To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Kryształowe Pustkowie - Kryształowa grota

Anonymous - 9 Styczeń 2011, 19:04

Kryształowa grota była bardzo duża. Nikt nie wiedział co się w niej czai. Ludzie omijali ją, bojąc się o własne życie. Legendy mówią, iż żyje w niej monstrum zwane Śnieżną stopą. Podobno kto do jamy wszedł to już nigdy z niej nie wychodził. Niestety nie wiemy czy to prawda, bo nikt tego jeszcze nie sprawdził.
( Bardzo dobry pomysł na misję, gatunku A < z narażeniem życia > )

Dodane po 7 godzinach 28 minutach:

Z/T

Anonymous - 8 Kwiecień 2011, 21:16

Czy jest jakikolwiek powód dla którego czarnowłosa postać odwiedziła to miejsce? Ależ owszem, ponieważ nielubiący tłoków chłopak postanowił odpocząć od codzienności w zgiełku. Grota powstała z czystego kryształu pozwalała na malowniczą podróż w inny świat. W świat pozbawiony jakichkolwiek zmartwień, świat gdzie nie jest konieczne użeranie się z ludźmi dzień w dzień. Po prostu idealne wyobrażenia świata, w którym to Adamante chciałby zatracić się na zawsze. W ręku trzymał skrawek papieru, na którym zapisana była pewna informacja zmieniająca kompletnie światopogląd arystokraty. Wszystko w owej chwili wydawało się być takie proste i łatwe, jedynie ta jedna rzecz, która potrafiła zatracić Adamante na długi czas. Tak na prawdę, to nie był do końca pewien co do wiarygodności tego listu, tak więc postanowił odłożyć ten aspekt życia na inna okazję. Teraz potrzebował oderwania się od całego świata, tak więc postanowił tak uczynić.
-To takie żenujące...
Powiedział sam do siebie na tym pustkowiu po czym jego wzrok zawisnął na bliżej nieokreślonym punkcie, znajdującym się gdzieś ponad horyzontem.

Anonymous - 8 Kwiecień 2011, 22:31

Akurat tego się nie spodziewała. Cholernie złośliwy los, doprowadził ją właśnie w te strony. Zwykle nie lubiła przebywać w tak niebezpiecznych miejscach. Hm, może kiedyś. Jeszcze za czasów bycia denerwującą gówniarą, pragnącą za wszelką cenę wyprowadzić z równowagi swojego ukochanego, starszego braciszka. Teraz nie miała już jak go wkurzać, dlatego wybierała inne istoty łażące po tym świecie. W końcu, musiała utrzymać przynajmniej jeden epitet (owszem, wkurzająca Cath). Ale wróćmy do sedna sprawy. Najbardziej przerażające było dla panny Catherine to, iż zazwyczaj te okolice świeciły pustkami. Szła więc szklaną ścieżką, szukając szczęścia, aż wlazła, niby to całkiem przypadkiem do pewnej groty.
- Łał, całkiem duża - mruknęła do siebie, przechadzając się wzdłuż korytarzy owego miejsca. Oczywiście, przez roztargnienie nie patrzyła pod nogi, ani nawet przed siebie. Nieuniknione było więc, narobienie sobie kłopotów. Zrobiła kilka kroków i bach... Odbiła się od czegoś twardego.
- Auć, mój nos! - pisnęła, zasłaniając twarzyczkę. Nie płakała oczywiście, aż tak słabiutka nie była. W sumie, wydała z siebie ten dźwięk bardziej dla zasady. Gorsze rzeczy już się jej przydarzały przez nieuwagę. Minęło kilka sekund i otworzyła oczy. Ukazał się przed nimi jakiś osobnik, płci męskiej, co dało się ocenić na pierwszy rzut oka. Zastanawiała się, czy uderzyła w niego, czy w znajdujący się tuż obok, kryształowy słup. Po chwili zastanowienia, rozegrała to inaczej.
- Ehm, przepraszam? - skomentowała zajście, co brzmiało raczej jak pytanie. Czekała na reakcję. Najwyżej będą się bić...

Anonymous - 8 Kwiecień 2011, 22:46

Niby nic, a jednak to wszystko co działo się w danej chwili wokoło czarnowłosego, wpływało w pewien sposób na jego samopoczucie. Był rozluźniony, a przy tym całkowicie spokojny i opanowany. Chciał jak najszybciej uciec przed swoimi uczuciami, które jedynie przysłaniają mu widok na aktualną sytuację w Krainie. Stojąc tak, myślał że nic, ani nikt nie wyprowadzi go z równowagi. Aż tu nagle... Jakieś ciało obce odbiło się od chłopaka po czym wydało z siebie głos. Gdy głowa, próbując stłumić choć trochę gniew, wynikający z przerwaniem tej pięknej chwili, odchyliła się by sprawdzić powód tejże czynności, Adamante spojrzał na blond dziewczynę, która trzymała się za nos.
Chociaż przez chwilę, dobre maniery postanowiły wziąć górę, nad emocjami. Ukłoniwszy się nieznacznie spojrzał swoim obojętnym spojrzeniem w stronę osóbki po czym rzekł:
-To ja przepraszam. Nic panience nie jest?
Zapytał z udawaną troską w glosie. Te wszystkie maniery, zaczynały go nudzić, a on sam nie wstąpił do Karcianej Szajki po to, by kłaniać się innym.

Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 01:07

Reakcja nadeszła nawet szybciej, aniżeli dziewczyna się spodziewała. Przyglądała się wcześniejszej przeszkodzie, starając się nie okazywać emocji. W sumie, to nie wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Niby zrobił to, co nakazywała kultura, ale dla Cath, jakoś nie czuła owego klimatu. Jej mimika, od razu to ujawniła. Jedna z brwi dziewczyny uniosła się do góry, jakby wbrew jej woli. Usta również rozchyliły się delikatnie. Zresztą, podrapała się w tył głowy z wyraźną konsternacją, co dawało jeszcze wyraźniejszy obraz. Przyglądając się mu uważnie, odparła uprzejmym tonem:
- Tak, w porządku. W ogóle, nie rozumiem dlaczego panicz mnie przeprasza. Przecież to moja wina. Łażę, jak niezdara. Mam to w genach.
Po tych słowach wzruszyła ramionami i rozejrzała się dookoła. Podobno w okolicach schowany był jakiś tam skarb. Osobiście w to nie wierzyła. Do tej pory chyba zostałby znaleziony, jeśli by się tu znajdował. Ale wiadomo, takie miejsca, aż proszą się o stworzenie jakichś legend, które by o nich wspominały.
- Więc, jesteś jednym z tych stworzeń, jakie mają pilnować groty? - spytała, niby obojętnie, ale widać było, że w jej oczach, pojawiły się iskierki zaciekawienia. Fakt ten bowiem, mieścił się według niej w skali zdroworozsądkowych. Jeśli chodzi o tego typy sprawy, była nawet skłonna uwierzyć, iż z ludzkiej lodówki wychodzi Mały Głód. Ale ile można wymagać od infantylnego kapelusznika?
- Jeśli tak, wolałabym byś mnie nie jadł, ani nic takiego - dodała jeszcze, po kilku sekundach przerwy. Zawsze lepiej powiedzieć za dużo, niż potem żałować, że coś się przemilczało, prawda?

Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 14:49

Wzrok chłopaka stał się surowy i chłodny, jakby pasujący do otoczenia. Był on bowiem arystokratą i nie pozwoli by go mylono ze strażnikiem jakiejś tam groty. Jego jedyna przynależność to obecna organizacja i nic innego. Odwracając się całym ciałem w stronę dziewczyny powiedział zdenerwowanym tonem, jednak w miarę możliwości próbował to zamaskować.
-Czy wyglądam na kogoś, kto by się zajmował takimi rzeczami? Mam inne zajęcia niż pilnowanie jednej z wielu grot w tej krainie.
Szybka i zdecydowana odpowiedź, która nie wymagała większego namysłu. Te słowa popłynęły od razu z głowy, tak jak to Adamante miał w zwyczaju. Jego karta - dziewiątka Pik - wisiała na jego szyi w postaci naszyjnika, schowana pod białą koszulą. Była niewidoczna, dla tego też Tem nie zdradził dokładnie nazwy organizacji.
-Poza tym nie jadam tego typu potraw.
Dodał po chwili już uspokojony, jakby zapomniał o całym zajściu. Nie lubił sprzeczek ani tym bardziej walk, jednak zbyt często ulegał emocjom.

Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 15:20

Nagłą zmianę nastroju mężczyzny udało jej się odnotować. Nie widziała jednak sensu w komentowaniu tego, w jakikolwiek sposób. Ba, mogła co najwyżej się tym pogrążyć. A facet i tak był już wystarczająco wkurzony. Może coś go uwierało? Nie pytała, pewnie wnerwiłby się jeszcze bardziej. Chwyciła się za podbródek i zastanowiła przez chwilę. Starała się wypaść wiarygodnie - to znaczy odegrać dużo głupszą, niż w rzeczywistości była.
- Hm. Na wielką stopę mi pan nie wygląda, chyba że ten pseudonim nie bierze się wcale od rozmiaru buta - stwierdziła pewnym głosem, mierząc przy okazji całą jego sylwetkę. Koniec końców, zatrzymała się na wysokości jego twarzy. Spojrzenie bowiem, mogło zdradzić najwięcej, jeśli chodziło o emocje. Przestąpiła ze zdenerwowaniem z nogi na nogę, nie bardzo wiedząc, czego się spodziewać. Z jednej strony, wydawał się panować nad swoją agresją, z drugiej zaś, cóż... Odczuwała, że najchętniej by ją stąd wywalił. Oczywiście, nie chciała go uszczęśliwiać na siłę.
- Rozumiem. Nie jesz byle czego, a zupa z kapelusznika nie jest najlepszym daniem z tego, co słyszałam w rodzinnych podaniach - skwitowała uprzejmie, odnosząc się do następnego z jego komentarzy. Znajdowała w tym wszystkim jedno pocieszenie. Z pewnością nie zostanie zjedzona, a było to, jakby nie patrzeć, dość dużym plusem. Znów się odezwała, tym razem nieco pewniej.
- I przepraszam za to, co powiem, ale w pilnowaniu takiego miejsca, nie ma chyba niczego, co uwłaczałoby czyjejkolwiek dumie, prawda?
W swojej główce zdążyła ułożyć już całkiem pokaźną listę innych, gorszych zajęć. Co prawda, znała ludzkie powiedzenie: 'Żadna praca nie hańbi', ale niezbyt się z nim zgadzała.

Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 17:01

Chłopak rozejrzał się po okolicy po czym jego wzrok znów zatrzymał się na kapeluszniku. Jego uczucia w tej sytuacji były mieszane, szczególnie po ostatnim zdaniu, które wyszło z ust dziewczyny.
-Jest to piękne miejsce, nie mniej jednak puste i przepełnione chłodem samotności. Nie mógłbym spędzić tutaj dłużej niż jednego dnia.
Dobrze wiedział czego chce, zawsze tak było. To też owa odpowiedź sprawiała wrażenie inteligentnej i przemyślanej, tak jakby już wcześniej ja przygotował. Juz nieco bardziej spokojny wciąż miał w oczach pewnego rodzaju wstręt do sytuacji rozgrywającej się w tej chwili. Wiedział, że jak tak dalej pójdzie będzie mógł dopisać sobie kolejnego wroga do i tak już długiej listy.
-Nazywam się Adamante Temeraire Rose.
Powiedział chcąc naprawić lekko początek. Miło by było usłyszeć odpowiedź dziewczyny zawierająca jej imię i nazwisko, jednakże w głębi swego serca nie liczył zbytnio na to.

Anonymous - 9 Kwiecień 2011, 17:41

W sumie, jeśli spojrzeć na to wszystko, tak jak on, przyznałaby mu racę. Choć nie wiadomo, jakie licho, chować się może w tego typu grotach. Chwila nieuwagi i zaskoczy ich włochaty stwór? Nigdy nic nie wiadomo. Cmoknęła w powietrze, kiwając przy tym swą jasną główką. Na pierwszy rzut oka nie wydawał się osobą łaknącą towarzystwa. Proszę, proszę. Niby taki towarzyski? Ha, ha. Jak bardzo można się pomylić, aż wstyd było się jej przyznać do błędu.
- Pan nie, natomiast znam parę istot z typu pustelników, które odnalazłyby się tu w ciągu sekundy. Co więcej, pogoniłyby każdego, kto zakłóciłby ich spokój - odparła, nie mając oczywiście na myśli żadnego konkretnego przykładu. Na chwileczkę odeszła od rozmówcy i zbliżyła się do ściany. Niesamowicie wydało jej się owe miejsce, nawet, jeśli była mieszkanką tak zaskakującej krainy.
- Sama nie wiem, jak to się stało, że wcześniej nie trafiłam do tej groty - mruknęła niby do siebie, niby do niego, przesuwając palcami po kryształowej powierzchni. Obróciła się na palcach, w stronę rozmówcy i znów mu się przyjrzała. Akurat w tej chwili, zdążył się jej przedstawić.
- Catherine. Formalnie Catherine Koufuku - rzekła, ściągając kapelusz z głowy i kłaniając mu się w wyszukany sposób. Często myliła role, jeśli chodziło o etykietę. Czy specjalnie, czy nie, tego nikt nie mógł stwierdzić. Poza nią samą, naturalnie. Nie wkładała nakrycia z powrotem na swą łepetynę, a trzymała je w dłoniach. Nie przypadła mu do gustu, czuła to. Jakby nie patrzeć, zaliczyła kilka wtop przez te parę minut. Dobrego wrażenia z pewnością nie odniósł. Mogła zaproponować mu co najwyżej słodycze, ale nie wiedziała, czy to nie grozi śmiercią. A zresztą.
- Cukierka? - wydobyło się z jej ust słodziutkim głosem. Odpowiedzi nie otrzymała, mimo, że czekała na nią jakąś godzinę! Damn it, nie pozostało jej nic innego, jak odejść z tego miejsca, co też niezwłocznie uczyniła.
[z/t]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group