To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Upiorne Miasteczko - Zapomniana karuzela

Charles - 25 Listopad 2015, 21:58

Charles na tą kąśliwą uwagę mimo złości omal nie parsknął śmiechem. W sumie dziadka znał tylko z portretów oraz z rzeczy, które dla niego zostawił, czyli kapelusza i szpady, gdyż umarł w parę lat po jego narodzinach i mały Charles nie miał szans poznać go szczególnie od tej strony. Taka wizja przodka była wysoce intrygująca! Może powinien przejrzeć księgi rodowe, o ile jakiekolwiek mieli... Nie, skoro ona czyta w myślach, czy raczej - poprawił się, zdając sobie sprawę, że słyszy również i to - skoro TY czytasz w moich myślach jak w otwartej książce, to może przeniesiemy rozmowę na ten grunt? Nie chce mi się zdzierać gardła... dodał z ironicznym uśmieszkiem.
Kabel wystający z dłoni dziewczyny(nki? wiek był ciężki do ocenienia) wyglądał wystarczająco wymownie aby zdobyć uwagę Kapelusznika. Ciężko mu było sobie wyobrazić,aby rozgwieżdżona istotka była kiedykolwiek częścią tego mechanizmu. No nic, elektryka to moje hobby, acz co do "tykania" to mógłbym się kłócić - pomyślał i zaraz postarał się skupić na czymś innym, nie wiedząc, jak głęboko ta istotka może wniknąć w jego umysł. Na morderczyni... ochochocho! Czeeeekaj chwilkę! Jaką ja mam gwarancję, że pomagając ci, otrzymam potrzebne informacje? Że w ogóle PRZEŻYJĘ spotkanie z tobą? To Upiorne Miasteczko! Każde zabójstwo uchodzi tutaj płazem! zawołał w myślach, jednocześnie przyglądając się stworzonemu przez tamtą specjalistycznemu sprzętowi. Było tutaj wszystko, co udało mu się zdobyć i zainstalować w domu i wiele, wiele więcej! Niektórych bajerów, takich jak ów miernik magii, nawet mu się nie śniło spotkać! Jego oczy zalśniły blaskiem technicznego zapaleńca:
- No dobrze - rzekł na głos, na przekór wcześniejszym deklaracjom - plan jest taki. Ty mówisz mi, gdzie jest Arlekin, a ja cię naprawię. Skoro znasz me myśli, wyczytasz, że nie ucieknę! Daję ci słowo honoru.

Aaron - 26 Listopad 2015, 01:18

Czytała w myślach, a jakże. Ale powoli zaczynał ją ten proces już męczyć. Aż zmuszona była przerwać, zanim kolejne słowa z siebie wypowiedziałeś - limit mocy się ujawniał.
Sądząc po jej wzroście, pasowała na dziewczynkę około 12-letnią.
- Hmmm... - zamyśliła się przeciągle, opadłym wzrokiem zdając się ulegać propozycji. Ale stało się inaczej: - Nope - odparła tak po prostu, głosem niecierpiącym sprzeciwu.
Schyliła się po sznurek od swojego worka, obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku z którego wcześniej w to miejsce przybyła. Mogłeś zauważyć, że worek pochodzi z jednego z koszy na śmieci i jest lekko przetarty, zdradzając swoją barwną zawartość. Kształt go wypełniający przypominał łeb konia.
Za nią zostawały w ziemi świetliste drobinki - elektrony. Poczułeś w powietrzu "zapach" burzy - oznaka obecności ozonu. Najwyraźniej była wkurzona, co odznaczało się wyładowaniami w jej ciele się odbywającymi. Niestabilna - tak emocjonalnie jak i fizycznie, prawda?


Mała notatka MG:

Moce:
  • czytanie w myślach
  • zarządzanie głosem
  • tworzenie wyładowań
  • tworzenie narzędzi (zaklęcie)

Charles - 28 Listopad 2015, 17:09

Charles zjeżył się lekko. Układ z dziewczyną wydał mu się doskonały, jednak tamta postanowiła go odrzucić. I właśnie sobie idzie! Musiała mieć naprawdę niewiele cierpliwości, albo dużo cynizmu. Kapelusznik zauważył końską głowę trzymaną w plastikowym worku. Zapewne była to ta sama głowa, jakiej brakowało jednej z końskich kreatur, tej do której chciała się podłączyć. Czy sama odkręciła tą głowę? Czy popsuła się sama? A może przeciwnie - nie chciała jej nigdzie zgubić? W tym momencie, jakby na przekór wątpliwościom, panika zimnymi szczypcami złapała go za kark - jeśli ona teraz odejdzie, szanse upolowania Arlekina spadłyby do ułamków żałośnie małych! Nie myśląc zbyt logicznie i nie biorąc pod uwagę faktu, że tak nagła zmiana zdania mogła ją jeszcze bardziej zdenerwować podbiegł do niej, po czym zastąpił jej drogę:
- No dobrze, dobrze, podłączę cię! Po prostu to wszystko jest takie dziwne, czuję się zagubiony w tym wszystkim! - rzekł do niej głosem odrobinkę za wysokim i zbyt rozedrganym.

Aaron - 28 Listopad 2015, 20:45

Dla niej nie bardzo istniało słowo "negocjacja" albo "kompromis". Ktoś coś mówi, czyli stawia na swoim. Ona postawiła i Kapelusznik postawił - wynikła sprzeczność, czyli koniec dyskusji. Nie sądziła, że zechce ją gonić, zachowywać się tak niegrzecznie.
Dziewczynka posłyszała jak Kapelusznik podbiega do niej i kątem widziała jak ją wymija. Była gotowa na spotkanie. Zatrzymując się tuż przed nim, wbiła zmaterializowany przed chwilą w dłoni śrubokręt w okolice jego żeber i nadbrzusza. Kilka centymetrów ostrej końcówki poradziło sobie z warstwami ubrań i skórą, zatapiając się chwilowo na jakiś centymetr w ciele mężczyzny. Śrubokręt upadł między nich, stał się garścią elektronów, e te rozpłynęły się w powietrzu.
Charles nie myślał i to był jego poważny błąd.
- Zabije cię - burknęła z niesmakiem, podnosząc na niego wzrok i oczekując aż się odsunie.
Stężenie ozonu było trujące i dalsze przebywanie w tym dokładnie miejscu, wokoło dziewczynki, stawiało pod znakiem zapytania dalsze zdolności oddechowe.
Oczywiście to nie tak, że dziewczynka jest taka wspaniała i silna. Ponowna materializacja narzędzi w tak krótkim czasie oraz unoszenie się gniewem, a także spore nadużywanie pozostałych mocy, sprawiało, że właściwie była już bez sił. Na wyczerpaniu tak psychicznym jak i fizycznym. Uważna obserwacja jej ciała pozwalała stwierdzić, że elektrony przemieszczają się wolniej i w mniejszych ilościach, a oczy ledwie błyszczą.
Z pewnej części parku rozrywki, oddalonej nie dalej jak o długość kilku atrakcji, doszło uszu Kapelusznika wycie wilczej bestii.

Charles - 10 Grudzień 2015, 16:39

Charles skrzywił się w ponurej parodii uśmiechu i szybko przejrzał wszystkie możliwe opcje, jakie mógł poczynić, gdyż najwidoczniej opcja dogadania się na spokojnie najwyraźniej przepadła. Poczuł dziwny zapach przypominający powietrze po burzy, lecz ostry i duszący, i zapewne niezbyt dobroczynny, więc logicznym było odsunięcie się od błyskającej jędzy. Odskoczył od niej szybko, lekko odchylając się w tył. Teraz opcje do wyboru rozłożyły się przed nim niczym ogon pawia. Oczywiście, mógł zwiać, jednak został on wyzwany, a co więcej - odwrócenie się w tył wiązało się ze straceniem Błyskotki z oczu, a ona z pewnością wykorzystałaby to na wiele niecnych sposobów. Mógł też spróbować ją zabić, cios za cios, fifty-fifty, co byłoby dobrym posunięciem, ale martwa nie powiedziałaby mu nic a nic. Wtedy pojawiła się przed nim trzecia opcja - niezbyt prawdopodobna, ale mimo wszystko warto byłoby spróbować przyszpilić małą do jej ukochanej karuzeli i dać jej jasny wybór - informacja o Arlekinie oraz podłączenie do przerdzewiałej machiny, na której tak bardzo jej zależało, ALBO śmierć. Charles rzecz jasna wybrał opcję numer 3, z uwzględnieniem 2 w ramach porażki.
Szybko wyjął z kapelusza Dziurawca, nawet nie zdejmując go zbytnio z głowy, a jedynie uchylając rondo po lewej stronie jego głowy - miał to przećwiczone już wcześniej, więc proszę MG o nie wprowadzanie zabaw z obciętym uchem. Potem spróbowałby użyć na niej telekinezy bezpośrednio na niej, aby przyczepić ją do karuzeli obok konia z odkręconą głową - jeżeli jakim cudem by mu się nie udało, użyłby mocy psychicznych do przecięcia błyszczącej zjawy szpadą na odległość, czując, że wsadzenie metalowego pręta do źródła energii własnymi rękami nie skończyłoby się zbyt dobrze. Gdyby jednak wszystko poszło bez przeszkód, podszedłby do niej powoli, zbierając przy okazji porozrzucane narzędzia, cały czas utrzymując zaklęcie , przystanął na dwa metry od niej i wysunął ultimatum, głośno i wyraźnie, gdyby próbowała go jakoś zagłuszyć. Nie myślał, czy rzeczywiście będzie w stanie ją zabić, gdyby to dziwaczne stworzonko mu odmówiło, skupił się jedynie na tu i teraz. Carpe diem, carpe moment.

Aaron - 11 Grudzień 2015, 10:55

Dziewczynka ruszała już przed siebie, kiedy nagle została odepchnięta niewidzialną siłą w kierunku karuzeli. Charles postawił jej ultimatum, ale ta jedyne, na co się zdobyła, to parsknięcie i chichot. Odmówiła pomocy.
Wystraszyła się znikąd wyciągniętej szpady, worek z głową konika wymknął się z jej rączki. Uderzenie o karuzelę stało się dla niej bolesne, a ciąg przyczynowo-skutkowy nie zwiastował nic dobrego. Rzucone w nią ostrze powinno wślizgnąć się z łatwością, zakładając, że byłaby tak delikatna jak ludzkie ciało. Niestety, nie jest zwyczajną materią.
Wystawiła przed siebie rączki, samej będąc sporą mieszanką energii, życia i cielesnej materii. Oręż przeniknął przez jej kończyny, lecz przejście przez tułów było wyraźnie problemowe. Elektrony trysnęły jakby były krwią, szpada uderzyła o metalowego wierzchowca stojącego za nią i upadła pod dziewczynką.
Nienawistny wzrok skierowała na swojego oprawcę. W ostatnich sekundach swojego życia rzuciła na mordercę klątwę, która między innymi przyczyniła się do uwolnienia dziewczyny z działania psychokinezy. Opadła na ziemię, niemrawo dźwigając się na swoich dłoniach. Elektrony formowały się pod nią kałużą, odsłaniając hebanowy kształt jej osoby. Wygaszeniu ulegały kolejne ścieżki, nie była w stanie poradzić sobie z rozrywającym ją bólem. Płakała, wydawała z siebie nieprzyjemne, piskliwe pojękiwanie. Aż w końcu padła martwą. Jej ciało było popalonym, dym unosił się z każdego skrawka zwęglonej skóry. Jej rozmiary, a przede wszystkim twarz, wskazywały na bycie dzieckiem. I został po niej także nieprzyjemny smród. Jeśli cokolwiek posiadała, uległo spaleniu. Nie było też najmniejszego skrawka ubrania, bo takiego nie posiadała.
Czy można było postąpić wobec niej inaczej? Z pewnością, ale w pewnym momencie czara goryczy się przelała i siłowe negocjacje po prostu nie miały prawa się powieść.

+ o skutkach klątwy dowiesz się w kolejnych postach.

Charles - 25 Grudzień 2015, 19:29

Charles... poczuł się dziwnie. Zależało mu na cieniu pertraktacji, ale ta istota była chyba zbyt agresywna, żeby można byłoby się z nią dogadać. Mimo wszystko czuł się źle. Bardzo źle. Koszmary to miał zapewnione do stycznia albo nawet do piętnastej. Oczywiście, w tym świecie morderstwo zdarzało się każdemu prędzej czy później, czasem mogłoby się zdawać wręcz, że wszyscy Lustrzanie większość czasu poświęcali na jak najwymyślniejsze zabicie się nawzajem. Charles również zakładał, że kiedyś to spodka, ale liczył na bardziej logiczne warunki... oraz cywilizowane metody zabójstwa. Wciąż ćwiczył przekonywanie przeciwników do seppuku - z mizernymi skutkami. A co do błyskającej jędzy (wyglądała jak małe dziecko...) - cóż, jej baśń zakończyło ostrze jego szpady, zanim Kapelusznik zdążył się głębiej wczytać. Gdyby tylko dało się rozegrać to jeszcze raz...
Powoli podszedł do miejsca, gdzie zginęła i wyciągnął swoją szpadę z martwego ciała. Dziurawiec nie wyglądał najciekawiej, ale nadal dało się nim obronić. Charlie machnął nim raz i dwa, dla próby. Świst - świst. No cóż, najwidoczniej nadeszła pora powrotu do rozrzucania kocimiętki i oczekiwania na Arlekina. Spojrzał jeszcze raz na małą. Po chwili przewrócił jej ciało na wznak, złożył jej dłonie na wzór egipskich faraonów, po czym włożył w jedną z nich fioletowy, delikatny kwiat kocimiętki, wyjęty wcześniej z kapelusza. Przynajmniej tyle mógł zrobić. Pora kontynuować polowanie. Ruszył przed siebie, tam gdzie zabierze go Los (lepiej znany jako MG).


z/t do tego tematu: http://spectrofobia.cba.p...p?p=51804#51804
~Aaron



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group