To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Okręt Widmo w Butelce - Poniszczona Kajuta Kapitana Joe.~

Anonymous - 2 Wrzesień 2013, 21:11

Pod względem oddziaływania klątwy są dość ciekawymi wytworami. Któż posiadł na tyle szatański lecz genialny umysł by wymyślić coś, co stanie się nierozłączną częścią ofiary? Coś, co potrafi odmienić całe jej życie, powoli rozbierać ją ze swojej osobowości, zniszczyć doszczętnie...
A jednak zawsze jest światełko w tunelu. Bo wszystko ma swój słaby punkt. Klątwę da się zdjąć w sposób znany temu co ją stworzył albo jakąś silniejszą siłą. Świadoma posiadania klątwy osoba może szukać rozwiązania, jakiegoś warunku do spełnienia. Ach, gdyby tylko ceną za użycie danej klątwy było zdradzenie tego sposobu. A tak wyniszczona osoba musi szukać, walczyć. A nie każdej się uda zanim jej umysł odejdzie w zapomnienie.
Tsukichi nie wie jak, i zapewne sam w stanie nie jest zapobiec swojej klątwie. W końcu jest to coś to mógłby osiągnąć samemu jedynie poprzez odzyskanie dawnej równowagi w swoich uczuciach.
O kłopotach Tsukiego dość już jednak zostało napisane. Jego losy zostały pozostawione przeznaczeniu, które poprowadzi go niczym marionetkę - ku jego zbawieniu bądź zniszczeniu. Ale czy to na pewno to przeznaczenie sprowadziło go tutaj, czy jednak istnieje jakaś jego cząstka świadoma zagrożenia? W takim razie czego tutaj szuka? Dwie osoby, kajuta kapitana statku, który gdyby tylko dowiedział się że jego okręt jest teraz w butelce, przeklinałby pewnie wszelkie wody tej ziemi. Ta dwójka, ubrana jak do pięknego tańca, wyprawiała teraz rzeczy zupełnie nie pasujące do atmosfery tego spotkania.
Briar szukając odpowiedzi balansował na linie pomiędzy rzeczywistością a powracającymi wspomnieniami. Kiedyś zabił już człowieka, który zadawał za dużo pytań. Suzanne właściwie podejrzewała, że wszystko obróciłoby się o 180 stopni, gdyby tylko Tsuki dowiedział się o jej zamiarach. To, że potrafił tak szybko się przestawić czyniło go niebezpiecznym. Taki lunatyk powinien zostać trzymany za ścianą z betonu. Zamiast tego został on nawet Briarem Stowarzyszenia. Ktoś zapewnie widzi w tym wielki potencjał. Kolejna rzecz, z której Hideyori zupełnie nie zdaje sobie sprawy.
Czekolada wywołała odpowiedni efekt. Spodziewał się, że przed nim znów pojawi się sześciolatka. Jednakże jej reakcja odbiegała od wszelkich znanych mu norm. Wiele razy widział osoby cieszące się z prezentów, jak i osoby uzależnione odnajdujące w końću swój narkotyk. Ale to... szalony wzrok i taniec ujdą. Ale... nagłe wyznanie miłości?
Zapewne była to zwykła reakcja oszalałej ze szczęścia małej dziewczynki. Tsukichi jednak nie doświadczył nigdy takiej sytuacji, więc dogłębna analiza zaczęła się ponownie. Odpowiedź na jego zawstydzające słowa? Czy to normalne w miejscu, z którego pochodzi? Pułapka?
Musiał szybko coś wymyślić. Zaraz, dlaczego to zrobił... co było jego celem... no jasne, poznać lepiej Lauretkę i przez to rozwikłać zagadkę panny Black.
- Cieszę się. - wymamrotał. - Co robisz... robicie w takim miejscu jak to? - dla niego było to niby zwykłe pytanie. W obecnych okolicznościach brzmiało niestety nieco podejrzanie, tak jak wtrącanie się prosto z mostu w czyjeś sprawy codzienne. Miejmy nadzieję, że odurzona czekoladowym szczęściem dziewczynka nie nastawi się teraz do niego negatywnie. Kto wie, jakie piekło mogłoby się tutaj nagle rozpętać. A przecież żadna strona tak naprawdę tego nie chce. Tsuki przyszedł tu po odpowiedzi. Suzanne znaleźć chwilę ciszy... prawda?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group