To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Ogrody Rozalii - Labirynt

Anonymous - 26 Listopad 2010, 17:24
Temat postu: Labirynt
    Wycięty z żywopłotu potężny labirynt pełen krętych ścieżek. Wejścia strzegą dwa żywopłotowe lwy. Umiejscowiona jest tam także mała tabliczka z rozrysowaną dokładną mapką.
    Jeżeli nie zapamiętasz drogi - biada Ci, gdyż wydostanie się z labiryntu jest nie lada sztuką.

Anonymous - 23 Grudzień 2010, 20:38

Wbiegła praktycznie potykając się o własne nogi. Przestudiowała całą mapkę dokładnie i wbiegła do labiryntu. Biegała na resztkach sił przez różne korytarze i zakręty aż w końcu dobiegło do rozstaju drug. Pobiegła w innym kierunku niż pokazywała mapa i schowała się. Gdy tylko się zatrzymała padła na ziemię mdlejąc.
Anonymous - 28 Grudzień 2010, 17:12

Śnieg utrzymywał się malutką warstwą na ziemi, skrzypiał pod butami i uspokajał. Sypało też troszeczkę z nieba, co jednak było już irytujące. Wiatr zawiewał płatki do oczu, nosa i za kołnierz. Jednak nie przeszkadzało to chłopakowi, który ubrany był w stosunkowo lekkie ubranie. Ot żadna zimowa kurtka. Tylko zielone spodnie i kamizelka od kombinezonu, który na myśl przywodził mechanika, wrażenie to umacniała jeszcze mała saszetka z narzędziami przy jego lewym boku i przeźroczyste gogle, które wisiały mu na szyi. Jedynym w miarę normalnym elementem jego ubioru była biała koszulka, którą odsłaniała rozchylona częściowo kamizelka od kombinezonu. Był "zimnolubny". Stanął przed mapą i już po kilku chwilach znał ją całkiem nieźle, toteż zapuścił się w czeluści labiryntu, by opanować gnębiącą go migrenę i wyciszyć myśli. Gdzieś na bocznym zakręcie miała znajdować się ławka, toteż skręcił i ruszył w stronę, którą zapamiętał. Po chwili jednak potknął się o coś i runął w śnieg. Zaklął siarczyście, po czym podniósł się i odwrócił, żeby zobaczyć winowajcę jego upadku. Zbladł nagle i cofnął się widząc przysypaną śniegiem dziewczynę.
- Jezu, trup! O mój...
Dotknął palcem policzka zmarzniętej osoby, wyglądała na kobietę, po czym kucnął przy niej i sprawdził tętno.
- Ech, żyje. Tym lepiej.
Sprawdził, czy oddycha. Całe szczęście wszystko było w porządku, więc w miarę odśnieżył nieprzytomną, po czym chwycił ją za ramiona i oparł o zeschnięty żywopłot w pozycji siedzącej.
- Dobra...
Ściągnął kamizelkę i okrył nią dziewczynę w miarę szczelnie, po czym wstał i wpakował ręce do kieszeni. Spojrzenie wbił w niebo czekając, aż nieprzytomna się ocknie, bo miał do niej parę pytań.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 17:12

//Sorki, tekst wyżej jest mój, wylogowało mnie, bo za długo pisałam.
Anonymous - 28 Grudzień 2010, 20:41

Obudziła się po dłuższym czasie. Czerwone oczy otworzyły się powoli. Drżała z zimna. Poderwała się zaraz zauważając, że jest czymś okryta dopiero po chwili dostrzegła chłopaka. Momentalnie kurtka wylądowała na głowie chłopaka. Zrobiło jej się już cieplej.
-Kim jesteś?- Spytała i dopiero po chwili dodała:
-Dzięki za pomoc.

//Spoko i ja też przepraszam, że dopiero teraz nie było mnie.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 21:07

Wpatrując się w niebo i wyciszając z biegiem czasu zorientował się, że migrena minęła. Zadowolony z tego faktu przymknął oczy i zaczął wdychać pełną piersią zimowe powietrze. Usłyszał, że tajemnicza dziewczyna ocknęła się. Odwrócił się i nim zdążył cokolwiek zrobić, dostał kurtką w twarz. Ściągnął ją nieco zdezorientowany i zarzucił na siebie w milczeniu. Dosłyszawszy pytanie dziewczyny, obrócił w ustach patyczek i wbił spojrzenie w niebo.
- Jestem Jordan.
Skłonił się lekko w geście powitania. Zauważając, że nie jest zbyt chętna do rozmowy, postanowił przerwać ciszę, zadając jej pierwsze z gnębiących go pytań.
- Czemu tu zemdlałaś? Ktoś cię gonił? Źle się poczułaś?
Płatek śniegu wpadł mu do oka. Zirytowany przetarł je rękawem kamizelki. Czekając na odpowiedź nasłuchiwał jakichkolwiek głosów natury i przestępował lekko z nogi na nogę. Skrzypienie śniegu go uspokajało.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 21:13

-Owszem... Uciekałam i nadużyłam mocy.- Odpowiedziała. Jej ton był obojętny. Była trochę smutna ale starała się tego po sobie nie pokazać.
-Ach tak gdzie moje maniery. Nazywam się Tsuoka La-Xierno.- Powiedziała dumnie. Ręce położyła na talii i odgięła się w bok. Zimny śnieg padający na jej włosy i twarz jej nie przeszkadzał... W końcu leżała tu już ze dwa dni albo i więcej! Kichnęła nagle i westchnęła. No to pięknie. Jej oczy zamknęły się na sekundę. Kiedy je otworzyła były jasne. Czyli Tsuoka nie miała złych zamiarów i miała albo dobry albo smętny nastrój.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 21:28

Przeciągnął się. Kiepsko spał tego dnia. Wyciągnął ręce z kieszeni, ujął jej dłoń i w geście dobrych manier pocałował, skłaniając się lekko.
- Miło mi poznać.
Wyprostował się i zaczął zastanawiać się nad tym, co powiedziała. Mocy? Uciekała? Ciekawe, Podrapał się po głowie i poprawił zsuwającą się mu saszetkę z narzędziami. Zarzucił ręce do tyłu i splótł je na dolnej części pleców i przechadzając się tu i ówdzie, żeby nasłuchiwać skrzypienia śniegu, zadał jej następne pytanie. Z tonu jego głosu można było wywnioskować, że jest niezwykle zainteresowany rozmową.
- Ktoś cię gonił? Ktoś niebezpieczny? Groził ci?
Odgarnął dłonią śnieg z gniazda w jednej ze ścian labiryntu. W środku był szkielet pisklęcia jakiegoś ptaka. Przyjrzał się mu z uwagą. Niestety, nie rozpoznał. Przykrył go z powrotem śniegiem z czcią. Odwracając się do rozmówczyni spojrzał przelotnie na niebo. Przestało padać.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 21:36

Pierwszy raz w życiu poczuła się zawstydzona. Na jej polikach pojawił się rumieniec. No cóż to przez ucałowanie jej zimnej dłoni. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Słysząc pytanie chłopaka splotła ręce na piersiach.
-Groził to mało powiedziane.- Odpowiedziała mu. Udało jej się cudem umknąć przed gwałtem. Odetchnęła z ulgą na samą myśl o tym jak zwiała. Rozluźniła się nieco. Chłopak nie wyglądał na złego czy też niebezpiecznego. Ręce ułożyła wzdłuż ciała. Nagle ją oświeciło... Zapomniała już jak wyglądała mapa... No to pięknie. Będzie się pewnie tu długo szlajać. No chyba, że wróci z chłopakiem. Znów kichnęła i zadygotała z zimna. Opatuliła się dłońmi.

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 18:32

No pięknie, pomyślał. Toć już nawet w ogrodach zdarzają się sytuacje zagrażające życiu. Nigdzie człowiek nie zazna spokoju. Ciężko jest być pacyfistą w tych czasach... Spojrzał na swoje buty, które były już całkiem przemoczone. No tak, do śniegu nie były stworzone. Bardziej do laboratoryjnej podłogi. Zauważył, że drży. Ściągnął kamizelkę i bez słowa podał jej.
- Przeziębisz się.
Po chwili zastanowienia postanowił dowiedzieć się drugiej rzeczy.
- Masz jakieś rany, zadrapania?
Nie miał przy sobie apteczki, ale zawsze można zrobić prowizoryczny opatrunek, ewentualnie kupiłby coś w aptece po drodze. Zauważył jej zmartwioną minę.
- Coś nie tak?
Miał nadzieję, że odpowie mu przynajmniej na jedno pytanie. Oho, słońce się przebija. Może będzie odwilż i nie będzie musiał odśnieżać wejścia do Morii. Zawsze go do tego zaganiają. Kiedyś trzeba się będzie poskarżyć. I posprzątać...

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 18:47

-Dzięki.- Powiedziała zakładając na siebie kamizelkę. Udawała miłą czy coś w niej pękło? Mniejsza. Spojrzała w niebo.
-Nie nie mam raczej żadnych ran ani zadrapań... Poza tym na szyi. A czemu sposępniałam? Cóż... Głupio się przyznać... Zapomniałam jak się stąd wydostać.- Stwierdziła z głupią miną. Zapamiętać na przyszłość. Nie mdleć w labiryncie... Cóż w tedy to było jedyne miejsce w które mogła uciec.
-Tak właściwie co tu robisz? I czemu mnie tak wypytujesz?- Spytała podejrzliwie.

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 19:09

Ah, rana na szyi. Spróbował przyjrzeć się ranie tak, żeby nie wyglądało to zbyt natrętnie, ale jednak kiepsko mu to wychodziło. Zmrużył oczy, słońce raziło go w twarz. Niefart, kiepsko stanął.
- Ja pamiętam drogę. Wyprowadzić cię? - Spytał, a słysząc jej pytanie z równie obojętnym wyrazem twarzy, jaki od początku miał, odpowiedział. - Przyszedłem pozbyć się migreny. No cóż, pomogło. A wypytuję, bo jestem ciekawski. Wybacz, jeśli cię to denerwuje.
Obciągnął koszulkę w dół, bo podwinęła mu się nieznośnie. Teraz postanowił się jej przyjrzeć. Różowe włosy, czerwone oczy... Cień? Było mu to obojętne. Nic nie miał do innych istot, poza tym nie był teraz w pracy i był pacyfistą. Zgrabna, ładna. E tam, dziewczyna jak każda inna. Chociaż ładna. Ale jak każda inna. Zresztą nieważne. Podrapał oko, bo znowu wpadł mu do niego płatek. Przeklęty śnieg, nigdy nie przestaje sypać.

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 19:14

Odruchowo zasłoniła dłonią ranę na szyi.
-Byłoby miło.- Odpowiedziała mając na myśli wyprowadzenie jej stąd.
-Nie denerwują mnie twoje pytania.- Dodała jeszcze. Była chwilowo spokojna więc niech pyta. Wsparła dłonie na talii. Tsuoka stanęła tyłem do chłopaka. Po chwili przez labirynt rozszedł się echem delikatny śpiew dziewczyny. Nie. Nie hipnotyzowała chłopaka. Poczuła potrzebę pośpiewania sobie. Wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń. Spadło na nią kilka płatków śniegu. Nie przestawała śpiewać. Dłoń zwinęła się w pięść a potem wylądowała w kieszeni.

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 19:24

Tak więc postanowił, że ją wyprowadzi, a potem coś się wymyśli. Migrena mu już przeszła, więc chyba wróci do domu... znaczy laboratorium i dokończy RSB 63, który jest w fazie projektu. Jeszcze trzeba podłączyć magazynek, ustabilizować ciąg, zatkać wylot tylny... No ale miał przecież odpocząć od pracy w tym ogrodzie! Odrzucając myśl o tym, że jest pracoholikiem, a nie hobbistą zauważył, że dziewczyna zniknęła. Zdziwił się tym faktem zwłaszcza, że chciała, żeby ją wyprowadził. A jeśli się zgubiła? Szukałby jej, ale nie uśmiechała mu się ta wizja. Po chwili usłyszał jednak skrzypienie śniegu za sobą. Odwrócił się z wyrazem niepewności w oczach i wtedy usłyszał śpiew. Ale co to był za śpiew! Nigdy czegoś takiego nie słyszał. A Tsuoka wyglądała na taką niepozorną i zwyczajną. Nie wiedząc za bardzo co zrobić, wpakował ręce do kieszeni i zasłuchał się, wbijając spojrzenie w jej ranę na szyi. Jednak patrzył nie widząc. W tej chwili nie myślał o niczym.
Anonymous - 29 Grudzień 2010, 19:30

Śpiewała jeszcze kilka chwil i kiedy skończyła spojrzała na Jordan'a. Aż tak się zasłuchał?
-Coś się stało?- Spytała tak jakby zaraz miała dalej śpiewać jednak tak nie było. Podniosła brwi ku górze czekając na odpowiedź. Znów patrzył na jej ranę. Odwróciła od niego wzrok na chwile.
-Wyprowadzisz mnie stąd?- Spytała chcąc go jakoś wybudzić z tego zasłuchania. No nie źle... Wygląda jakby go zahipnotyzowała nawet tego nie robiąc. Wróciła wzrokiem do chłopaka i uśmiechnęła się uroczo.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group