To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Malinowy Las - Wzdłuż ścieżek

Anonymous - 7 Listopad 2012, 22:57
Temat postu: Wzdłuż ścieżek
Nadia wdrapała się na konar jedynej jabłoni w okolicy. Miała stąd doskonały widok na gościniec pod spodem, ale jej celem nie było wcale obserwowanie podróżnych, chciała się pogrążyć w lekturze. Dostała od Babci książkę pochodzącą ze świata ludzi i wprost zżerała ją ciekawość, o czym ona jest. Tytuł był intrygujący: "Alicja w krainie czarów"...
"Pogoda piękna, a mojego stwórcy szukam od przeszło czterech lat, godzinka nie zrobi większej różnicy" - pomyślała po czym otworzyła książkę na pierwszej stronie.

Anonymous - 8 Listopad 2012, 08:27

Sunęła... nie, szła. Szła nerwowym krokiem, bo nie miała co ze sobą zrobić. Od śmierci ostatniego żywiciela minął ponad miesiąc. Ssanie w żołądku było teraz bardzo dokuczliwe, musiała koniecznie zaspokoić swoje potrzebny uczuciowe! Dlatego była zła i dopuściła się do wkroczenia do Krainy Luster. Nie zamierzała tu przychodzić, bo po co? Świat Ludzi może jej dać to, czego szuka i potrzebuje. Tylko oni.
Odwróciła się chcąc zawrócić, jednak dróżki wydawały się takie identyczne... nawet ulic nie miał tak, jak na Ziemi. Czy gdziekolwiek teraz się znajduje. Syknęła pod nosem i zacisnęła pięści. Im dłużej pozostawała bez dużej dawki narkotyku, czyli emocji, tym była drażliwsza i niespokojniejsza. Już zadowoliłaby się zwykłą starą posiadłością! Nie musi być opuszczona, sama o to może zadbać. Ingrid zatrzymała się gwałtownie, kiedy dostrzegła Stwora. Włosy pół-ducha zafalowały w powietrzu kiedy przekrzywiła głowę i posłała łakome spojrzenie... zabawce płci żeńskiej. Wzniosła oczy ku niebu i westchnęła, pobłażliwie zgadzając się na taki obiekt "posiłku emocjonalnego". Co prawda marne są szanse, że się nasyci do końca, bo w końcu nie ma nic lepszego niż ludzie, jednak póki jest w Krainie Luster, musi się czymś zadowolić.
Zdecydowanym krokiem podeszła do drzewa, na którym siedziała dziewczyna i uniosła głowę. Zasalutowała jej zwykłym ruchem dłoni.
- Eee... cześć? Jak ja się stąd wydostanę? Zabłądziłam. - powiedziała miłym do bólu tonem. Jej złe, żółte oczy były przesłonione okularami przeciwsłonecznymi. Nie chciała od razu wystraszyć zabawki. Najpierw zdobędzie informacje, a później przystąpi do ataku. Zmusiła się nawet do uprzejmego uśmiechu. Tak, świetnie jej szło granie człowieka.

Anonymous - 8 Listopad 2012, 16:26

Nadia tak się zaczytała, że nawet nie zauważyła, jak drogą podeszła do niej pewna kobieta. Więc aż się wzdrygnęła, gdy tamta wyrwała ja z zamyślenia. Zamknęła i schowała książkę, poczym zaskoczyła z konaru przytrzymując się go rękami. Nieznajoma wyglądała na dojrzałą, ale lalka wiedziała, że tu wygląd potrafił być zwodniczy. Kobieta uśmiechała się, mimo wszystko, na wszelki wypadek, Nadia trzymała ręce opuszczone, tak by móc w razie, czego szybko złapać za Sai
- A gdzie chcesz się dostać? Bo jeśli chcesz dostać się do karcianej twierdzy to najszybciej będzie na przełaj, tamtędy - wskazała w głąb lasu, za sobą - jeżeli Do domu takiego jednego, co się nazywa Azazel to musisz się cofnąć i skręcić w prawo, zaś, jeśli chcesz dotrzeć do herbacianych łąk to trzeba iść prosto, dwa razy skręcić w lewo, potem raz w prawo, i znów w... - Urwała tyradę na widok wyrazu twarzy nieznajomej. Uśmiechnęła się do niej. - Jeśli to gdzieś w okolicy to mogę cię zaprowadzić, jak daleko to, mogę cie doprowadzić do szlaku. A tak w ogóle to skąd przychodzisz? - zapytała lekko przechylając głowę na bok.

Anonymous - 8 Listopad 2012, 17:11

Oczy wiedźmy, bo lubiła się tak nazywać, zapłonęły znużeniem i irytacją. Głód na prawdę był nieznośny i bardzo dokuczliwy. Patrzyła z góry na lalkę i nadal próbowała się ładnie uśmiechać, chociaż robiło się to jeszcze trudniejsze.
Nie odrywała od niej spojrzenia nawet wtedy, kiedy ta kukła wskazywała jej drogę. Karciana siedziba... brzmi jako tako ludzko. Nie potrafiła powstrzymać grymasu obrzydzenia, który wpełznął na jej usta. Splotła dłonie za plecami. Nie zamierzała walczyć! Tylko trochę się najeść... przynajmniej trochę, inaczej oszaleje z pragnienia.
- Chcę dostać się z powrotem do Świata Ludzi. Gdzie on jest? Czy taka kukiełka jak ty odwiedziła kiedyś tamten świat? I o ile dobrze wiem lalki mają swoich stwórców, a nie widzę wokół ciebie nikogo. - nie mówiła łagodnie i uprzejmie. Mówiła stanowczo i oczekiwała precyzyjnych informacji. Palce ją świerzbiły, aby odkryć najgorszy lęk dziewczyny. Tfu, lalki, bo dziewczyną w żadnym przypadku nie była. Umiejętnie zsuwała z siebie jej uwagę i skupiała ją na kukle. Ciekawość jest pewnie pierwszym stopniem do piekła. Nie dla Ingrid. Ona pragnęła strachu. Lęku, bólu wspomnień, ale czy ta obecnie osamotniona kukła mogła dać jej namiastkę tego, co mogą dać jej ludzie? Ach, była coraz bardziej niecierpliwa.

Anonymous - 8 Listopad 2012, 19:13

Wyraz uprzejmości znikł z twarzy kobiety, teraz wydawała się Nadii zniecierpliwiona. To pytanie zadała tonem władczym i z lekka aroganckim. Nie spodobało się to Nadii, więc odsunęła się od nie znajomej jednocześnie przygotowując się na ewentualną agresję z jej strony.
- Nie nie byłam w świecie ludzi. A mój stwórca mnie...Uwolnił. - Marionetka straciła humor, opuściła ją chęć pomocy nieznajomej, mimo wszystko mówiła dalej - Jak do diabła się tu znalazłaś, że nie wiesz jak tam wrócić? - Zapytała retorycznie. - Z tego, co wiem to najbliższe, publiczne Karminowe Wrota są na odwróconym osiedlu, z drugiej strony być może spotkasz kogoś z bursztynowym kompasem, kto będzie na tyle miły, że cię przeniesie. Jak nie, to do osiedla to trzeba iść prosto, na trzecim skrzyżowaniu po minięciu drugiego strumyka skręcić w prawo potem na skrzyżowaniu po zakręcie w lewo zejść z głównej ścieżki na węższą i dalej iść tak jak ścieżka prowadzi, aż do dużego szlaku i dalej się kierować kierunkowskazami.
Po skończeniu wypowiedzi oparła się o pień drzewa nie spuszczając wzroku z kobiety.

Anonymous - 8 Listopad 2012, 20:06

Idealnie wydepilowane brwi Ingrid uniosły się do góry w wyraźnie czystego rozbawienia. Zacisnęła usta, aby nie wybuchnąć śmiechem i wysłuchała tyrady lalki przy okazji się rozglądając i postępując krok bliżej zabawki. Niby to niegroźnie, a jednak w jej ruchach czaiło się coś podejrzanego. Nie było w pobliżu żywej duszy. Ani też umarłych.
Wiedźma zaśmiała się gorzko śmiechem bardzo nieprzyjemnym dla ucha. Zdjęła okulary obnażając swoje oczy. Żółte, nieludzkie wręcz źrenice wpatrywały się łakomie w kukiełkę. Uśmiech nie schodził z bursztynowych ust Stracha.
Uniosła powoli dłoń ku sztucznego policzka lalki. Wolno, aby widziała, że nie ma broni.
- Czego się boisz, najdroższa? - zapytała cicho i pogardliwie, nie komentując w ogóle jej tyrady. Jakoś to zapamiętała aczkolwiek w jakiś 60%. Dowiedziała się, którędy dotrze do Wrót, teraz może spróbować wyssać z tej istoty jakiś strach. Albo najmniejszy ból, smutek... nienawiść, och tak, nienawiść byłaby w sam raz!
- Mam pytanie... - powiedziała i skrawkiem tuniki zaczęła wycierać okulary, odsuwając się lekko. Spojrzała spode łba na kukłę. - Czy wy coś czujecie? Czym wy jesteście? Żyjecie? Potrzebujecie posiłku? Albo... siku? - teraz mówiła już łagodniej, chociaż nieznośny uśmiech nie schodził z jej ust. A to oznaczało jedno: nie rozstaną się tak szybko. Najpierw "porozmawiają". I niepotrzebne są rękoczyny. To nie jest żywioł Ingrid.

Anonymous - 8 Listopad 2012, 22:43

Odskoczyła w bok, widząc, że kobieta ujawniła swoje zamiary. Była zła na siebie, że zeszła z drzewa widząc nieznajomą i chciała jej zaoferować pomoc. "było ci po prostu powiedzieć jej coś w stylu: karciana twierdza w tą, a herbaciane łąki w tamtą, a nie starać się. Dziewczyno! Ile razy się się wpakowałaś w kabałę, bo chciałaś być grzeczna? Naprawdę, ty to masz szczęście." – skarciła się w duchu i wyciągnęła oba sztylety, ale nie zaatakowała kobiety.
- Jak widać niewiele wiesz, strachu. - mówiła z rozgoryczeniem w głosie - Zgubiłaś się w malinowym lesie, który wcale taki duży nie jest. Nawet powszechnie znanych prąd, na przykład mówiłaś, że marionetki zwykle mają marionetkarza, a powszechnie wiadomo, że większość się zbuntowała i jest wolna. po drugie pytasz się o takie rzeczy, że nie wiem czy chcesz mnie podpuścić czy naprawdę tego nie wiesz, ale nas pytania i fizjologię marionetek odpowiem tak: Domyśl się. Co więcej, zdajesz się być nieświadoma, kolejnego, dość fundamentalnego faktu, to znaczy, takiego, że Strachy mogą swobodnie podróżować między światami, bez konieczności używania Karminowych wrót, czy zegarka… więc skoro już to wiesz to bądź tak miła, weź się skup i przenieś się do świata ludzi, pożerać ich emocje, czy co tam robisz w wolnym czasie. Ok?

Anonymous - 9 Listopad 2012, 10:54

Nie zmieniła swojej pozycji, nie zrobiła nic na widok wspaniałego objawienia lalki. Złożyła okulary przeciwsłoneczne i zawiesiła sobie je z przodu bluzki. I zaczęła klaskać kiedy marionetka wydusiła z siebie potok słów. Zaśmiała się gorzko.
- Brawo! Brawo, jednak lalki myślą. Wiesz, że nie byłam pewna? - zapytała retorycznie. Nie mówiła o sobie jak się tutaj znalazła. Ingrid umyślnie omijała słowa lalki na własny temat. Nie miała zamiaru się tłumaczyć, chociaż przyznaje, że próbowała podpuścić lalkę. I nie, nie wiedziała o buncie, bo Krainę Luster odwiedzała rzadko. Była wszak strachem, jak to ładnie zauważyła kukła, dlatego jej naturalnym środowiskiem był Świat Ludzi.
Oczy wiedźmy znowu zapłonęły, kiedy doszukiwała się lęku. Gorycz była wspaniałą namiastką tego, co mogłaby dostać. Oblizała wargi spragniona i oparła dłonie na swoich biodrach.
- Robaki? Nie, pająki? Nie lubisz tych ładnych stworzonek? - zapytała szeptem. Jednocześnie wokół drzewa robiło się czarno. Czarno od licznych małych żyjątek, które otaczały i ją i kukłę niczym krąg. Ingrid kucnęła i wzięła małe stworzonko w dłoń, głaszcząc futerko na grzbiecie.
- Budzą powszechnie strach. - szeptała, jakby ktoś miał ją usłyszeć. - Zobacz jak ich dużo... O, jeden chce wejść ci na nogę przywitać się! - zawołała niegłośno wskazując ośmionóżne robaczątko siedzące już na bucie kukły. Reszta pająków też miała taki zamiar. Ingrid nie mogła się doczekać lęku. Niemalże podrygiwała w miejscu, głaszcząc jednocześnie pająka na dłoni. Było zaiste wspaniale.

Anonymous - 9 Listopad 2012, 14:52

Na widok tych wszystkich pająków marionetka się skrzywiła. Jak stworzenia zaczęły się wspinać po jej butach, czuła, że gdyby jadała, to właśnie zwymiotowałaby. Wiedziała, że Strach chce ją w ten sposób przerazić, z czystej przekory starła się, więc zachować stoicki spokój, gdy te ośmionożne obrzydlistwa próbowały wspiąć się wyżej. Oczywiście przeszkadzała im strącając je swoimi Sai, ale były dość uparte, szczególnie, że ramiona sztyletu nie było ostre, więc ohydztw nie ubywało. Na prawdę żałowała, że nie może zwymiotować. Nie udało jej się pozostać spokojną. Stawonogi stworzone przez nieznajomą wywołały zgoła inne emocje niż, zapewne, zamierzała. Nadia teraz była mocno podirytowana... Nie, już raczej wściekła.
- wiesz... Jaki jest... problem z pająkami? - Mówiła strącając z obrzydzeniem coraz to nowe pająki - To nie jest tak, że się ich boję... One są po prostu ohydne... - Przełożyła sztylety do jednej ręki i wzięła jednego do wolnej ręki. Normalnie nie dotknęłaby dobrowolnie tego ohydztwa, ale gniew pomógł. Rozgniotła go zaciskając palce w pięść. Pokazała Strachowi otwartą dłoń ubrudzoną żółto zielonkawą mazią, która wyciekła z małego ciałka - Widzisz, co, mam na myśli? - Powiedziała i odrzuciła truchło w stronę kobiety.

Anonymous - 9 Listopad 2012, 16:27

Ingrid musiała przyznać, że widok obsypanej pająkami lalki był nawet przyjemny. I ba, wyczuwała narastające coraz bardziej emocje. Co prawda wolałaby strach, on jest rozkoszą i słodyczą dla ciała Ingrid, jednak nie pogardzi i innymi negatywnymi emocjami. Zwłoki stworzonka jej nie dosięgnęły, spadły na czubek buta. Spojrzała na obuwie obojętnie.
- Nie jestem aż tak wybredna. Owszem, nie spodziewałam się, że kukły coś czują, a tu proszę, proszę... - ze splecionymi za plecami dłońmi zaczęła powoli okrążać dziewczynę niczym drapieżca swą ofiarę. I w pewnym sensie tak było. Mierzyła ją wzrokiem i spacerowała wokół, nie odwołując robaków. Niech ją trzymają w miejscu niczym korzenie.
Ingrid przymknęła po chwili oczy, a jej twarz wyrażała czyste rozmarzenie.
- Mmm... - zamruczała jako tako zadowolona namiastką tego, co mogą dać jej ludzie. Im bardziej kukła starała się utrzymać spokój, tym więcej złości Ingrid odbierała. Cudowna zabawa! Pragnienie zmniejszyło się trochę. Troszeczkę, nadal było dokuczliwe.
- Ohydne stworzonka? No przestań. Są takie miłe i niewinne. Czemu jesteś taka zła, kukiełko? - zapytała "łagodnie" zatrzymując się z boku i podchodząc do niej bliżej. Stała teraz tak blisko dziewczyny, a mimo tego pająki nawet jej nie tknęły. Jeden tylko siedział sobie na jej ramieniu; tego, którego demonstrowała. Odgarnęła jasne włosy kukły na jej plecy chcąc ją bardziej zirytować.
- Chyba nie b o i s z s i ę, że ktoś może cię s k r z y w d z i ć? - zapytała niemiłym tonem z szerokim uśmiechem i kontynuowała spacerek wokół niej. Gniew docierał do Ingrid bez problemu. Potajemnie wysysała go z kukły każdym swym oddechem.

Anonymous - 9 Listopad 2012, 18:31

Gdy Strach jej dotknęła, Nadia kompletnie zrezygnowała z prób zachowania spokoju. Wypełniła ją zimna wściekłość, chciała jak najszybciej pozbyć się tej pijawki. "Mimo wszystko, po to, w teorii są emocje, nie?". Trwało to może z sekundę, kiedy to marionetka jednym, płynnym ruchem odsunęła się od upiora i przytknęła do jej ciała oba sztylety lekko przyciskając. jeden, ten który trzymała w lewej ręce, do szyi przebijając skórę, drugi, z prawej ręki, przystawiła na wysokości serca, nie była pewna, czy ten Stracha zranił, ale na pewno zniszczył ubranie.
- Nie bardzo, umiem się bronić - powiedziała głosem przy którym ciekły azot to wrzątek. - Ale skoro już jesteśmy przy zadawaniu pytań, to powiedz: Czy da się zabić kogoś, kto już raz umarł?

Anonymous - 9 Listopad 2012, 18:50

Patrzyła z góry na kukłę w ogóle się nie przejmując jej osobą. Ani jej groźbami. Były żałosne.
- Chcesz zabić zmarłego? - zaczęła się śmiać i odsunęła jej rękę od swojej bluzki. Jeszcze by ją zniszczyła za bardzo! Chociaż już Ingrid dostrzegła, że została z wierzchu postrzępiona. Widziała drugą broń i przeklinając marionetkę przybliżyła się do niej jeszcze bardziej. Owszem, poczuła lekki ból na dłoni, jednak nie było to godne uwagi. Spojrzała głęboko w oczy małej lalce.
- Kochanie, nieładnie jest grozić. - szepnęła. Wydawało się, że Ingrid gaśnie. Rozpływa się w powietrzu, jednak było to z początku przywidzeniem.
- Nie możesz nic mi zrobić. Za to ja mogę zrobić coś tobie. - szeptała niczym matka do swego jedynego dziecka. Było w tym mnóstwo zakłamania. Im bardziej Ingrid gasła, tym intensywniejszy odór pojawiał się wokół. Odór palonego ciała. Nieznośny smród. Ciało Ingrid oddalało się.
- Kto Cię znajdzie dziesięć metrów pod poświęconą ziemią? - zapytała ledwie słyszalnie. - Po tym... jak się udusisz? Nie da się uciec przed kimś, kto dostanie się wszędzie.... - te słowa zostały już wypowiedziane przez szary ciemniejący coraz bardziej dym. Dym, który unosił się w promieniu pięciu metrów. Śmierdziało zaiste nieznośnie. Człowiek miałby problemy z funkcjonowaniem. Dym zacieśniał się coraz to bardziej wokół marionetki. Ingrid się zabawi. Na chwilę. Wytrąci z równowagi dziewczę i nasyci się jej zdezorientowaniem. Stracha nie ma, jest odór.

Anonymous - 9 Listopad 2012, 19:55

Strach rozpłynęła się w powietrzu, zamieniając się w smród."świetnie." pomyślała sarkastycznie. Opuściła broń, ale jej nie schowała. Przynajmniej nie widziała twarzy kobiety, co ostudziło jej emocje. Zawsze tak się działo, po wybuchach złości, zawsze potem była przez jakiś czas wyzuta z emocji. Ale akurat w tym przypadku było to całkiem przydatne, teraz kierowała się tylko rozsądkiem i przy okazji nikogo nie dokarmiała. Uznała, że jak nie może się pozbyć upiora, to se pójdzie, przecież tamta, jak widać nie bardzo ma ją jak zatrzymać. " Jak to mawiali starożytni Rosjanie, chcesz mieć spokój, ustąp, jego nie przekonasz i tylko stracisz humor. "Rozpłynięcie się się traktowała, jako rodzaj ucieczki od konfrontacji." Bo niby, co by miała mi zrobić? Zaśmierdnąć mnie na śmierć? Choć fakt po tym spotkaniu przyda mi się kąpiel"
Miała ochotę odpowiedzieć, ale uznała, że Strach właśnie tego od niej chce.
-Sayonara.
Odwróciła się na pięcie i pobiegła wgłąb lasu, nie zważając na pająki, które z cichym *hlork* rozpryskiwały się pod jej butami. Las to nie żywioł tego stracha, w razie czego szybko ją zgubi.

Anonymous - 10 Listopad 2012, 10:34

Była to żałosna próba pozbycia się stracha. No na miłość boską, wiele lat próbowano wygnać Ingrid z Grastensholm, próbowano modlitw, śpiewów, zaklinania i krzyża, a nie dało to oczekiwanego skutku. Ingrid nie można ot tak spławić machnięciem ręki. Dlatego w błyskawicznym tempie, smuga ciemnego, śmierdzącego dymu znalazła się ponownie wokół lalki. Wręcz spod ziemi wyrosła sylwetka wiedźmy, więc zderzenie się tych dwóch osobistości było nieuniknione.
Żółte ślepia Ingrid płonęły ciekawością. Nie denerwowała się. Pragnęła tylko poczuć coś... i czuła, chociaż tłumione emocje. Automatycznie dłoń Ingrid zacisnęła się na drewnianym, czy jaką ona tam ma, ramieniu. Z gardła wydobył się głuchy śmiech.
- Myślisz, że mi uciekniesz? Och tak, bój się. To takie ... rozkoszne. - wygięła jej rękę do tyłu, aby utrzymać ją w miejscu. Teraz Ingrid stała za marionetką i szeptała jej do ucha różne nieprzyjemne rzeczy.
- Dobrze to tłumisz. Ale ja mogę zajrzeć w dno duszy. - szepnęła ochryple. W jej oczach znowu coś błysnęło.
- Co ty tutaj masz...? - zapytała dostrzegając naszyjnik na jej szyi. Przesunęła palcem po nim, by po chwili uśmiech rozjaśnił jej ładną, norweską twarz. - Klucz? Słyszałam, że kukły mają klucze, a do czego one służą? - zapytała i popchnęła mocno kukłę przed siebie, aby ta upadła na ziemię. Nie była delikatna, co to, to nie!

Anonymous - 10 Listopad 2012, 12:46

Podniosła się i schowała kluczyk pod bluzkę."To zaczyna być nudne, do tego ubranie do prania.". - pomyślała znużona. Już nie miała ochoty na nic, nawet nie chciało jej się już wściekać na widok upiora. " Jeeezu... I tak źle i tak niedobrze. Rozmawiać? Po co, i tak mnie przegada. Walczyć? Znowu stanie się niematerialna. Odejść? Będzie mnie gonić, jakby nie mogła wrócić do świata ludzi, przecież wiadomo, że ich emocje są intensywniejsze, dlatego strachy siedzą tam a nie tu." westchnęła bardziej na pokaz niż z potrzeby, ale nic nie powiedziała. Po prostu stała i patrzyła się na kobietę, usuwając się momentalnie, za każdym razem, gdy ta choć próbowała ponownie ją dotknąć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group