Mari - 8 Listopad 2016, 22:51 Mari widziała dobrze, że coś Kruczka trapi. Nie umiała jednak określić czy było to na pewno spowodowane jej poprzednim zachowaniem czy trapiło go coś innego.
Uśmiechnęła się do niego gdy powiedział, że mu smakuje. Spojrzała na niego niepewnie gdy poczochrał ją po głowie, zapewniając, że nic się nie stało. Nie była jednak tego taka pewna.
Gdy skończyli jeść pozbierała naczynia i zabrała się za zmywanie. Oczywiście nie odmówiła mu dokładki, jeśli miał na takową ochotę. Nie przyjęła jednak żadnej odmowy ze strony Kruczka, mówiąc, że skoro ona nabrudziła to ona to teraz pozmywa.
Gdy już wszystko było posprzątane rozejrzała się niepewnie po domu. Nie do końca wiedziała co teraz. Jeśli Kruczek nadal chodził przygaszony podeszła do niego i zapytała się - kochanie co Cię trapi? - jeśli chciał się wymigać od odpowiedzi lub zapewniał, że nic takiego, chwyciła jego twarz w łapki i spojrzała mu głęboko w oczy - Nishi, przecież widzę, że coś jest nie tak...proszę nie udawaj przede mną. Powiedz co się dzieje. - mówiła to z niesłychaną troską. Uszy i ogony trzymała smutno spuszczone. Przyglądała się mężczyźnie uważnie. - Przepraszam jeśli uraziłam Cię swoim zachowaniem wcześniejszym...po prostu - westchnęła - troszkę się chyba wystraszyłam, gdyż nigdy nie byłam w takiej sytuacji - powiedziała całkowicie szczerze i zarumieniła się, lekko się uśmiechając. Zbliżyła się bardziej do niego i pocałowała go z miłością, mając nadzieję, że choć trochę poprawi mu to humor. - proszę Cię, nie udawaj kogoś kim nie jesteś - powiedziała na koniec cichutko, jakby czytając Nishiemu w myślach. A może po prostu domyślała się co się w jego głowie dzieje?
Jeśli Nishi odsunął się od niej, unikając z nią kontaktu, Mari spuściła całkiem uszka i również się odsunęła spuszczając wzrok. - Chyba muszę się przewietrzyć, przepraszam - powiedziała i szybko wyszła z domu. W ogrodzie wspięła się na wielkie drzewo i z niego zeskoczyła dach tak jak zrobiła to wcześniej. Tym razem jednak poszła tam by pomyśleć spokojnie. Siadła na dachu i spoglądała na leniwie płynące chmury.
Nie obraziła się w Nishiego. Co to to nie! Po prostu zrobiło jej się trochę przykro, może trochę spanikowała. Naprawdę nie chciała go stracić i obwiniała się za to co się wcześniej stało...
Jeśli zaś Nishiemu poprawił się już humor, ale poprawił, a nie tylko udawał, że tak jest, Mari poprosiła go aby opowiedział więcej o swoim domu.Nishinoya - 11 Listopad 2016, 22:50 - Och skarbie, wszystko jest dobrze, naprawdę - nie spodziewał się, że Mari złapie jego twarz w swoje łapki i zmusi do spojrzenia sobie w oczy – Ja… - nie wiedział co powinien powiedzieć, gdyż swoim zachowaniem doprowadził lwicę do zmartwienia… A chciał tylko być lepszą osobą. Westchnął jedynie cicho, patrząc na jej zmartwione oczy, opuszczone uszy oraz ogony i przybrał smutny wyraz twarzy. – Och nie, to nie Twoja wina – uniósł lekko skrzydła, słysząc, że nigdy nie była w takiej sytuacji, bo nie ukrywał, że trochę go to ucieszyło, jednak szybko pióra znowu zostały opuszczone – myślał o takich rzeczach podczas gdy ona nigdy nie… W tamtej chwili naprawdę zaczął sobą gardzić, tym bardziej, że pocałowała go jeszcze. Taka niewinna, a pokochała grzesznika – to ona zasługiwała na miano anioła, a nie on. Jego skrzydła powinny zostać mu odebrane oraz dane jej… - Przepraszam – przytulił kotkę mocno, wtulając się w jej drobne ciało. Wdychał jej słodki zapach przez chwilę, jednak postanowił ją puścić, a następnie ucałował w dłoń – Naprawdę przepraszam, skarbie – pokręcił lekko głowa, sprawiając, że mokre kropelki spadły na ziemie – Jestem sobą, a właściwie to swoją lepszą wersją – uśmiechnął się do niej, wstając – Jestem grzesznikiem, mi amore, nie zasługuje na te skrzydła… - zamachał nimi – Wyglądam jak jakiś cholerny anioł! A bliżej mi do wysłannika piekła.. – To właśnie była jedna z tych chwil, w której nienawidził swoich skrzydeł, mimo że teraz nie wyobrażał sobie bez nich życia…. Chciał być dla niej jak najlepsza osobą, jednak swoim zachowaniem przysporzył jej zmartwień, czego nie mógł sobie wybaczyć. Jednak z drugiej strony robiło mu się cieplej na sercu, widząc jej troskę oraz ogólne zmartwienie. Zależało jej na kruczku tak samo, jak jemu zależało na lwicy. – Dziękuje – powiedział po chwili, przyglądanie się jej osobie – Naprawdę dziękuję, że się martwisz – pogłaskał ją po policzku – Cieszę się, że tu jesteś – mówił szczerze, bo nie ważne jakim byłby grzesznikiem – jej cnota i dobroć, pomagały odpędzić niemiłe myśli, jakie przez ostatnie chwile go męczyły.Mari - 11 Listopad 2016, 23:37 Kotka przyglądała się mu uważnie. Słyszała, że jest smutny i nie tylko słyszała. Tak też wyglądał. Minę miał załamaną, a skrzydła nisko opuszczone. Widziała, że dokucza mu poczucie winy - Kochanie nie zrobiłeś nic złego - uśmiechnęła się nieznacznie i pogładziła go po policzku - ja...nawet mnie ucieszyła Twoja reakcja, wtedy przed obiadem. Tylko potem...troszkę się spłoszyłam - uśmiechnęła się do niego miło, przepraszająco. Zaważyła jego reakcję, gdy powiedziała, że nigdy nie była w takiej sytuacji. Uśmiechnęła się na to w duchu.
- Kocham Cię za całego serca - powiedziała spokojnie - przy Tobie pierwszy raz czuję się swobodnie, czuję się wolna...jesteś pierwszą osobą, do której nie bałam się zbliżyć, zaufać ... dla Ciebie jestem gotowa zrobić wszystko... - uśmiechnęła się do niego ciepło - i proszę...Ty też nie bój się do mnie zbliżyć...
Gdy dowiedziała się, że Kruczek też ma swoje demony przeszłości i gdy powiedział, że to ona bardziej zasługuje na miano anioła, odsunęła się od niego - uwierz mi...ja też nie zasługiwałabym na te skrzydła...- powiedziała spuszczając wzrok - przez kilka lat byłam zmuszona robić rzeczy, z których nie jestem dumna...raz nawet... - westchnęła ciężko - raz doprowadziłam do czegoś, czego nie można w żaden sposób wybaczyć - w jej oczach pojawiły się łzy i zaczęła się trząść. Z trudem powstrzymywała się od płaczu. Odwróciła się od Kruczka chcąc ukryć swoją reakcję. Mimo, ze minęły już dwa lata ona nadal nie mogła sobie wybaczyć tego, co zrobiła w parku, pewnemu Dachowcowi.
- Nishi ja... - nie chciała tego mówić, jednak nie chciała tego ukrywać, zbyt mocno jej to ciążyło na sercu - ja...odebrałam komuś życie.... - wykrztusiła wreszcie i spojrzała mu w oczy - mimo to, los sprawił, że spotkałam Ciebie ... - uśmiechnęła się przez łzy i wtuliła się do niego - może to jest szansa, na to aby zapomnieć o starych demonach i w końcu ruszyć dalej? Szansa dla nas obojga?
Trzęsła się, z oczu leciały jej łzy, udało jej się powstrzymać jednak płacz - chcę być Twoja...w pełnym tego słowa znaczeniu, ale chce również abyś Ty był mój- spojrzała na niego - jeśli jednak zmienisz zdanie po tym co usłyszałeś, pójdę sobie....ale wiedz...że niezależnie od tego co robiłeś w przeszłości...dla mnie zawsze będziesz aniołem....
Miała jednak nadzieję, że Nishi jej nie odtrąci. Potrzebowała go. Przy nim w końcu poczuła się wolna, w końcu mogła być sobą. Nie chciała tego zmieniać. Nie chciała odchodzić.Nishinoya - 13 Listopad 2016, 17:29 - Moja droga, tu nie chodzi o to, co zrobiłem… Raczej o to, co chciałem zrobić… - pokręcił głową, nie wiedząc co właściwie powinien powiedzieć. Przecież nie powiej jej, że pragnął kotkę wziąć tu i teraz… Ugh, Nishi jesteś obleśny skwitował w myślach, wzdychając cicho. – Spłoszyłaś – powtórzył cicho, przegryzając wargę oraz uważnie słuchając i wpatrując się w lwicę. Kiedy powiedziała, że czuje się przy nim naprawdę wolna – uśmiechnął się szczerze, a skrzydła lekko uniósł. – Naprawdę się cieszę, że tak dobrze się przy mnie czujesz. – Mówił szczerze. Jego serce napełniało się szczęściem, słysząc tak miłe oraz wspaniałe słowa. Zdziwił się lekko, gdy się od niego odsunęła. Czyżbym powiedział coś nie tak? I już chciał o to zapytać, lecz Mari zaczęła opowiadać. Na początku nie rozumiał czemu miałaby nie zasługiwać – toć to wcielenie dobra i cnoty, jednak im dalej szła ze swoją opowieścią, tym bardziej rozumiał. – Moja droga… - powiedział cicho, gdy zauważył łzy w jej oczach. Objął ją jednym ramieniem lekko tak, że gdyby nie chciała jego bliskości, to w każdej chwili mogła się odsunąć od niego.
Szok wypisał się na jego twarzy – Moja Mari kogo zabiła? Ale jak? Ktoś taki jak ona? Ta łagodna kotka? Po chwili jednak przyszedł gniew Do czego te skurwiele ją zmuszali? Napuszył pióra, a w jego czerwonych oczach mignęło złowrogie światło.
- Nawet nie waż się nigdzie iść – mocno się do niej przytulił, gładząc ją uspokajająco po plecach – Nigdy nie zmienie zdania co do Ciebie – wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. No dalej Nishi, bądź dla niej wsparciem, nie problemem powtórzył trzy razy w myślach, zanim udało mu się uspokoić. – Miłości moja – wyszeptał cicho – Wierze, że nie przypadkowo się spotkaliśmy, dlatego na zawsze będziemy połączeni silnymi więzami – uśmiechnął się lekko – Więzami miłości, dlatego nie zależnie od tego co uczynisz, ja nie przestanę Cię kochać - odsunął się od lwicy, a następnie pocałował ją czule, by dodać jej trochę otuchy. - Mari, jesteś jak promyk słońca w pochmurny dzień - dodajesz mojemu życiu ciepła oraz światła, którego od zawsze pragnąłem. - spojrzał jej głęboko w oczy, chcąc by mogła wyczytać z nich każde uczucie, jakie się w nim przewija: Szczęście, smutek, miłość, wyrzuty sumienia i wiarę w lepsze chwile.Mari - 13 Listopad 2016, 19:54 Uśmiechnęła się do niego ze zrozumieniem - Nishi, ja sobie doskonale zdaję sprawę co chciałeś zrobić - uśmiechnęła się do niego zarumieniona - i w sumie to chciałam osiągnąć, tylko...jeszcze trochę się tego boję, ale ufam Ci w pełni - zamachała lekko ogonami.
Spojrzała na Kruczka z wdzięcznością, gdy ją objął i wtuliła się w niego. Kontynuowała jednak swoją wypowiedź. Musiała to z siebie wyrzucić. Nie mogła tego więcej ukrywać, nie przed Nishim. Drżała mocno jednak bliskość Opętańca dodawała jej odwagi.
Widząc jego zszokowaną miną, popatrzała na niego niepewnie. Nie wiedziała jak teraz zareaguje. Jeszcze bardziej niepewnie się poczuła, gdy zauważyła, że Nishi zrobił się strasznie spięty. Uspokoiła się jednak gdy Nishi zabronił jej odchodzić i przytulił ją mocno do siebie. Spojrzała na niego z nadzieją, słysząc, że nie zmieni nigdy o niej zdania - naprawdę?- zapytała cichutko i otarła łezki. Uśmiechnęła się do niego, nadal się wtulając. Potrzebowała jego bliskości. Do tej pory nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo tego potrzebowała.
Słuchając jego dalszych słów, ogarniała ją coraz większa radość. Jej oczy uśmiechały się. Uszy miała postawione wesoło do góry, ogony z coraz większą chęcią falowały. Serce biło jej jakby miało zaraz wyskoczyć i odtańczyć taniec radości. Wprost nie mogła uwierzyć, że takie szczęście ją spotkało. Jego pocałunek tylko ją w tym utwierdził.
Gdy przebrzmiały ostatnie słowa, zapadła dziwna cisza. Mari delektowała się jeszcze wspomnieniem tych słów. Wpatrywała się w Kruczka jak w obrazek. Z jej oczu można było wyczytać niesłychane szczęście i miłość. Jednak nie mogła się w końcu powstrzymać. Dosłownie rzuciła się Nishiemu na szyję z takim impetem, że najpewniej wylądowali razem na ziemi. Tym razem to Mari jednak znalazła się na górze. Pocałowała go mocno. Z miłością i namiętnością. Całowała długo, nie zwracając uwagi na to co było wcześniej nie patrząc na to w jakiej sytuacji go stawia. Chciała mu pokazać jak bardzo go kocha.
- Nishi naprawdę jesteś aniołem, moim prywatnym aniołem - wysapała, gdy już oderwała się od jego ust - i nie waż mi się mówić nigdy inaczej - zamachała mocno ogonami - odkąd pamiętam szukałam domu, miłości, zrozumienia, akceptacji, a Ty mi to wszystko dałeś mimo iż nie znamy się za długo - była zarumieniona, a szczęście wręcz z niej tryskało. Wtuliła się w nagi tors Opętańca, wdychając jego zapach oraz ciesząc się ciepłem, jakie od niego wyczuwała.
- Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam - pocałowała go lekko w bok szyi - dziękuję Ci za wszystko.
Jeśli Nishi nie miał innych planów, Mari po chwili zeszła z niego uśmiechając się ciągle i pomogła ukochanemu wstać - to może przejdziemy się na jakiś spacer? - zapytała, wesoło machając białymi ogonami. Jej serce nadal biło jak szalone, a na policzkach gościły rumieńce.Nishinoya - 14 Listopad 2016, 17:12 - Wydaje mi się, że nie wiesz z czym igrasz... – powiedział nadal trochę niepewnie. Jego zamiary do przyzwoitych nie należały, więc ktoś tak niewinny jak Mari nie powinien w ogóle próbować prowokować takich sytuacji. Ale z drugiej strony.. Skoro sama chciała tylko czuła się jeszcze niepewnie, to kruczek powinien zrobić coś, by poczuła się jak najbardziej komfortowo.
Nie chciał martwić kotki swoim zachowaniem czy mimiką twarzy – dlatego szybko przeprosił ją za to i poprosił, aby niczym się nie przejmowała oraz kontynuowała swoją opowieść. Zdawał on sobie sprawę z tego, że musi być to dla Mari ciężkie dlatego dał jej dostateczną ilość czasu by zebrała się w sobie.
- Naprawdę – uśmiechnął się do niej radośnie, machając lekko skrzydłami z przejęcia. Wpatrywał się w kotkę milcząc, by nie przełamać tej przyjemnej ciszy, która zapadła po tych wszystkich wypowiedzianych słowach.
Nie spodziewał się, że lwica się na niego rzuci, sprawiając, że oboje spadną na ziemie. Gdyby to wiedział, to utrzymał by kotkę w pionie lub przynajmniej zamortyzował upadek skrzydłami, a tak to dosłownie runęli na ziemię z wielkich hukiem. Zamruczał z przyjemności, gdy Mari pocałowała go namiętnie i długo. Jak możesz..? przycisnął ją do swojego ciała, delikatnie przegryzając jej wargę, a następnie odrywając się od jej ust i przechodząc z pocałunkami na szyję. Zrobił jej jedną malinkę, po czym podniósł się wraz z nią, zaprzestając robienia czegokolwiek. – Mi amore, nie rób tak, bo zrobię Ci coś bardzo złego – powiedział ze ściśniętym gardłem, a następnie odchrząknął kilka razy.
- W takim razie cieszę się, że tyle dla Ciebie znaczę oraz, że udało mi się coś dla Ciebie zrobić – mówiąc o zrobieniu czegoś, miał na myśli danie jej miłości, domu i ciepła.
Przyjął pomoc kotki przy wstawaniu, odpowiadając – Spacer wydaje się wspaniałą perspektywą – uśmiechnął się do niej promiennie – Pójdę po koszulę i możemy iść – ucałował ją w dłoń, a następnie udał się na górę.Mari - 14 Listopad 2016, 18:46 Mari zamruczała głośno, czując jak Nishi odwzajemnia jej pocałunek oraz przyciska ją do swego ciała. Zaskoczył ją gdy przygryzł lekko jej wargę, jednak nie miała zamiaru uciekać. Sapnęła niezadowolona gdy Kruczek odsunął się od jej ust. Mruczenie jednak szybko wróciło gdy dosłownie wpił się w jej szyję, a jej ciało przeszedł mocny, przyjemny dreszcz. Chciałaby tak zostać jednak wiedziała, że nie może.
Gdy Opętaniec zaczął mówić by tak nie robiła, zakryła mu usta palcem - Kochanie nie bój się, w końcu jesteśmy dorośli - uśmiechnęła się do niego odsuwając łapę - ale jeśli tak się tego obawiasz, to obiecuję, że postaram się być grzeczna, póki sam nie uznasz, że jesteśmy gotowi, dobrze? - przekręciła pytająco główkę, uśmiechając się do niego promiennie. Widziała, że Nishi czegoś się boi, nie znała go jednak na tyle aby wiedzieć czym te obawy są podszyte, postanowiła się więc lekko wycofać.
Ucieszyła się na myśl o spacerze - poczekam przy wyjściu - uśmiechnęła się do niego. Zaszła jeszcze do łazienki. Spojrzała w lustro i zobaczyła ślad na swojej szyi. Zarumieniła się mocno i przejechała po nim łapą. Po chwili jednak wyszła i zawołała Lunę, która cała uradowana wybiegła z pokoju z książkami, wesoło informując cały świat, że idą na spacer. Kotka uśmiechnęła się na to promiennie. Czekała cierpliwie na Opętańca, a gdy ten w końcu wrócił już ubrany, zlustrowała go od stóp do głów i poważnym tonem oznajmiła - bez koszuli bardziej mi się podobałeś - długo jednak nie wytrzymała i po chwili już zaczęła się radośnie śmiać - żartuję, Ty byś mi się podobał nawet w sukience - powiedziała i pocałowała go w policzek, dając tym samym znać, że jest gotowa do drogi, mimo, iż miała na sobie tylko jego koszulę. No ale co miała ubrać? Własne ubrania, które były całe w mące i cieście? No chyba nie! Nagle jednak zatrzymała się w połowie kroku i spojrzała na Kruczka z dziwną miną, po czym padła na ziemię zwijając się ze śmiechu. Najwidoczniej wyobraziła sobie go w takim właśnie stroju. Dosłownie popłakała się ze śmiechu.Nishinoya - 21 Listopad 2016, 18:01 - Skarbie, nawet jeśli jesteśmy dorośli to niczego nie zmienia – uśmiechnął się do niej delikatnie – Jednak cieszę się – pocałował ją w czoło – Cholernie się cieszę, że Cię mam, i że od teraz będziesz grzeczną dziewczynką – puścił jej oczko, uśmiechając się zadziornie.
Przebrał się szybko, nie chcąc by lwica długo na niego czekała. Przed wyjściem z pokoju usłyszał jeszcze jak Luna radośnie oraz głośno informuje najbliższą okolicę w promieniu pięciu mil, że udają się na spacer. Zaśmiał się cicho z tego, oprawiał koszulę, przeczesał dłonią włosy, a następnie zbiegł po schodach do czekającej na niego lwicy. - Nishinoya melduje swoje przybycie, pani generał! – zaśmiał się cicho, a następnie zasalutował niczym żołnierz, który spotkał swojego przełożonego. Na jej uwagę odnośnie podobania się bardziej bez koszuli, uśmiechnął się diabelnie, po czym powiedział – Ty To byś mi najbardziej podobała się nago – błysnął zębami, a następnie puścił jej oczko, śmiejąc się cicho. Gdy usłyszał o sukience po prosu zbaraniał i przez chwile nie mógł niczego powiedzieć, dlatego stał w miejscu, obserwując poczynania kotki. Zebrał się w sobie dopiero, kiedy Mari padła na ziemię, zwijając się oraz ze śmiechu – sam wtedy zaśmiał się, wyobrażając sobie siebie w czerwonej, seksownej miniówce z wielkim dekoltem – Następnym… razem…. – próbował mówić w salwach śmiechu, przez które musiał złapać się z brzuch i lekko pochylić – Kupie sobie… taką wystrzałową…. Kieckę i… - wziął kilka głębokich wdechów, by się uspokoić, jednak przyniosło to odwrotny skutek, gdyż śmiał się jeszcze bardziej - … napcham sobie stanik…. A potem umaluje… założę perukę i… wyrwę wszystkich… gości w klubie… i…i potem zrobię taką niespodziankę…. Zerwę z siebie… sukienkę, makijaż zmyję… peruki się pozbędę i….niespodzianka! jestem facetem! – jego wyobrażenie było naprawdę głupie, jednak nie obawiał się, że Mari weźnie go za jakiegoś psychola, w końcu po tej krótkiej chwili znajomości mogła to sama wywnioskować.Mari - 21 Listopad 2016, 19:04 Mari czekała cierpliwie na Opętańca, próbując w tym czasie uspokoić Lunę, która biegała po całym parterze, radośnie poszczekując i wołając, że idą na spacer.
Gdy Kruczek jej zasalutował, spojrzała na niego z zainteresowaniem - Nishinoya? - zapytała. Domyślała się, że Nishi to nie jest jego pełne imię ale jakoś nie czuła potrzeby, żeby o to go pytać. A teraz sam jej się przedstawił co ją niezmiernie ucieszyło. Na jego odpowiedź na temat w jakim stroju podobaliby się sobie nawzajem najbardziej, zarumieniła się czyli jednak pomyślała zadziornie. Położyła jednak niewinnie uszka, zrobiła słodką minkę i odwróciła się lekko, udając zawstydzoną - no wiesz? A właśnie tak się cieszyłeś, że będę grzeczną dziewczynką - powiedziała słodkim głosikiem - I myślałam, że pan, panie Nishinoya, pomoże mi w byciu grzeczną, a tu takie coś - teatralnie zachlipiała - teraz musi pan cierpliwie poczekać, aż znów będę niegrzeczna, bo inaczej wyjdę na kłamczuszkę - droczyła się z nim. I zastanawiała się jak Kruczek na to zareaguje. Jednak mógł być pewny, że póki baardzo ładnie jej o to nie poprosi lub nie zrobi tego podstępem, to na pewno bez ubrań jej nie zobaczy.
Zwijając się na podłodze ze śmiechu, widziała, że Nishi również jest bliski wylądowania obok niej. Słysząc jego pomysł, zaczęła się śmiać jeszcze bardziej, co jakiś czas powtarzając tylko -aua, aua.
W końcu jednak opanowała się na tyle aby mówić - kochanie ... ko...koniecznie musisz mi wtedy powiedzieć, gdzie .... gdzie idziesz bo... chce to zobaczyć na ....własne... oczy - powiedziała z trudem - i...i zostaw...też kogoś dla...dla mnie - spojrzała na niego przez łzy - nie...nie może być tak, że nie ...nie zostawisz...dla ... mnie nikogo...do poderwania - powiedziała to w sumie z automatu, ale co tam. Co zostało powiedziane to już się nie odpowie, prawda?
W końcu jednak Luna postanowiła zainterweniować. Najpierw mówią o spacerze, a tu nagle się śmieją nie wiadomo z czego, a psinka chciała spacer! I koniec! Złapała Mari lekko ząbkami za ogon, na co kotka aż podskoczyła zaskoczona, Spojrzała na sunię karcąco jednak opanowała się szybko. Odchrząknęła kilka razy i otarła łzy - to co idziemy? - zapytała Kruczka - chyba Luna ma już dość czekania i patrzenia jak śmiejemy się jak opętani - powiedziała z uśmiechem. Nim jednak wyszła, wróciła się szybko po coś. Po chwili wróciła z wetkniętym we włosy piórkiem - no teraz już mogę iść - uśmiechnęła się uroczo, rozmasowują sobie obolały jeszcze ogon i dając znać, że czas do wymarszu już nastał.Nishinoya - 22 Grudzień 2016, 22:05 - Ależ amore mio! Ja Cię przecież nie próbuję zgorszyć! – powiedział na swoją obronę, gdy kotka wspomniała o utrudnianiu jej bycia „grzeczną” dziewczynką. Zamrugał jedynie kilka razy, wyciął usta w podkówkę, jakby mówił w ten sposób „Ja jestem nie winny! Nie oskarżaj mnie, bo będzie foch forever na 5 minut!” na dokładkę tupnął jeszcze nogą niczym obrażona dziewczynka, która na siłę chce coś na kimś wymusić. Jego zabawna postawał nie trwała jednak długo, bo po chwili zwijał się ze śmiechu oraz własnej głupoty, a dodatkowo Mari stwierdziła, że musi coś dla niej zostać! – W takim razie… Powinnaś przebrać się za faceta – otarł kika łez, które spłynęły mu po twarzy – i wyrywać panienki! – powoli się uspokajał, jednak dalej zmuszony był trzymać się za bolący brzuch – dawno się tak nie uśmiał.
Białowłosy przy Mari czuł się naprawdę sobą – mógł wydurniać się ile wlezie, a ona śmiałaby się z nim, a nie z niego, dlatego tak bardzo cenił sobie obecność zuchwałej lwicy. Zafalował skrzydłami, widząc poczynania podopiecznej białowłosej, a następnie karcące spojrzenie jej właścicielki. Nawet wtedy, kiedy udaje zezłoszczoną i groźną, jest urocza pomyślał, uśmiechając się lekko.
Pogłaskał Lunę, gdy jego ukochana wróciła się po coś jeszcze do domu – Chyba Ci zazdroszczę, możesz spędzać z nią tyyyyleee czasu – powiedział cicho do pieska, a następnie spojrzał na kotkę, która właśnie wróciła, uśmiechając się radośnie – Do twarzy Ci z moim piórkiem – puścił jej oczko, a następnie stanął przed nią, pochylił się i czule pocałował. Po skończeniu pocałunku, cmoknął ją jeszcze w nos, złapał za rękę oraz powiedział – Teraz możemy już iść – pociągnął lwicę w stronę ścieżki, uśmiechając się radośnie przez cały czas.Mari - 22 Grudzień 2016, 23:37 Z trudem powstrzymała się od śmiechu, widząc foszki swojego ukochanego. Nie odezwała się jednak, nadal udając zakłopotaną i lekko zawstydzoną.
Słysząc jego komentarz, na temat wyrywania panienek, lekko zdębiała - no widzę, że masz doświadczenie w wyrywaniu facetów, skoro jesteś taki pewny siebie, chyba będę musiała skorzystać z twojej propozycji i spróbować z panienkami. Zasmakuję czegoś nowego - powiedziała i oblizała się lekko.
Chwilkę zajęło jej znalezienie piórka, nie do końca pamiętała, gdzie je zostawiła. Opcje były dwie - kuchnia albo łazienka. Na szczęście znalazła je w kuchni. W wyniku dużego ruchu w trakcie gotowania, musiało ono spaść na ziemię. Kotka pogładziła je jakby przepraszająco i wpięła sobie do włosów po czym ochoczo ruszyła do wyjścia. Poprawiła się jeszcze, mimo, że do poprawiania nie miała za wiele i pokazała się Kruczkowi. Uśmiechnęła się uroczo, słysząc, że jest jej do twarzy z jego piórkiem. Zamruczała delikatnie, gdy Nishi ją pocałował. Odpowiedziała również pocałunkiem i sapnęła lekko gdy ten się od niej odsunął po czym pocałował ją w nosek. Zachichotała cichutko na to i ochoczo złapała ja za dłoń.
Dała się pociągnąć w nieznane, uśmiechając się przy tym radośnie. Co jakiś czas upewniała się tylko, czy Luna na pewno za nimi podąża. Na szczęście psinka biegała wokół nich, merdając wesoło puchatym ogonkiem i poszczekując na latające żyjątka, które napotykała na swojej drodze.
Kotka machała wesoło ogonkami i zerkała na swojego skrzydlatego towarzysza, zastanawiając się dokąd tym razem ją zaciągnie. Przy nim czuła się wolna i spokojna. Zapominała o problemach i o złych doświadczeniach. Czuła, że w końcu może zacząć normalne życie i cieszyć się nim. Dzielić radością z kimś komu na niej faktycznie zależy.Nishinoya - 27 Grudzień 2016, 10:18 Uśmiechnął się zadziornie – Mam doświadczenie w wielu różnych dziedzinach, a te związane z wyrywaniem facetów czy kobiet… no cóż, muszę przyznać, że jeszcze nikt mi nigdy nie odmówił – puścił jej oczko – Spróbować zawsze możesz, ale wiesz… Nie jestem pewien czy pozwolę Ci z którąkolwiek wyjść – przegryzł wargę, wyraźnie dając kotce do zrozumienia, że on jako jedyny ma być kimś, z kim Mari mogłaby wyjść z takiej imprezy w wiadomych celach. – Oczywiście sam nie zamierzam wychodzić z kimś innym, aniżeli z Tobą – zatrzepotał skrzydłami radośnie.
Jej słodkie sapnięcie niezadowolenia po skończeniu pocałunku sprawiło, że zapragnął pocałować ją ponownie, jednak powstrzymał się do tego – ucałował jedynie wierzch jej dłoni na chwilę przed złączeniem ich palców.
- Na wiosnę jest tutaj naprawdę pięknie – powiedział po chwili ciszy, jaka zapanowała między nimi – Mam nadzieję, że i wtedy zechcesz spędzić tutaj trochę czasu. Ze mną. – przysunął ją swoim skrzydłem do siebie oraz objął jej ramie puchem piór – Lato również jest wspaniałe, jesień też, dlatego ponownie chciałbym, żebyś i w tych porach zapragnęła być ze mną – spojrzał na nią z ukosa – Ale chyba nie powinienem mówić takich rzeczy, skoro znamy się tak krótko… Czy powinienem, jak myślisz? – zapytał, uśmiechając się ciepło oraz serdecznie w stronę lwicy.Mari - 27 Grudzień 2016, 14:43 Słysząc słowa Nishiego na temat wychodzenia z kobietami z imprezy zrobiła tylko zawiedzioną minkę. Spojrzała na niego smutno. - czyli nie będę mogła zaprosić nowej koleżanki na herbatkę i pobawić się z nią jak na grzeczne dziewczynki przystało? - zachlipała teatralnie i wróciła się do domku po piórko.
Przeszedł ją przyjemny dreszcz gdy Opętaniec, pocałował ją w łapkę. Uśmiechnęła się do niego uroczo i ruszyła za nim, machając lekko ogonami. Wdychała spokojnie chłodne już powietrze. Było o wiele chłodniej niż poprzedniego dnia, coś wisiało w powietrzu, jednak nie przejmowała się tym. Cieszyła się spacerem z ukochanym.
Gdy otulił ją skrzydłem, zamruczała cichutko. - Nie dziwię się, że tak się w nie wtulałeś rano - powiedziała rozmarzona, przymykając oczy. Słuchała uważnie Nishiego, a jej serce przyspieszało. Spoglądała na Krucza z rosnącą radością w oczach. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. To oznacza, że Nishi faktycznie chce z nią spędzać czas, a nie tylko trochę pospacerować i znaleźć sobie inną. Prawda? PRAWDA?!
Wtuliła się mocno do niego, słysząc ostatnie słowa - może i nie powinieneś tak mówić, ale nie wyobrażam sobie, żeby tu przychodzić z kimś innym niż z Tobą - spojrzała mu w oczy po czym odsunęła się lekko - ale... - powiedziała niepewnie, odwracając lekko wzrok i przystawając na moment, zmuszając po części Nishiego aby też to zrobił. Odwróciła się do niego pleckami i kontynuowała - mam rozumieć, że zimą albo nie jest tu pięknie albo znalazłeś sobie kogoś innego, żeby z nim spędzić zimne noce, a ja powinnam iść i poszukać dla siebie jakiegoś innego kaloryferka? - powiedziała niewinnym głosikiem i spojrzała na niego zadziornym wzrokiem, zachęcającym do zabawy. Za może to tylko tak padało światło i Kruczkowi tylko się wydawało? Nie umknęło kotce, że Nishi nie wspomniał nic o zimie, mimo iż wymienił wszystkie inne pory roku.Nishinoya - 30 Grudzień 2016, 12:38 Słysząc o herbatce i rozmowie z dziewczynami poczuł się trochę głupio, jednak nie dał tego po sobie pokazać – Niestety moja droga, będę zbyt zazdrosny – puścił jej oczko, uśmiechając się zalotnie.
Na początku nie zrozumiał co lwica ma namyśli, mówiąc o wtulaniu się, ale po chwili jakaś lampka zapaliła się w jego głowie, podsuwając mu oczywiście skrzydło oraz miękkość piór. – Nie ma przyjemniejszego uczucia niż wtulenie się w takie mięciutkie oraz puchate piórka – powiedział radośnie. – Jak chcesz, też możesz się w nie wtulać w nocy – poruszył sugestywnie brwiami.
Przytulił ją mocno, pozwalając się wtulić w siebie – Naprawdę? – zapytał trochę niedowierzając – Jestem taki szczęśliwy – uśmiechnął się uroczo, jednak słysząc „ale”, spojrzał na nią zmartwiony. – Ale? – dopytał cicho. Wysłuchał jej słów, śmiejąc się cicho – W zimie nie lubię spacerować po ogrodzie – uśmiechnał się lekko – Zdecydowanie wole leżenie przy kominku, czytanie książki, picie herbatki… Dlatego zastanawiam się czy i w zimie do mnie dołączysz? W końcu nie każdy lubi czesać dywan, gdy za oknem pada śnieg – posłał jej radosne spojrzenie i ucałował w policzek. – Co Ty na to? Wiosną, Latem i Jesienią moglibyśmy spędzać większość czasu na zewnątrz, a zimą w domu. – przechylił lekko głowę w prawo, oczekując odpowiedzi. Miał nadzieje, ze się zgodzi, bo nie wyobrażał sobie spędzania zimy czy innej pory roku z kimś innym niż jego piękna Mari.Mari - 30 Grudzień 2016, 12:58 Uśmiechnęła się do niego uradowana, słysząc o tym, że może się powtulać w jego miękkie skrzydła - na pewno skorzystam z tej propozycji - powiedziała, gładząc lekko pióra policzkiem. Były takie mięciutkie, że aż nie chciała się od nich odrywać. Dodała - jednak skoro jesteś taki zazdrosny, że zaproszę kogoś na herbatkę, to nie będziesz zazdrosny, że wtulam się w piórka, a nie w Ciebie? - zerknęła na niego zadziornie. Jednak po chwili wtuliła się w Kruczka i westchnęła zadowolona, gdy ten ją przytulił.
Przytaknęła głową, gdy mężczyzna upewniał się, czy Kotka mówi prawdę. Uśmiechnęła się przy tym do niego uroczo.
Wsłuchiwała się w jego słowa z radością. Wtuliła się ponownie w niego, wdychając jego przyjemny zapach oraz ciesząc się ciepłem, które od niego bije - bardzo chętnie skorzystam z tego zaproszenia - wymruczała cicho, gdy Nishi pocałował ją w policzek - ale pod jednym małym warunkiem - pokazała mu języczek - w zimie też czasem pójdziemy na jakiś spacerek, bardzo lubię tę porę roku, w szczególności jak jest duużo śniegu - powiedziała to z radością, która chyba dorównywała radości małego kociaka.
Nie rozumiała o co chodzi Nishiemu z tym dywanem i szczotkowaniem go, więc spojrzała na niego dziwnie, jednak nie skomentowała tego. Wiedziała, że jest zwariowany, ale to właśnie z tym wariatem chciała by spędzić jak najwięcej swojego czasu.