To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Tęczowy Krater

Rello - 20 Lipiec 2016, 02:34

Sam nie byłem już pewien czy dreszcze rozchodzące się po moim ciele były zasługą panującej tu temperatury czy raczej piorunującego szkarłatnego spojrzenia. Niczym dwa żywe płomienie na tle jasnej twarzy i kryjące się pod kosmykami czarnych włosów… te oczy mnie po prostu prześladowały. Może nie było to szczególnie kulturalne jednak na obecną chwilę zrezygnowałem z utrzymywania kontaktu wzrokowego z nieznajomym. Z resztą… kulturalne? Mężczyzna mierzył w moją stronę nożem, czy raczej sztyletem… takiego zachowania też zdecydowanie nie można uznać na zgodne z etykietą dobrego smaku. Czemu wybrałem jego sen? Kraina snów jest przecież taka wielka… mogłem się jeszcze po niej pobłąkać, sprawdzić jeszcze tak wiele snów. Co mnie podkusiło, aby próbować się wydostać właśnie przez jego sen? Wiele takich bezsensownych pytań mógłbym sobie jeszcze zadać jednak nie było na to czasu. Tym bardziej, że musiałem zacząć odpowiadać na jego pytania… Przecież ja też mu je zadałem i to nawet kilka, czemu ja nie usłyszałem odpowiedzi na własne? Mimo strachu, który budził błysk ostrza oraz wroga postawa nieznajomego to ta sytuacja zaczynała mnie irytować. Przez chwilę siedziałem cicho, ostatecznie odpowiedziałem jednak na oba jego pytania.
-Przez inne sny. Tacy jak ja mogą przemieszczać się między różnymi snami, byłem jeszcze w kilku nim dotarłem do Twojego. Próbowałem szukać kogoś, kto wygląda na istotę magiczną…
Postanowiłem jednak nie wspominać nic o tym, że w sztuce wędrówki po snach byłem nowicjuszem. Obraz mojej osoby w aktualnym momencie musiał się malować już wystarczająco żałośnie… Świadomość tego również coraz bardziej mnie uwierała… Tym bardziej że drugie pytanie od czarnowłosego przypomniało mi po co właściwie się tu wybierałem. Moim celem było w końcu dowiedzenie się czegoś o Anarchs. Przecież tego typu organizacja nie zechce w swych szeregach takiego tchórza i ofiary losu… Nie mogę się tak zachowywać… Miałem się zmienić a już na samym wstępie sam spisuje się na straconą pozycję. Przez moment przygryzłem dolną wargę, po czym powoli zacząłem zmieniać swoją pozycję. Podniosłem spojrzenie na mężczyznę, uniosłem lekko ręce do góry ukazując, że niczego w nich nie chowam. Chciałem podnieść się na równe nogi i dopiero z tej pozycji odpowiedzieć na jego kolejne pytanie.
-W zasadzie szukam informacji. Jestem tutaj, ponieważ chcę dowiedzieć się czegoś o pewnej organizacji…
Na początek postanowiłem nie zdradzać więcej. Nie wiedziałem w końcu czy sam mężczyzna nie należy do jednej z aktywnych ruchów. Wymienianie nazwy którejkolwiek mogłoby się skończyć źle gdyby okazało się, że Pan szkarłatnooki przypadkiem należy do wrogiej frakcji. Starałem się przybrać nieco pewniejsza postawę siebie, choć nie do końca wiedziałem czy mi się to udaje.
-Słuchaj naprawdę nie chcę kłopotów. Więc jeśli moja osoba Ci wadzi to chętnie zejdę Ci już z oczu…
Zaproponowałem z szczerą nadzieją licząc na to że moja oferta zostanie pozytywnie rozpatrzona....

Foku - 26 Lipiec 2016, 14:55

Odpowiedź zjawy, odnosząca się do sposobu penetracji jego snu była na tyle ogólnikowa, że praktycznie nie odpowiadała na nic, a przysparzała całego groma kolejnych pytać. Zaczynając od kwestii dowolności wyboru odwiedzanych snów. Inną nurtującą go rzeczą było, od jak dawna obserwował jego sen. Sam Foku niewiele z niego pamiętał, ale główne punty tak, więc jeżeli miałby na tym polegać, to ten oto mężczyzna widział, jak Lunatyk używał mocy i z grubsza ma o nich jakieś pojęcie. Czy nie rozważniej byłoby go tutaj zabić, póki jest ku temu okazja i nie ma żadnych świadków? Taka myśl przechodziła mu przez głowę, aczkolwiek chwilowo wolał powściągnąć swoje mordercze żądze. Wciąż posiadał za mało informacji. Mogłoby wyniknąć z tego potem więcej nieprzyjemności niż korzyści, jeśli tego dobrze nie przemyśli. Nie wierzył w przypadki. Większość niefortunnych zdarzeń, to były po prostu nieprzemyślane decyzje. To samo tyczyło się unikania konsekwencji swoich czynów. Wystarczyło dostatecznie dobrze rozplanować bilans zysków i strat, a do tego nie wierzyć, że da się zrobić wszystko od początku do końca tak, jak się to sobie założyło. Rzeczywistość bardzo rzadko pokrywa się z wyimaginowanymi wizjami. Już dawno zdążył się o tym przekonać na własnej skórze i całe szczęście, że szybko wyciągnął z tego odpowiednią lekcję, bo prawdopodobnie rozstałby się ze swoim życiem już dobre parę lat temu.
- A ja wyglądam Ci na taką, ponieważ? - zapytał. To pytanie wydawało mu się na miejscu. Nie odstawał na pierwszy rzut oka wyglądem od przedstawicieli rasy ludzkiej, więc mógł w łatwy sposób zweryfikować czy jegomość widział coś, czego nie powinien.
- Informacji? - powtórzył niemal niedosłyszalnie, zaraz po Mello. Twarz Foku nieco złagodniała, a on jakby zupełnie zmienił nastawienie.
- Hmm... widzę, że chyba jednak zaszło małe nieporozumienie i niefortunny zbieg okoliczności. - odparł lekko, zgrabnym ruchem chowając swą broń za plecy, tam gdzie było jej miejsce. Otrzepał się ze śniegu i energicznie potarł rękoma o barki, by nieco się rozgrzać.
- Chyba nie będzie takiej potrzeby, wydaje mi się, że możemy sobie wzajemnie pomóc. O jakiej organizacji mowa? Z góry uprzedzam, nie należę do żadnej z nich. Jestem niezależnym informatorem. - uświadomił swego rozmówcę, jednocześnie zachowując odległość. Nie zamierzał się nagle z nim bratać. Czy dziwił go fakt, iż kompletnie obca osoba, która wyszła niespodziewanie z jego snu, nagle stała się jego klientem? Nie. Każdy, prawie każdy, potrzebował jakichś informacji w tym wymiarze, o ile dążył do jakiegoś celu. Czy miał go Foku? Niezupełnie. On był bazą danych. Nie interpretował wyników swojej pracy, nie próbował katalogować zdobytej wiedzy. Po prostu ją posiadał. Z każdym dniem coraz więcej. Z tego powodu wprost proporcjonalnie zwiększało się ryzyko zawodowe, z którym umiał sobie jednak radzić. Raz lepiej, raz gorzej. Może dręczyła go tylko jedna rzecz, o której nie zapomniał, ale która sama odeszła w zapomnienie - rodzinny dług, który pozostawił po sobie ojciec. Nie on był temu winny, a jednak zmusiło to go do skrupulatnego zatuszowania swojej prawdziwej tożsamości. Dzięki temu, udało mu się uniknąć większych nieprzyjemności. Nie pozbył się jednak tego palącego piętna na stałe. Co jakiś czas słyszał o pewnej rodzinie i długu, a także kimś, kto tego długu poszukuje. Wyjątkowo w tym wypadku, Foku nie próbował nawet podejmować tematu. Była to chyba jedyna informacja, w której posiadanie nie chciał wejść, gdyż mogłaby go połączyć z czymś, co na stałe zmieniło by jego dotychczasowe - już i tak barwne - życie.

Rello - 26 Lipiec 2016, 20:06

Prawda, że z daleka wyglądał na zwyczajnego człowieka jednak ja byłem przecież spostrzegawczy. Z resztą ciężko przeoczyć tak koszmarnie intensywną barwę spojrzenia… Gdy zadał pytanie zdobyłem się na odwagę by spojrzeć mu prosto w oczy, choć dalej nie było to dla mnie miłe doświadczenie.
-…oczy. Ludzie nie miewają tak intensywnie czerwonych oczu. Czerwone oczy mogą, co prawda wystąpić u albinosów, ale na takiego nie wyglądasz. Taki kolor człowiek mógłby uzyskać tylko za sprawą soczewek ich większość wygląda jednak dość sztucznie.
Wyjaśniłem jednocześnie bacznie obserwując działania mężczyzny. Serce biło mi szybciej i mimo że starałem się zachować spokój i zimną krew to dawka adrenaliny coraz bardziej rozchodziła się po moim organizmie. Dziwne pobudzenie sprawiało, że przez moje myśli zaczęły przechodzić scenariusze tego jak mógłbym teraz unieszkodliwić czarnowłosego. Z jednej strony nie chciałem uchodzić za zlęknionego chłopca, któremu wystarczy pogrozić nożem, aby nie był w stanie się ruszyć… Miałem przecież kilka możliwych dróg obrony a nawet i ataku… Niepokoiła mnie też jednak myśl, że coraz bardziej skłaniam się do realizacji któregoś z tych scenariuszy zamiast rozwiązać sprawę w bardziej neutralny sposób.
Nagle jednak stało się coś nieoczekiwanego, zachowanie czerwonookiego uległo zmianie. Czyżbym wypowiedział jakieś magiczne słowo? Zdawało się, że owym słowem była „informacja”. Zaskakujące… Z drugiej strony poczułem sporą ulgę, kiedy sprzed moją osobą przestało pobłyskiwać groźne ostrze, nie mniej jednak nie miałem zamiaru zapominać o jego obecności.
-Niefortunny zbieg okoliczności?
Tym razem to ja powtórzyłem cicho jego słowa nie do końca wiedząc, co mężczyzna miał w tej chwili na myśli. Mojej uwadze nie uszły też gesty, które wykonywał. Co prawda nie wiedziałem ile czasu spędził tu na lodzie i śniegu i dalej zastanawiałem się jak w ogóle można było zasnąć w takich warunkach… W każdym razie wyglądało na to, że musiał nieźle zmarznąć. I mi samemu nie bardzo odpowiadała panująca tu temperatura, mimo iż cała ta magiczno-śnieżno sceneria była niezwykle piękna. Z pewnością jeszcze odwiedzę to miejsce, ale już bardziej przygotowany na panującą tu temperaturę. Ciekawe czy Aaronowi by się tu spodobało…
Kolejna wypowiedź mężczyzny sprawiła, że otworzyłem oczy szeroko ze zdziwienia. Czy to możliwe bym miał aż takie szczęście? No może pomijając nerwowy początek… Ale czy naprawdę można nazwać to inaczej niż szczęściem? Nie dość, że udało mi się trawić do Krainy Luster to jeszcze na samym starcie znalazłem tego, kogo tu poszukiwałem. Aż ciężko było mi w to uwierzyć.
-Jesteś informatorem?
Spytałem z lekkim niedowierzaniem, jednak na moich ustach namalował się delikatny uśmiech nadziei. Prawdę mówiąc głupotą byłoby zmarnować taką okazję zwłaszcza, że nie wiedziałem też gdzie tak naprawdę szukać jakiegoś informatora powinienem. Moim planem było poszwendać się po okolicznych knajpach i poszukać informacji o takich personach w wspomnieniach gości. Mogło to być jednak bardzo czasochłonne zajęcie, a na czasie jednak mi zależało. Postanowiłem zaryzykować.
- Chcę dowiedzieć się czegoś o działaniach Anarchs. Słyszałem o nich to i owo, ale plotki to dla mnie za mało abym mógł podjąć ważne decyzje. Chcę wiedzieć, do czego tak naprawdę dąży ta organizacja. Szukam też jakiegoś dojścia do nich, któregoś z przywódców, z którym mógłbym się skontaktować. Ale…
Przerwałem spoglądając na mężczyznę z już nieco bardziej życzliwszym uśmiechem. Dłonie, które zaczynało już drażnić zimno potarłem o siebie, po czym wsunąłem je w kieszenie bluzy.
-Może omówiły te kwestie w jakimś bardziej sprzyjającym tego typu rozmowom miejscu? A przede wszystkim cieplejszym. Co Pan na to? Panie… ?

Foku - 27 Lipiec 2016, 21:24

Można by powiedzieć, że faktycznie kolor oczu Foku był jakimś wyznacznikiem, aczkolwiek wydawało mu się to dosyć naciągane. Zwłaszcza, że wszelkiej maści osobistości z Krainy Luster odznaczają się o wiele bardziej ekstrawaganckimi elementami fizjonomicznymi, zaczynając od skrzydeł, poprzez rogi, ciała ze szkła, dodatkowe pary kończyn itd. Dlaczego w tym wypadku wybierając go za cel, miałby koncentrować się akurat na kolorze oczu? Wskazywało to na trzy możliwości. Kłamał. Był bardzo zdesperowany w dostaniu się do tego wymiaru i chwytał się najmniejszych poszlak lub był dostatecznie doświadczony, by wyłapać takie niuanse. Jedno z trzech. Ewentualnie koniugacje każdego z tych po trochu.
- Nie jest to kłamstwo. - tymi słowami podsumował argumentację chłopaka, a jego oczy rozbłysły mocniej na krótką chwilę, nadając mu iście demonicznego wyrazu. Po krótkiej chwili przeniósł jednak spojrzenie na niebo. Mogło mu się przewidzieć, ale miał wrażenie, iż coś przebiegło po nieboskłonie. Coś stosunkowo jasnego. Znajdowali się niemalże na środku tafli zamarzniętego jeziora, toteż widok był przedni. - Nieważne. - postanowił chwilowo zignorować ten fakt. Skupił ponownie uwagę na swoim potencjalnym zleceniodawcy.
- Hmm. Pomijając fakt, iż poprosiłeś mnie o trzy różne rzeczy, to kwestia zlecenia jest jak najbardziej do przedyskutowania. - odparł. Nie prowadził ofert łączonych. Czym innym było dowiedzieć się, a może po prostu uświadomić Mello, jakimi wartościami kierują się Ci potocznie zwani... rebeliantami, inną ich obecne cele, a jeszcze inną znalezienie kogoś konkretnego. O tym jednak mieli porozmawiać gdzie indziej.
- Szczerze mówiąc, nie będę oponował. - odrzekł z nieukrywaną wdzięcznością w głosie. W "świetle" ostatnich wydarzeń, jakoś stracił sentyment do tego miejsca.
- Wystarczy Foku. - skwitował, ruszając w kierunku bliźniaczego tunelu, znajdującego się jednak po przeciwstawnej stronie, w stosunku do tego, którym tutaj dotarł. Na krótką chwilę odwrócił swój wzrok w tył. Znów pomyślał o różowowłosej. Ich spotkanie wydawało się teraz być jedynie snem. O wiele bardziej złudnym niż to, czego doświadczył wraz z brunetem. Tak, jak to powiedział przed jej odejściem - miał wrażenie, iż ich drogi jeszcze się skrzyżują, nie wiedział tylko, jak szybko. - I kto na kogo rzucił urok moja panno. - uśmiechnął się zgryźliwie, drepcząc powoli po śnieżnobiałym puchu, w swych czarnych niczym smoła lakierkach.

[zt z Mello]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group