To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto - Plac Płaczącego Anioła

Raccoon - 24 Lipiec 2016, 14:46

Dzisiejszy dzień naprawdę zapowiadał się pięknie. Nie dość, że bóle ustały, czuł się przytomny, to jeszcze na powitanie, jego oczy zostały porażone słonecznymi promieniami. Ale nie mogło to trwać długo, nie mógł mieć nawet jednego pieprzonego dnia odpoczynku, bo musiał przecież spotkać Vegę. Rozpadał się deszcz, odechciało mu się spacerów, a co gorsza, nieprzyjemne pulsowanie w skroniach znów wróciło. Uroczo, czyż nie? Jej prośby były dla Nathana uciążliwe, nie chciał ich słuchać, a co dopiero realizować. Na dodatek nie mógł się jej pozbyć, żadne miłe słowa nie działały, a tych bardziej dosadnych… Zwyczajnie bał się użyć, nie wiedząc, jak to się dla nich obojga zakończy. Nie, żeby mu nie zależało.
- Już. Przestań marudzić. – Skrzywił się, zgasił papierosa i dopiero wtedy powoli wstał z miejsca, lecz nie pozwalał już dłużej tkwić Vedze w tym samym miejscu. Złapał ją za nadgarstek, zmuszając poderwanie się do pionu. - Chcesz iść, to się rusz. – Puścił jej rękę, przecież nie będzie jej niańczyć, ani decydować, czy na pewno ma ochotę z nim gdziekolwiek iść.
Sam czy z Vegą, ruszył przed siebie. Szedł przyspieszonym krokiem, mrużąc oczy przed tnącym prosto w twarz deszczem, aby ostatecznie wylądować gdzieś po drugiej stronie ulicy, w najbliższej bramie chroniącej przed paskudną pogodą. A jeśli ukochana poszła za nim, oparł się plecami o chłodny mur starej kamienicy i spokojnie zaczął jej wszystko tłumaczyć, może tym razem cokolwiek dotrze.
- Zrozum w końcu, że nic mi nie jest, a już na pewno nic sobie nie robię. NIE zamierzam wrócić do domu, choćby ze względu na to, że nie mam ochoty patrzeć dzień w dzień na kobietę, która z taką łatwością kłamała mi w żywe oczy. – Zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad własną wypowiedzią. - Ach, tak. Powiedziałaś przecież, że rzadko w domu bywasz. Tym bardziej nie pragnę myśleć o tym, co w takich momentach robisz i jak bardzo narażasz własne życie. Jeszcze… Jeszcze pierwszą sytuację byłbym w stanie przeboleć, potrzebowalibyśmy z pewnością masy czasu, ale nie, jeśli wciąż będziesz się w to bawić. – Czy on właśnie stawiał jej ultimatum? Wiedział, że ona nigdy się na to nie zgodzi, nie było takiej opcji, ale mimo to, warto było spróbować.

Vega - 26 Wrzesień 2016, 18:17

Ruszyła za nim, ocierając deszcz i łzy z policzków. Ubzdurała sobie, że idą do domu, a tutaj przystankiem było jedynie niewielkie zadaszenie; jakaś złudna namiastka paru ścian - bo nawet nie czterech. Spojrzała na Nathana, na jego ubranie. Położyła głowę na jego ramieniu. Wsłuchała się w słowa, które niczego dobrego nie zwiastowały. Nie chciał i tyle, a ona totalnie wobec tego czuła się bezradna. Podniosła głowę, oddaliła się o krok. Czuła się obco. Była nigdzie.
- Musiałam, bo... Chciałam chronić. To nie był wybór!.. Nie, nie, nie...
Szukała słów, ale nie ma słów, tak samo jak prawa dojścia do porozumienia. Nie ma? A może coś obiecaj? Obiecać tylko po to, by kłamstwem dać sobie nadzieję, która nie będzie mieć żadnej wartości? Taka desperacja jest na nic! Nie dla mnie.
- Muszę to zakończyć. - odparła stanowczo i można było gdybać, co dokładnie miała na myśli, ale najoczywistsze było to, że mówiła o "zabawie". 'Musieć' i 'zrobić' dzieli pewien dystans, wymagający czasu i czynów.
Ile?
Odeszła tak nagle spod tej bramy. Szybki, zdecydowany krok. Jeśli Nathan akurat na nią nie patrzył, mógł jej zniknięcia nawet od razu nie przyuważyć.
Uciekła. Całe życie ucieka, choć myśli, że tylko goni białego królika. Uciekła od arystokratycznej rodziny i jej oczekiwań, uciekła od koleżanek, uciekła od imprez, ucieka od nudnej codzienności. Ciekawość napędza ją, kieruje w stronę wiedzy i pozwala łamać kolejne granice, kolejne bariery. Kiedy przeskakiwanie murów stało się zbrodnią, pamiętasz jeszcze? A kiedy tym murem był sam Nathan i jego uczucie?
Jak mogłaś!
Zalała się łzami, potykając o krawężniki. Szła uliczkami. Byle dalej, byle dojść do domu. Siebie także, tak jak i Szopka, nie chciałaby oglądać w obecnym stanie.

z/t

Raccoon - 26 Wrzesień 2016, 19:05

Czy powinien czuć się podle przez to, w jakiej sytuacji stawia Vegę? Nie, zdecydowanie nie. To ona powinna tak się czuć za to, co ze mną robi ta coraz bardziej chora relacja. Po co w ogóle stanęła mu dziś na drodze? Na jaką cholerę się zatrzymała? Bawi cię, Vego, widok wraku człowieka?
Nie podążał za nią wzrokiem, nie odprowadzał jej tęsknym spojrzeniem, które wskazywałoby na to, że tak naprawdę pragnie ją prędzej czy później zobaczyć. Nie pragnął. Miał dość. Ona musiała to zakończyć, on także. Dość siedzenia w obcych czterech ścianach, musiał przestać obijać się po coraz tańszych hotelach, nie mając dla siebie żadnego kąta na stałe. Teraz zaczęło mu brakować starego mieszkania, dawnego życia, gdzie wszystko było poukładane i zupełnie odcięte od świata. Mógł się zaszyć, mógł w spokoju wykonywać zlecenia, mógł po prostu wieść beztroskie życie, bo przecież jedynym jego zmartwieniem było to, czy po drodze do sklepu wpadnie na stu czy tylko osiemdziesięciu ludzi.
Tak. Należało wypowiedzieć nowej lokatorce umowę najmu, należało znaleźć sobie dodatkowe zajęcie pozwalające na większe dochody, wziąć życie w swoje ręce. A przede wszystkim, ogarnąć to gówno, które teraz mu dolegało. Vegę mógł okłamywać, lecz siebie już nie. To było coś poważnego, czuł to po kościach. Przyczyna, jak i objawy były mu obce. Gdzie miał szukać pomocy?
Na pewno nie w bramie.
Sięgnął po fajkę, odpalił ją, póki jeszcze miał gdzie się schronić przed lejącym deszczem, po czym jakby nigdy nic, ociężałym krokiem ruszył w swoją stronę. Na pewno przeciwną do ukochanej.

zt

Anonymous - 1 Październik 2016, 21:46

- Ufff... - Westchnął czarnowłosy chłopak siadający na kamiennej ławie. Na jego twarzy malowało się zadowolenie, kiedy z entuzjazmem poszukiwał czegoś w kieszeniach. Po krótkiej chwili w jego dłoni znajdowała się paczka bliżej nieokreślonej marki papierosów oraz zapalniczka. Wpatrując się w ciemne już niebo wyjął jednego cygareta i nie odrywając wzroku od gwiazd odpalił go. Wokół roznósł się zapach tytonu, a mały zestaw palacza powędrował spowrotem do kieszeni.
- Zazłużyłem sobie na przerwę. - pomyślał.
Zdążył już odczuć zmęczenie i ból w nogach po całym dniu zwiedzania miasta do którego dopiero co się wprowadził. Dzisiejszego dnia udało mu się zwiedzić kilka ważniejszych miejsc, które powinien znać - w końcu stał się jednym z mieszkańców Glassville.
Nagle wyraz jego twarzy zmienił się o 180 stopni. Przez głowe przebiegało mu wiele myśli. Nie miał pomysłu jak ma wyglądać jego życie, a z decyzją musiał się śpieszyć. Wszak zbliżała się termin pierwszej opłaty za mieszkanie, a za coś jeść też trzeba. Oczywiście miał odłożone jakieś zaskórniaki, ale był świadom, że na długo one nie starczą.
- A co jak nie znajdę sobie żadnego zajęcia i wyląduję na bruku? Przez myśl przeleciała mu niezbyt optymistyczna wizja jego nowego życia. Pokręcił głową kilkukrotnie, aby odpędzić zmartwienia.
W międzyczasie zdążył skończyć papierosa, a niedopałek bezceremonalnie wyrzucił za siebie. Siedział tak jeszcze przez dłuższy moment na przemian radując się okazją na czysty start oraz przejmując się jak mu to wyjdzie.

Anonymous - 1 Październik 2016, 22:49

Leila jak zazwyczaj wszędzie spóźniona biegła do pracy. Naturalnie na pełen makijaż do pracy i kupienie po drodze "paru drobiazgów" starczyło jej czasu. Tak więc teraz klnąc pod nosem "zapierdalała jak dyliżans" przez jakiś park, czy plac czy cokolwiek to jest na skróty.
Znaczy się ona myślała, że to są skróty, bo wcale tak nie musiało być przy jej genialnej orientacji w wszelkim terenie. To też piękna płomiennowłosa kobieta o mocnym makijażu i za krótkiej spódnicy biegła w szpilkach przez środek placu. Też na jej szczęście (w końcu ta kobieta nie ma w ogóle szczęścia nic a nic), potknęła się na jednym z kocich łbów i upadła na ziemi rozrzucając zawartość torebki i zakupy na około. Oto tym sposobem przy kobiecie znalazło się pełno porozrzucanej, pruderyjnej bielizny, kosmetyków, papierosów, zapalniczek, do tego broń i gumy do żucia.
-Kurwa mać, jak zawsze wszystko nie tak, jak powinno.
Ruda podniosła się na kolana i zaczęła zbierać rzeczy do torebki. Sprawdziła tylko, czy broni nic się nie stało, wszak dbała o nią bardziej niż o własne dziecko. Naturalnie gdyby je miała, co nie stanie się za szybko w jej życiu. Luksusową bieliznę włożyła do torby nie patrząc na to czy jest w pudełkach osobno zapakowana, czy leżała luzem. Nie chciała by wywalono ją tak szybko z pracy, szczególnie, że nawet jej się podobało.
Zaczęła grzebać w torebce w poszukiwaniu telefonu. Jednak po drodze natrafiły się papierosy więc wyciągnęła jednego i włożyła do ust. Zapalniczki przed telefonem się nie doszukała więc dalej klnąc napisała do szefowej wiadomość, że będzie później. Miałą nadzieję, że nie zostanie zabita przed świtem czy coś.
-Gdzie ta zapalniczka?!
Zdenerwowana krzyknęła nie przejmując się, czy ktoś prócz niej przebywa w tym miejscu.

Anonymous - 1 Październik 2016, 23:35

Isei miał zamiar powoli zbierać się do domu, kiedy przed jego oczyma wydarzyła się scena, której w żadnym wypadku nie spodziewał się zobaczyć w tak zacisznym miejscu. Ujrzał rudowłosą dziewczynę śpieszącą się tak bardzo, że potknęła się i roozsypując po okolicy wszystkie swoje rzeczy. Chciał wykazać się dobrym gestem i pomóc młodej kobiecie w potrzebie, lecz nim się obejrzał było po sprawie. Mimo wszystko dalej obserwował sytuacje, będąc ciekawym co stanie się dalej. Kilka sekund później do jego uszu dotarła soczysta bluzga - rudowłosa zgubiła zapalnoczę. W tym momencienie nie wytrzymał i parsknął gromkim śmiechem. Mogło być to niezbyt eleganckie z jego strony - śmiać się z pecha innych, ale emocje wzięły nad nimgórę.
- To będzie zabawne - chichotał dalej kierując się w stronę dziewczyny.
Kiedy był już blisko ujrzał twarz rudowłosej. Nie mógł zaprzeczyć, że była urodziwą istotką.
Młoda kobieta stojąca przed nim wydawała się wyjść z upadku bez uszczerbku, ale mimo wszystko zapytał:
- Hej, jesteś cała?
Kiedy już upewnił się że wypadek obył się bez urazu sięgnął do kieszeni i wyjął z niej zapalniczkę.
- Proszę, chyba Ci się przyda. - wyciągnął dłoń w jej stronę, a z twarzy nie schodził mu szeroki uśmiech.

Anonymous - 2 Październik 2016, 14:53

Słysząc śmiech wzdrygnęła się. Nie spodziewała się ludzi o tej porze w tym miejscu. Zazwyczaj ludzie nie chcą nocą podróżować po ciemnych parkach, gdzie mogą zostać zaatakowani. Chyba, że miało się do załatwienia nielegalne interesy. Stanęła szybko na nogi i rozejrzała się, gdzie przebywa potencjalny napastnik.
Jednak sam się ujawnił podchodząc do niej. Pokiwała przecząco głową na pytanie o stan jej zdrowia. Czuła się dobrze więc problemu nie było. Jednak zastanawiała się, czemu ten koleś się szczerzy.
-Dziękuję.
Wzięła od mężczyzny zapalniczkę i odpaliła papierosa mocno się zaciągając z nerwów. Oddała mu zapalniczkę i rozejrzała się niespokojnie.
-Dziękuję za pomoc, muszę jednak iść do pracy już.
Schyliła się po torbę z zakupami i wyprostowała poprawiając bluzę na ramionach i omijając wzrok nieznajomego. Czuła się niepewnie w tym ciemnym parczku, gdzie nawet nikt by nie usłyszał jej krzyku. Poprawiła nerwowo kosmyk włosów i zrobiła parę kroków w tył by wyminąć mężczyznę.

Anonymous - 3 Październik 2016, 11:07

Zrobiło się nieco niezręcznie - chłopak zauważył nerwową aurę jaką emanowała rudowłosa dziewczyna. Widać było, że unikała jego spojrzenia oraz trzymała bezpieczną odległość. W sumie nie było w tym nic dziwnego - jest ciemno, do tego w parku o tej godzinie nie było żywej duszy, a tu z mroku wyskakuje Isei wydając z siebie gromki śmiech.
- Echh... Chyba nie zrobiłem najlepszego wrażenia. - podsumował w myślach swoje spostrzeżenia.
Zrobił dwa kroki w tył, aby dać dziewczynie mały znak, że nie ma żadnych niecnych intencji.
- Więc nie będę dłużej zatrzymywał. - Zakończył zdanie delikatnym uśmiechem, machnął nieznacznie dłonią w geście pożegnania po czym ruszył w stronę ławeczcki, którą wcześniej zajmował.
W drodze zdążył jeszcze odpalić kolejnego papierosa. Powoli zbliżał się czas w którym powinien się zbierać do mieszkania. Problem w tym, że miał jeszcze ochotę na szklaneczkę jakiegoś mocniejszego trunku. O ile dobrze pamiętał, to widział po drodze jakiś nowo otwarty klub nocny. Skoro i tak szedł w tamtą stronę, to mógł poświęcić chwilkę na szybkiego drinka.
- No, to w drogę. - wstał, wyrzucił niedopałek i ruszył przed siebie.

z/t

Anonymous - 4 Październik 2016, 12:31

Widząc, że mężczyzna się trochę od niej odsunął uśmiechnęła się delikatnie. Poczuła się bezpieczniej, dodatkowo mogła się upewnić, że mężczyzna nie miał złych zamiarów. Widząc, że się żegna pozbierała swoje rzeczy i ruszyła w drogę. Miała jednak przeczucie, że zobaczy jeszcze raz tego nieznajomego.
Kobieca intuicja? Może niejasne przeczucie? A może przeznaczenie? Chociaż Leila nie chciała wierzyć w przeznaczenie, które zabrało jej najbliższych.
Przeszła przez plac i skręciła w boczną uliczkę upewniając się parę razy, że nikogo nie ma przy niej. Po chwili zniknęła, a na jej miejscu został tylko drobny, opadający, czarny pył.

z/t



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group