebie Erica była bohaterką, która stawia się w obronie tego, co słuszne. Szkoda, że kilka minut temu zabrakło jej odwagi, by zatrzymać Simona przed strzałem.
- Przy okazji, moje włosy są blond - odrzuciła niesforny kosmyk na plecy, by po chwili prześlizgnąć się obok mężczyzny i zacząć uciekać, w międzyczasie próbując włączyć telefon. Zatrzyma ją? Nie ma po co, w końcu była dość przez niego sterroryzowana i raczej nie puści pary z ust.

Simon Quinn - 15 Kwiecień 2018, 16:15

Simon zaczynał już mieć powyżej uszu tej rozmowy, która zdawała się prowadzić w najlepszym razie donikąd, a w gorszym do utraty cierpliwości. Smarkula powinna się cieszyć, że miała szansę odejść z miejsca zbrodni w stanie fizycznie nienaruszonym - poniesione straty moralne Simona obchodziły mało, albo zgoła wcale.
- Grożenie ludziom sprawia mi przyjemność - stwierdził, odpowiadając na kolejne z serii bezczelnych pytań. - Takie hobby. Trzeba jakoś zabijać czas, jeśli akurat nie ma się do zabicia ludzi. Dziękuję, że ułatwiasz mi pracę, ale jak chyba rozumiesz, wolałem się upewnić, że nie przyjdzie ci do głowy nic głupiego. Bądź co bądź, jestem profesjonalistą, chociaż podobno nie wyglądam.
Obserwował uciekającą dziewczynkę z mieszanymi uczuciami. Mógł, oczywiście, rzucić się w pogoń i próbować jej udzielić następnej lekcji, ale sądząc po mizernym efekcie pierwszej, ta również nie przydałaby się na wiele. W zasadzie nie obawiał się jakichkolwiek szkód po tym małym spotkaniu, nawet gdyby mała opowiedziała wszystko ze szczegółami rodzicom, policji i komu tam jeszcze. Wzruszając ramionami, Quinn poszedł jej śladem, zamykając za sobą drzwi. Już po chwili znalazł się z powrotem w galerii i, nie ściągając na siebie zbyt wielu spojrzeń, udał się do wyjścia. Kamerami zajął się zawczasu, z tej strony również nie groziło mu rozpoznanie. Pozostało tylko zaczekać na przelew od uszczęśliwionego zleceniodawcy.

/zt



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group