To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Kryształowe Pustkowie - Szklana Ścieżka

Anonymous - 1 Październik 2014, 02:06

-Widać że nie tylko ja mam dzisiaj problemy z pamięcią.- rzekł wciąż niezmieniając swojego tonu głosu. Wciąż był zimny i przenikliwy, a przynajmniej był by taki dla istoty bardziej żywej. Marionetki nie potrafią aż tak dobrze odczytać gammy emocji, do tego czasu aż ktoś ich tego nie nauczy. A może czerwonowłosy jednak to umiał?
-Jesteś kimś, właściwie czymś.- popatrzył się z politowaniem na rozmówce i wstrząsnął swoimi laleczkami, jak by dając mu znak, by ten mógł pojąć w zasadzie czym tak naprawdę jest. Później przypiął swoich towarzyszy znów do płaszcza, owijając je starannie żyłkami i zaczepiając krzyże, tak by nie plątały się niepotrzebnie. W oczekiwaniu na odpowiedź oglądał otoczenie, rutynowe, gdzie sięgnął okiem tak samo.. Wielkie kryształy, małe kryształy i wąska ścieżka pomiędzy nimi..
-Może się przejdziemy?- zapytał, w zasadzie nie pytając na odpowiedź, ruszył powolnym krokiem wzdłóż ścieżki, tak by nowy "przyjaciel" mógł go dogonić. W głowie Cedrika kłębiły się myśli, mało ważne i takie ważniejsze.

Świat powinien dawno spaść z swoich orbit, ludzie czynią zło, a śmierć jest zbyt napracowana... Takie było zdanie młodego sztukmistrza. Skąd wzięły się takie przemyślenia w tej chwili? Od nagłego ruchu, ból był niedozniesienia, więc chłopak musiał czymś zająć swoje myśli, a te były mu po prostu najbardziej bliskie. Jak wiele trzeba poświęcić, by móc poświęcić się dla czegoś...?

Anonymous - 1 Październik 2014, 02:17

Do Haleya w końcu dotarło. Zbladł leciutko a jego dłoń powędrowała do klatki piersiowej. Był taki sam jak te laleczki? Takie puste, bez życia, przerażające. Nie chciał się taki stać. Nie chciał! Oczywiście bał się żyć na własną rękę... Zaraz, to dlatego, że jest marionetką? Odczuwał potrzebę opieki nad sobą. Ale to nie miało sensu. Przecież marionetki nie miały emocji, prawda? Więc jak to się stało? Już myślał, że zrozumiał, a wszystko na powrót stało się skomplikowane niczym węzeł na sznurówce.

Mężczyzna zaczął iść, a rudowłosy pobiegł za nim z braku innych, lepszych opcji. Miał mnóstwo pytań ale coś go hamowało. Coś, było pragnieniem dostosowania się. Kulką waty w gardle i myślą, że przecież nie ma pozwolenia na odezwanie się. Nie wiedział skąd właściwie się ona wzięła, ale znajdowała się tam i nie pozwalała nawet na choćby jeden najmniejszy dźwięk. A przecież wcześniej się spytał bez przeszkód. To czemu teraz czuł się inaczej? To przez wiedzę czym właściwie jest? Czy coś się przez to zmieniło? Pierwszy raz się przestraszył.

Anonymous - 1 Październik 2014, 02:31

-Powinieneś mieć gdzieś klucz..- powiedział obojętnie idąc wciąż w niezbadanym kierunku. Po prostu obrazł drogę na północ i tak kontynułował. Nie można powiedzieć że zrobiło mu się żal. Może coś delikatnie ścisnęło go w miejscu gdzie powinno być jego czarne serce, ale jednak nie na tyle mocno by można było to nazwać żalem. Z braku łaku mógł pomóc tej marionetce, tak po prostu, bez większej przyczyny, ale nie wykluczając przy tym konkretnego celu.
-Właściciele często grawerują na kluczykach imiona swoich dzieł, sam często tak robię. To pomaga odnaleźć się w stosie jednakowych lalek, które mają stać się wyjątkowe po odrębnieniu szczegółów. Jeśli nie masz kluczyka, jesteś bezużyteczny. Klucz otwiera Ci drzwi do opieki, ale zarówno jest źródłem mocy. Można powiedzieć że wypożyczasz moc od swojego właściciela.- zaczął mu tłumaczyć po krótce, nieprzerwanie maszerując w dal. Wiedział że marionetka będzie za nim podążać, jest teraz jedynym wyjściem tej czerwonowłosej sierotki.
-Jeśli Ci się uda go znaleźć, to ładnie się przedstawisz... No i nie krępuj się, śmierć wcale nie jest taka straszna, a wiesz na ile pytań zna odpowiedź? - uśmiechnął się szeroko pod nosem i znów zaczął przeszukiwać kieszenie, kiedy znalazł papierosy i zapalniczkę znów zapalił, ciężko oddychając. Po raz kolejny obmacał swoją głowę. Był inny, a jednak towarzyszyły mu ludzkie zachowania. Wciąż gładził ognisko bólu, nie był w stanie zostawić tego w spokoju, w szczególności że nie wiedział skąd to epicentrum się wzięło.
-To mnie zabije...- mruknął pod nosem do siebie, biorąc ogromny wdech i wypełniając swoje płuca toksyczną nikotyną.

Anonymous - 1 Październik 2014, 02:48

Chłopak panicznie zaczął przeszukiwać kieszeni w poszukiwaniu kluczyka. Nie pamętał, żeby jakiś miał, przerażało go to, bo co jak będzie bezużyteczny? Nie chciał przecież taki być, chciał być wartościowy, na tyle, by ktokolwiek się nim zajął. A jeśli ten mężczyzna to jedyna jego droga, która właśnie się otworzyła, to rudowłosy miał zamiar zrobić wszystko, żeby się czasem nie zamknęła tuż przed jego nosem.

W końcu, gdy był już bliski załamania poczuł, że przecież ma łańcuszek na szyi. Zatopił szczupłą dłoń pod koszulkę i wyciągnął mały złoty kluczyk. Niby niczym się nie wyróżniał, nie był specjalny, z boku miał tylko fioletowy delikatny kamień. Haley przejechał palcem po swoim imieniu lekko, zamyślając się nad tym kto mógł go stworzyć. Jakiś dobry człowiek, czy może wręcz przeciwnie? Był dla niego miły, czy nie? Chłopak przekrzywił głowę, a potem spostrzegł się, że stanął i został w tyle za nieznajomym mężczyzną.

Podbiegł do niego z powrotem, ściskając w łapce kluczyk tak, że aż knykcie mu zbielały. Nie mógł go przecież zgubić! W głowie huczały mu słowa bruneta "Jeśli się przedstawisz". To chyba znaczyło, że może się odezwać, tak? Zaryzykował.
- Mam na imię Haley, proszę pana - powiedział cicho, próbując iść dokładnie krok za nim. Jakby to wyglądało gdyby szedł z nim równo?

Anonymous - 1 Październik 2014, 03:10

Gwałtownie zatrzymał się, odwrócił w stronę marionetki i popatrzył na niego. Był wykonany zgrabnie, kunsztownie, ale jednak pozostał skromny. Nie zrobił go początkujący marionetkarz, chociaż to oni najczęściej wyrzucają swoje dzieła, nie wiedząc że wetkneli w nie życie, że w zabawkową i niz nieznaczącą powłoke tchneli strumień pragnień i poniekąd uczuć. Mimo że ich ilość była znikoma, to zawsze one były, a z upływem czasu rozwijały się do czegoś pięknego. Z swoją nieustającą chęcią poznawania życia, czy tego prawdziwego, poczętego z owocu miłości, czy po tego, które utworzone zostało przez sztukę marionetkartwa. Był to jeden z nielicznych, pozytywnych aspektów bytu Cedrika, badanie relacji pomiędzy wszystkim co może je mieć.
-Imię jak imie. Ja jestem Cedrik, tudzież zwany przez niektórych Rozpruwaczem.- powiedział z uprzejmością w głosie, jednak wciąż nie rezygnując z zimnego, przeszywającego akcentowania słów. Taki styl wypowiedzi zaszczepił mu się już w dzieciństwie i dążył z nim przez całe życie, wykluczając ewentualnie niektóre momeny.
-Teraz musisz zdecydować co zrobisz z swoich kluczykiem... Tak jak mówiłem wcześniej jesteś użyteczny tylko gdy masz kluczyk. Dzięki niemu możesz zawiązać tak zwany kontrakt z marionetkarzem... Czyli naprzykład ze mną. Nim większym kunsztem i mocą włada marionetkarz, tym silniejsza staje się marionetka, a wzamian za służenie, dostaje dozgonną wdzięczność i możliwość wiedzenia godziwego życia. Oczywiście, jeśli zostawisz klucz dla siebie, będziesz żył tak jak chcesz, chociaż to podobno nie daje pełnej satysfakcji laleczkom... A jeśli będziesz szukać najlepszego marionetkarza, śmiem twierdzić że tylko jeden jest ode mnie lepszy, bo skoro ja jestem śmiercią, to gdzieś jest życie, prawda?- wytłumaczył mu takim samym tonem jak wcześniej. W międzyczasie jego papieros wypalił się, więc rzucił go i przydepnął jak poprzedniego, robiąc to z swoistą finezją ruchu. Patrzył swoim badającym spojrzeniem na dzieło jednego z jego braci, oczekując od niego wyborów.
-Kontrakt może też przynieść inne korzyści, jak naprzykład powrót niektórych wspomnień, czy chociażby zwiększyć twoją trwałość.- dodał i wlepił swoje mętne spojrzenie dokładnie na jego szyję, tak jak by chciał go ukąsić i wypić jego posokę - pod warunkiem że ta by się tam znajdowała.

Anonymous - 1 Październik 2014, 03:22

Haley już sam nie wiedział co uznał za bardziej atrakcyjne. Może powrót wspomnień? A może po prostu fakt, że będzie czyjś i nie będzie musiał się martwić o życie? Nie chciał się już martwić. Był zmęczony i marzył o poddaniu się. Tylko o tym. Nie myślał, że był wygodny. Bo w sumie był, ale czuł, że nie mógłby mieć kontroli nad własnym życiem. Gdzieś w sobie pogodził się, z istnieniem jako marionetka, kukiełka, zabawka. Odpowiedź na pytanie przyszła jeszcze zanim pytanie tak naprawdę padło, a chłopak nie miał pojęcia tylko jak ma odpowiedzieć.

W końcu zdecydował się na to by po prostu zrobić tak jak czuje. Nie myśleć o tym zbytnio, ponieść się swojej naturze. Trochę się wahał, ale przecież co miał do stracenia? Wóz albo przewóz, pomyślał i opadł na kolana przed Cedrikiem. Swoją drogą, imie było tak tajemnicze jak jego właściciel. Spuścił głowę i wyciągnął przed siebie otwarte dłonie. Leżał na nich jego złoty kluczyk, z wygrawerowaną godnością.

W tym momencie, Haley poczuł, że jest na właściwym miejscu. Tam pasował i to chciał robić. Miał wrażenie, że jest lepiej, gdy klęczy przed marionetkarzem, oddając mu swoją wolną wolę. Nie interesowała go jednak jakaś moc, czy inne korzyści. Lubił to, że nie ma kontroli, nie chciał jej, nie zależało mu na niej.

Anonymous - 1 Październik 2014, 03:39

W normalnej sytuacji chyba każdy z marionetkarzy uronił by łze, ale jednak nie Cedrik. Życie za bardzo odcisnęło na nim swe piętno, a on sam stał się nikim więcej, jak osobą kończącą życia, które nie powinny mieć swojego początku. Patrzył z podziewem na marionetkę, mimo takiej uległośći uznał to za wielką odwagę, ta pewność siebie i ryzyko jakie Haley zaakceptował. Wręcz rzucił się na głębokie wody. Marionetkarz jednak nie chciał takiego stanu rzeczy, niektóre marionetki są tylko bronią czy narzędziem w rękach lalkarzy, ale te, które zostały obdarzone uczuciem powinny być odpowiednio pielęgnowane. Nawet taka czarna persona nie była w stanie zrozumieć istnienia czerwonowłosego. Po co tworzyć i pozbywać się? Dawać życie i nie dbać o nie. On jako śmierć rozumiał to doskonale, gdyż jest ona nieoddzielnym elementem życia. Widząc jak wcześniej marionetka spoglądała na cylinder, podniósł rękę do góry i ściągnął go z głowy, a potem delikatnie nałożył na łepek już swojej marionetki. Ukucnął obok niego i delikatnym, pełnym wiary dotykiem ujął klucz w swoje palce. Przyłożył go do swoich ust, po czym przeciągnął dość mocnie, pozostawiając w nich spore rozcięcie. Objął marionetkę i pocałował delikatnie w usta. Biło od niego zimno, jednak musnął usta czerwonowłosego zostawiając na nich plamę czerwonej posoki.
-Niech to będzie przypieczętowaniem naszego kontraktu, Haylel...- powiedział to z czułością, której wcześniej nie można było wyczuć w jego głosie. Czyżby takie ślepe oddanie, zasługiwało na tak wyrazistą gamę uczuć od mężczyzny? Jego ręka wędrowała po ciele chłopca, aż trafiła na otwór. Wsunął w niego kluczyk i wyciągnął, tym samym naznaczając marionetkę. Była jego własnością... Ale to wartość obustronna, jako mistrz i marionetkarz Cedrik był teraz też jej wartością. Dwa życia, które mogły by być tak daleko od siebie, a jednak dziwnym przypadkiem połączone.
Cedrik uśmiechnął się, ale z większą czułością niż miał to w zwyczaju. Czekał na to co stanie się z laleczką, jak zareaguje na taką zmianę, wciąż zostawał przykucnięty, wbijając swoje oczy w jego ślepka.


// so sweet, aż nie wierzę że coś takiego napisałem. C:

Anonymous - 1 Październik 2014, 03:56

Chłopak odetchnął z ulgą. Nie wydurnił się, a wręcz przeciwnie, jakby wkupił się w łaski Cedrika. Choć teraz to powinien się zwracać do niego per pan, albo mistrzu, albo jakkolwiek ten sobie zażyczy. Haley mimo, że nadal nie pamiętał niczego, to czuł się szczęśliwszy. Na pewno poczuł też lekki przypływ sił, który wynagrodził mu wyczerpanie ostatnich dni. Tak jakby nagle jego mana się odnowiła na sto procent. Można to uznać za śmieszne, ale właśnie tak się stało.

Haley klęczał po prostu nie wiedząc co ma zrobić. Było o wiele lepiej. Miał świadomość, że jest czyjś i nie musi się martwić o nic. Uwielbiał wręcz znajdować się pod czyjąś kontrolą, więc uznał, że Cedrik się zorientuje i po prostu powie co się teraz stanie i może wyda jakieś polecenie. Cylinder na jego głowie jakoś niewytłumaczalnie dodawał mu otuchy, a obręcz na nadgarstku straciła na kilogramach. Jego sztuczne ciało samo cieszyło się na nowe życie.

Zastanawiało go tylko czemu ktoś go porzucił. To zasiało w nim ziarno niepokoju, które kiełkowało dość szybko. Był niedostatecznie dobry? Nie posłuchał się? Zrobił cokolwiek co dało pretekst jego poprzedniemu właścicielowi do zostawienia go? A co jak stanie się to samo z Cedrikiem? Im dłużej o tym myślał tym bardziej niedobrze mu się robiło. Nie chciał być znów porzuconym. Nie wiedział jakie dokładnie to uczucie, ale miał wrażenie, że nic przyjemnego.

Anonymous - 1 Październik 2014, 16:51

-Koniec ckliwości.- warknął, jak by na przekór emocjom kłębiącym się w nim. W końcu stał się mistrzem i nie mógł okazywać aż takiego przywiązania. Wstał i pociągnął chłopaka za czarną hustę przewieszoną przez jego szyję, tak by ten był wyprostowany.
-Sporo będziemy musieli Cię nauczyć, matko.- powiedział i westchnął cicho, wyciągnął z kieszeni krzyż wraz z żyłkami i przewiązał je na obręczy marionetki. Nie mógł kontrolować w pełni jego ruchów tym narzędziem, jednak miał jakikolwiek atrybut władzy, niczym niewidzialną smycz.
Bez ostrzeżenia ruszył przed siebie, a żyłki zamigotały delikatnie w świetle słońca, ciągnąc drobną personę w jego stronę. Szedł w kompletnym milczeniu, ku tylko sobie znanemu celu, gdzieś, gdzie mógł zacząć swoje wolne panowanie i spełnianie ambicji. Siniak na potylice delikatnie ustępował, zanikał, zmniejszając swój obrzęk jednak niesamowicie przy tym bolał. Każdy objaw nieprzyjemnego oczucia mężczyzna starał się negować ściskaniem ozdobnego kluczyka. Próbował odwrócić swoją uwagę od źródła i samej istoty bólu. Najgorszy fakt, to ten że nie wiedział skad to się wzięło. Siniaki nie pojawiają się tak znikąd. Śmierć lubi być okrutna, zemsta jest okrutna, sęk w tym że nie ma konkretnej osoby, która mogła by za to odpowiadać.
Po krótkim czasie zniknęli z polu widzenia potencjalnej osoby trzeciej. Gdzieś między kryształami, dążąc w stronę miasta lalek.


z/t x 2.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group