To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Dyniowe Miasteczko - Mały Ryneczek.

Terry - 21 Październik 2017, 21:21

Świetnie, naprawdę cudownie. Gdy odsunela się aż pod ścianę budynku, kuląc się jak skopany pies, czuł się paskudnie. Było jej zostawić już tą bagietke. Ale niee, zachciało Ci się Marwick biegać. Mało Ci ostatnio wrażeń?
Jakby tego jeszcze było mało okazała się arystokratką. Ubogą arystokrata. Na końcu wyjdzie że to zbuntowany dzieciak co chciał życia zasmakować, więc od rodziców zwial. Ah to koszmarne bogactwo! No cóż, niestety nie wyglądało to na taki scenariusz.
- Powiedz mi proszę, dlaczego arystokratka musi kraść by cokolwiek zjeść? Twoja rodzina zbankrutowała? Zwialas z domu? Masz jakieś nazwisko? Nie chciałbym mieć armi Upiornych na plecach z twojego powodu. Bronicie honoru swoich, jak mało która rasa... - kiedyś nawet by się nie przejął, potencjalnym zagrożeniem. Teraz jednak odpowiada za Iris i dziecko które rozwija się w jej łonie. Nie miał zamiaru, od tak ich narażać. - Jedz śmiało. Na głodnego trudniej się myśli... - więc naprawdę ma 18 lat. Nadal nie zwrócił uwagi na zwierzę na jej ramieniu. Był zbyt zamyślony. - Christopher Marwick- przedstawił się, bo koniec końców tak wypada. Dopiero słów Rim, zwróciły jego wzrok na gryzonia. Zmarszczył brwi. - Nie sądzę by był to jakiś problem, będziesz jednak musiała mu kupić jakąś klatke czy akwarium. Mam psa w domu, a dziś przybędą kolejne trzy. Byłoby to dla... Wiórka, zbyt ryzykowne a i przy pracy twojej mógłby wadzić. Nie jadłem nigdy zupy z wkładką z wiewiórki i nie chce tego zmieniac. - Iris nie miała chyba alergii na gryzonie. W sumie chyba nigdy jej o to nie pytał, jeśli jednak się okaże że ma... No cóż. Wiewiór będzie żył wtedy w ogrodzie. Podał dziewczynie torbę z zakupami. - Będziesz musiała to nieść. Miałbym lekki problem z utrzymaniem trzech szczeniaków jedną ręką. - ruszył wiec przed siebie. Nie pobiegli za daleko, raz czy dwa sprawdził czy aby na pewno Rim idzie za nim. Zanim wyszli z miasta kupił jej uniform oraz buty. Musi się jakoś prezentować, skoro będzie z jego domu a na jej bose stopy aż nie mógł patrzeć. Poprosil by buty założyła od razu. - uniform masz nosić w trakcie pracy. Masz dbać o to by był czysty. Znasz zasady etykiety? Jeden dzień w tygodniu będziesz miała wolny. Dwa razy w tygodniu, kolo poludnia będziesz miała tak czy siak lekcje etykiety i zarządzania gospodarstwem domowym. Nie będziesz stricte służąca. Raczej czymś w rodzaju lokaja, tak sądzę. - mowil to, zmierzając powoli do hodowli swojego znajomego.
Z. T x2

Anonymous - 27 Październik 2017, 11:58

“Wreszcie jakieś miejsce, które choć trochę jest ciekawe!” pomyślała Edel z radością, gdy tylko wraz z Morganą wkroczyły na ryneczek Dyniowego Miasteczka. Zjawa miała nadzieję tu kupić odpowiedni strój dla siebie, biorąc pod uwagę, że sam wygląd tego miasteczka idealnie wpisywał się w styl ludzkiego święta halloween. Właściwie nie wiedziała czemu tak bardzo podkreślała obcość owego święta, w końcu sama narodziła się dzięki człowiekowi i spędziła wśród nich niemało życia. A może to był powód dla którego tak bardzo chciała to rozróżniać? Wzruszyła tylko ramionami, nie ma teraz czasu nad tym rozmyślać, są ważniejsze rzeczy do zrobienia, jak znalezienie stroju.
Musiała niestety przestać wlepiać wzrok w pomarańczowo-czarną szachownicę, która spowijała ziemię jak i porzucić unoszące się w powietrzu lampiony zarazem będące jedynym źródłem światła. Zaczęła rozglądać się za jakimś sklepem z ubraniami. Wystarczył jej zwykły sklep, bowiem zakładała, że nie ważne gdzie nie wejdzie, tam będzie idealne ubranie. Padło na pierwszy lepszy sklepik na rogu.
- Poczekaj tu na mnie, to nie zajmie długo - powiedziała nim przekroczyła próg budynku pozostawiając Morganę samą sobie.
Mimo pozornej niewielkości sklepiku pękał on w szwach od różnych kreacji. Edelweiss dopiero teraz sobie uświadomiła, że nie ma pojęcia za co się przebrać. Jeden z najbardziej standardowych strojów - czarownicy - miała już na sobie Marionetkarka, a jeśli Zjawa również by wybrała czarownicę byłoby niesamowicie nudno, a na to sobie nie mogła pozwolić. Właściwie wymyślenie strasznego stroju w Krainie Luster było lepszym wyzwaniem, w końcu roiło się tu od dziwadeł wyciągniętych z najgorszych koszmarów. Zaś w standardzie ludzkim nawet i Morgana by uchodziła za straszną.
Edel stała na środku sklepu myśląc intensywnie. Już ekspedientka miała zapytać dziewczyny, czy może w czymś jej pomóc, jednak ta nagle klasnęła w dłonie i krzyknęła “aha!” niemal strasząc sprzedawczynię na śmierć. Przebierze się za wampira.
Zaczęła przebierać w sukniach. Ale właściwie… Jak wyglądał typowy wampir? Nosił frak i pelerynę? Właściwie to wystarczyła jakaś gotycka czarno-biała suknia i do tego kły. Z tym drugim może być gorzej. Raczej nie znajdzie tu plastikowych kłów. Już zrezygnowana miała powrócić do zastanowień, gdy przed jej oczami ukazał się naszyjnik z zębów. W dodatku dwa największe były puste w środku. Wzięła czarno-białą suknię z pomarańczowymi akcentami do przymierzalni, a po stwierdzeniu, że pasuje idealnie, nawet jej nie zdejmując podeszła ją kupić wraz z zębowym naszyjnikiem.
W końcu po jednym wykładzie o wartości kamieni szlachetnych opuściła sklep, jednak zanim podeszła do swej towarzyszki zniszczyła naszyjnik i zamontowała największe kły na swoich. O wiele lepszym rozwiązaniem byłby klej do protez, jednak skąd miałaby go teraz wziąć. No cóż jej dziąsła na tym trochę ucierpią.
- A więc jestem - powiedziała lekko sepleniąc przez kły - to teraz czas na frajerów czyż nie? - zapytała teatralnie rozglądając się na prawo i lewo, aż w końcu jej wzrok spoczął na Morganie. Zmrużyła oczy i powiedziała jadowitym i pełnym satysfakcji tonem - cukierek albo psikus.

Anonymous - 30 Październik 2017, 01:25

- Bardzo wytwornie się wypowiadasz rybko, jestem pod wrażeniem - Powiedziała nieco rozbawiona marionetkarka słysząc w jaki sposób się dziewczyna wysławiała. Zdecydowanie było to dla niej okropnie interesujące. W jej głowię Edel już stała się niestety bardzo fascynującym obiektem badawczym. Niestety bo takie określenie zabiera nieco człowieczeństwa. Obiekt badań w końcu brzmi nieco bardziej dla przeciętnego osobnika jako przedmiot niż osoba. Choć może być różnie. Dotarła w końcu wraz z nią do dosyć osobliwego miejsca, wręcz idealnego na mały wypad w taką porę. Okolica oczywiście była bardzo barwna i nietypowa, jednak Morgana szybko przestała interesować się samym otoczeniem. W końcu to mieszkańcy nadawali mu najwięcej życia.
- Jasne, nie spiesz się. - Uśmiechnęła się ciepło i zaczęła napadać przypadkowych przechodniów w pobliżu sklepu by przypadkiem nie zmarnować czasu na nic nie robienie. Należała do osób, które niezwykle szybko popadały w nudę więc musiała sobie jakoś zapewnić choć trochę wrażeń. Edel troche zeszło na zastanawianiu się więc czarnowłosa zgarnęła już swoje pierwsze cukierki. Choć ich stan wynosił jak na razie jedynie dwa, to jednak było to lepsze niż nic. Do tego udało się przyprawić pewnego starego baśniopisarza niemal o zawał serca przez klakson z świata ludzi co też należy zaliczyć jako plusik w notesiku. Co może być zabawniejszego niż umierający staruszek?
- Oh czymże zasłużyłam sobie na taki zaszczyt? - Zapytała kładąc teatralnie dramatycznie dłoń na czole, kiedy poszukiwania frajerów na cukierki przez Edel zaczęły się właśnie od niej samej. Przez krótką chwilę marionetkarka zastanawiała się bardzo intensywnie nad tym, czy faktycznie sennej zjawie podarować jednego ze zdobytych przez siebie cukierków, czy może jednak wybrać psikus. Trochę szkodę było jej oddawać tak bardzo ciężko zarobionego cuksa i w sumie ciekawiło ją co też rynka może wymyślić. Z drugiej skoro ona nie dała jej cukierka, to aby nie było nudno i przewidywalnie, Morgana powoli sięgnęła do swojego dynio koszyczka i wygrzebała jakiegoś prawdopodobnie karmelka aby następnie dpodarować go Edel w geście pełnym gracji mówiąc przy tym specjalnie snobistycznym głosem. - Proszę, tylko nie przepuść na głupoty.

Anonymous - 30 Październik 2017, 23:09

Edel ze zdziwieniem przyjęła karmelka. Nie tego się spodziewała. Była przekonana, że jej partnerka nie będzie posiadać cukierka. Najwyraźniej spędziła za dużo czasu w sklepie kłócąc się o wartość kamieni, przez co znudzona Morgana musiała naciągnąć jakieś istoty na cuksy. No cóż, w tej sytuacji to Zjawa wychodziła na frajerkę. Nie spodobało jej się to. Może nie należała do osób zorganizowanych, jednak nie znosiła, gdy coś nie szło po jej planie. W dodatku była uparta jak osioł i zawsze musiała postawić na swoim.
Miała wymyśloną tak piękną karę… A Marionetkarka zmarnowała jej szansę. Cóż, może to był obiecany jej psikus z jej strony. Rozczarowała się kobietą.
W złości postanowiła skonsumować otrzymanego karmelka, by ze smutkiem stwierdzić, że smakuje jakby co najmniej czekał już piąte halloween na zebranie przez jakiegoś dzieciaka (lub w tym przypadku dorosłego). Brakowało tylko, żeby z nieba zaczęło pruć żabami. Edelweiss wolała nie krakać, bo znając kapryśność pogody w Krainie Luster taka opcja była całkiem możliwa. Cóż, najwyraźniej będzie musiała zrealizować swój plan sama.
- Idę na cmentarz. Jak chcesz to łaskawam ci pozwolić na podążenie za mną - powiedziała z pogardą, odwróciła się na pięcie i opuściła ryneczek w Dyniowym Miasteczku, nawet nie przywiązując uwagi, czy była towarzyszka poszła w jej ślady.

zt

Anonymous - 31 Październik 2017, 18:51

- Oh dziękuje My lady za twą łaskę i litość nad tak niegodną jak ja. - powiedziała marionetkarka wzdychając teatralnia i no padła by jej do stópek, ale ta już szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Morgana jako, że uważała młodą istotka za naprawdę ciekawą postać, a przynajmniej fajny obiekt badań nie zamierzała oczywiście poprzestać na tym króciutkim spotkanku. Nawet nie naciągnęły zbytnio frajerów na cuksy! Cóż by to był za wypad jakby nie udało się przy okazji nikomu zrobić zrobić na złość? Naprawdę słaby wypad by to był, prosta odpowiedź. W sumie poza tym, że nie chciała tak szybko kończyć zabawy, która dopiero się przecież zaczynała miała marionetkarka jeszcze kilka powód. Jeden z nich był chyba najbardziej oczywisty z oczywistych. Była mianowicie zwyczajnie ludzko jak i nie ludzko zainteresowana gdzie to tym razem się zamierzała wybrać Edel. Zdawało się, że jest możliwość, że odpowiedzią jest zapewne "gdzie ją nogi poniosą", ale była też szansa, że miała jednak jakiś większy plan. Może postanowiła pójść do przedszkola dla małych lustarzków aby wyżydzić cuksy od dzieci? A może zamierzała pójść zupełnie gdzie indziej, na przykłąd do domu starców aby się nad nimi nieco poznęcać. Ukryć sztuczną szczękę, zakosić laskę, domalować wąsy. Dręczenie staruszków było w sumie równie zabawne co wykradanie cukierków dzieciom. Tak czy siak na pewno mogło być bardzo ciekawie, więc jak Morgana mogłaby niby odmówić udziału w ciągu dalszym ich straszkowej przygody? No nie mogła. Na kogo by wyszła jakby to zrobiła. Pewnie na jakiegoś bałwana. A no bałwanem nie była, ze śniegu nawet się nie składała!

Z.t



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group