To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Namalowana Pustynia - Fałszywa Oaza

Soph - 20 Listopad 2013, 22:23
Temat postu: Fałszywa Oaza
Sypki piasek pokrywający całe hektary powierzchni, jak daleko wzrokiem sięgnąć. Złotobrązowe wzgórza i doliny nagrzewające się od słońca w dzień, a nocą odstraszające chłodem. Uważaj, bo się zgubisz. A w dole, daleko - tak daleko, że wydaje ci się, że nie dasz rady tam dojść - w niecce między wydmami widać zieloną krainę wabiącą wspomnieniem słodkiej wody i cienia palm. Gdyby to miejsce było prawdziwe, wędrowiec mógłby tam odpocząć i zebrać siły na dalszą podróż.
Tak się jednak (nie)szczęśliwie składa, że przynależy do Krainy Luster, więc nie może być lokacją zbyt nudną. W rzeczywistości ta żyzna oaza jest ogromnym obrazem, unoszącym się niewysoko nad ziemią i zwodzącym strudzonych. Szmaragdowa farba błyszczy w słońcu idealnie naśladując liście, gra cieni oszukuje wzrok... dopóki nie zejdziesz w dolinę. Uważaj, bo się zgubisz i umrzesz z pragnienia.



Sophie, ubrana jak nie ona i jak nie na tę porę - w czarne szorty dobrze skrywające mat browninga i magazynków przy pasku, koszulę ze stójką i cienki niczym pajęcza nić, rozpinany sweter - siedziała na jednym z obrazów, "sunąc" nad pustynią razem z nim i udawała, że cieszy się spokojem tego perłowoszarego przedświtu. Dla Akrobatki to nic trudnego: trochę skakania z jednej ramy na drugą, niczym przejście levelu w jednej z tych ludzkich dwuwymiarowych gier.

Jaki tu spokój, hej nanana...
Chwila przed świtem zawsze zdawała się dziewczynie najbardziej nietrwałą i zarazem najcichszą i pełną bezruchu. Jakby bezdźwięczną w oczekiwaniu na moment gdy słońce przemieni popiel nieba w pierwszy róż.
Tak i teraz siedziała i wyglądała, jakby nie chciała przegapić tej chwili, maksymalnie skupiona na linii horyzontu, jednak z myślami błądzącymi w jednym kierunku. Anarchs. Jej organizacja, spędzająca sen z powiek od ponad czterech tygodni.
Długie, długie westchnienie i dreszcz, który przebiega po ramionach z powodu takiego, a nie innego ubioru i takiej, a nie innej temperatury.

Anonymous - 24 Listopad 2013, 09:02

Coś jednak nakazało mu zostać w tej krainie jeszcze przez dłuższą chwilę, ona była tak zaczarowana, że po prostu nie mógł się jej oprzeć. Zdawało się, że polubił ją bardziej aniżeli świat ludzi. Wreszcie przybył na Namalowaną Pustynię, nie wiedział dlaczego tak się to nazywa i stał w bezruchu nie widząc co z sobą zrobić, widział tylko obrazy, które latały nad powierzchnią. Może by tak wskoczyć na jeden obraz? - tylko takie myśli sunęły mu po głowie, otworzył opakowanie ze snusami które wyciągnął z kieszeni i wcisnął jednego pod wargę. Żyje się tylko raz, dlaczego nie mógłby spróbować latać na obrazie? Dlatego od razu wskoczył na któryś z nich, potem musiał tylko przeskakiwać z jednego na drugi, po czym zauważył dziewczynę, cały czas przyglądał się jej, jakby miała z nim coś wspólnego...
Soph - 5 Grudzień 2013, 18:22

Znudzona, z lekka zdrętwiała z zimna, niewyspana i od jakichś czterech tygodni nastawiona do świata dość paranoicznie Sophie westchnęła po cichu i płynnym ruchem odchyliła się, po chwili zwisając z obrazu zahaczona o niego tylko kolanami. Choć szczerze mówiąc, zmiana punktu widzenia nigdy jej jeszcze jakoś znacząco nie pomogła.
Otworzyła oczy i ogarnęła otoczenie przed sobą z tej dziwnej perspektywy. Właśnie wtedy w szaroróżowym poświcie zauważyła na wierzchu jednego z obrazów jakiś kształt. Nie widziany dokładnie z powodu braku konkretnego światła, a także odległości, jednak na pewno się odznaczający. Dłoń, jakby myśląc niezależnie od dziewczyny, automatycznie powędrowała do paska. Jednak w ostatniej chwili Sophie powstrzymała się, przypominając sobie, że ostatnio z powodu przewrażliwienia ustrzeliła niczemu winną wiewiórkę.

Mrugnęła, upewniając się, czy widok nie jest wytworem zmęczenia. I trzy mrugnięcia nie zmieniłyby realiów, a zbyt częste zamykanie oczu mogłoby się źle skończyć w razie ataku. Cóż, ostatnio jedynie w takich kategoriach Sophie oceniała rzeczywistość.
Przygotowała się mentalnie, by w każdej chwili móc użyć iluzji i z pewną perwersyjną radością zadała pytanie, którego osobiście szczerze nienawidziła:
- Kim jesteś?
Gdyby okazało się, że próbowała zagadać do ptaka lub jednego z tych zabawnych przyborów malarskich, miała żywą nadzieję, że nikt nie będzie tego świadkiem.

Anonymous - 5 Grudzień 2013, 21:19

Czuł się coraz bardziej zmęczony tym całym światem, przytłaczała go jego wielkość i różnorodność, to jednak nie był świat Ludzi, gdzie nic od siebie nie różniło się w tak wielkim stopniu jak tutaj. Cały czas przeskakiwał z jednego obrazka na drugi, żeby zobaczyć więcej przestrzeni w tej lokacji, chyba wreszcie dziewczyna go zauważyła. Chyba snus zaczynał działać, miał zawroty głowy, oraz paraliż lewej ręki, zawsze tak było, więc przyzwyczaił się, że po kilkunastu minutach mu przejdzie. Nie mógł utrzymać równowagi na jednym z obrazów, więc upadł na jednego z nich, gdy ona właśnie zadała pytanie. Ten jednak potrzebował trochę czasu, aby się wyzbierać i odpowiedzieć, więc powolnym ruchem wstał z obrazu i odpowiedział.
- Yyyy, jestem... jestem Scruffie. A Ty? - popatrzył na nią, jakby słońce bardzo mocno go raziło, można było zauważyć rumieńce na jego twarzy, oraz przekrwione oczy.

Soph - 19 Grudzień 2013, 23:54

- Nazywam się Marina... w skrócie - powiedziała, dalej wisząc, choć powstrzymywała się od syknięcia, bo kant ramy coraz dotkliwiej wbijał się jej w zgięcie kolan.
Obserwowała go dalej uważnie, jednak chłopak sprawiał wrażenie, jakby na własne życzenie chciał spaść, więc nie ingerowała. Poza tym... ma skrzydła, więc chyba nie gruchnie o ziemię jak worek ziemniaków, prawda? W innym razie, po co skrzydła?
Dobra, wyglądają majestatycznie i sprawiają całkiem fajne wrażenie, szczególnie takie jasne i składające się z piór.
...No i obudził się w dziewczynie sentyment do ludzkich lat, niech to.

Na razie mimo minimalnie odczuwalnej niewygody nie zmieniała pozycji. Zobaczymy co z tej sytuacji, z tego spotkania wyniknie.
Słońce powoli wychodziło zza horyzontu. Delikatnie, leniwie. Złociło piaski, oświetlało ramy obrazów: jedne matowe, inne lekko lakierowane, kolejne ze zdobieniami czy rzeźbione. W tym momencie dziewczyna mogła już wyraźniej dostrzec rysy twarzy nieznajomego czy włosy misternie ułożone w irokeza.

Dooooobra, chłopak nie wyglądał zbyt zdrowo, ale przecież jej tu nie zejdzie, nie? Mógłby się choć odezwać, zawał serca u Sophie nie pomoże żadnemu z nich.
Głęboki oddech w postaci systematycznych ruchów pleców i w miarę stabilne zaleganie na ramie obrazu - no nie mówcie, że po prostu się zdrzemnął?
Stwierdziła, że go po prostu zostawi, krzywdy chyba sobie nie zrobi, a nic tu po niej przy pilnowaniu śpiącego chłopaczyny.
- Adieu, Scruffie. Słodkich snów.

[zt]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group