To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukierkowa Ulica - Gospoda 'Pod zawiniętym ogonem'

Anonymous - 12 Grudzień 2010, 11:58

Dziewczyna siedziała i go obserwowała, przyglądając się jego reakcji na jej odpowiedź. Pomogła mu czy nie? To był bardzo dobre pytanie, na które zaraz pewnie uzyska odpowiedź. Choć wątpiła, aby takie coś mu dało jakąkolwiek pewność, że wie wszystko o tym, co się działo, jak mu się wydawało.
Usłyszała po chwili to pytanie, gdy jest się niepewnym tego, co się usłyszało od drugiej osoby. Aha, potwierdzenie, że jednak coś mu nie pasuje. Tak jak przypuszczała, sama informacja gdzie się znajduje portal po tamtej stronie nie daje mu za dużej satysfakcji. No, ale co ona mogła na to poradzić? Oczywiście, że nic.
Kiwnęła głową, odpowiadając na jego pierwsze pytanie. Tak, musiała to potwierdzić, bo powiedziała najprawdziwszą prawdę. Nie lubiła kłamać, ale robiła to dosyć często ze względu na swoje bezpieczeństwo, że tak to określimy.
Kolejne pytania, dzięki którym chce się upewnić. Co mu tak bardzo na tym zależało? Nie rozumiała tego wszystkiego. Przecież to zwykłe przejście... Lecz, pewnie miał tam, po drugiej stronie, coś do załatwienia, może tam kogoś dla siebie bliskiego miał? Nie wiedziała nawet co to znaczy posiadać kogoś bliskiego, więc to dla niej było wręcz głupotą, aby wyszukiwać tego, tylko żeby do kogoś pójść, kogoś odwiedzić, przytulić czy chociażby przytulić. Mniejsza już o to.
- Co do tego poznania miejsca, to nie jestem pewna. Może i bym poznała, może i bym tego nie zrobiła... Nie wiem, na prawdę, nie wiem. Wolę niczego nie obiecywać i nie robić Ci złudnej nadziei na coś. Potem będziesz miał do mnie żal. - mówiła opanowanym, spokojnym tonem głosu, jej mimika twarzy się nie zmieniała. Wciąż, nie okazuje nic. Jakby uszło z niej całe życie, całe szczęście i posiadała tylko taki mrok w duszy. Ale, własnie tak było, nawet nie mogła zdefiniować własnymi słowami co to jest to szczęście. A raczej, nie próbowała.

Anonymous - 15 Grudzień 2010, 17:32

Przepraszam, że dopiero teraz, miałam przez parę dni taki zapieprz w szkole, że się po prostu z niczym nie wyrabiałam. Podejrzewam, że tak może być jeszcze przez jakiś czas, więc wyjdę po prostu z tematu, żeby Cię nie blokować.

Na te jej słowa nic już nie odpowiedział, jednak nie było potrzeby - po jego minie widać było, jak stopniowo uchodzi z niego entuzjazm, jak powietrze z przebitego balonu, nie zostawiając po sobie nic, no, może poza najmniejszą możliwą cząstką nadziei - ale tej już dziewczyna nie mogła widzieć. Nie chciał tego przyznawać, ale miała rację. Gdyby zaczęli szukać tego miejsca, a potem okazałoby się, że dziewczyna nie ma pojęcia, gdzie znajduje się portal, istotnie miałby do niej żal. Znał siebie, wiedział, jakim jest człowiekiem (o ile w ogóle mógł się jeszcze nazwać człowiekiem...), wolał więc dać sobie spokój. Bolało, ależ oczywiście, że tak. Bolało, że już, już była jakaś szansa, że uda mu się tam wrócić, chociaż na jakiś czas, ale okazało się, jak zwykle zresztą, że prawdopodobnie nic z niej nie wyjdzie. Głupie serce - powinno już się przyzwyczaić do rozczarowań...
No nic. Skoro już to ustalili, nie było sensu dłużej zawracać dziewczynie głowy, a do samotnego siedzenia w gospodzie niezbyt go ciągnęło, zwłaszcza, że miał ochotę jakoś odciągnąć swoje myśli od tej sytuacji. Co prawda Zawinięty ogon alkohole podawał tak samo dobre jak jedzenie, jednak po pierwsze wolał nawet nie myśleć, co by sobie o nim pomyślała, gdyby zobaczyła, jak topi smutki w winie dosłownie w chwilę po ich rozmowie, a po drugie teraz jakoś bardziej uśmiechała mu się samotność.
- W porządku - rzucił, starając się, by w jego głosie nie drgnęła ani jedna nuta rozczarowania; nie chciał, by Vivien pomyślała, że ma do niej żal - choć, jeżeli mamy być zupełnie szczerzy, trochę tak właśnie było. Wiedział doskonale, że to nie jej wina, wiedział, że nic nie poradzi na fakt, że po prostu nic nie pamięta i tyle - a raczej jego głowa wiedziała. Bo jakaś inna część, ta mniej rozsądna, a bardziej uczuciowa, nie była taka już taka znowu pewna.
- W porządku - powtórzył i tym razem jego głos był już zupełnie spokojny. - Szkoda odrobinę, ale wiem, że to nie od Ciebie zależy. Dziękuję za chęci. Będę już szedł.
Wyłuskał z sakiewki nieco pieniędzy, skinął dziewczynie głową na do widzenia i wyszedł, zostawiając po sobie niedopite piwo oraz zapłatę za posiłek na stoliku.

[zt]

Anonymous - 18 Grudzień 2010, 19:04

W drzwiach do gospody ukazały się dwie postacie. Jedna, mniejsza o czarnych włosach i surowym wyrazie twarzy oraz druga, blondynka o porcelanowej cerze i stroju pokojówki, prawdopodobnie służąca sądząc po ubraniu.
Po wejściu Cassandra szybko znalazła wolny stolik po czym równie prędko go zajęła omal nie przewracając niechcący jednego klienta, a parę chwil później pojawił się obok kelner z menu. Gdy odszedł dziewczyna zaczęła niedbale przewracać strony karty i co jakiś czas zerkała na innych gości "Ogona" i zręcznymi ruchami szkicowała ich twarze na chusteczkach. Lubiła tu przychodzić, szczególnie po pracy w pracowni, chociaż w sumie przychodziła tu prawie codziennie. No cóż, zwykle tak jest gdy twoja służąca nie ma talentów kucharskich, a ty w szczególności, ale mniejsza o to. Ważne, że maja tu dobre jedzenie!

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 17:31

Illuminate, już od jakiegoś czasu, włóczył się bez celu po okolicy i najwyraźniej szukał sobie zajęcia. Nie znał zbyt dobrze tej strony lustra, więc to gdzie szedł było mu praktycznie obojętne. W końcu trzeba było wreszcie zbadać nieco teren. Wtem zatrzymał się i pociągnął nosem.
- Cholera jasna - burknął pod nosem z wyraźną irytacją, gdy głośno zaburczało mu w brzuchu. Jeśli się tak zastanowić to ostatnio jadł poprzedniego wieczoru i należałoby wrzucić coś na ruszt. Nie ociągając się skierował się na Cukierkową ulicę i bacznie się rozglądając węszył najlepsze jadło. Poszło mu to nadzwyczaj sprawnie. Najwyraźniej głodnemu człowiekowi niepotrzebnie wyostrzają się niektóre zmysły. Nie minęło parę sekund, a do gospody wszedł wysoki jegomość w dość odcinającym się od bajkowej scenerii świata stroju. Illuminate niewątpliwie był potwornie głodny, gdyż zupełnie zignorował ciekawskie spojrzenia wszystkich znajdujących się w lokalu stworzeń. Znalazł sobie jakiś stolik w kącie i w trybie natychmiastowym zbombardował kelnera zamówieniami. Po tym wszystkim odchylił się do tyłu na krześle i westchnął z cichym jękiem.
- Zaraz umrę

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 18:21

Nowo przybyły klient gospody od razu przykuł uwagę dziewczyny, w dodatku usiadł jeszcze przy stoliku obok co sprawiło, że obserwowanie jego było jeszcze łatwiejsze.
Jednym ruchem ręki zmiotła zabazgrane serwetki na bok i pstryknęła palcami tuz przed nosem lalki, która bez słowa podała jej torebkę. Cass szybko wyjęła niej sporych rozmiarów szkicownik i ołówek po czym zaczęła szkicować głowę białowłosego co w pewnym sensie sprawiało jej niemałą frajdę. Lubiła takie twarze i to bardo, w końcu mogła się wtedy wykazać. Parę minut później spojrzała krytycznie na ukończony rysunek. Da Vinci to to nie był, jednak wszystko było bardzo realistyczne mimo, że był to tylko szkic.
- Masz bardzo ciekawą twarz Albinosie, wiesz? - Powiedziała, przy okazji porównując rysunek z oryginałem.

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 18:48

Mężczyzna niecierpliwił się czekaniem i nerwowo uderzał palcami w stolik. Dodatkowo cały czas bujał się na krześle niczym gimnazjalista, wodząc wzrokiem po wszystkim po czym tylko się dało. Próbował odwrócić swoją uwagę od skręcającego się żołądka, lecz szło mu to dość kiepsko. Minę miał co najmniej nietęgą. Wtedy też skierował spojrzenie w stronę stolików i powoli mierzył każdego klienta gospody podejrzliwym spojrzeniem. Wtem zatrzymał się na pewnej dziewczynie, gryzmolącej coś w szkicowniku i wyraźnie wpatrującej się w niego. Pusty żołądek zaowocował złym humorem, zaś zły humor dość typową dla Illuminate reakcją - złością. Już miał coś powiedzieć kiedy to dziewoja sama się odezwała, podsycając tylko ogień jaki wypalał mu wnętrzności.
- Nie jestem albinosem - wycedził przez zaciśnięte zęby i rozpoczął proceder wbijania palców w krawędź stolika by chodź trochę się wyładować. Spojrzał na nią tak jakby chciał zmienić ją w bryłę lodu.
- Poza tym nie uważasz, że takie natarczywe przyglądanie się nieuprzejme?

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:04

Ze spokojem podała kartkę Grecie by ta ja schowała (powiesi sobie nad łóżeczkiem ha ha!) i ponownie spojrzała na nowego znajomego.
- Ależ jesteś. Albinosie. - Cass nadal utrzymywała swoja wersję, no bo przecież jak! Zresztą nawet głupi by przyznał jej racje.
Z każdą sekundą gdy chłopak wyglądał na coraz bardziej zezłoszczonego, na twarzy dziewczyny powoli pojawiał się złośliwy uśmiech. Ahh... Tylko zdjęcie zrobić!
-Sądzisz, ze natarczywie się na ciebie patrzę? Ja tylko zerkałam na ciebie w celu narysowania twojej głowy. - Dodała przy czym zrobiła obrażona minę. No proszę! Wolny kraj niby a nawet zwykłej kreseczki narysować nie można! Phi!

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:17

Cała woda w jego organizmie nagle się zagotowała. Miał ochotę wyrwać jej kręgosłup i zrobić z niego krzesło, jednakże najwyraźniej sam nie wiedział jak opanowany potrafi być. Nawet jej nie tknął, chodź miał na to sporą ochotę, a jedynie dość boleśnie przegryzł sobie język ostrymi kłami. Co prawda języczek szybko mu się zagoił, lecz metaliczny smak krwi w ustach tylko niepotrzebnie zaczął go nakręcać.
- Parszywa ignorantka - zasyczał pod nosem i bez najmniejszej krępacji zaczął mówić na głos co o niej myśli. Całe szczęście lub pech w tym, że nie szło go zrozumieć. Mówił bowiem niesamowicie szybko, co pozwalało jedynie na wyłapanie paru pojedynczych słów wyrwanych z kontekstu. Odwrócił się do niej tyłem, zarzucając nogę na nogę i w milczeniu postanowił czekać na swoje jedzenie. Sprawiał wrażenie jakby cała osoba Cassandry przestała go obchodzić, lecz w duchu tylko wyczekiwał momentu, w którym będzie najedzony. Wtedy jej odpłaci. Illuminate zerknął w stronę wyjścia z miną szczegółowo opowiadającą jak to bardzo nie lubi przebywać w takich pomieszczeniach. Zaraz jednak westchnął i powrócił do gapienia się w ścianę.

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:27

Spojrzała na niego z politowaniem. Normalnie jak jakiś przedszkolak się zachowywał.
- Be chłopiec, nie uczono, ze do starszych tak się nie można odzywać? - Spytała ze śmiechem i pogroziła mu palcem, a gdy odwrócił się od niej zawołała kelnera i złożyła zamówienie. Zgłodniała trochę od tej wymiany zdań.Wreszcie gdy podano jej jedzenie zabrała się do konsumpcji i co jakiś czas patrzyła na rozgoryczonego Albinosa. Może i nie była to wspaniała rozrywka, ale zabawę można było uznać za przednią. Dawno nie rozmawiała z inną istota i już nie mogła się doczekać dalszego rozwoju wydarzeń.

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:40

Zignorował ją. Ot po prostu ją zignorował! Może uderzył się rano w głowę? O to całkiem możliwe, skoro tak po prostu postanowił zająć się samym sobą. Pociągnął nosem i wtedy to wyczuł... jedzenie! Zrobił minę jak dziecko podczas rozpakowywania prezentów i zabrał się za pochłanianie żywności. Szło mu to na tyle sprawnie, że po dwóch minutach nie było już po niczym śladu. Odsunął talerz od siebie z wyraźnym zadowoleniem po czym poprosił kelnera o przyjście do stolika. Zamówił sobie herbatę do picia i przy okazji zapłacił. Ledwie zdążył wygodnie się rozsiąść, a już mógł popijać swą cytrynową herbatkę. Pociągnął łyka po czym zdjął rękawiczki i wsunął lewą dłoń do kieszeni, jednocześnie zerkając kątem oka w stronę Cassandry. Miał zamiar się mścić. Pytanie tylko czy mu się uda. No cóż, niektóre kobiety były bardziej spostrzegawcze od innych. Potarł palec środkowy i kciuk o siebie, wytwarzając malutką kulę ognia, jaką zamknął w dłoni. Następnie powoli wyciągnął rękę i starał się dyskretnie wrzucić kuleczkę na krzesło dziewczyny. Następnie jak gdyby nigdy nic położył rękawiczki na stoliku i znów napił się herbaty.
Anonymous - 21 Grudzień 2010, 19:51

Po skończeniu obiadu i zapłaceniu za niego nadal siedziała na swoim miejscu, jednak tym razem nie patrzyła się na chłopaka tylko ponownie wróciła do rysowania reszty gości. czkała aż coś się wreszcie wydarzy. I się doczekała.
Z krzykiem poderwała się z krzesła i zaczęła bić się po dolnej części sukienki w celu zgaszenia ognia. wrzask pani widocznie obudziła Gretę z zamyślenie bo już chwilę później podbiegła do swej pani by jej pomóc. Wreszcie gdy "pożar" został ugaszony Cassandra podeszła do białowłosego i ze zdenerwowaniem na twarzy usiadł na krześle obok nie patrząc na resztę ludzi w gospodzie, którzy patrzyli na nią zdumieni.
- Wiem, że to ty. Niegrzeczny Albinos. - wycedziła przez zęby jednak powoli zaczynała się już uspokajać. Nie chciała przecież dawać złego przykładu służącej. Jeszcze tego by brakowało by sama taka była!

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 20:04

Illuminate uśmiechnął się nieznacznie po czym znów przybrał ten sam, obojętny wyraz twarzy co wcześniej, udając niezwykle zafascynowanego kolorem popijanego napoju. Oparł łokieć o stolik, a na otwartej dłoni umieścił policzek, leniwie przesuwając spojrzenie z filiżanki na dziewczynę. Nawet nie miał zamiaru kłamać. W końcu kto inny mógł to zrobić, skoro wyłącznie on znajdował się na tyle blisko by bez problemu wzniecić pożar na jej ubraniu? Przymrużył nieznacznie oczy i zlustrował ją spojrzeniem robiąc przy tym tak poważną minę, że aż się płakać ze śmiechu chciało.
- I co zrobisz z tą wiedzą? - spytał wymuszając na sobie udawanie ciekawości. Spojrzał jej prosto w oczy, po czym zaczął powoli oglądać inne partie jej ciała, by ponownie wrócić do twarzy. Nic nie mówiąc, ułożył wargi w nieco drwiący uśmieszek, jednocześnie kładąc dłoń na swych rękawiczkach i chowając je do kieszeni kurtki. Był do nich przywiązany, więc wolałby gdyby nic im się nie stało, zaś gdy jest się w towarzystwie kobiety pokroju Cassandry, trzeba uważać na wszystko.

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 20:41

- Ja? Ależ nic. Tylko wiesz... - Przerwała po czym wstała by pokazać mu dziurę wypaloną przez jego płomyczek. - Ta sukienka była dosyć droga i należała do moich ulubionych, a ty ją zniszczyłeś więc... Myślę, że musiałbyś mi ją odkupić. - Dodała i z powrotem usiadła, jednak tym razem dokładnie skopiowała pozę białowłosego.
-A tak przy okazji. Nazywam się Cassandra Rosenthal, a to moja służąca Greta. - Przedstawiła się jednak nie podała mu ręki jak to się zazwyczaj robi przy poznawaniu się. Jeszcze by ją całą podpalił.

Anonymous - 21 Grudzień 2010, 21:23

Spojrzał na nią jak na Eskimosa paradującego w stroju zimowym i tarzającego się w pustynnym piasku. Aż tak głupi to nie był i jak łatwo się domyślić nie miał najmniejszego zamiaru odkupywać jej czegokolwiek.
- W takim ty musiałabyś mi odkupić moje stracone nerwy. - odrzekł ze swoją ulubioną głupawą miną. Zmrużył nieco oczy gdy usiadła, lecz nie komentował, a jedynie westchnął, nadal jednak przeszywając ją spojrzeniem.
- Ja jestem Illuminate. - przedstawił się po czym, wbrew wszystkim zasadom dobrego wychowania sam złapał jej rękę i bezczelnie pocałował wierzchnią część dłoni, z zaciekawieniem obserwując reakcję kobiety.
- Powiedziałbym, że miło mi cię poznać, gdyby nasza znajomość rozpoczęła się trochę inaczej.

Anonymous - 22 Grudzień 2010, 15:21

Wyszczerzyła niepewnie zęby i szybko wysunęła dłoń z rąk białowłosego po czym dyskretnie wytarła jej wierzch o spódnicę, która i tak zresztą była już do wyrzucenia.
- Mi też by było miło, jednak jak to mówią co się stało to się nie odstanie - dodała i przy okazji posłała mu złowieszcze spojrzenie. no i kto tu się na kogo bezczelnie gapił! Jakby kobiety nie widział...
- Nerwów raczej odkupić się nie da, ale mogę zapłacić za twój obiad jeśłi jeszcze tego nie zrobiłeś. Albo... - przerwała i zerknęła na stojącą obok marionetkę i przez parę sekund starannie się jej przyglądała. Nieee, to nie byłby dobry pomysł.
-Pasuje ci?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group