To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Bary i Restauracje - Lodziarnia "Finezja"

Anonymous - 23 Maj 2013, 21:52
Temat postu: Lodziarnia "Finezja"
Melanie bardzo dobrze znała Krainę Luster, jednakże rzadko bywała gdziekolwiek, była raczej samotniczką, która przesiadywała praktyczne całe życie w domu. Nie miała znajomych, przyjaciół. Zawsze przesiadywała sama, bo w ten sposób czuła się bezpieczniejsza, bo była pewna, że jej tajemnica się nie wyda. Nie chciała by ktokolwiek wiedział o tym, że jest... żywym trupem, chodzącymi zwłokami. Brzydziła się siebie samej, a co dopiero jakby ktoś o TYM dowiedział. Jedna osoba już wie... i traktuje ją jak szmatę, coś gorszego, co było prawdą.
Spojrzała na swoją towarzyszkę i uśmiechnęła się do niej. Dawno tego nie robiła i miała nadzieję, że nie wyglądał przerażająco, albo odpychająco.
- Jesteśmy na miejscu- powiedziała przyjaźnie.
Melanie zaprowadziła Sonię do lodziarni, mając nadzieję, że jej się tu spodoba. Nic lepszego jej na myśl nie przyszło.

Anonymous - 26 Maj 2013, 19:39

Dziewczyna pochłaniała wszystko wzrokiem. Pochłaniała, bo patrzeniem tego nazwać nie można. Patrzyła jakby zaraz miało wszystko zniknąć, a ona musiała to zapamiętać. Wykonywała przy tym gwałtowne ruchy rękami, głową, a usta układała w okrąg, z których wydobywał się dźwięk ,,woooo''
- To to takie miejsce, gdzie się je zamrożoną substancję, o różnych smakach, kolorach i konsystencji, potocznie zwanej lodami?! - trajkotała dziewczynka. - O borze liściasty, jak tu faaajnie~~
Po czym wróciła do wcześniejszego podziwiania otoczenia. Na pewno przyciągała uwagę. Pomijając fakt, że wydawała dość daleko słyszalne dźwięki, to na dodatek samym wyglądem rzucała się w oczy. Ta fryzura, te oczy... no nie trudno taką zauważyć.
Na szczęście towarzyszącej Sonii Melanie, dziewczyna po chwili usiadła na krzesełku w ogródku lodziarni, i uśmiechnęła się do Mel
- To co zamawiamy~?
Tak. Była podekscytowana.

Anonymous - 10 Czerwiec 2013, 21:16

Annie przebywała w świecie ludzi już od dawna. Pierwotną chęć odnalezienia Krainy Luster zarzuciła na rzecz nieprzewidywalnej codzienności, która czekała ją tutaj. Wychodziła z założenia, że podjąć trud odnalezienia tych ziem może w każdej chwili, a co się odwlecze, to nie uciecze.
Dzień był jasny i ciepły. Słońce prażyło odrobinę za mocno, ale delikatny wiaterek potrafił przynieść ulgę. Korzystając z idealnej aury, dziewczyna wybrała się na przechadzkę w okolicach restauracyjnych. Planowała upatrzyć sobie stolik na świeżym powietrzu, byle przed niezbyt zatłoczonym lokalem. Pomimo wyrwania się ze szponów szalonych naukowców i rozpoczęcia mizernych prób socjalizacji, przebywanie w towarzystwie nadal nie wychodziło jej najlepiej, toteż bywały momenty, w których dla świętego spokoju skrzętnie unikała ludzi.
W oko wpadła jej lodziarnia. Piękna pogoda zwabiła amatorów zimnych przysmaków, jednak na ogół wpadali oni jedynie w celu zrobienia zakupu, bądź kryli się przed słońcem w budyneczku.
Annie usiadła na pierwszym krzesełku z brzegu. Z ziemi podniosła podniszczoną książkę, której tytuł głosił "Rozprawa doktorska ku szerzeniu higieny" i zaintrygowana tytułem zaczęła czytać. Nie była świadoma, że "Rozprawa" należy do przedmiotów, na które postronni są zupełnie ślepi i jej "czytanie książki" wygląda raczej jak zaciskanie pięści na kolanach, przerywane płynnymi ruchami palców przewracających niewidzialne kartki.

Anonymous - 11 Czerwiec 2013, 17:04

Jak on nie lubi świata ludzi. Wszystko tu pachnie śmiercią. Każda czynność ludzi prowadzi do ich zagłady, a oni o tym niewiedzą. Albo nie chcą wiedzieć, bo przecież dobrze im się tak żyje. W nieświadomości. Przybył tu tylko po to by odnaleźć staruszka. Po śnie z matką trochę spraw mu się rozjaśniło, ale chciał widzieć więcej. Staruszka nie znalazł, nie miał pomysłu gdzie go może teraz szukać, więc postanowił wrócić do domu. Domu... Teraz uważał, że Kraina Luster to jego dom, ale kiedyś było inaczej. Kiedyś świat ludzi był inny. Na pewno dziwie wyglądał w ludzkim mieście. Bez butów i z wielkim kijem odróżniał się od tłumu, wyglądających prawie identycznie mieszczuchów. No i jeszcze białe włosy, w ogóle niezrozumiałe dla ludzi. Jak on nimi gardzi.
Szedł sprężystym krokiem, nie zwracając na nic uwagi. Nagle zwrócił jego uwagę jeden sklep. Szyld głosił "Lodziarnia". Dziwny sklep. Co oni sprzedają tam lód? Ruszył w kierunku drzwi, by zbadać ten dziwny wymysł ludzi, ale coś kazało mu spojrzeć w lewo i zwrócić uwagę na jedną dziewczynę. Taki tam instynkt. Ona nie była stąd. To dlaczego tu była? Podszedł do niej i zapytał:
- Zgubiłaś się?
Musiało to bardzo dziwnie brzmieć, ale było chyba najodpowiedniejszym pytaniem jakie przyszło mu do głowy. Zwrócił uwagę na czynność jaką wykonywała dziewczyna. Przewracała niewidzialne kartki. Tak na pewno nie jest stąd, chyba, że ludzie do końca powariowali.

Anonymous - 11 Czerwiec 2013, 21:38

Drgnęła, usłyszawszy czyjś głos. W jej podświadomości wciąż tkwiła nieufność do ludzi, ciągłe oczekiwanie na zadanie jej bólu. Choć zaczynała się przyzwyczajać, zaobserwowała, że na ogół ludzie ją ignorują, a czasami potrafią być nawet mili, jednak nadal w pierwszej chwili mózg wysyłał jej sygnał zaostrzonej czujności. Tym razem było o tyle nieprzyjemnie, że nawet nie zauważyła, kiedy ten jegomość podszedł. Spięcie trwało tylko mgnienie oka, po czym ustąpiło miejsca zwykłej ciekawości świata.
Dziewczyna odwróciła się. "Jegomość" okazał się całkiem młodym człowiekiem, bladym jak ściana, czy jego własne włosy. W słonecznym świetle był wręcz oślepiająco jasny, zupełnie jak śnieg.
- Nie. Odpoczywam. A nawet jeśli, właśnie mnie znalazłeś, więc chyba wszystko jest w porządku.
Odłożyła książkę na stolik i zerknęła w stronę lodziarni, co zresztą czyniła co chwilę już od jakiegoś czasu.
- Sądzisz, że warto wydać ostatnie pieniądze na jednorazowe słodycze smakujące jakimś owocem?
Spojrzała na nieznajomego wyczekująco. To właśnie był dylemat, który ją obecnie trapił. Lubiła lody, a przynajmniej - smakowały jej, ale nie jakoś niesamowicie, że przy każdej okazji kupowała po trzy gałki. Dzień był jednak ciepły, więc zakup chłodnej przekąski był całkiem poprawnym działaniem, z punktu widzenia ludzi.
Rozważała więc sensowność pozbywania się sterty drobniaków. Z drugiej strony, nawet jeśli się spłucze, nie będzie trudu w zasileniu ponownie swojej kieszeni - drobniaki leżą dosłownie na każdym kroku, irytujące jest jedynie ich zbieranie, wielokrotne schylanie się po śmiesznie małe nominały, a i późniejsze krzywe spojrzenia kasjerów, gdy wysypywała na ladę stertę grosiwa.

Anonymous - 12 Czerwiec 2013, 19:01

Sensowna odpowiedz. Zwykle istoty z Krainy Luster mają więcej rozumu niż ludzie. Kolejny pozytyw, że jest tu z własnej woli i wie gdzie jest. Skoro wie gdzie jest, po co tu jest? To zastanawiało Colda po co ktoś chce przebywać tu z własnej woli. Jednak nie miał w zwyczaju przejmować się kimkolwiek więc zostawił tą kwestie w spokoju.
Dziwna była też kwestia z "lodami". Z wypowiedzi dziewczyny można było wywnioskować wiele ciekawych dla Colda, również z racji jego imienia. To co można było dostać w sklepie to lody, czyli lód o owocowym smaku. Na dodatek ludzie sprzedają to za pieniądze, co jest niedorzeczne, bo w zimę śnieg leży wszędzie. Tylko za smakową wersji trzeba było płacić. Nie miał ludzkich pieniędzy, a nawet gdyby je miał to by nie wydawał na taką głupotę. Ludzką głupotę.
- Nie. To głupota.
Kobieta, a może raczej dziewczyna patrzyła na niego. Mogła zauważyć, że Cold mówi nie otwierając ust. Taka tam sztuczka. Rozejrzał się nerwowo, nie lubił przebywać za długo w otoczeniu ludzi.
- Wracasz do Krainy Luster?
Może wrócą razem. Nie to, że chciał czyjegoś towarzystwa, po prostu chciał zobaczyć reakcje strażników na dwójkę podróżników. A przynajmniej tak sobie wmawiał.

Anonymous - 12 Czerwiec 2013, 20:04

Pokiwała powoli głową, słysząc ostateczne rozstrzygnięcie kwestii zakupów. Istotnie, jakieś minimum funduszy trzeba przy sobie mieć, więc wydawanie ostatnich drobniaków na coś, co nawet nie budzi szczególnego entuzjazmu, było dość bezsensowne.
- Jesteś brzuchomówcą - poinformowała go, tak jakby sam o tym nie wiedział.
Po czym podążyła wzrokiem, za osłem przechodzącym za plecami bladolicego, bardzo wychudzonym i znużonym. Widać również był porzucony i zapomniany. Opadłe powieki nadawały mu półprzytomny wyraz pyska, jakby przysypiał. Wędrujące sobie po mieście niespodziewane zwierzęta były dla Annie całkowicie akceptowalne. Niejedno takie widziała. A inni nie. Na początku tego nie rozumiała i choć nadal nie ma pojęcia jak te złudzenia działają (bo dla niej są w stu procentach realne, mogłaby na tego osiołka wsiąść), ale zaakceptowała je jako integralną część wszechświata.
- Nigdy tam nie byłam - oznajmiła najzwyczajniej w świecie, nie zastanawiając się nawet skąd ten człeczyna może wiedzieć o mitycznej krainie, z którą walczą modyfikowani genetycznie ludzie. Po chwili kontynuowała: - Zamierzałam, ale nie do końca wiem, jak się tam dostać. Tutaj też mi się całkiem podoba, choć moim głównym zajęciem jest zwiedzanie i podziwianie otoczenia.
Przypomniała sobie, że przed chwilą rozejrzał się niepewnie.
- Może chcesz mi towarzyszyć w dzisiejszym spacerze? Znam świetną trasę po parku miejskim!

Anonymous - 12 Czerwiec 2013, 20:31

Brzuchomówcą? Uniósł ironicznie jedną brew. Raczej nie. Ale nie będzie prostował tej informacji. Niewiedza jest czasem przydatniejsza. Podążył za wzrokiem dziewczyny i odwrócił się. Jednak niczego godnego uwagi tam nie zauważył. Tylko człekokształtnych. Znów spojrzał na dziewczynę i na chwilę zmarszczył brwi. Jest jakaś dziwna, ale kto nie jest choć trochę dziwny?
Dziwne, że nigdy tam nie była, przecież w końcu tam się urodziła, stamtąd pochodzi. Chociaż nie Cold nie urodził się tam, urodził się na ziemi, ale w innych czasach. Może ona też się tu urodziła. Przez ten cały czas musiała wytrzymywać z ludźmi. Dlatego jest taka dziwna. I jak tu morze się podobać. Z tymi wszystkimi idiotami dookoła. I podziwianie otoczenia. Ona na czysto zwariowała!
- Nie lubię tej krainy.
Powiedział tylko tyle oczekując na reakcje dziewczyny, której nawet nie znał imienia. Nie będzie jej o nic prosił to nie w jego stylu, on tak nie robi. Gdy będzie chciała to wróci z nim do Krainy Luster, jak nie to wróci sam.

Anonymous - 12 Czerwiec 2013, 22:29

Zauważył jej wzrok. Odwrócił się nawet, podążając za nim. Ale gapił się za siebie, podczas gdy osiołek podreptał kawałek dalej. Annie uśmiechnęła się, brzuchomówca nawet nie wie gdzie patrzeć.
- Jesteś strasznie negatywnie nastawiony. A to przecież takie radosne, gdy słońce ogrzewa ci twarz. Pewnie widzisz je od dawna i nie umiesz docenić tego, co posiadasz. A ja umiem. Bo ja widzę jakie to niesamowite, jak to się dzieje, gdy wieje wiatr, albo trawa kiełkuje w szczelinach w bruku.
Przyjrzała się jego skwaszonej minie. Nie rozumiała, jak można tak nie znosić świata, pełnego interesujących rzeczy, których szczegóły można poznawać. Ona lubiła choćby obserwować lot ptaków. Bardzo intrygowało ją, w jaki sposób potrafią utrzymać się w górze, a ludzie nie. Czyżby byli za duzi i ciężcy?
- Dlaczego ptaki latają?
Choć nikt nie liczył jej lat, wyglądała na dwadzieściaparę. Miała jednak umysł dziecka, chłonny, ciekawski, prosty. Tak też się zachowywała - dziecinnie, zadając dziwne pytania, może wręcz intrygując swoim tokiem myślenia. Wcale nie przejmowała się tym, że ktoś może ją uznać za obłąkaną, czy ułomną, zwyczajnie - nie była świadoma, że "dorośli" myślą w takich kategoriach.

Anonymous - 13 Czerwiec 2013, 17:08

Może to i prawda, że jest negatywnie nastawiony, ale jak można patrzeć na stworzenia, które zabiły ci matkę. Nic innego jak pogarda dla nich nie ma. No chyba, że litość. Równie dobrze może się cieszyć ze słońca. Chociaż nie mógł się za bardzo cieszyć ze słońca, ponieważ nie odczuwał jego ciepła. Nie grzało go. Cały czas był tak samo zimny. Trafiła się bardzo pozytywna istota. Pewnie młoda. Zachował się całkowicie obojętnie na jej słowa.
Zadała dziwne pytanie. Nie chce być nie miły, ale robił się coraz nerwowy, gdy tu przebywał. Jednak odpowiedział na pytanie sarkazmem.
- Bo mają skrzydła?
Wiedział, że nie o taką odpowiedz jej chodzi. Jednak taka była adekwatna do pytania. Ktoś przebiegł chodnikiem. To mu przypomniało, że dawno go tu już nie powinno być. Zrobił dwa kroki w stronę ulicy i odwrócił się i spojrzał na dziewczynę unosząc brwi. Idzie czy nie idzie?

Anonymous - 13 Czerwiec 2013, 19:28

Annie zastanowiła się.
- Same skrzydła nie wystarczą.
Jej uwagę odwrócił kot, krążący między stolikami. On nie miał skrzydeł. I nie latał. A ptaki latały skrzydłami. Ale nie dały się pogłaskać. Kot podszedł bliżej i zaczął się łasić. Podniosła go więc i usadziła na swoich kolanach. Był rudy, bardzo puchaty, ale tak brudny, że cała sierść oklapła i zszarzała. Mimo to, dziewczyna bez wahania zaczęła go głaskać.
Zwierzątku chyba nie spodobało się tak bezpośrednie traktowanie, albo nie lubił odrywać się od ziemi, bo zasyczał i zeskoczył.
Annie była niepocieszona. Wróciła myślami do osiołka. Ciekawe jak by to było, przejechać się na takim po mieście.
Patrząc w dal za osłem, zauważyła, że nieznajomy odchodzi.
- Nie zostaniesz na lodach? To może chociaż ten spacer po parku? - zaproponowała prostodusznie. Miała ochotę jeszcze trochę porozmawiać z kimś, kto nie jest zjawą, zachowującą się jakby właśnie się rozbudziła i zupełnie nie wiedziała, gdzie się znajduje.

Anonymous - 13 Czerwiec 2013, 21:24

Niektórym chyba wystarczą. Pomaga też jeszcze magia. W sumie współczuje ludziom, że nie znają magii. Biedactwa. A ptaki mają puste kości, ale to zatrzymał dla siebie, może kiedyś ją uświadomi.
Coś się wydaje, że ona nie odpuści tego spaceru tak łatwo. Więc czemu nie. Cold nie należał do osób nieuprzejmych, jeśli już trochę niecierpliwych. I zimnych.
- Lód mam na co dzień i to za darmo.
Na dowód odwrócił się do niej całym ciałem i dotknął ręką pobliskie krzesło, co sprawiło, że zamarzło. Lubił się popisywać. Ludzie zaczęli się nerwowo na niego patrzeć. Zauważyli, że jest inny. Uśmiechnął się ironicznie, postawił laskę przed sobą i oparł się na niej. Wziął głęboki wdech.
- Gdzie ten park? - spytał z rezygnacją, mając nadzieje, że gdzieś po drodze.

Anonymous - 14 Czerwiec 2013, 11:26

- Jaki fajny numer! Na tobie też prowadzili badania? - zapytała, jednak będąc dość pewna odpowiedzi twierdzącej, nie oczekiwała na nią.
Wstała i rozejrzała się, obmyślając najkrótszą trasę. W końcu zdecydowała się przejść bocznymi uliczkami, teoretycznie "na skróty".
- Chodź, to chyba tędy - pociągnęła go za rękę, którą jednak szybko puściła, czując dojmujący chłód.
Popatrzyła krzywo na te jego zmarznięte dłonie, przeniosła wzrok na twarz brzuchomówcy, po czym uniosła dłonie w poddańczym geście.
- Dobra, sam się prowadź.
Ruszyła wzdłuż ulicy. Po kilku krokach obejrzała się, sprawdzając, czy idzie za nią. Czy się ociągał, czy nie, i tak udała się do Ogrodów Rozalii.

[z/t]

Anonymous - 14 Czerwiec 2013, 14:06

Ach. Więc to cyrkowiec. Cold zdążył dużo się dowiedzieć o istotach z Krainy Luster. Niektóre miały ciekawą historie inne smutną. Cyrkowcy raczej należeli do tych drugich. Byli po to by prowadzić na nich badania.
Zmartwił go wyraz "chyba". Dziewczyna nie była pewna gdzie iść. Super. Ku jego zaskoczeniu złapała go za rękę. Nawet się nie wyrywał jej, bo wiedział, że dziewczyna sama ją puści. Tak się też stało. Pozwoliła mu prowadzić się samemu. Prychnął cicho i uśmiechnął się pod nosem. Nieźle pokręcona jest. Zmierzwił włosy, nie chciał tu być, a już na pewno nie tak długo. Woli wrócić do swojego świata. Zrezygnowany poszedł za nią. Ludzie krzywo się na niego patrzyli i ustępowali mu drogi. Krzesło powolutku zaczynało topnieć.

z.t.

Anonymous - 6 Wrzesień 2013, 21:24

Melanie bardzo dobrze znała świat ludzi. Wolała go od tego "zwierciadlanego" czy jak to tam nazwać. Nie przepadała za nim, raczej lepiej się czuła, kiedy wracała do rodzimej ziemi, z której pochodzi. Bądź co bądź ona się urodziła właśnie tu, jako człowiek, a nie istota, jaką teraz jest... tak. Bycie zombie jest naprawdę... irytujące. Ona wolałaby wtedy umrzeć, niżeli teraz żyć i nie widzieć sensu swojej marnej egzystencji. Nie widziała powodów, dla którego miałaby niby żyć. Nie miała rodziny, przyjaciół, bo ci, którzy dowiedzieli się, kim jest, zawsze ją zostawiali, bo się po prostu Mel bali. Dziewczyna miała dość samotnego siedzenia w domu. Chciałaby mieć kogoś bliskiego. Ukochanego? Przyjaciółkę? Ona nie miałaby nic przeciwko. Ale kto chce przebywać świadomie w towarzystwie osoby, która powinna już dawno nie żyć, wąchać kwiatki od spodu?
Melanie nieco się zamyśliła nad sensem własnego istnienia. Wybudziło ją z tego pytanie dziewczyny o to, co zamawiają. Uśmiechnęła się i spojrzała w menu. Był dość duży wybór, ale ona miała już swoje wypróbowane lody i zamierzała je wziąć.
- Biorę sorbet truskawkowy! Jest przepyszny- uśmiechnęła się- polecam!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group