To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Siedziba Organizacji MORIA - Laboratorium Moriego Axelssona

Anonymous - 17 Marzec 2014, 17:54

Zamrugał kilkakrotnie zdziwiony. Co za totalny nieogar. Nie zauważyć, że na siostry plecach nagle pojawiły się skrzydła. A może wrócić spać i obudzić się, gdy już będę przytomny? przemknęło mu przez myśl. Ale myśl ta nie zdążyła nawet wykiełkować, gdy potarł prawe oko dłonią, by się trochę rozbudzić.
- Myślałem o odbijaniu ognistych pocisków, może też błyskawic. Przed wodą i ziemią już chyba jest zabezpieczone, wystarczająco twardy materiał, jakiego tu użyłem powinien wystarczyć w tak prostych wypadkach... - powiedział myśląc tylko o tym, że fajnie by było teraz wypić kawę. Albo dwie. Czy coś. Nawet kakao by było dobre, wszystko, byle by się w końcu dobudzić.
Po chwili skojarzył też, co jego siostra może kombinować i o mało nie zrobił całkowitego i mocno uzasadnionego facepalm. Jak by nie było miał tą samą moc co ona i nawet nie pomyślał, by z niej skorzystać. Idiota. Okropny idiota, który potrzebuje kawy. TERAZ.
Dlaczego nigdy nie pomyślał, by wstawić tutaj ekspres do kawy?
- A może chcesz kawy? - spytał nagle wchodząc siostrze w słowo.
Całkowicie nieogarniając samego siebie nie zwrócił uwagi na to, co porabia siostra. Znaczy zauważył, ale wolał nie myśleć, co też ona może wymyślić. Wizje przetaczające mu się przed oczami były zbyt straszne. Choćby ta o zamrożeniu Soni w słup lodu. Przecież wszystko możliwe, gdy się dotyka prototypu... eh...

Anonymous - 18 Marzec 2014, 20:44

Sonia spojrzała na brata mocno zdziwiona.
- Nie no, serio aż tak jesteś zaspany...?- westchnęła, zaczesując włosy do tyłu - Jak chcesz, to połóż się chwilę, ja to ogarnę. I tak mnie, jak widzę, dziś nie odprowadzisz, więc...- dodała, wzruszając ramionami i wracając do ksiąg.
Co chwilę zaglądała to do swojego notesu, to do księgi brata, to do tarczy, potem znów do księgi i notesu, i tak w kółko. Musiała się postarać. Może się wykaże, będzie ucieszony?
Co chwilę coś przekręcała, dokręcała i czytała.
- Cóż, odbijanie ognistych kul... w sumie na logikę biorąc to nie da się tego odbić, w końcu to gaz. Tylko taki palący. Najlepszym wyjściem będzie..- powiedziała, po czym brat przerwał jej w połowie zdania.
No jasne.
Ale kawa zawsze i wszędzie.
- Jasne, gdybyś mógł...- powiedziała z uśmiechem i wróciła do tarczy.
Chciała się skupić na tych celach, które wyznaczył jej brat- ogień i błyskawice. Z ogniem raczej nie będzie problemu- wystarczy tylko zmodyfikować lekko materiał, z której jest zrobiona tarcza. Inaczej ma się z błyskawicami.
Dziewczę znów podeszło do szafki brata i wzięła jakąś książki. Tym razem o chmurach i o elektryczności. Szybko znalazła jakiś fragment, z powagą pokiwała głową i wróciła do pracy.
- Dobra, najpierw ten nieszczęsny ogień... - wymruczała pod nosem i znów wyciągnęła coś z torby. Były to trzy probówki, jedna z przeźroczystą i baaardzo gęstą substancją, druga trochę mniej gęsta lecz o kolorze krwi, oraz jedna o kolorze niebieskim, lecz płynna jak woda.
Następnie rozglądnęła się, najwyraźniej czegoś szukając. A czego szukała?
Miski.
Gdy znalazła coś, co mogło by się na to nadawać, delikatnie wlała pierwszą substancję, potem drugą. Cieniutką bagietką lekko zamieszała, po czym delikatnie dodała kilka kropel niebieskiej substancji. To sprawiło, że po laboratorium rozeszło się cichutkie acz gwałtowne ,,pyknięcie'', lub po prostu mały wybuch, po czym cała substancja zaczęła parować.
Wtedy Sonia szybko odkręciła i przycisnęła coś, przez co tarcza się otworzyła, a ona mogła ściągnąć rozkładaną jej część.
Gdy to zrobiła, delikatnie, by samej nie dotknąć wywaru, włożyła tarczę do tej substancji.
Po wszystkim po prostu spojrzała na zegarek.
- Ok, za jakieś piętnaście minut wyciągamy- powiedziała, klaszcząc w dłonie.

Anonymous - 22 Marzec 2014, 17:37

Dobra, czyli skombinować kawę. A może od razu skombinować ekspres do kawy? Byłoby szybciej, wygodniej... Tak, musi sobie załatwić ekspres do kawy.
Wróć, o czym ty myślisz? Będziesz sobie o tej godzinie kombinować cały ekspres do kawy? Przesadzasz Mori, oj przesadzasz. Po prostu idź po tą kawę dla siebie i siostry i nie daj nikomu ogarnąć, że w ogóle masz siostrę. Trzeba to jakoś wykombinować.
- Jeszcze zależy, jaki to jest typ zdolności. Z moich krótkich badan na ten temat wynika, ze wszystko jest u nich możliwe, więc u nas też powinno - odparł na to co powiedziała siostra.
Bo w sumie to prawda. Istoty z krainy luster miały swoje moce bardzo różne, przez co ciężko było sprecyzować, co dokładnie potrafią i jak na to zareagować. Pewnie część tych ognistych kul można było pochłonąć, lub rozproszyć w tarczy, ale reszta pewnie była bardziej specyficzna i dlatego będzie trzeba je po prostu odbić. I rozbudować tarczę, by w razie potrzeby się jeszcze bardziej zwiększała. Albo wytwarzała jakieś pole ochronne. Tak, to dobra myśl. A na bazie tej tarczy zbuduje bronie działające w drugą stronę, o.
- Dwie kawy raz - powiedział otwierając drzwi. Spojrzał jeszcze na siostrę i pomyślał, że wytłumaczy jej swój punkt widzenia dopiero, jak odzyska trochę jasność myślenia, bo w tej chwili pewnie małoby zrozumiała. - Postaraj się niczego nie wybuchnąć ani nie zrobić nic głośnego - dodał i wyszedł z pomieszczenia.
Szybkimi krokami przemierzył korytarze w poszukiwaniu kuchni, aż w końcu znalazł się w tym pomieszczeniu. Chwilę zajęło mu zaparzenie dwóch kubków kawy, ale nawet wymyślił wytłumaczenie, gdyby ktoś się spytał, po co mu dwa kubki. Na szczęście nie musiał urzeczywistniać tej wymówki, gdyż dotarł z powrotem do swojego laboratorium bez większych kłopotów. Otworzył drzwi sprawnie, bo myśląco (nawet) wziął kubki na niewielką tacę. Załapał się w ten sposób na ostatnią wypowiedź siostry.
- Do czego ty ją włożyłaś? - spytał, nie potrafiąc wywnioskować co to za wywar ani po kolorze ani po gęstości, czy czymś innym.
Podszedł do siostry i podał jej kubek, swój biorąc do ręki. Ach, hiper mocna kawa, gorzka, niedobra, ale strasznie pobudzająca. Zapamiętać: załatwić sobie jak najszybciej ekspres do takiej. Upił łyk gęstego napoju, licząc w myślach, ile czasu mniej więcej upłynie, zanim skutki kawy będą dla niego odczuwalne.

Anonymous - 29 Marzec 2014, 14:53

Dziewczę westchnęło cicho. I jak to teraz wytłumaczyć...?
- Cóż...- zaczęła- na początku chciałam skupić się na ogniu, lecz po krótkiej analizie spostrzegłam, że można połączyć w pewien sposób te dwie ochrony- powiedziała, po czym otworzyła na którejś stronie jedną z ksiąg.
- Powiem tak- moce są różne, jak powiedziałeś. Więc najlepiej wykonać coś, co będzie chronić przed pierwotnym żywiołem, a nie jakimiś udziwnieniami. Wtedy łatwo dodać ewentualne odmiany... - dodała i spojrzała na zegarek. Jeszcze chwilkę trzeba poczekać.
Następnie wzięła od brata kawę i upiła troszkę. Po dokładnie jednym łyku jej twarz wykrzywiła się niczym dziecka, które po raz pierwszy spróbowało cytryny ( masz dla zobrazowania *klik* )
Zamrugała gwałtownie oczami. ,,To ja zostanę przy Latte- pomyślała i ostawiła kubeczek.
- No ale do rzeczy...- zaczęła, znów zerkając na zegarek- bez owijania. Ta mikstura sprawi, że zewnętrzna warstwa nie będzie się ani nagrzewać, ani nie będzie przewodzić prądu. Do tego po jej powierzchni ogień lub błyskawica będzie się... ,,ześlizgiwać''. - powiedziała, zaczesała włosy do tyłu i oparła się o blat w oczekiwaniu na tarczę.

Anonymous - 30 Marzec 2014, 21:33

Pokiwał głową, słysząc pierwszą część wypowiedzi siostry. Tak, zdecydowanie dobrze kombinowała i miała całkowitą rację. Odporności na udziwnienia zawsze można dodać, co też postara się Mori zrobić jak najszybciej i najsprawniej. Ale będzie musiał też wykombinować coś, co dzięki jakiejś - może magicznej - zdolności, będzie roztaczać ochronę nad całym człowiekiem, nie tylko na obszarze tej niewielkiej tarczy. No cóż, jak na prototyp to i tak dobrze wyszło, choć spędził nad nim sporo czasu. Po prostu samo skonstruowanie podstawy i ustalenie jej zasady działania bywa... ciężkie i pracochłonne. Trzeba wszystko testować, wiele testów nie przebiega tak jak trzeba, coś się psuje, coś jest nie tak... Uch, nawet nie myślmy o tym, co w czasie tych testów zdążył sobie (choć bardziej swojemu laboratorium) zrobić.
- Specjalnie na twoje potrzeby skonstruuje ekspres do kawy robiący kakao - zaśmiał się, widząc reakcję siostry na kawę.
W sumie to nie taki głupi pomysł. W końcu nie zawsze miał ochotę na kawę, bo często to zbyt mocny specyfik, ale takie kakao na odstresowanie, czy herbata dla osoby, która nie trawi jednego albo drugiego... A by nie tracić czasu kupi gotowy ekspres i go tylko przerobi, o. Genialna myśl, jutro, jako przerwę w doskonaleniu tarczy sprawi sobie taki ekspres i go poprzerabia.
Uśmiechnął się do siostry i do własnych myśli.
Jeszcze raz pokiwał głową, słysząc dalszą cześć wypowiedzi. Doskonała myśl, a taki roztwór jeszcze by mu się przydał i to nie przy jednej, ani nie przy dwóch rzeczach. Hmm... Ciekawe, czy dałoby się w tym namoczyć ubrania, lub zrobić włókna tym nasączone... Hmm...
- Podasz mi skład tego wytworu? - spytał, sięgając po notes i długopis leżące w gąszczu próbówek i całej reszty. Jego dłoń zawisła nad stroną gotowa, by notować to, co powie jego siostra.

Anonymous - 13 Kwiecień 2014, 19:11

Nadal trzymając kubek w łapkach, patrzyła na ciemny, gorzki płyn. Jak to jest, że jego zapach jest taki ładny, lecz po zetknięciu z kubkami smakowymi twarz Sonii wykrzywia się, by okazać zdegustowanie gorzkim smakiem?
- Wystarczyło by tylko mleko i trochę cukru- powiedziała z uśmiechem i odłożyła kubek gorzkiej cieczy.
Spojrzała na zegarek. Oho, już trzeba wyciągać.
Rozejrzała się po sali. Na pewno jej brat miał tu lateksowe rękawiczki. Jej wzrok w końcu je dostrzegł, więc szybko pochwyciła paczuszkę z jednorazowymi rękawiczkami i wzięła parę. Wolała przecież nie ryzykować.
Następie chwyciła ręcznik leżący nieopodal i rozłożyła go na biurku. Wolała bowiem by w ostateczności przeżarło ręcznik niż biurko.
Jej następnym krokiem było pochwycenie par szczypiec, by delikatnie wydobyć tarczę z substancji. Owym narzędziem delikatnie złapała przedmiot i niepewnie położyła ją na ręczniczku.
Następnie trzeba się zając substancją. Nie może jej jeszcze wylać do zlewu, mogłoby to spowodować wiele nieprzyjemności. Dlatego z kieszonki wyciągnęła kolejną fiolkę, tym razem z płynem o wściekle zielonym kolorze i dała do dziwnej substancji dosłownie trzy kropelki. Znad miski znów uniosła się para, słychać było charakterystyczny dźwięk, a kolor mieszaniny zmienił się na przeźroczysty. Wtedy ściągnęła rękawiczki, chwyciła miskę i po prostu wylała całość do zlewu.
- Że składniki, tak? - zapytała, patrząc na brata. Po czym otworzyła notes, znalazła coś, i... wyrwała z niego kartkę, dając bratu.
- Proszę. pod kreską masz ten roztwór, co go wlałam potem, by ten przestał działać- powiedziała.
A w tedy w pokoju rozległ się dźwięk zegara.
Północ.

Anonymous - 15 Kwiecień 2014, 23:45

Uśmiechając się odrobinkę, zaledwie unosząc delikatnie kąciki ust obserwował poczynania siostry. Powinniśmy pracować razem przemknęło mu przez myśl. W ten sposób osiągnęli by o wiele, wiele więcej. Bo często nawet nie zdawał sobie sprawy, ile jego siostrzyczka umie zrobić. A teraz dała mu taki wspaniały pokaz swoich umiejętności... Aż żal, że ten widok nie jest mu dany częściej. Nawet nie wiedział, że tak można. A przecież wie sporo, dużo, lub więcej, zależnie z kim porównywać jego wiedzę.
Więc jak to się stało, że nawet po poznaniu się wciąż pracują w całkiem przeciwnych organizacjach? Przecież mogliby odejść... On od MORII, ona od Czarnej Róży... Ale to nierealne. Już o tym przecież kiedyś myślał. On mógłby odejść spokojnie... Lub mniej spokojnie. Raczej takie proste to by nie było. Musiałby zniknąć, niepostrzeżenie. Pod pozorem wyprawy do Krainy Czarów, i nigdy już nie wrócić. Ale wtedy by go pewnie poszukiwali. A on nie chciał zdradzić, przecież coś go tutaj trzymało. Przywiązanie do miejsca, do możliwości. Tutaj mógł wszystko, miał potrzebne rzeczy, a i eksperymenty na istotach magicznych mógł robić spokojnie. Uwielbiał swoją pracę, jedyne, co mu przeszkadzało, to siostra po drugiej stronie barykady.
A czy siostra nie mogłaby zmienić strony? Nie, to odpadało w o wiele większym stopniu, niż w drugą stronę. Nie przyjęli by jej w MORII. To miejsce zrzeszało tylko ludzi i nikogo więcej. On był wyjątkiem, bo nikt nie wiedział o jego pochodzeniu, a samą chorobę, przez którą ma skrzydła załapał przypadkiem... A Sonia... To by go wydało. Jego pochodzenia, być może nawet i na nim by chcieli zrobić eksperymenty. Tak, niektórzy są do tego zdolni. On by był.
Gdy siostra podała mu kartkę włożył ją do notesu, który razem z długopisem odłożył na bok. Nie powinien o nim zapomnieć, ale też nie powinno nic się z nim stać. To dobre rozwiązanie, a ta receptura powinna mu się przydać. Pokiwał siostrze głową, dziękując za to.
Już miał coś powiedzieć, gdy usłyszał jak zegar wybija północ. Na chwilę z głowy wyparowały mu wszystkie myśli, jego skupienie rozwiało się. Coś mu mówiło, że to oznaczało coś ważnego. Tylko co?
Zaraz, to którego dzisiaj będzie? Gdzieś tu powinien być kalendarz.
Zaczął rozglądać się po laboratorium, aż dostrzegł to, czego szukał. Niewielki kalendarz, a na nim zaznaczona wczorajsza data. Więc... Dziś wypadały ich urodziny. Tak mu powiedziała Sonia, gdy się spotkali. On obchodził swoje kilka dni później, gdyż nikt nie wiedział, kiedy dokładnie się urodził, dopiero poznanie siostry umożliwiło mu dokładne ustalenie tego faktu.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział znów patrząc na siostrę. - Niestety nie mam dla ciebie jeszcze prezentu - powiedział, starając się jakoś uśmiechnąć, niby przepraszająco, ale uśmiech ten był dość koślawy i niezbyt udany.

Anonymous - 17 Kwiecień 2014, 21:17

Może nie było widać tego po Sonii, ale w środku była rozdarta.
Pragnęła pomagać bratu. W końcu był świetny, o wiele lepszy od niej. Chciała, by wspinał się wyżej w swojej karierze naukowca, nawet jeśli miałaby być przypłacona ceną jaką jest życie innych stworzeń- w tym jej.
Tak, drugą stroną medalu było jakże nieprzyjazne warunki, jakim były przeciwne sobie organizacje. Gdyby Róża dowiedziała się, że Sonia mu pomogła choć w taki sposób...phi, gdyby tylko zobaczyła Moriego w kitlu, Sonia miałaby duże problemy. Jak wielkie? Nie wiadomo. Na pewno jednak nie przyjemne.
Zdecydowanie nie przyjemne.
Na początku nie zwróciła uwagę zbytnio na bicie zegara. Był sobie gdzieś tam, wybijał jakąś cichą melodię, która miała oznajmiać, że właśnie oficjalnie skończyła się jedna doba i rozpoczęła kolejna. Dopiero reakcja brata kazała Sonii pomyśleć, czy czasami dzisiaj nie jest jakieś święto, długi weekend, cokolwiek...
I wiecie, że nie domyśliła się tego, dopóki brat nie powiedział
- Wszystkiego najlepszego....Niestety nie mam dla ciebie jeszcze prezentu...
Dopiero wtedy zrozumiała, że to ten dzień. Dzień, przez nastoletnią Sonię zapomniany i nieobchodzony, ale jakże wyczekiwany, gdy była młodsza!
Kiedyś w jej domu było to niemal święto. Klara piekła tort, Amadeusz przyniósł zawsze jakiś drobny prezent, często jakiś rzadki składnik do mikstur. Sonia ubierała najładniejszą sukienkę i zapraszała jedną przyjaciółkę, gdyż tylko jedną miała. Potem razem ustawiały miśki Sonii i bawiły się w bal.
Od kiedy jednak nie mieszka z Amadeuszem i Klarą, czyli od kiedy jest w SCR, niemal nie obchodzi urodzin. Ogranicza się to to małego kawałka ciastka, lub małej przyjemności jak kupienie sobie książki. A od kiedy poznała brata, zazwyczaj jemu kupowała drobny prezencik. I wysyłała, bo rzadko zdarzało się, by akurat w ten dzień się spotkali.
Uśmiechnęła się ciepło na myśl, że to będą na prawdę pierwsze ich, całkowicie wspólne urodziny. Aż zaszkliły się jej oczy, a ręce powędrowały w stronę brata, by go mocno uściskać.
- Nie musisz, braciszku. Dla mnie najwspanialszym prezentem jest to, że mogę spędzić z tobą chwilę czasu- powiedziała cichutko, tuląc do siebie Moriego.

Anonymous - 19 Kwiecień 2014, 15:55

Zdecydowanie spodziewał się, że jego siostra się do niego przytuli. Nie miał jej tego za złe, przecież była tak bardzo kontaktową istotą. I tak w sumie, to on też od czasu do czasu potrzebował bliskości. Może nawet sam sobie z tego nie zdawał do końca sprawy, ale to jego siostra sprawiała, że wciąż były w nim cząstki człowieczeństwa. Bo jak by nie patrzeć ciężko nazwać "ludzkim" kogoś, kto lubuje się w eksperymentach na istotach humanoidalnych...
Też przytulił do siebie siostrę, znów się uśmiechając. Czy to oznacza, że w ciągu kilku godzin wykorzystał cały limit na uśmiechy, który obejmował okolice całego przyszłego roku? Tak, całkiem możliwe. No chyba, że będzie częściej widywał siostrę.
Po chwili odsunął od siebie dziewczynę, delikatnie i spojrzał na nią. Słodka siostrzyczka, identyczna jak on, a taka inna...
Dobra, limit faktycznie się wyczerpał, a nawet kawa niewiele mu dała. Był padnięty.
- Chyba powinniśmy iść spać, rano ci pokażę drogę powrotną do przejścia... - powiedział odsuwając się od Sonii.
Szybkimi krokami wrócił do pokoju i ogarnął przestrzeń. Cóż, będzie musiał spać na fotelu. Jak dobrze, że był to jeden z większych i dość wygodnych foteli... Sprawnie zasłał łóżko, by wyglądało jako-tako i zaczął szukać w szafie jakiegoś dodatkowego koca.
- Śpisz na łóżku i nawet nie próbuj mi wmówić, że będzie inaczej - mruknął, gdy już udało mu się ten koc znaleźć.
Właśnie, będzie musiał ogarnąć co by dać Sonii na urodziny... Przez ostatnie dni miał tak bardzo wytężoną pracę, że niewiele właściwie mógł zrobić i o niczym innym nie myślał. Co prawda była bardzo zmęczony, pomimo kawy miał ochotę tylko się położyć i odpłynąć... Ale raczej mu się to nie uda, eh, wredne napoje energetyczne. Będzie miał pół nocy na myślenie, jak nie lepiej.
Zerknął na zegarek, stojący gdzieś na biurku. Będą musieli wybrać się wcześnie, by nikt nie zauważył. Odłożył koc na fotel i sięgnął po budzik. Nastawił go na piętnaście po piątej i zerknął na Sonię.
- Wstajemy bardzo wcześnie, postaraj się szybko usnąć.

Anonymous - 19 Maj 2014, 17:25

Gorzej byłoby, gdyby Mori nie spodziewał się, że go przytuli. To byłoby równoznaczne z tym, że nie wie o niej tak elementarnej wiedzy. Bo to że tuli, i tuli każdego jest tak oczywiste jak 2+2=4.
Oczywiście dla niej, chodzącego misia pluszowego, tulas był o wiele za krótki. O wiele. Tym bardziej że nie widzieli się kilka miesięcy i nie zapowiada się by spotkali się przez następne.
Gdy Mori powiedział że trzeba iść spać, jej buzia automatycznie otworzyła się, by ziewnąć. Cóż, z tak przytłaczającym argumentem nie warto dyskutować, więc kiwnęła posłusznie głową i poszła za nim.
Brat ją zna. Wiedział, że będzie się spierać. Była przyzwyczajona do rożnych warunków, więc mogła spać nawet na ziemi. No ale to przecież starszy braciszek.
Sonia mogła się spierać. I nawet miała ochotę. Ale nie siły. Chciała już teraz tylko położyć się spać i wrócić do siebie.
Najlepiej było by z bratem, no ale zrobisz? Nic nie zrobisz.
Znów pokiwała głową, patrząc na łóżko. Po co je ścielił? W ogóle, po co ścieli się łóżka? Przecież potem pójdziesz spać i znów będzie popsute.
Tak przynajmniej myślała Sonia.
Nie babrając się więc zbytnio z pościelą, po prostu... położyła się na brzuchu, plackiem i zanurzyła głowę w poduszce.
Kolejne zdanie słyszała jak z zaświatów, więc nawet nie wydała z siebie pomruku by dać znać, że nadal żyje, znaczy nie śpi. No bo już spała.

* * *
Sonia ma zwyczaj wstawać i kłaść się spać ze słońcem, dlatego dziś na nogach była już o godzinie 4:14. Czas który jej pozostał wykorzystała na ogarniecie się do wyjścia i na przepisaniu co ciekawszych fragmentów z książek Moriego do dzienniczka. Pomijając fakt że siedziała niemal jak na szpilkach, gdyż co chwilę słyszała kroki, a nadal było to miejsce niebezpieczne, czekała na brata. Gdy ten godzinę później się obudził, dała mu czas na poranną toaletę, a potem czmychnęli niezauważenie- on normalnie, ona pod peleryną, przeszli przez główną bramę siedziby i zniknęli w lesie, by Sonia mogła znaleźć drogę do Bramy.

Anonymous - 20 Maj 2014, 14:41

Ta to spania nie miała za grosz... Mimo wszystko najwyraźniej się wyspała, a i Mori też się wyspał, choć dla większości pięć godzin snu to zdecydowanie za mało. Jednak jemu to nie przeszkadzało.
Gorzej było z odprowadzeniem siostry, jednak z tym też sobie poradzili, dzięki jej wspaniałemu bolerku-niewidku. I wszystko. Prosto i jasno ustalili jak to zrobić i zrobili to bardzo szybko, a i udało się im zrobić to niezauważenie. Phi, czego innego spodziewać się po tak wspaniałym rodzeństwie?

2x {zt}

//Bardzo krótko, ale nie ma sensu się rozpisywać.~

Cecille - 12 Styczeń 2015, 19:34

Owszem, dziewczyna zaryzykowała, choć zdawała się ignorować obecne okoliczności, a także fakt, że czujne oko zawsze patrzy. Kamery umieszczone wokół siedziby nie zareagowały na żaden ruch. Zareagowały jednak te, które budziły się pod wpływem skoku, spadku lub jakiejkolwiek innej anomalii temperatury. Wyostrzyły swe źrenice śledząc niewidzialny, niesprecyzowany kształt, którego ciepło przypominało raczej rozżarzoną plamę na mapie chłodnego powietrza.
Dziewczę może i do głupich nie należało, ale czy do rozważnych? Osoba rozważna, zapewne zdjęłaby swą zasłonę dopiero po wejściu do pozornie bezpiecznego środka, nie dając się przy okazji sfilmować. Bezpiecznego tylko pozornie, bo tylko głupiec uznałby, że pokoje członków organizacji takiej jak MORIA nie są w żaden sposób rejestrowane.



Cytat:
Raporty oraz materiał zarejestrowany w ciągu całego dnia zostały przesłane bezpośrednio do Zarządcy.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group