To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Eventy - [Skąd się biorą bajki...] Magiczna fasola.

Anonymous - 24 Maj 2012, 16:23

Ayumi była pogrążona w rozmyśleniach tak bardzo, że nie zwracała uwagi na tak mało znaczące zjawisko jak wiatr za oknem. Uważnie słuchała jego słów, czując że narastające podekscytowanie. Propozycja wyprawy była bardzo kusząca. Jednak trochę rozczarowało ją to, że pan Daito nie pójdzie z nimi. Bardzo by chciała spędzić więcej czasu ze swoim wybawcą. Niestety teraz nie było jej to dane. Lecz wykonując to zadanie miała okazję się odwdzięczyć. To dodawało jej determinacji.
Widząc, że skrzydlata podnosi się, również wstała od stołu.
- Idę! - odpowiedziała jej - Do widzenia panie Daito. Do widzenia... Miyuko.
Pożegnawszy się z pozostałymi w komnacie osobami, podeszła do May. Jeszcze na chwilę odwróciła się i napotkawszy wzrokiem Cienia uśmiechnęła się do niego. Zamierzała dać z siebie wszytko by nie zawieść pokładanego w niej zaufania.

Anonymous - 25 Maj 2012, 11:36

Uśmiechnęła się do dziewczyny i odgarnęła swoje niebieskie loki, które spadły jej na oczy. Otworzyła drzwi i wyszła opuszczając pokój. Potem udała się razem z koleżanką przed siebie opuszczając zamek. Kierowała się zgodnie z słowami chłopaka idą ścieżka. W końcu trefiły na klif. May uśmiechnęła się do dziewczyny miło i by skrócić sobie drogę skoczyła w dół. Rozłożyła skrzydła i pikowała w dół. Kiedy była już wystarczająco blisko ziemi pomachała skrzydłami kilka razy i wylądowała zgrabnie na ziemi. Rozjerzała się, a na jej buzi zajaśniał uśmiech widząc port.
– Ayumi tam jest port. – powiedziała do nie i szybko znalazła się w tamtym miejscu.

Anonymous - 26 Maj 2012, 21:56

Nadal nie mogła się nadziwić wyglądowi May. Jej oczy, jej włosy, a przede wszystkim jej skrzyła. I w dodatku nie były to skrzydła aniołków, które zdarzało jej się widywać na obrazkach, każde z nich było inne. Ta kraina była naprawdę dziwna.
Ze wzrokiem wlepionym w podłogę, uważnie stawiając każdy krok, szła za dziewczyną. Wreszcie przeszły przez wielki i niezwykle interesujący zamek Cienia. W świetle dnia okolica nie była już tak straszna jak w nocy. Poza tym tym razem nie była tu sama, co dało jej poczucie bezpieczeństwa. Lecz i tak kotka starała się nie patrzeć w stronę lasu. Na szczęście nie szły w jego kierunku z czego bardzo się cieszyła. Gdyby nawet pan Daito kazał jej tam iść, miała by opory by do niego wejść. Po pewnym czasie dotarły do wyznaczonego miejsca. Zaraz też miała być świadkiem niezwykłego zjawiska. Lot dziewczyny zaskoczył ją, ale również zaintrygował. Na ten widok jej oczka przybrały kształt talerzyków a usteczka lekko się rozwarły. To było wspaniałe!
Podążyła wzrokiem w kierunku wskazanym przez skrzydlatą. Jej wyostrzony wzrok szybko odnalazł to miejsce. Tylko pytania jak ona ma się tam dostać?
- May, zaczekaj! - zawołała za nią, przy czym jej głos nabrał piskliwego tonu. - Jak ja mam tam dojść?!
Spojrzała w dół klifu. Dość tu wysoko, skokiem lepiej nie ryzykować. W takim razie będzie musiała znaleźć inny sposób pokonania tej bariery.

Anonymous - 27 Maj 2012, 15:19

Usłyszała głos dziewczyny. Brzmiał jak gdyby czegoś się bała. A może bała się, że zostanie sama? Tego nie wiedziała. Odwróciła się w kierunku kotki i spojrzał na nią.
– Skacz a ja cię złapię. – powiedziała. Wiedziała, że nic jej się nie stanie.
Kiedy, więc kotka przygotowała się do skoku. May wzleciała do góry na tyle ile pozwalały jej skrzydła po czym złapała dziewczynę kiedy skoczyła. Zleciała i postawiła ją na ziemi.
– Idziemy – uśmiechnęła się do niej i po chwili znalazły się obie przy porcie. May zajrzała do wnętrza budynku i zobaczyła tam jakiegoś człowieka.
– Dzień dobry, – odezwała się niepewnie.

Anonymous - 28 Maj 2012, 12:09

Sama podróż brukowaną drogą minęła nadzwyczaj łatwo. Dobrze ubita, prosta i wyjątkowo mało zniszczona jak na swój wiek trasa, dostarczała dodatkowych atrakcji w formie pięknych krajobrazów które dziewczyny mogły podziwiać przez te paręnaście minut drogi. Wielka, ciemna puszcza, w której nawet stąd słychać było dziwaczne odgłosy, zdawała się być posępna nawet w dzień. Gdzieś w dole wszystko okalała mgła a po stronie klifu szumiało może.
Po paru wyżej wspomnianych minutach, obie dziewczyny doszły do skraju klifu i pomimo tego, że całkiem niedaleko była ścieżka w dół, bo przecież Azazel nie posłałby ich tam gdyby takowej nie było prawda?, to jedna z uczestniczek wyprawy postanowiła użyć tego co niewątpliwie było jej atutem - skrzydeł.
Majestatyczny skok w przepaść, zakończony delikatnym lądowaniem z gracją, któremu z nieukrywanym zdziwieniem przyglądała się kotka. Ayumi bo tak owa kotka miała na imię, niestety nie posiadała tak przydatnych dodatkowych kończyn, co w tym momencie stanowiło całkiem spory problem. Postanowiła więc zawołać przyjaciółkę a ta natychmiast zaproponowała pomoc. Pomysł raczej ekstremalny, jednak przedstawicielka dachowców wciąż ogarnięta była emocjami nowej wyprawy i nim zdążyła to porządnie przemyśleć już leciała w dół. Dopiero teraz doszło do niej jaki to był lekkomyślny pomysł, nim jednak strach zawładnął jej drobnym ciałkiem, May zdążyła ją złapać i delikatnie odstawić na ziemię.
Gdy już obie znalazły się na plaży pozostało ruszyć we wskazanym kierunku. Tak więc obie spokojnym acz nieco podekscytowanym krokiem ruszyły brzegiem morza.
Dzień był słoneczny i ciepły, do tego morska bryza miło muskała ich lica gdy tak wyglądały przed siebie z chęcią dojrzenia celu podroży. Musiały się jednak uzbroić w cierpliwość bowiem port o którym wspominał ekscentryczny cień nie był tak blisko.
Jednakże po około godzinie zobaczyły w oddali z wolna zbliżające się zarysowania jakiś budowli. Im bardziej się doń zbliżały tym owe zarysy nabierały bardziej konkretnych kształtów. Tym sposobem już niebawem zauważyły solidne drewniane molo wżynające się w toń oceanu, przy którym stało parę średniej wielkości łodzi, oraz parę równie niewielkich budynków. Z dołu podmurowanych zakończonych drewnianymi dachami, we wszystkich malowanymi na pomarańczowo.
To tu miały się spotkać z przyjacielem pana Daito tak?
I na to pytanie retoryczne odpowiedź choć nieproszona przybyła szybciej niż mogły się tego spodziewać. Gdy były bliżej niż pięćset metrów od portu zauważyły że ktoś zmierza w ich kierunku. Owa postać chyba się śpieszyła bowiem nie tyle co szła jak biegła. Paręnaście metrów od dziewcząt, te mogły zauważyć raczej dziwacznie, nawet jak na kanony krainy luster, ubranego nieznajomego. Szerokie, opadające wieloma fałdami na buty spodnie w biało zielone pasy, przed podeptaniem chroniły wysokie skórzane buciory. Niebieska lekko znoszona kufajka z białymi mankietami zawiniętymi niemal po łokcie nijak współgrała z ogromną skórzana czapką, która gdyby nie to że zgięta była w połowie, to byłaby większa od osoby która ją nosiła.
Nieznajomy biegł machając do dziewczyn i krzycząc radośnie -Juuuuu huuuu , gdy nagle BĘC! Potknął się lądując buzią w plażowym piasku.
Nim zdarzył się podnieść, starając się wytrzepać piach z ubrania, May i Ayumi zdarzyły już do niego podejść. Teraz mogły już mu się przyjrzeć dokładnie twarzy...
No właśnie, niezdarny pan w wysokim kapeluszu najwyraźniej nie posiadał tego co posiadać powinien. Jego cała twarz była czarna jak noc i nie posiadała jakiś wyraźnych kształtów, jedyne co się tam wyróżniało to dwa białe jak obłoki na niebie ślepia, które z lekkim zawstydzeniem wpatrywały się teraz w dziewczyny...
- Wasza wybaczy moja...

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 15:11

/Bardzo Cię proszę, żebyś następnym razem nie pisała za mnie, nawet jeśli zachowanie mojej postaci będzie oczywiste/

Ayumi nigdy nie miała lęku wysokości, w przeszłości nie raz zeskakiwała z drzew lub mebli. Lecz spadając uświadomiła sobie, że jest tu zbyt wysoko i gdyby May jej nie złapała, mogłoby się to niemiło skończyć. Na szczęście wszystko poszło dobrze i już niedługo znalazła się na ziemi. Kiedy odkleiła od dziewczyny, wtulała się w nią naprawdę mocno, by poczuć się lepiej chwyciła ją za rękę. Odpowiedziała do niej równie przyjaźnie i jakby w podzięce za bezpieczny lot.
Kotka z zaciekawieniem przyglądała się wszystkim napotkanym rzeczom. Była podekscytowana i pełna zapału, już nie mogła się doczekać kiedy pozna szczegóły misji. Okolica portu wydała wydała jej się zwyczajna, budowle tu stojące były podobne do tych ze Świata Ludzi. Lecz i w tym miejscu musiało być coś niezwykłego, a właściwie ktoś. Jakaś dziwnie ubrana postać zbliżała się do nich. Lekko się uśmiechnęła widząc jego niezdarność, jak widać nie tylko ona tu problemy z utrzymaniem równowagi. Lecz zaraz odezwała się w niej jej wrażliwa strona, która przejęła się czy przypadkiem nic mu się nie stało. Kiedy podeszły do niego jej nadzieje sprawdziły się i nietypowy jegomość stanął przed nimi w całej okazałości. Ayumi lekko zlękła się widząc jego twarz, wyglądał niczym potwór z opowieści dla dzieci. Czy to naprawdę był ten przyjaciel, z którym miały się spotkać? Na szczęście była była z nią May, to jej zostawiła rozmowę z nim. Ścisnęła mocniej jej dłoń by poczuć się pewniej oraz spojrzała w jej oczy z nadzieją, że załatwi to jak trzeba. Sama nie była zbyt dobrą mówczynią, w dodatku była to umiejętność niedawno nabyta.

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 20:18

Uśmiechnęła się do kotki i złapała ją za dłoń. Ruszyły, więc w kierunku portu. Z każdym krokiem było coraz to lepiej widać zarysy wszystkich budowli. Było tam molo z drewna i jeszcze kilka typowych dla portu zabudowań oraz łodzi.
May przyjrzała się trochę bardziej badawczo wszystkiemu kiedy nikt się nie odezwał. Odwróciła się wiec czując ciepłe promyki słońca na twarzy i powiew morskiego wiatru.
Po chwili poczęła dostrzegać jakąś postać w oddali. Spojrzał na kotkę i uśmiechnęła się lekko. Po paru minutach można było bardziej dostrzec jego ubiór, a ten się jeszcze przewrócił. Obie, więc pobiegłyśmy w jego kierunku. Ten się podniósł ale jak się okazało niemiał twarzy, May poczuła mocniejszy uścisk kotki i przesunęła ją trochę do tyłu dla jej własnego bezpieczeństwa. Jeszcze nie wiedziała kim była ta osoba przed mini jednak wolała zachować bezpieczny dystans.
– Witam. Zna Pan Azazele? -spytała z obojętnością zarówno w głosie jak i na twarzy.

Anonymous - 7 Czerwiec 2012, 20:26

Widok takiego właśnie tubylca z pewnością mógł zaskoczyć a nawet przestraszyć co poniektórych. Zwłaszcza tych, którzy do dziwów świata luster jeszcze nie przywykli. I zachowanie w tym przypadku ostrożności było jak najbardziej normalne a nawet zasługiwało na pochwałę.
Czy jednak postać, stojąca teraz przed dziewczynami była jedną z takich, których należało się bać? Teraz gdy tak mu się przyglądały zauważyły że nie tyle co nie miał twarzy jak miał na niej coś w rodzaju maski. To tak jakby nasunąć na głowę satynowy rękaw, choć to z czego była zrobiona uw maska z pewnością nie było zwyczajnym materiałem. Gdy mu się przyglądały widziały jedynie nieprzeniknioną czerń, tak jakby patrzyły w na prawdę głęboką przepaść, ale mimo to nie wyglądało to wcale strasznie.

Niezdarny facecik w kapeluszu spojrzał na dziewczyny a gdy usłyszał pytanie May, pokiwał energicznie głową, tak że czubek jego czapki rozbujał się na boki, niczym wahadło ogromnego zegara.
- Tak, tak, tak, tak, tak... oooo tak Moja zna Azazela, znaaaa o tak, tak, tak znaaa...
Odparł wesoło kłaniając się dziewczyną.
- To On, tak to ona prosił moja żeby moja pomogła wasza, tak tak to on.
Nieznajomy zrobił parę żwawych kroków stając obok may i wskazując dłonią przystań.
- Moja zaprasza ładne panie, tak właśnie zaprasza tak... zaprasza do domu tak właśnie! do domku zaprasza. A w domku opowie to ma do opowiedzenia, tak! w domku opowie tak?
Kończąc jakże treściwe obwieszczenie zaczekał spokojnie na reakcję dziewcząt. Nie chcąc najwyraźniej być ani nachalnym ani zbyt niegrzecznym.

Anonymous - 14 Czerwiec 2012, 00:33

Przyjęła się facetowi korzystając z czasu zanim ten udzieli odpowie. Jej czerwone oczy spostrzegł, że jego twarz nie była czarna lecz pokryta jakąś maską czy czymś materiałowym w tym właśnie kolorze. Dziwne, Mozę ten facet choruje na coś i dla tego zasłania twarz? Tego jednak nie mogły wiedzieć. Kiedy facet ukłonił się May zrobiła to samo jednak cały czas bacznie obserwowała nieznajomego. Nie wiedziała na co go stać więc wolała zachować zdrowy dystans. Wysłuchała go i spojrzała na kotkę miłym wzrokiem. Coś jej się dawało, że w domu czeka jeszcze inna osoba i jest nią raczej kobieta ale przecież to były jedynie przeczucia nie musiały się więc spełnić.
Powoli ruszyła więc w kierunku domu. Szła powoli rozglądając się na boki po czym kiedy znalazła się tuż przy domu poczekała na nieznajomego. Wolała by ten pierwszy wszedł do środka.

Anonymous - 2 Sierpień 2012, 11:08

Ekscentryczny kolega Azazela, w końcu przydreptał pod drzwi swojego domku. Natychmiast otworzył drzwi wpuszczając dziewczyny do środka. A tam... Tam nie było, żadnej niespodzianki, ot zwyczajne przytulne wnętrze pokoju z drewnianą podłoga paroma obrazami na ścianach i kominkiem w którym palił się ogień. Niewielki stół z czterema krzesełkami stał po środku i to własnie pod niego podszedł gospodarz.
Wyciągnął trzy szklaneczki, do których nalał z pękatej butelki soku jabłkowego a zaraz po tym usiadł przy stole na krzesełku, które było na tyle wysokie dla niego, że mógł machać nóżkami.
- Wasz przyjaciel taaaak tak wasz i mój też o tak! To on! tak on prosił moja by moja was ugościła a jak! ugościła. Bo ma powiedzieć wam tak tak wam ma powiedzieć, że to czego szukacie właśnie tak to! To własnie jest pakowane na statek tak jest! I ten statek to on tam to jest i to tam Wy musicie być ale nie wejdziecie tam od tak o tak! od tak nie wejdziecie bo tam nie ma już miejsca tak tak... Bo jeżeli chcecie to moja wam pokaże jak wejść tak pokaże tak tak pokaże jak wejść na statek bo same nie wjedziecie a musicie wejść bo tam to jest.
Gdy skończył lekko zmrużył oczy co mogło oznaczać że się uśmiecha. I teraz spokojnie czekał na reakcję dziewcząt popijając sok. A było to na tyle dziwne że po prostu przechylał go przy czarnej masce tak jakby miał tam gdzieś usta a napój wpływał w czarną otchłań jego twarzy...

Anonymous - 7 Sierpień 2012, 15:54

Dziewczyna weszła do pomieszczenia. Stanęła obok stołu poczym spojrzała jak ten nalewa soku w szklanki. Usiadła na jednym z wolnych krzeseł i chwyciła szklankę. Nie napiła się jednak soku, a jedynie nią bawiła. Słuchała o czym ten gość mówi.
– Dobrze, więc jak mamy się tam dostać? –spytała, bo skoro wiedziała co tam się znajduje i znał do tego drogę, to może warto było z tej wiedzy skorzystać .Tak czy siak czekała na odpowiedź.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group