To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Opisy Dodatkowe - Ponoć ludź.

Anonymous - 23 Lipiec 2014, 00:24
Temat postu: Ponoć ludź.

Gdy drzewa stąpały górą i doliną,
a wilk z jagnięciem żyli za pan brat,
w chwili, gdy miesiąc na niebie krwią spłynął
wówczas na pewno przyszedłem na świat.




Więc niech nikt się nie trudzi -
wiem, co mnie czeka.
A skoro boję się ludzi,
to niech nikt,
nikt nie próbuje robić ze mnie człowieka.


Rodzina. Irytujący twór. Okropny. Beznadziejny. Wkurzający. Ale wciąż będący rodziną. Ile by ich nie wyklinała – a mogłaby to robić długo i namiętnie – wciąż ich kocha, właściwie nawet nie jest pewna za co… Jednak na dłuższą metę woli z nimi nie przebywać, to męczące. Mama pracuje w sklepie, jako wspaniała zastępczyni kierownika. Jaki jest kierownik… No, prawie codziennie słychać, jak bardzo głupia ta baba i jak bardzo musiała mieć znajomości, by dostać takie stanowisko. No, i to mama jest Polką.
Tata – niespełniony muzyk/kucharz, pracujący na budowie, hobbistycznie wyrabiający łuki. Jak na mężczyznę w jego wieku może wydawać się lekko ześwirowany, ale mogło być gorzej.
No i jest jeszcze brat, o całe siedem lat młodszy i cholernie upierdliwy, ignorant do potęgi entej, a chwile w których dogaduje się z Ymel warto zapisywać w kalendarzu – nóż widelec będzie można obchodzić rocznicę.


Przyrodnie rodzeństwo. Inny ojciec. Ktoś, o istnieniu kogo nie miała pojęcia a z kim dzieli wspólne geny. Bolesne dowiedzieć się o tym po tulu latach życia w całkiem innej rzeczywistości. Magia, chciałoby się powiedzieć, ale przecież chwilę wcześniej dostrzegła tą prawdziwą magię i uwierzyła w nią całym sercem. Więc co to takiego?
Chamstwo ludzi "dorosłych", od co. Chamstwo wobec dzieci, siebie, innych... Wobec świata. Ale jak to ktoś powiedział "kłamstwo kocham, kłamców nienawidzę". Właśnie tak się Ymel poczuła wobec matki i tego niedostrzegalnego ojca. I tylko znając swojego tatę postawiła sobie pytanie - kto gorszy, ten, którego nie zna, czy ten nieświadomy którego ma na co dzień?


We dwie mogłyby podbić świat. Mimo różnić, sprzeczności dogadują się – ewenement na skalę światową, Iza nie ma kogoś dość po pół godziny. Człowiek-nie-człowiek, porąbana, świrnięta. Rozweselająca. Dołująca. Niesamowita. Nad wyraz głupiutka. Mimo, iż ciało małe nie jest czasami można się zadziwić, jakim cudem te wszystkie sprzeczności mieszczą się w kochanej Dominice. A mimo tych dni, gdy jest niesamowicie przygnębiona, zdołowana i depresyjna wciąż zdaje się lśnić jak słońce, kochając cały świat i siejąc dobro, podczas gdy Iza niczym księżyc – jej chęci, dobroć dla ludzi i ta cała empatia wschodzi i zachodzi o bardzo, bardzo zmiennych godzinach. A do tego w różnym stopniu.


_______
AVATARY


PODPISY
{

Rzeknie kto: "Oczy ci wydrapie boś jest skurczybykiem!"
to wciąż nie potrafię poprosić by zamienił słowo z czynem...
Odgadł zagadkę bytu ten co gębą tak rusza,
że gęba się porusza, a wyraża się dusza
}
*

Anonymous - 7 Sierpień 2015, 19:19



    0. Przedwstęp. Krótki spacer po okolicy. Drobne spotkanie z intrygującym chłopakiem.
      Napotkane przeszkody: Charakter niebieskiego i samej Ymel.
      Konkluzje: Papierosy to zło.


    1. Spotkanie dwójki albinosów z którego nic nie wyszło. Meh.
      Napotkane przeszkody: Brak.
      Konkluzje: Albinizm potrafi omamić.


    2. Latające latarki, kocie uszy, świecące oczy - już dziś trzy w cenie jednego! A w komplecie szok kulturowy spowodowany dowiedzeniem się o istnieniu magi!
      Napotkane przeszkody: Latarka i jej zgubione baterie.
      Konkluzje: Świecące oczy byłyby przydatne do czytania książek po nocach.



    3. Nocną porą koło fontanny. Rozmowa o kwestiach magicznych.
      Napotkane przeszkody: Brak.
      Konkluzje: Nigdy nie wiadomo kiedy spotka się wielbiciela Innych Krain.


    4. Apokalipsa zombie. Śmierć rodziny. Spotkanie przyrodniej siostry. Śmierć przyjaciółki. Własna śmierć.
      Napotkane przeszkody: Za dużo by wymienić, ale ogółem to zombie.
      Konkluzje: Jak dobrze, że to był tylko sen. A teraz czas zapisać jego fabułę.


    5. Pełne uświadomienie, że magia istnieje - spotkanie drewnianej istotki.
      Napotkane przeszkody: Podmokłe podłoże.
      Konkluzje: Podpuszczanie kogoś czasami przynosi fascynujące efekty.


    6. Noc filmowa; opowieści Didi o halucynacjach; strach przed mówieniem więc wetknięcie liściku z wyjaśnieniem wszystkiego do notesu.
      Napotkane przeszkody: Nieumiejętność mówienia o ważnych rzeczach.
      Konkluzje: Ten liścik to był serio głupi pomysł.


    7. Pierwsza próba dotarcia do Karminowych Wrót efektująca kolejnym spotkaniem kotowatej i nabawieniem się zielonej, kropkowanej patterny.
      Napotkane przeszkody: Miejska legenda w akcji.
      Konkluzje: Zielony to nie mój kolor, nya.


    8. Szkarłatna Otchłań serio jest szkarłatna, a na statku w butelce jest w cholere zimno.
      Napotkane przeszkody: Ciemność i kłódka przy wieku.
      Konkluzje: Żółwioskrzynki są zbyt urocze; magia działa zastanawiająco szybko - oby patterna nie miała nawrotów.


    9. Podróży po magicznych krainach ciąg dalszy.
      Napotkane przeszkody: Zombiak, zakochany dureń i Eliot-pijana-istota-magiczna.
      Konkluzje: Drinki są fajne. Spotkania rodzinne zabawne.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group