To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - Strzywir Pędziskoczek

Anonymous - 5 Październik 2016, 17:53
Temat postu: Strzywir Pędziskoczek
Imię:
Strzywir - czyli ten, który strzyże wiry. Zapewne znakomita większość populacji ludzi nie zrozumie znaczenia tego imienia. Nic dziwnego, pochodzą oni z zaprawdę przedziwnego świata - stabilnego, poukładanego, ułożonego. Większość istot ze Świata Luster powinna znać sens ukryty w tym mianie. Ten, który strzyże wiry jest określeniem persony kontrolującej czyjeś przeznaczenie, los, fortunę. W jaki sposób Strzywir zdobył tę potężną moc, niemal absolutną władzę? Cóż, roznosi wiadomości. Nic więcej.

Pseudonim:
Pędziskoczek - przezwisko wymyślone przez zadowolonego klienta, który otrzymał poufny list w ekspresowym tempie. Zrealizowanie przesyłki wymagało szybkich nóg - bo uciekanie to najskuteczniejsza technika obrony przed niemilcami, chcącymi zeżreć kogoś żywcem - i gibkiego ciała - bo czasami ucieczka wymaga wspięcia się na drzewo, a nawet żwawego przeskakiwania na inne gałęzie, innych drzew. Przeklęty los posłańca, kuriera, doręczyciela! Odbiorca pomieszkiwał w wielce wspaniałym miejscu: zapomnianym przez cywilizację zadupiu, gdzie dobranoc mówi pysk rozwścieczonej bestii, zaś dzień dobry bzyczenie jadowitych insektów. Sława, jakimś cholernym cudem, przegoniła samego Strzywira. Pędziskoczek stał się znanym tym, którzy cenią sobie anonimowość oraz fachowość usług doręczycielskich - gwarancję zaniesienia informacji tam, gdzie konwencjonalne metody nie docierają lub nie chcą dotrzeć.

Wiek:
Dwadzieścia siedem lat - czy dożyje dwudziestu ośmiu?

Rasa:
Dachowiec - chodzenie własnymi ścieżkami okazało się niezłym biznesem. Nikt o zdrowych zmysłach nie przedzierałby się przez gęstwiny, góry, podziemia i ruiny, bowiem nie ma dróg i drogowskazów. Bardzo łatwo można się zgubić!

Ranga:
Mieszkaniec - bowiem bycie listonoszem to nadal nędznie przeciętna robota. Płacą tyle, co kot napłakał.

Miejsce zamieszkania:
Kraina Luster - świat macierzysty Strzywira. Zdarzały się zlecenia wymagające przeniknięcia do Szkarłatnej Otchłani. Nigdy nie odwiedził on macierzy ludzi, ponieważ świat ten, w jego skromnym mniemaniu, jest niezwykle posrany.

Moce:
Nadprzyrodzone zdolności zostały odziedziczone po rodzicach. Pierwsza po ojcu, druga po matce.

Pomruk Stali - aktywowana za pomocą mruczenia. Wibracje rozchodzące się po ciele powodują wzmocnienie struktury mięśniowej oraz kostnej. W praktyce ta moc umożliwia przetrwanie upadków z dużych wysokości, zatem wytrzymanie poważnych obrażeń mechanicznych, a konkretnie zmiażdżeń. Efekt mocy utrzymuje się tak długo, jak Strzywir mruczy - a mruczeć potrafi względnie długo: 3 posty. Niemożliwym jest używanie Pomruku Stali, jeśli jakiś czynnik pozbawia dachowca sposobności do zamruczenia. Czas przerwy: 4 posty.

Chód Powietrza - to dar poruszania się bez wydawania jakiegokolwiek dźwięku. Unikanie zagrożenia, udawanie przyczajonego tygrysa, skradanie się ze plecami nożowników w kapeluszach, taktyczna ewakuacja z sypialni dziewczyny... Zacny to dar. W warunkach, które nie rozpraszają tej mocy, trwa ona: 5 postów. Czas przerwy: 5 postów.

Umiejętności:
Sztuka przetrwania ocelota - znajomość środowiska baśniowej ojczyzny i wiedza umożliwiająca przetrwanie w niej, są to absolutne podstawy kompetencji posłańca. Gdyby nie wiedział on, w jaki sposób radzić sobie z niezwykle groźną florą i fauną, prawdopodobnie skończyłby w piecu jakieś złej czarownicy albo w wilczych bebechach. Pędziskoczek zdawał sobie sprawę, jakie rośliny i zwierzęta stwarzają zagrożenie; co można jeść, a czego lepiej nie dotykać; w jaki sposób szukać schronienia w nocy. Abecadło każdego szanującego się wędrowca-samobójcy.

Zwinność karakala - Strzywir opanował sztukę władania własnym ciałem do takiego stopnia, że potrafi on wykonywać rozmaite figury akrobatyczne. Poza popisywaniem się przed dzierlatkami, mężczyzna wykorzystuje swoją gibkość do pokonywania trudnych przeszkód terenowych i unikania obrażeń w bliskim kontakcie. Szansa na trafienie posłańca uzależniona jest od bojowego wyszkolenia jego przeciwnika. Próba umknięcia przed pociskami wystrzelonymi z broni dystansowej zależne jest od ich pędu - im szybszy ładunek, tym trudniej odeń odskoczyć.

Szybkość geparda - Strzywir Pędziskoczek nie biegał, on gnał na złamanie karku. Wyćwiczone nogi pozwalały mu pokonywać długie dystanse w krótkim czasie. Błyskawiczny sprint stanowił jedyną ripostę wobec nieprzyjemnych, zębatych istotek, bowiem biegacz ratował się z opresji, stosując odwroty w trudnych sytuacjach taktycznych. Ucieczka to jego odpowiedź na walkę, ucieczka to styl życia. Poza tym, trzeba sprawnie śmigać, żeby w miarę szybko dostarczać informacje.

Charakter:
Jego charakter był tak przeciętny, że z trudnością dało się go opisać...
No dobra, być może za paroma wyjątkami, które objawiały się w osobowości tego kocura.
Kiedy Strzywir Pędziskoczek nie pracował, zachowywał się zupełnie jak szary zjadacz ryb. Lubił spać do południa, obżerać się tanim jedzeniem, leniuchować, spacerować bez celu, wydawać ostatnie złotniki na lekkie przyjemności. Mógł sobie na to pozwolić, ponieważ sam sobie był sterem, żaglem i statkiem. Czyli, jeżeli jego sakiewka była wypełniona po brzegi monetami, to całkowicie jego zasługa! Jeśli przez tydzień nie był w stanie nic włożyć go garnka, to również było jego zasługą! Nikt nie kontrolował rozrzutnego stylu życia dachowca, albowiem żył on samotnie, zatem samodzielnie borykał się z problemami życia codziennego. Dobrze mu z tym. A kysz przyszła żono-kocico!
Nie stronił od towarzystwa, lubił nawiązywać kontakty ze wszystkimi istotami o przyjaznym nastawieniu. Tylko nie przepadał za ludźmi, ponieważ uważał rasę człeków za niebezpieczną i niegodną zaufania. W kontaktach interpersonalnych biegacz wydawał się samolubny, złośliwy, bezpośredni. Jednakże bardzo rzadko przeklinał; wyróżniał się dostojnym zachowaniem. Emanował dumą i pewnością siebie.
Zmieniał zainteresowania jak rękawiczki. Malował, śpiewał, grał na starej mandolinie, zgłębiał techniki uwodzenia, praktykował medytację - wszystko z marnym skutkiem, niemniej zielonooki uważał się za dachowca-światowca dzięki swoim pasjom! W istocie zajmował najniższe miejsca nieudaczników, którzy jedynie symulują swój jakże wielki artyzm i oczytanie. Ktoś spróbuje Pędziskoczkowi to wytknąć, skrytykować go? Ten ktoś zostanie podrapany po twarzy. Zechce takowa persona odwdzięczyć się krzywdą, to potknie się o kłodę, bo Strzywir zacznie uciekać tam, gdzie pieprz rośnie. Przy czym uciekinier będzie tryskał wesołością, bowiem znów załatwił kolejnego frajera...! Oczami wyobraźni.
Rasowy tchórz zmieniał nastawienie do życia w momencie, w którym otrzymywał zlecenie. Wtedy kończył się czas sielanki, a zaczynała się robota. Praca wymagająca rozsądku, dyscypliny i jaj wielkich jak głazy. W czasie wypełnienia zlecenia, Pędziskoczek uważał na każdy swój krok, wspomagał się doświadczeniem i wiedzą, z zimną krwią pokonywał przeszkody tylko po to, aby zanieść chędożoną paczkę lub list do rąk, łap, macek, paszczy odbiorców. Był profesjonalistą, musiał nim być, albowiem ta fucha skutecznie zabijała amatorów. Ciekawość również, albowiem poufność donoszonych informacji nie raz spowodowała zgon wścibskich posłańców.
Po misji powracał do domu, cykl się powtarzał. Tracił czas, uwagę oraz majątek na pierdoły. Czekał na kolejne zadanie, misję wnoszącą nieco barw - zazwyczaj wszelakich odcieni czerwonego - w szary żywot kota.

Wygląd zewnętrzny:
Uśmiechnął się, prezentując pełny komplet uzębienia kociego mięsożercy. Zielone oczy o pionowych źrenicach patrzyły w lustro, w których ujrzały własne odbicie. Co jeszcze? Pociągłą twarz o łagodnych rysach, szerokie czoło zasłonięte grzywką szarych włosów, wąskie usta z opadłymi kącikami. Nad nimi zadarty nos, niby szczyt do zdobycia przez mikroskopijnych wspinaczy. Symetryczną, ładną buźką, która przyciągnęłaby wzrok wielu pięknych kobiet, gdyby nie paskudna szrama, ciągnąca się przez cały lewy policzek. Blizna okropnie deformowała skórę, skaza zadana ostrym narzędziem stworzyła zgłębienie, w którym zmieściłyby się koniuszki drobnych palców.
Mężczyzna zanurzył szczoteczkę do zębów w szklanym słoiku zawierającym w sobie pastę. Po chwili począł szczotkować swoje kły, dalej spoglądając na lustrzanego bliźniaka. Drań był smukłej budowy, posiadał umięśnione kończyny i lekko wyrzeźbioną klatkę piersiową. Mierzył sto osiemdziesiąt osiem centymetrów wysokości. Jego dłonie były małe, niemęskie. Szponiaste pazury zastępowały naturalne paznokcie. Sięgający łydek ogon, pokryty szarą sierścią, powoli się kiwał niczym wahadło zegara.
Wypluł wydzielinę powstałą z wymieszania śliny z pastą.
Podrapał się po gęstej czuprynie, ziewnął, zaczął się ubierać. Nałożył na siebie białą koszulę z lnu. Na wierzch odział się dubletem o brązowej barwie materiału. Na całej powierzchni stroju wyhaftowano żółte symbole przedstawiające rybie szkielety. Po chwili nogi okryły szerokie spodnie z wiązanym na rzemienie rozporkiem, prawa nogawka była czerwona jak krew, zaś lewa błękitna niczym woda morska. Na tyłku celowo wypruto dziurę na ogon. Pas, o klamrze ukazującej koci łeb, opierścienił biodra. Stopy ukryły się w czarnych butach z wysokimi, podwijanymi cholewami. Obuwie było stare i zniszczone.
Strzywir opuścił łazienkę.

Historia

Charles - 5 Październik 2016, 19:04

To jedna z ładniejszych i bardziej klimatycznych KP z jakimi miałem styczność. Miło mi będzie dać ci AKCEPTA i powitać Kociego Posłańca po drugiej stronie Krzywego Lustra!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group