To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Obrzeża Miasta - Wzgórza

Anonymous - 5 Listopad 2014, 22:17

Może czas najwyższy zastanowić się jej, dokąd zmierza? Jej? Raczej im - wielu twarzom jednej głowy. Tak, twarzom, bo w niejednym ciele już była, niejedno widziała i niejednakowo była traktowana. Trakt spacerowania przygnał ją pomiędzy wzgórza - mają oczy, rzekłaby ta najłagodniejsza z ich trójki; są moim sprzymierzeńcem, uznałyby dwie pozostałe. W mieście były obecne te ostatnie, ale spacer w spokoju sprawił, że w oddaleniu się od miejskich zabudowań uczestniczyła pogodna dziewczynka. Lekki uśmieszek, nucenie melodii zasłyszanej gdzieś w radiu (dla niej to magiczne grające pudełko), przyglądanie się kształtom kamieni, po których stąpała. Nie miała ze sobą Srebrnicy - pilnuje jej pałacu w Krainie Luster. Że wygląda całkiem ludzko, pomijając kolorowość włosów i ukryte pod ubraniem przebarwienia na skórze, to i udaje tę nędzną wedle siebie rasę.
Bo skłonną do starzenia się. Kiedyś przeklinała to, że nie osiągnęła dorosłości, ale upływ czasu nakazał Cindy się przyzwyczaić.
To wzgórze było wymagające. Z trudem pokonała ostatnie metry. W nuceniu przerywał jej głośny oddech, aż w końcu ujrzała łagodniejący teren i śladowe ilości zarośli. Widok zabudowań miasta, jakie zostawiła za sobą, podziałał uspokajająco. Z głodu i braku snu zmęczyła się na zwykłym spacerze. Nie miała wielkich pokładów siły, krople potu wiły się po jej czole i plecach. Ubranie powinna już dawno zmienić, bo tylko dzięki śladowym ilościom perfum, kurtka jeszcze stara się maskować przykry zapach.
I dojrzała jegomościa siedzącego przed nią. Nie chciała ludzi, oj nie, żadnego, na litość!
Spieprzaj stąd, to moje wzgórze!, choć ryknęła z irytacją w myślach, to rozczarowanie wylało się na jej twarz.
Ale spojrzała dokładniej na niego. Wyglądał inaczej.
Uszy jej się nie podobały - były śpiczaste, choć nie takie dziwy widziała. Raz czy dwa w myślach przerabiała zapięcie kurtki na tunelach dziwaków krzątających się po chodnikach. Nawet ma obecnie taki wynalazek na taki wypadek.
Poczuła przyjemny dotyk na ramieniu, opuszki palców pogładziły ją po odkrytej szyi. Skierowała wzrok w bok i ujrzała swojego opiekuna.
Czemu teraz tutaj jesteś?! Albo: Aaa, jak dawno cie nie widziałam, mój miły! Sama nie wiedziała co myśleć, ale nie umiała wspomnieniom odmówić. Im się nie odmawia.
- Najdroższy... - Powiedziała z dziewczęcym urokiem. Tęsknota była ogromna, a że to tylko wymysł jej psychiki, nie miało znaczenia. Czuła ten dotyk i zaufała w jego obecność.

Anonymous - 6 Listopad 2014, 19:11

Chłopak szybko odwrócił wzrok, nie spodziewał się że ktoś tu tak szybko przyjedzie, liczył że jak już ma ktoś nadejść to będzie się wspinał na górę parę tygodni, a tu tak zgrabnie poszło tej dziewczynie. Ściągnął wzrok z dziewczyny i spojrzał w nogi, westchnął głośno. Nie chciał zbytnio rozmawiać, zwłaszcza dla tego że poznał już dwie - ale ich i tak nie zna, nie wie jak mają na imię ale, może szczęście dopisze i znów je spotka? Wątpię... Łapczywie spojrzał na nieznajomą, szalona? Czy nie mówi do niego, hah - śmieszne. Jednak nie będzie się jej pytał, ach, po tych wszystkich rozmowach, jakoś tak rozbolało go gardło, lub nie będzie jej wytracać z sfery marzeń. Zamknął oczy, wiatr przyjemnie wiał, trawa aż szumiała. Chrząknął i otworzył oczy zmierzając nieznajomą wzrokiem. Wyglądała na przeciętną nastolatkę, może młodszą od niego? Nie ważne, zmrużył oczy przyglądając się jej twarzyczce, szukając jakiś szczegółów, czegoś gdzie mógłby się uczepić, znaleźć "punk kontrolny". Nie widział w niej nic godnego, by jego oczy mogły się uwiesić, niestety. Pozostaje wpatrywanie się w jej twarz i wiercenia w niej dziury, takie życie. Nabrał powietrza i trzymał je tak przez dłuższy czas. Spojrzał gdzieś za dziewczynę i wypuścił je z charakterystycznym odgłosem, próbował wyglądać na jakiegoś zadumanego, wielce możnego autora wierszy, ale dobrze widać że nigdy nim nie będzie, on i pisanie wierszy? Ha, dobre sobie.
Anonymous - 6 Listopad 2014, 20:35

Rozmowa z wyimaginowanym przyjacielem jest jedną z najwspanialszych rzeczy! - #ListDoWyimaginowanegoPrzyjaciela
Cindy oburzyłaby się, gdyby ktoś jej raczył przerwać rozmowę wyobraźni z rzeczywistością.
- Tak, wiem, ale nie chciałam cię zamartwiać. Odnalazłeś mnie, więc nie miej obaw.
Po tych, nasiąkniętych pogodnym głosem i uśmiechem słowach, podeszła do szukającego punktu zaczepienia jegomościa i usiadła parę kroków na przeciw, symetrycznie do niego. Z torby wyciągnęła worek z kawałkami modeliny, garść narzędzi i kawałek twardej tektury.
- Ostatnio jak pytałam o pozwolenie, to nie dostałam odpowiedzi. Więc też potraktuj mnie jakby mnie nie było.
Mruknęła do posiadacza skarpety na włosach - bo tak właśnie widziała jego nakrycie (niedokrycie?) głowy.
Ucięła żyletką kawałek brązowej modeliny i wyprofilowała z niego pierwowzór jego ciała oraz skrzyżowanych nóg, a kolejno ukręciła w paluszkach żółtą kulkę, biorąc ją za głowę. Pęsetą i szpikulcem starała się odnotować kształt jego postaci, od ogółu do szczegółu. Trochę minut nad tym spędzi, ale przecież jej pozwoli - musi! Bo nie czyni nic innego, bo ma taki kaprys, bo jej się nie podoba.

Anonymous - 10 Listopad 2014, 13:05

Ben wpatrywał się z zaciekawieniem na to, co robi dziewczyna. W uszach nastolatka dzwonił głos dziewczyny. Odgarnął włosy za ucho i zaczął się nachylać ku dłonią nieznajomej by móc widzieć więcej. Otworzył usta lekko zdziwiony, że w tak krótkim czasie można zrobić coś takiego, sam nigdy nie był fanem sztuki czy rzeźba ale zaciekawiło go to że można tworzyć w plenerze. Wpatrywał się w to, jak ona zgrabnie odtwarza, jego osobę. Uśmiechnął się w duchu i wrócił na swoje miejsce - Długo się tym zajmujesz? - powiedział cicho, i oderwał oczy od powstającej figurki. Położył uszy wzdłuż głowy, naprawdę, czasem jest męczące ciągłe trzymanie uszu na wysokości jeśli już "wytrenowałeś" sobie taką możliwość by manipulować nimi. Włosy powróciły na swoje miejsce wraz z ruchem ucha. Mruknął coś cicho, właściwie sam nie wiedział co, czasem ma takie odruchy że wydusza z siebie jakieś pojedyncze samogłoski. Oblizał się po zębach i pomyślał, że w sumie coś by zjadł. Może uda mu się gdzie wyskoczyć?
Anonymous - 11 Listopad 2014, 21:38

W plenerze jej tworzy się najlepiej - ma znacznie większy wybór obiektów swoich odwzorowań. W swojej pracowni pracuje tylko wtedy, gdy musi.
Włosy były gęściejsze od oryginału, bo takie ograniczenia rzeźbienia w modelinie, ale o odwzorowaniu można już mówić. Większy problem miała z uszami, bo zamiast skupić się na ich skopiowaniu, zastanawiała się ciągle, dlaczego takie wydłużone kształty mają.
- Długo. Jak ci powiem ile, to może nawet nie uwierzysz? Chociaż... Ty zarosłeś na tyle, że pewnie żyjemy podobnie długo, nie? - Tak, bezpośredniość obok nieśmiałości to jej dwie z kilku natywnych cech charakteru. Nie ma sił zacząć łagodnie, bez zbędnych ceregieli, ale powie co myśli, bo języka nikt jej nie zaplątał. Denerwowała się przy tej rzeźbie, ale gdy tylko narzędziem dotykała fragmentu modeliny, o zachwianiu się dłoni nie było najmniejszej mowy.
Figurce brakowało wyrazu twarzy i ogólnego dopieszczenia jej o szczegóły. Myślała już o następnej.
Odłożyła ją i klasnęła w dłonie, wylewając radość na swoją twarzyczkę.
- Mogę się pobawić twoimi uszami? Proooszęęę!
Weźcie sekwencje najbardziej uroczych oczek, a najlepiej całych twarzyczek, i ponownie przeczytajcie ponownie powyższą wypowiedź. Bo tak właśnie domagała się tego czynu. Odmówisz mi, odmówisz?! Nie możesz, brzydalu!

Anonymous - 25 Listopad 2014, 21:17

Ben otworzył szeroko oczy, nigdy nikt nie zadał mu takiego pytania. Wpatrywał się w dziewczynę próbując nie mrugać oczami, osowiały, przełknął głośno ślinę. Wiedział że nie może zostawić dziewczyny bez odpowiedzi. Poprawił czapkę - Em... OK? - powiedział i wzruszył ramionami z lekką niepewnością przechylając tułów w prawo. Jednak jakoś mu się nie marzyło by jakaś nieznajoma dziewczyna obmacywała jego uszy, niee, nie widzi mu się to, no ale cóż, już się zgodził, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, nie? Spoglądał na dziewczynie rozważnie, obserwując jej oczy, które aż kipiały szczęściem, tak samo jak jej młodociane oblicze. Podrapał się bo boku i spuścił wzrok z dziewczyny wpatrując się w niebo, nie było w nim nic interesującego ale nic na język mu się nie nasuwało a sam nie chce jakoś rozwijać rozmowy, a z resztą o czym? Jak wspaniale trawa rośnie?
Anonymous - 26 Listopad 2014, 21:46

Gdy tylko posłyszała o pozwoleniu, nie rozmyślała jakie wyrażał nim chęci co do jej prośby. Podbiegła bajecznymi susami, zatrzymując się za nim, okręcając na pięcie i zgrabnie przylegając do jego pleców swoim drobnym ciałem. Dłonie jednorazowo powiodły po jego plecach i poszmerały po długaśnej czapce, zsuwając ją na bok. Kolejno, paluszkami zagrała delikatnie na jego uszach jak delikatny pianista na cenniejszym od jego sztuki fortepianie, a finalnie głaszcząc je podłużnymi ruchami do siebie, zgonie z ich długością.
- Faaajne to jeeest - zaszeptała do jednej z małżowin.
Ponownie założyła mu czapkę i przerzuciła się w prawą stronę, kładąc się równolegle do niego i rozciągając jak kocur po popołudniowej drzemce.
- Powieeedź... - ponownie nie szczędziła na słodziutkim, ponętnym głosie - wolałbyś normalne uszka czy uwielbiasz takie jakie są? Bo mogłabym ci je trochę...
Wyciągnęła ku niebu dłoń, prezentując ją także zasięgowi wzroku Benka i układając tak, by przez nią obserwować jego prawe uszko. Z palców uczyniła nożyczki, dokończając myśl:
- ...podciąć, o!
Cindy odczekała chwilę i zaśmiała się cichutko. Od dawien dawna, a może i wcale, takiego zwierzaka nie miała okazji spotkać. Dachowce są dla niej jedynymi znanymi futrzakami spośród człekokształtnych, ale obecnie nie wiedziała który - on, czy standardowy przedstawiciel-młodzieniec kotowatych - jest przystojniejszy.

Anonymous - 27 Listopad 2014, 10:25

Chłopak wzdrygnął się na słowa które widocznie proponowały o skrócenie jego uszu - Nie?! - krzyknął nisko a zarazem gwałtownie i równie szybko odskoczył od dziewczyny obracając się przy tym o 180 stopni. Nie, nigdy mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - lubił je. Skoro jego poprzednik w binarnym świecie też takie miał, to on chce jak najlepiej go naśladować, może wydawać się że jest w pewnym stopniu... swoim fanem. Jego wyraz twarzy, mówił sam za siebie, nie podobała mu się wizja dziewczyny. Miał on uniesione brwi wysoko, oczy szeroko otwarte a usta wygięte w nieproporcjonalny smutek, który błądził w poszukiwaniu końca. Chwycił czapkę i naciągnął ją tak mocno, że grzywa został przygnieciona i to co z niej zostało, poszło do góry, uszy poszły w dół, wzdłuż szyi. Nie spodobało mu się również to w jaki sposób z nim się dziewczyna obeszła, liczył na to że to nie będzie takie, takie, takie... takie nie przyjemne. Jeszcze groźby rzucane wprost w jego osobę, tak bardzo dosłownie. Znów przełknął ślinę, podkurczając nogi. Egh, nigdy więcej. Przynajmniej teraz wie że nie warto na nic pozwalać takim małym fanatyczką jak ona, bo widać do czego to doprowadza, ledwie się znają a ona już mu operacje chce przeprowadzać.
Anonymous - 27 Listopad 2014, 16:35

Zawiodła się na nim. Sądziła, że pogra z nim w noże-nożyczki czy cokolwiek, co mogłoby być powiązane z jej pomysłem skrócenia mu uszu. Twe niedoczekanie, panienko Cindy! Ale się nie martw, ukażesz znowu łagodność, to może znowu pozwoli się swoimi uszkami pobawić. Ewentualnie pozwoli je przyciąć...
- A-ale jak to! To nie fair!
...tak gdyby ktoś ustalał jakiekolwiek zasady tej gry...
- Więc może teraz Ty mnie mile połechtasz? Zwierzaczku, proooszę!
Kolejny raz ten błagalny ton ze świecącymi oczyma na czele, a pod nosem śmiejące się wewnętrznie usta, coraz śmielej chcące obwieścić ten stan światu. Podobało jej się jego mało inwazyjne podejście - mogła sobie na tak wiele pozwalać!
Przeturlała się po trawie ku niemu.
- Proszę, proszę, proszę...! - uparła się postawić na swoje.

Anonymous - 27 Listopad 2014, 20:42

Ben wpatrywał się w nią z wzrokiem pełnym obrzydzenia zmieszanym z nienawiścią. Ona liczy że on, jego własna, osoba będzie się rozczulać nad nią? Chłopak wydał z siebie dziwny odgłos i powoli zaczął poprawiać czapkę, nie chciał zrobić żadnego gwałtownego ruchy, bo nie wiadomo co to może pomyśleć. Ale dlaczego, ta dziewczyna powiedziała na niego "zwierzak"? - D-dlaczego "Zwierzak"? - powiedział powoli, odgarniając włosy z twarzy. Prośby dziewczyny, dzwoniły Benjaminowi w uszach, jeszcze nigdy nie widział by ktoś mu się tak płaszczył do niego, o jedną rzecz, a właściwie, kilka nic nie wartych gestów, ale wychodzi na to że jednak znaczących kilka gestów. Chłopak zaczął się wpatrywać w jej oczy, z zaciekawieniem, dlaczego? Nigdy nie spotkał się, by ktoś mu tak ubliżał, do stopnia zwierzęcia. Rozumiał by to gdyby miał ogon, czy coś, ale natura aż tak hojnie to go nie obdarzyła, o nie, nie... No ale nawet gdyby, to dlaczego, ciągle nie rozumiał. Nie mieściło mu się to w głowie, w sumie, pojmowanie nie zero jedynkowego świata jest ostatnimi czasy taaakie trudne, te rewolucje, budowanie elektrowni jądrowych, to trudne dla małego siedemnastolatka, szczególnie że on nie chce do tego ręki przykładać, notabene, on do niczego nie chce ręki przykładać, nawet do tej nieznajomej...
Anonymous - 29 Listopad 2014, 10:40

Czemu zwierzak? Najpewniej było to pierwsze, co jej się z nim skojarzyło w towarzystwie brzydkiego wydźwięku.
- Bo przypominasz mi niejako dachowce! One też mają inne uszy! No i.... włosy masz jak pół futra! - Wytłumaczyła się prędko i ponownie zapromieniowała słodkim uśmieszkiem, dodając spokojniej: - Ale możesz być Uszatkiem. Mym Uszatkiem,Uszatku.
Do czego Cindy zmierzała? Sama najlepiej tego nie wiedziała. Udało jej się znaleźć biernego obserwatora więc sobie go wykorzystywała. Bo może, ot co.
- W mieście już byłeś, czy dopiero tam idziesz? - Zagadała, pocierając się po policzku.

Anonymous - 30 Listopad 2014, 22:00

Czyżby słuch go nie mylił? On miła być "czyimś Uszatkiem"? - Em, dopiero idę - skłamał. Mimo tego że dziewczyna troszeczkę go zniechęcała, to chętnie się z nią przejdzie kawałek. Phi, gdyby ona wiedziała, dlaczego tak naprawdę mam taką seksowną grzywę, gdyby nosiła takie czapki, to by też zapuściła włosy. To gówno wiecznie spadało, yghh... Ben cicho westchnął i wstał, otrzepał tył togi z ziemi i tak samo postąpił z nogami. Podał nieznajomej dłoń. Czyżby zachował resztki szarmanckości, dziś zwanego potocznie pantoflarza? Nie, zbyt pięknie by mogło to być prawdziwe.
Anonymous - 3 Grudzień 2014, 23:17

Tak, czyimś, a najlepiej jej! I to takim, co na jej skinienie głowy, niczym rycerz do królowej, przybędzie i ukaże swój urok, a na złe spojrzenie skurczy się jak tkanina po praniu i ucieknie w popłochu.
- Dopiero idziesz?! Jak możesz dopiero iść, kiedy ja dopiero wracam! - rzuciła z przytupem nóżki. - A zaraz, możesz... Aaa-ale! Ty odmawiasz mi swojego towarzystwa, Uszatku! - parsknęła ze śmiechem, dodając moment później: - Ale skoro idziesz w przeciwną, to wiesz co to oznacza? Że możesz mi powiedzieć, co jest tam, gdzie byłeś wcześniej! - Podbiła do Benka, stając na paluszkach i przymilając się próbą objęcia go - Więc prooooooooooooszę, pooooowiedź gdzie byłeś, kochany! - Jej oczka ponownie wyrysowały się w przesłodkie dwa błękity, którym nieładnie jest odmawiać.
Nie wiem, jak zwie się zaburzenie objawiające się obfitą radością, wymieszaną z bezpodstawnymi zarzutami do rozmówcy oraz prośbami do rzeczonego nawoływanymi; ale z pewnością to główne schorzenie, jakie się u Cindy od dłuższego czasu ujawnia, z obfitością.
- A jak powiesz, to znów cię pogłaskam! - Rzuciła przekupstwem, jednocześnie korzystając z okazji i robiąc mu pstryczka.. w uszko! A to musiało być super, taaakie wielkie ucho pstryknąć! I z trudem powstrzymywała się od śmiechu, widząc jak zapewne sprężynuje się i czerwieni. Biedne uszko!

Anonymous - 4 Grudzień 2014, 21:48

Poczuł jak dostaje tego pstryczka, tego nieprzyjemnego pstryczka. Znów o coś go proszą, obmacują go, ygh. Spojrzał na nią krzywo i ugryzł wargę. Czuł się nieswojo, tak przedmiotowo, gdy dziewczyna zwracała się do niego per kochany, bardzo dziwne uczucie go dopadło, tak jakby coś zacisnęło się na jego żołądku. Bardzo nieprzyjemne. Schował ręce za sobą, nie chciał. Młoda była taka, jak widać, bardzo ale to bardzo otwarta, że nie boi się. Najwyraźniej nie przemyślała faktu, takiego scenariusza, że ktoś może ją zaatakować a Ben okaże się zwykłym narkusem na tripie. No bywa. Spojrzał na oczy dziewczyny, wydawały mu się takie... białe, zupełnie jak jej cała głowa. Od stanął kawałek, jakimś dziwnym trafem dziewczyna przybrała formę, czegoś na stylu stożka. Miała jasno pomarańczowy korpus i żółte nogi. Wyglądała jak... cukierkowa kukurydza, piękne. Wyglądała jak jeden z najwspanialszych tworów, szczególnie że jest jednym z ulubionych słodkości Bena, taak, wyglądała wspaniale. Oczy chłopaka stały się nadzwyczaj rozbiegane, zgarbił się, nakładając barki na szyję, ugiął nogi i zaczął się ślinić - Wyglądasz, nadzwyczaj apetycznie. Chodź do mnie ty mała dziwko! - powiedział wysokim tonem, oblizując się łapczywie po zębach. Chciał ją, chciał takiego cukierka, jak najbardziej...
Anonymous - 6 Grudzień 2014, 13:11

Zdecydowanie przesadzała.
Zachowywała się w uporczywy sposób, kopiąc sobie dołek z którego może być trudno wyskoczyć na powierzchnie; grabiąc sobie solidne ilości opadłych z drzew liści, którymi wspomniany dół wraz sobą zapełniała…
Powinna być uprzejmiejsza, w końcu wydorośleć z tej dziecinności, z syndromu rozpieszczonego dziecka. Ale była w czasie zabawy, a bawiące się dziecko to szczęśliwe dziecko!
Benek też chciał się zabawić, dostrzegając w niej słodką przekąskę (mielonkę?!) na dzisiejszy skromny dzień. Ucieszyła się na posłyszany komplement, ale zaraz potem wytrzeszcz oczu zawieszonej w przestrzeni zjawy przyozdobił ją wraz z dezorientacją.
- Grzeczniej, Uszatku! Mnie o takie rzeczy posądzać?!
A bo to pierwszy, a bo to rzadko... Często i gęsto była tak nazywana przez adoratorów ze złamanym sercem, z którymi zazwyczaj, wedle swojej pamięci, tylko piła herbatkę. Miała to gdzieś - nie obchodziło ją zdanie innych. A dalej niż czubek nosa nie opłaca się sięgać w jej przypadku, bo wystarczy jej o samej sobie zapominać, zatem… zamknąć się we własnym pokoju z własnymi kredkami?!
A w życiu! Będzie innym też uprzykrzać życie, tak od czasu do czasu, od figurki do figurki.
- Ale skoro tak prędko zmieniłeś zdanie, to korzystaj, słodziutki!
Bardziej niż kanibala, bardziej niż ofiarę magii, spodziewała się z jego strony czystego, rasowego pedofila. I oczywiście nie zamierzała mu na wiele pozwolić, właściwie na cokolwiek, bowiem ta słodka Cindy bardziej lubiła… dziewczynki.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group