To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - Blaire Lovell

Anonymous - 8 Grudzień 2016, 23:08
Temat postu: Blaire Lovell
Blaire Lovell urodziła się w arystokrackiej rodzinie kapeluszników w Mieście Lalek w Krainie Luster. Była wychowywana na typową przedstawicielkę rodu. To właśnie tutaj, w swoim rodzinnym domu ukształtowała się jej osobowość, nawyki i zachowania. Nietypowym elementem edukacji dla dziewczynki z wyższych sfer była nauka szermierki. Ojciec Blaire paranoicznie bał się różnych wyimaginowanych zagrożeń dla jego rodu. Chociaż utrzymywał dobre stosunki z innymi członkami arystokracji kapeluszników oraz nawet z upiorną arystokracją był święcie przekonany, że wszyscy chcą go wyeliminować w walce o władzę. Dlatego postanowił zapewnić swoim członkom rodziny jak największe bezpieczeństwo. Nie ufał nikomu, toteż pan Lovell nie zatrudniał nigdy żadnych ochroniarzy. Często natomiast korzystał z usług wszelakich trenerów i nauczycieli. Właśnie dlatego prawie każdy członek rodu stał się wprawnym szermierzem, łucznikiem czy innego rodzaju wojownikiem. Tak też stało się z Blaire.
Co nietypowe dla upodobań małych dziewczynek, ta od samego początku pokochała lekcje walki. Jej upodobanie jednak nie szło w parze z umiejętnościami. Wszelkie miecze, topory i włócznie były dla niej zbyt ciężkie i toporne w użyciu. W końcu znalazła perfekcyjną broń dla siebie. Rapier. Mała Blaire od razu załapała subtelną sztukę walki bronią kłującą. Była dla niej jak taniec, pełna wdzięku i uroku. Jednak wciąż czegoś brakowało w jej defensywie. Może tarcza? Nie, tarcze są ciężkie, duże i nieeleganckie. Wtedy jej trener zaproponował jej trzymanie w pustej ręce specjalnego obronnego sztyleciku (lewaka) w parze z bronią główną. Nie potrafiła skoordynować ruchów obiema rękoma do jednoczesnej defensywy oraz ataku. W pewnym momencie podczas średnio udanego parowania upuściła swój rapier. Została tylko z małym obronnym sztylecikiem a jej mistrz nie wstrzymał walki treningowej. Przerzuciła więc szybko broń do silniejszej ręki i zaczęła się bronić. To było to. Po chwili dla swojego nauczyciela stała się nietykalna. Prawa ręka była na tyle silna i szybka by zapewnić szybką obronę przed atakami, a wolna lewa ręka pomagała w balansie ciałem co znacznie ułatwiło jej uniki. Po wielu sparowanych cięciach i unikniętych pchnięciach jej zmęczony mentor wystawił się na łatwy atak. Blaire w pięknym stylu zakończyła pojedynek małym sztylecikiem, pokonując własnego mistrza.
Życie mijało jej leniwie w arystokratycznej rezydencji. Z braku zajęcia próbowała nauczyć się sztuki aktorstwa i zatrudnić się w teatrze. Po wielu lekcjach w końcu dała sobie z tym spokój lecz odkryła w sobie talent do pantomimy, co wkrótce stało się jej jednym z ulubionych hobby. Mimo tego wciąż nie czuła pełnej radości życia. Nudziło ją do tego stopnia, że rozwinęła pewne skłonności masochistyczne. Ból zaczął sprawiać jej przyjemność. Nie chciała popełniać samobójstwa, wciąż mając nadzieję, że coś ciekawego wydarzy się w jej świecie. I wydarzyło się. Wybuchła wojna z ludźmi.
Nie zmieniłoby to nic w życiu Blaire jeśli by sobie tego zażyczyła. W końcu pochodziła z wyższych warstw, więc jej ani nikogo z jej otoczenia nie wysłanoby na wojnę. Lecz ona postanowiła inaczej. Wyruszyła w pełnym rynsztunku (czyli w jej zwyczajnym stroju i z sztylecikiem za pasem) aby dołączyć do armii. Na całe szczęście jej ojciec zdążył już umrzeć i nie było nikogo kto chciałby jej w tym przeszkodzić.
Przy rekrutacji wielokrotnie proponowano jej różną broń lecz ta cały czas stawiała na swój stary dobry sztylet. Wkrótce nastał czas jej pierwszej, prawdziwej bitwy. Blaire nie zdawała sobie sprawy z realiów wojny. Ruszyła mężnie naprzeciw wroga. Walczyła najlepiej jak potrafiła raniąc całkiem poważnie kilku wrogów lecz było to tylko zwykłe mięso armatnie przeciwnika. W pewnym momencie ujrzała zakutą w płytową zbroję uskrzydloną postać z wielkim toporem. Wyglądała na godnego przeciwnika, choć nie miała bladego pojęcia jak się prześlizgnąć przez pancerz przeciwnika. Ambitnie zdecydowała, że może uda jej się dźgnąć przeciwnika przez szczelinę w hełmie. Wielki dwuręczny topór napewno był wolny w zamachach a szybkość i zręczność Blaire mogła przesądzić o wygranej. Rzuciła się jako jedyna na skrzydlatego rycerza. Ostatnie co zapamiętała to jej ostrze wbijające się przez hełm oponenta. Niestety wbijające się zbyt płytko. Od razu dostała obuchową częścią topora w głowę i wylądowała gdzieś nieprzytomna.
Obudziła się w obozie. Na szczęście nie jenieckim, chociaż Moria chyba nawet nie brała jeńców. Bitwa została ostatecznie wygrana a ją samą uratowano i uzdrowiono magią w obozie. W tym momencie Blaire zrozumiała że nie nadaje się na żołnierza. Walka w polu była kompletnie inna od honorowego pojedynku jeden na jednego. Już chciała zrezygnować po czym przypomniała sobie, że chyba karzą dezercję. No nic, trzeba zostać. I prawdopodobnie wkrótce zginąć, jak tak dalej pójdzie. Jednak tak też się nie stało, gdyż jej dowódcy dowiedzieli się o jej niesamowitej zręczności i szybkości w trakcie bitwy od jej kompanów. Postanowili więc przydzielić ją do misji zwiadowczych i szpiegowskich. Kapeluszniczka usłyszała również, że podczas walki wielokrotnie widziano ją w wielu miejscach równocześnie. Tą, doszlifowaną wkrótce moc nazwała klatkowaną iluzją.
Na swojej pierwszej misji zwiadowczej została zauważona przez pojedyńczego wroga. Zapewne również zwiadowcę. Wyeliminowała go w mgnieniu oka. Pierwszy raz kogoś zabiła. Nie czuła się z tego powodu źle, a wręcz przeciwnie, ogarnęło ją lekkie podniecenie. Wkrótce liczba jej ofiar zaczęła rosnąć a bezustanne krzyki zabitych przez nią osób wprawiły ją w dobry humor. Wieczne potępienie, taplanie się w krwi etcetera zaczęły brzmieć jak świetna zabawa.
Blaire uznała wojnę za zbawienie dla swojej duszy. Nareszcie po tylu latach spędzonych w niezbyt zabawnym arystokrackim domu rodzinnym mogła się zabawić. Lecz było wręcz przeciwnie. Nieustanne walki, kilkakrotne otarcie się o śmierć powoli ale skutecznie przyprawiły ją o obłęd.
Po wojnie spakowała swoje rzeczy do kapelusza i wyruszyła podróżować po Krainie Luster, by uspokoić emocje. Odwiedza czasami rodzinny dom aby uzupełnić zapasy. Przez 30 lat podróży wytłumiła nieco mordercze zapędy. Wciąż jednak uwielbia zadawać ból, sobie i innym. A sztylet zabija zbyt szybko. Dlatego nosi ze sobą czarną metalową laskę zakończoną srebrną kulą, zabraną z rodzinnego domu. Zabić tym trudniej a stłuc na kwaśne jabłko o wiele łatwiej niż sztyletem czy pięścią. A no i dodaje mnóstwo klasy właścicielce co było głównym powodem wybrania jej nowy ulubiony przedmiot.
Chociaż czasy wojny już dawno minęły, tego szczególnego Kapelusznika wciąż nie można uznać za do końca zdrowego psychicznie. Teraz stopniowo próbuje wrócić do społeczeństwa, próbując ukryć swoje psychozy i szaleństwo. Może znajdzie jakąś prawdziwą pracę? Wróci do domu? Zacznie hodować jedwabniki i piec ciasteczka? A może straci nagle resztki poczytalności i zacznie biegać po lesie staczając honorowe pojedynki z niedźwiedziami? Tego co przyniesie jutro nie wie nikt ale póki co postanowiła, że musi sobie znaleźć jakieś ciekawe zajęcie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group