Anonymous - 14 Lipiec 2011, 13:46 Uśmiechnęłam się, powstrzymując kolejne ziewnięcie i ruszyłam za nim. Bardzo miło z jego strony, że zaproponował takie wyjście, te skrzynie naprawdę nie wyglądały zbyt zachęcająco. kto wie, co w nich mieszka. Może smoki? A może coś gorszego? Teoretycznie mogło też mieszkać tam nic, ale...
zt oboje
(Zaczynaj w swojej chacjendzie ^^ >Anonymous - 30 Październik 2011, 18:43 Gdzie zmierzał Morihei? Nigdzie! Prosto przed siebie. Zastanawiał się, jak wyjaśnić towarzyszącej mu Vernie to i owo. Cóż, nie powie jej wszystkiego. Nie ma takiej opcji, nie ma tak fajnie. Ale coś musiał jej powiedzieć. Idąc dalej, skierował wzrok na kobietę i rzekł spokojnym głosem:
-Zadbałem o to, by nie pamiętał o niczym jak się obudzi. Nie mogłem go tam zabić. Tak, to nie był mój przyjaciel. Chciał mnie zabrać ze sobą i torturować tak długo, jak długo byłbym w stanie pozostać wśród żywych. - Wyjaśnił, idąc dalej. Spojrzał teraz przed siebie. Z resztą dlaczego on się jej tłumaczył? Powinien kazać jej dać sobie spokój i tyle. Nie byłoby żadnej farmazony, użerania się, a teraz? Z drugiej strony... Nie może w tym mieście siedzieć sam, musi zdobyć sobie sojuszników po jednej czy drugiej stronie. Ta "Moria" to chyba nie były dobre typy, więc postawi na tą całą "karcianą szajkę". Skoro miał do czynienia z samą "królową". Cóż... Będzie ciekawie, bardzo ciekawie - można by rzec. Teraz dopiero uświadomił sobie, gdzie oboje dotarli. Stare tory... Tylko nikogo nie było w okolicy. Do tego panowała już noc. Ale nikogo, w ogóle, ani żywego ducha w odległości co najmniej pięciu kilometrów... Zabawne. [ZT Oboje - tylko tędy przechodzili]Anonymous - 4 Listopad 2011, 21:06 Zdecydowała się przejść do świata ludzi, oj dużo ją to kosztowało. Teraz przechadzając się po obrzeżach miasta duma w zamyśleniu. Nie wie co ze sobą zrobić, bardzo chciała się na coś przy dać, oczywiście nie w świecie ludzi ale po drugiej stronie. Zaczęła się strasznie nudzić, przysiadła na chodniku. Nie zwracała uwagi na to, że kilka przechodniów zaczyna się na nią dziwnie gapić. Co ją obchodzą jacyś ludzie? Zawsze może z nich zrobić miazgę kiedy będą spali. Miała strasznie egoistyczne myśli a jednocześnie pesymistyczne mimo iż na ogół nie była ponura. Może troszkę poważna i opryskliwa ale na pewno nie ponura.
Po dłuższym czasie siedzenia zdecydowała, że warto by było troszeczkę się "pobawić" się gdzie indziej.
[z/t]Anonymous - 29 Luty 2012, 20:54 Podróż, podróż i podróż… Thomas wrócił właśnie z paro miesięcznej podróży i co zastaje? Oczywiście nic, jak zawsze. Żadnej nagrody za kolejną rozwiązaną sprawę, żadnej pochwały. Po prostu nikt na niego nie czeka. Wszyscy mają go głęboko w… Tak, więc znudzony ciągłym siedzeniem w domu i oglądaniem niezbyt inteligentnych puszczanych przez mass media, przybył tum na starą bocznicę metra. Od razu widać było, że jest to jedno z tych miejsc, które nie wytrzymały siły czasu i poddały się zniszczeniu. Ściany, z których odpadał tynk kontrastowały z czernią grafit ii przedstawiających słowa niezbyt kulturalne, do tego ta brudna podłoga… brr… Jednak mimo tego wszystkiego chłopak nie zamierzał uciekać gdzie pieprz rośnie, a raki zimują. Westchnął, po czym włożył ręce w kieszeń i podszedł do wagonów. Stare, zardzewiałe i nudne spowodowały u niego tylko znużenie, więc wyruszył na poszukiwania czegoś, co choć na chwilę go zajmie, przepędzi złe myśli jak i pozwoli zapomnieć o minionych zdarzeniach. Nie często się widzi śmierć swojego klienta prawda? No cóż, niestety nasz książę miał pecha. Przymknął na chwilę oczy by po chwili je otworzyć i spojrzeć na sufit. Oby się nie zawalił – pomyślał, a następnie przenosząc wzrok w stronę drzwi skierował się w ich stronę. Jednak odpoczynek dobrze mu zrobi. Lecz jak to zawsze, musiało mu się zdarzyć coś nieoczekiwanego, obcas u jego buta pękł. Granatowo włosy przeklął szpetnie pod nosem, po czym schylił się by podnieść rzecz, która wykazała się nieposłuszeństwem i odleciała od pary całkiem nowiutkich budów. Będę musiał kupić sobie nowe, gdy tylko dostane wypłatę od Panicza Oleandera. Zresztą nową spódnicę też, gdyż przy takim szczęściu nie wiem czy dożyje do końca dnia. – Przez myśl Thomasa przemknęła też myśl o nowym szaliku, ale szybko ją odrzucił. Musiał jakoś dotrwać do końca miesiąca. Zresztą spódnica, którą miał na sobie była dość wytrzymała. Niepotrzebnie się martwił. Poprawił niebieską wstążkę na szyi, po czym wstał ostrożnie i na jednej nodze pokuśtykał do najbliższej ściany. Musiał zastanowić się co w tej sytuacji zrobić – zdjąć buty i wracać do domu na bosaka, czy czekać aż ktoś się pojawi. Druga opcja była mało prawdopodobna, gdyż miejsce, w którym znajdował się młodzieniec było rzadko odwiedzane, co zdołał zauważyć, gdy tylko poczuł okropny zapach unoszący się wokół. Śmierdziało zgniłymi jajkami i i fekaliami. Jak się domyślacie nie było to zbyt przyjemne dla delikatnego nosa chłopaka, ale no cóż, musiał to jakoś wytrzymać, aż nie przybędzie pomoc, albo nie wykuśtyka się stąd. Obie opcje niezbyt się mu podobały, ale w końcu trzeba było którąś wybrać…Anonymous - 1 Marzec 2012, 17:21 Andre zdecydował się wrócić do świata ludzi po tym jak Tenebres wywlókł go z miejsca gdzie rozmawiał z cyrkowcem, spokojnym z resztą. Właściwie to Ciężko stwierdzić, kto tam był spokojny skoro to była postać 3 in 1. W każdym razie dzięki kompasowi otworzył się portal i oboje przeszli. Czarny lew uparł się mu towarzyszyć, więc Andre się zgodził. Powiedział, że jednak będą musieli iść gdzieś na tereny rzadko uczęszczane. nie pokaże się z nim w mieście.
Gdzieś nieopodal Thomas mógł usłyszeć rumor. no cóż bestia nie była zbyt, delikatna i od razu po przekroczeniu na drugą stronę go zwaliła z grzbietu. Andre walnął o ziemie niczym wór kartofli i jęknął głośno a potem wybuchł.
- ej! możesz być delikatniejszy, nie jestem jakimś worem kartofli albo jakiegoś ziarna czy co. Odwaliło Ci w ogóle, czego mnie stamtąd zabrałeś co?!
Muzyk był oburzony postawą swojego kotowatego podopiecznego, a może było na odwrót. Cholera jasna wie jakie panują między nimi relacje, zwłaszcza słysząc co potem się stało. Pan w sukience usłyszał głośny tubalny warkot, który wydostawał się z gardzieli czarnego lwa z rogami. Mina blondyna od razu zrzedła i mruknął.
- Rozumiem "niebezpieczny" da?
Zapytał i założył ręce na klacie piersiowej splatając je w przedramionach. Spojrzał na bestie spod byka, ta uczyniła to samo i tym razem dało się słyszeć nieco stłumiony warkot. Na co muzyk westchnął i wstał otrzepał tyłek z brudu i od razu zakrył nos mówiąc.
- Ale jedzie..
Odsunął stopą jakiś kamień i zaczął się rozglądać. W dali gdzieś dostrzegł jakąś postać, zaczął więc ku niej zmierzał. Najpewniej to jakiś bezdomny, ale musiał to sprawdzić. Nie chciał przecież aby ktoś rozpowiadał, że widział go z wielkim rogatym stworem o czarnym futrze i czerwonych ślepiach. Stwór zaś ruszył za swoim właścicielem i Thomas mógł widzieć jak czerwone punkciki się przybliżają. Są coraz bliżej i bliżej.
/ wybacz, że tak krótko, ale się poprawię/Anonymous - 1 Marzec 2012, 18:20 Jednak nikt nie nadchodził, więc Thomas postanowił jednak dokuśtykać się do najbliższego sklepu by kupić jakieś tanie klapki. Japonki bądź inne tego typu tandety. Obrócił się na jednej nodze, po czym oparł się delikatnie o starą, pobrudzoną ścianę… fuj… Aż go skrzywiło, gdy jego plecy dotknęły kamienia. Po chwili ułożył ręce za siebie i odepchnął się delikatnie od ściany. Zrobił kilka niechwiejnych skoków, po czym ustabilizował się. Niestety coś wytrąciło go z równowagi i zaszokowany upadł na ziemie. Gardłowe i tubalne krzyki spowodowały, iż niczego nieświadomy chłopak upadł na swoje cztery litery brudząc przy tym spódnice. Jednak będę musiał kupić nową sukienkę – westchnął w myślach zaczął się oglądać za źródłem dźwięku. Mrużąc oczy zobaczył tylko dwie plamki zbliżające się do niego, niby nic takiego, ale za razem nie było to coś normalnego. Niby czemu jacyś ludzie mieliby się pałętać w tym zapomnianym już miejscu. Tak naprawdę to dopiero pierwszy raz kogoś tu spotyka. Oczywiście spotyka nie jest słowem dobrze opisującym tą sytuacje, gdyż Thomas nawet nie ma pojęcia, kim są te osoby. Przecież mogą to być jacyś pijani menele bądź jacyś członkowie gangu. W dzisiejszych czasach wszystkiego można było się spodziewać. Ludzie zabijali ludzi nawet za to, że nie dali im jakichś nic niewartych pięćdziesięciu groszy. W dzisiejszym świecie ludzkie życie było naprawdę mało warte. Nagle chłopak wyrwał się z zadumy i powoli wstał. Kit z tym, że pobrudził sobie nogi, zresztą i tak był już upaprany. Wyprostował się, a następnie nadal wpatrywał się w miejsce, z którego przybywają nieznani. Lecz po chwili zrozumiał, że jedna z tych postaci to nie człowiek, tylko… Lew, wielgachny czarny lew. Słyszał o takich w Krainie Luster, ale tu, na ziemi, spotkać go to było coś niespodziewanego. No cóż, z tego można wysunąć jeden wniosek, iż towarzysz bestii nie był normalną osobą. Chłopak spiął się lekko, gdyż zrozumiał, że nie jest wcale w najkorzystniejszej sytuacji. Osobnik zmierzający w jego stronę miał do dyspozycji ogromną bestię, a on? Nóż, pistolet, które nic tu nie dadzą i jeszcze ten klejnot, który dostał od jakiegoś magnata (przedstawiciela upiornej arystokracji) za dobrze wykonane zadanie. Ach, jak teraz o tym wspomina to było to jedno z najtrudniejszych zadań, jakie dostał. Że też, musiał ugodzić spór dwóch rozchodzących się małżonków, z czego kobieta był człowiekiem, i chyba nawet bardziej niebezpiecznym niż jej były partner. Ale wróćmy do rzeczywistości. Granatowo włosy Książę schylił się do cholewki buta, (tego jeszcze sprawnego) i wyciągnął z niego swój piękny sztylet. Piękny, bo własnoręcznie robiony, oczywiście. Tylko tej broni tak naprawdę ufał, i tylko tą walczyło mu się najlepiej. Oczywiście miał spore umiejętności w walce bronią białą, ale to jego sztylet dawał mu największą szansę, że wygra… No dobra, koniec tych wzruszających monologów o broni Thomasa. Czas lepiej się zastanowić, co dziewiętnastolatek ma w tej sytuacji zrobić. Nie chciał prowokować przeciwnika, więc jak na razie trzymał nóż opuszczony, ale zarazem gotowy by w każdej chwili zadać cios. No cóż lepiej dmuchać na zimne. Stał, więc i lustrował wzrokiem nowoprzybyłego. Osobnik, jak zdołał dojrzeć nasz bohater, był przedstawicielem płci brzydszej, choć wcale taki brzydki nie był. Długie blond włosy opadały mu na ramiona, do tego biała, wręcz albinoska cera i około metr osiemdziesiąt wzrostu. Czyli nie najgorzej. Może nie będzie musiał z nim walczyć, i pokiereszować tej jego ładnej buźki. Oby, gdyż nie jest do końca pewien czy da radę wygrać. Ech, żeby okazał się przyjacielem a nie wrogiem.
//Pisz tak długie jak chcesz, mi to nie przeszkadza.Anonymous - 1 Marzec 2012, 18:44 Nie miał pojęcia kogo spotka, więc szedł z mieszanymi uczuciami. Zaś bestia wydawała się być spokojna z pozoru tylko rzecz jasna. Ogon Tenebresa niespokojnie wachlował powietrze. Najchętniej pewnie przywaliłby muzykowi tą wielką czarną łapą z ostrymi pazurami i pokazał co sądzi na temat jego ekscesów. Sebastian czasem ma głupie pomysły, tak samo jak dostają mu się w ręce przedmioty jakich nie powinien tykać. Takim np. jest bursztynowy kompas, który pozwala na swobodne poruszanie się między światami. Gdy w końcu znalazł się dosyć blisko gościa stwierdził, że to nikt inny jak facet przebrany za sukienkę. Zrobił minę jakby zobaczył coś niezbyt miłego dla oczu. Rzeczywiście chłopak mógł go uznać, za ładnego. Andre urody nie brakuje. Blond zadbane kłaki, ładne oczy w odcienie miodu, oryginalne rysy twarzy, budowa ciała niczego sobie. co do jednego się jednak Thomas pomylił, albo i nie. Chłopak, który stał przed nim teraz z konsternowaną miną był członkiem gangu, od jakoś tak 15 roku życia, teraz liczy sobie lat 19 czyli coś jakoś tak 4 lata. Jeśli też nasz panicz w sukience obeznany jest w zespołach rozpozna gębę wokalisty zespołu "Infected". Jednak muzyk wolałby nie, to mogłoby wywołać niepożądaną reakcje. Wtedy dopiero zainteresował się postawą osoby, na którą trafił. To co trzymał w ręku nie nastroiło go pozytywnie więc skrzywił się i mruknął zniesmaczony.
- Facet, nie zamierzam z tobą walczyć, jestem tutaj chwilowo. Tak więc schowaj to cacko i czuj się bezpiecznie.
Andresiek rzeczywiście nie miał ochoty nic mu robić, chłopak i tak wyglądał na lekko przestraszonego ową sytuacją. Chyba zapomniało się blondynowi, że idzie z gigantycznym lwem, który ma rogi i tak dalej, szczegół.Czy on był przyjacielem, ciężko określić, lecz wrogiem też nie, nie widział w chłopaku zagrożenia dla swojej osoby. Zamrugał kilkakrotnie oczyma i westchnął, po raz któryś z resztą.
- Nim też się nie przejmuj, burzliwa wymiana zdań, po prostu..
Prawda trudno powiedzieć, który by wygrał w tym starciu. Jedno jest pewne, na polecenie Sebastiana nie wkroczy do akcji. Tak więc tym mógł się nie kłopot nasz książę. Ganster ma ze sobą broń, plus lata doświadczenia w stylu ulicznym, czyli walce nie nastawionej na żaden konkretny styl. Z resztą wystarczy wyjąć pukawkę z tyłu spodni i raczej sprawa jest przesądzona.
- Tak właściwie kiego u diabła, robi tu taki osobnik jak ty, ekhem w kiecce niczym baba?
Słyszał o różnych dziwach i takie też widział, jednak do chłopaków w kiecce nie przywykł.. Chociaż jakiś urok w Thomasie był. W każdym razie wokalista utkwił w nim swój miodowy wzrok i czekał na odpowiedź, miał nadzieję, że jakąś otrzyma, nawet jeśli niezgodną z prawdą.Anonymous - 1 Marzec 2012, 19:37 No cóż, trzeba powiedzieć, iż Thomas nigdy by nie przypuszczał, że stojący przed nim osobnik mógł być członkiem gangu, bądź jakiejś innej grupy przestępczej. Wyglądał normalnie jak na dzisiejsze czasy. Długie włosu, poprzekłówane uszy i luzacki styl bycia. Typowy nastolatek, pseud-buntownik, jak zaczął nazywać nieznajomego chłopak. Wszysko byłoby normalnie gdyby nie to coś maszerujące obok muzyka. I mimo prośby chłopaka jak i jego zapewnień, że zwierze mu nic nie zrobi, nie schował noża tylko zcisnął go bardziej na rękojeści. ie chciał walczyć, ale przekąską dla bestii też nie chciał zostać. Więc został w takiej pozie, w jakiej był. Jedną z dziwniejszych rzeczy jaka przykuła jego uwage u nieznajomego to, to iż poznał, że Thomas jest factetem. Przecież wyglądał niemal jak dziewczyna, przez cały dzień siedział i co? Ktoś zauważył to, iż nie jest on przedstawicielem płci pięknej. Zmrużył lekko oczy po czym spojrzał w oczy blondyna.
- To raczej ja powinienem się spytać, co robi tu człowiek z Tenebresem u boku. Jakbyś nie zauwarzył to świat ludzi, heloł? Matka cię nie nauczyła, że istot z krainy luster się tu nie przyptowadza. - odpowiedział z sarkazmem patrząc na reakcję członka kapeli "Infected", o której istieniu nie miał pojęcia. Nasz książe nie przepadał za nowymi zespołami, wolał stary klasyczny rok jak i muzykę musicalową, naprzykład z musiacali "Wife". Ale cóż, każdy lubi co innego. Tak, więc Andre nie musiał się martwkć o swoją reputację gdyż nic jej nie zagrażało. Zresztą to Gabriel powinien tu się bardziej bać niż on, ale to szczegół. Po chwili mieśnie chłopaka rozluźniły sie, oddach powrócił do normalego stanu, a adrenalina znikneła tak szybko jak się pojawiła. Nasz podążający za wolnością Niebieski Ptak uświadomił sobie, że przecież z takimi sytuacjami często spotyka się w pracy, i że w takich momentach zawsze zachowuje spokój. Więc po co całe te nerwy? Tylko jedno było dziwne, czemu nieznajomy tak spokojnie przyjął jego reakcję. Przecież normalny człowiek już dawno by uciekł, a granato włosy został. Czy to nie było dla niego dziwne? A zresztą, czy to ważne. Ważniejsze jest chyba teraz to by wyjść z tej sytuacji bez szwanku. Niby osobik o miodowych oczach powiedział, że nie musi się denerwować, ale bezpieczeństwo i czujność to podstawa, tego się nauczył podczas pracy mediatora. W końcu powiedział:
-A co? Przeszkadza ci mój strój? Zresztą nie ważne, i tak mnie nie obchodzi co sądzisz. A teraz do rzeczy. Masz jakieś zapasowe buty, klapki czy coś innego? Jak widzisz obcas mi się złamał, a ja muszę wrócić do domu. - mówił szybko i stanowczo. Po prostu stwierdził, że raczej to tego człowieka będzie musiał poprosić o pomoc. Że też ten cholerny obcas musiał się złamać. Gabriel spojrzał na ramię i strzepnął niewidzialy kurz, by choć na chwile odwrócić wzrok od "intruza". Oczywiście ta chwila nie mogła trwać wiecznie i dwubarwnooki spowrotem zlustrował przybysza. Tylko, żeby jego odpowiedź była choć w znacznym stopniu pomocna. Inaczej nie wie co zrobi. Choć nie, chyba wie. Wyżyje się na kimś, na czymś w pobliżu. Dzisiejszy dzień był do kitu. Od rana nic mu nie wychodziło, całe popełudnie się nudził, a kiedy w końcu wyszedł na spacer, to but nie wytrzymał i uległ procesowi rozkałdu na podeszwę i obcas. Ech, żeby tylko było lepiej.Anonymous - 1 Marzec 2012, 20:09 Jak jednak powszechnie wiadomo to pozory mylą. Może i wyglądał dosyć niepozornie, ale był a raczej wciąż jest członkiem gangu. Nie ma co jednak się nad tym rozwodzić. Właściwie to sam się domyślił, że postawa chłopaka jest wywołana nie nim sam a po prostu Tenebresem, który za nim podąża.
Co do samego zaś Thomasa to facet po prostu rozpozna faceta w co ten by się nie ubrał. Widać po nim było, że nie jest dziewczyną, nie ta budowa ciała, brak raczej istotnej kobiecej cechy.. Tak się mu przynajmniej zdawało, ale nie jest gościem, który gapi się tylko na babskie cycki. Właściwie to sam nie wie czy woli chłopców czy dziewczynki, a może i to i to. W każdym razie trudnością, przynajmniej dla niego nie było poznać, że to samiec, po prostu. Przechylił lekko głowę i mrużył oczyska słuchając co ten ma mu do powiedzenia. Słowa bynajmniej nie były takie jakby chciał, ale czegoś przynajmniej się dowiedział.
- Ah czyli to jest Tenebres..- Uśmiechnął się delikatnie do kotowatego, lecz dalszych słów nie mógł przyjąć spokojnie, zareagował na nie gwałtownie.- Nie kurwa, nie nauczyła, bo nigdy jej nie miałem!
Warknął niemiło w jego stronę, nie znosi gdy mówiono mu o niewychowani i, że matka miała na to wpływ. To było bzdurą, zostawiała go od razu po narodzinach. Racja, każdy lubi co innego a o gustach się nie dyskutuje. Bądź co bądź dobrze się stało, że nadal jest Incognito. Nie mógł być jednak spokojny gdy taki o chłystek w sukience zachowywał się tak bezczelnie i złośliwie. To jest jego działka, nie pozwoli na zabieranie jej, co to to nie. Nerwy nie są potrzebne, też fakt. Więc i muzyk po kilku wdechach uspokoił a lew w międzyczasie usiadł przy jego boku dalej machając zamaszyście ogonem. Co do kolejnych słów brew muzyka drgnęła i aż parsknął śmiechem
- Nie właściwie to nie przeszkadza, to Ty wyglądasz jak błazen nie ja..
Wzruszył ramionami chichotając, bo Thomas w rzeczy samej wyglądał komicznie, przynajmniej w mniemaniu Sebastiana. Jednak jak by nie było dalsza część także potrzebowała sarkastycznego komentarza,
- Biedny obcas, musiałeś go zbytnio sfatygować, to odleciał...
W głosie była ironia i kpina a na ustach parszywy uśmieszek. Następnie podszedł do swojego czarnego kotowatego i go pogłaskał po łopatce na co ten zareagował cichym warkotem, ale potem przestał i po prostu siedział.
- Nie mam też butów, nie myszkuje ich po torbach na takie okoliczności jak ta, przykro mi. może odłam drugi obcas i jakoś dokuśtykasz..
Znowu Hieni śmiech a blondynek spojrzał na swojego rozmówce, który prezentował się niebagatelnie. Nawet tyłek miał niezły, gdyby nie był opakowany w spódnicę, marnowanie ciała, jaka szkoda.Anonymous - 1 Marzec 2012, 20:41 Mimo wszystko i tak było to dla Thomasa dziwne, że chłopak odgadł jego płeć. Przez to tylko, że nie ma piersi? To było dopiero komiczne. No coż, blondyn musiał być chyba zaściankowy skoro nie przyjął do wiadomości, że są dziewczyny które takich atutów jak cycki, że się wyrażę ordynarnie, nie mają. Co prawda Thomas był mężczyzną, ale jego budowa jak i wygląd złudnie przypominały kobiece. Taki się urodził i już. Na słowa o matce chłopaka nie zareagował. Zresztą co miał zrobić? Pocieszczyć go? On sam miał gorzej i jakoś to przeżył. Sebastian swojej matki nigdy nie znał, była dla niego obca. Thomas swoją znał, a ona zniknęła, odeszła, po prostu umarła. Tak więc chłopak nie widział sesnu rozpaczania nad rozlanym mlekiem, jak i nad tym na co się nie ma wpływu. Kolejne słowa jakie dobiegły do uszu chłopka już nizabyt mu się podobały. Nie lubił jak ludzie się z niego nabijali. Co prawda uodpornił się już na docinki, ale nadal takie przytyki gdzieś, tam w najgłębszym zakamarku serca bolały. Miał już ochotę coś odpowiedzieć, ale za nim zaczął miodowooki ciągnął dalej swój wywót, swoją litanie poniżenia.Gdy skończył Gabriel ze zmróżył oczy po czym bez wachania powiedział, a raczej wysyczał.
-Skoczyłeś? Zaczynałem się nudzić, więc wiesz. Powinieneś raczej poćwiczyć, bo rozmowa z innymi niezbyt ci wychodzi - chłodny wzrok nie ustępował i wpatrywał się w gały nieznajomego. Książe prawie już zapomniał o wielkim czarnym lwie stojącym koło Andre. Teraz liczyło się tylko to, że chłopczyna się z niego naśmiewa. Ba! ma się za kogoś lepszego, a tego nie mógł ścierpieć. W spodniach i białej koszuli którą nosił często prezentował by sie pewnie lepiej, rozmawiając z muzykiem. Ale zachciało mi się ubrać sukiekę to ma. Mimo, że rzadko wychodził w tych strojach, to nie znaczy, iż ludzie mogą się z niego wyśmiewać. Oczywiście częściej ubierał się bardziej normalnie, "niemarnował swojego ciała" jak to stwierdził Andre w myślach, lecz to, że raz ubrał się w swój ulubiony strój, nie znaczy, że da po siebie jechać.
-Oczywiście mogę się dokuśtykać, to nic takiego. Może ty w tym czasie odeślesz swojego kocurka na odpchlanie. - powiedział z przekąsem po czym schylił się po obcas i przy okazji zdjął buty. Drogie kozaki rzucił w kąt, a owym problemem cisnął w ścianę. Był dzisiaj wkurzony, i to na maksa. Jakiś niespełna rozumu debil, przychodzi i zaczyna go wyzywać. Co też się dzieje na tym świecie... pomyślał i westchnął rozczarowany. Przeszła mu już trochę złość, na intruza stojącego przed nim, ale to wcale nie znaczy, że nie miał ochoty go już więcej widzieć. Nie lubił takich ludzi, i uważał ich za chorobę niszczącą tą już "pogiętą" planetę. Chyba niedługo wybierze się znowu do Krainy Luster, bo ma już dosyć Ziemi. Może za parę dni, gdy skończy sesje. Do tego jeszcze te jutrzejsze zajęcia. Gdy Tom sobie o tym przypomniał od razu mina mu zrzedła. A miał na dzieję, ze troche odpocznie, zrelaksuje się i znów powróci do pracy. No cóż, los nie zawsze daje cytryny, by wycisnąć z nich lemoniadę. Za to częstą rzuca w nas gorczycą. Zaraz wróci na boso, położy się spać. Tylko musi rozwiązać jeden mały problem.Anonymous - 1 Marzec 2012, 21:15 Zależy jak leży z tym gorzej. Zapewne Thomas nie był świadkiem śmierci swojej matki. Andre stracił już w życiu trzy bardzo ważne dla siebie osoby, więc wie co to znaczy. Ci co go przygarnęli, mimo, że byli to starsi ludzie dbali o niego, zginęli w wypadku. Stracił też swoją ukochaną Mishę, No i bynajmniej matka gówno go obchodziła, była po prostu dla niego obca, od samego początku martwa jak głaz. Jednak mimo wszystko bolało go, że nie chciała go, a że nie znał powodów z jakich został porzucony mógł snuć tylko domysły. Szkoda, że taki przytyki na niego działały, Sebastian by je po prostu zignorował, nie robią one na nim takiego wrażenia jak powinny. Racja zdzieli za nie, ale tylko dla fasonu aby nie stracić twarzy i aby ów osobnik nie myślał, że na jeżdżenie po sobie pozwoli. Tak było i w tym wypadku.
- Więc nie nie wiem, więc wiesz..
Naśladował jego ton wyraźnie kpiąc, nie z faktu, że jest ubrany jak baba tylko dlatego, że jak ona się zachowywał, a to już normalne nie było. Słowa o poćwiczeniu wywołały w nim salwę śmiechu, taką niepohamowana, że aż lew na niego spojrzał jakimś dziwnie rozbawionym wzrokiem.
- Poćwiczyć to powinieneś Ty, ale tobie radze się cofnąć do przedszkola i z tego poziomu zacząć.
Fakt, gdyby chłopak ubrał się inaczej to i reakcja Andreśka byłaby inna, a tak ma. Bo tolerancja blondyna jest wysoka, nawet bardzo, ale jawne paradowanie faceta w sukience bóg wie gdzie nie zalicza się do tego grona. Swoją drogą gdyby książę był trochę milszy to i muzyk także nie miałby oporów przed normalną konwersacją a tak niestety przykro mi, ale Thomas skazany jest na złośliwość w stylu Andre, i chyba idzie mu całkiem nieźle. Mógł sobie jeździć po blondynie, ale czepianie się Tenebresa, nie było dobrym pomysłem, "kocurek" o tym przypomniał gardłowym warknięciem i postąpieniem kilka kroków. Łapy były sztywne a łeb niesiony dumnie, czerwone ślepia zwierza wpatrują nienawistnie w CZŁOWIEKA, który go obrażał, to już uwłaczało jego godności. Z ust Andre wydostał się tylko chichot, zapewne chłopaczyna nie przewidział, że Tenebresy są wyjątkowo Agresywne do ludzi, zwłaszcza gdy się je obraża. Miał możliwość przekonania się o tym stojący przed Thomasem gangster, który ponoć jest debilem.
- No to młody masz problem, przesadziłeś.
Głos muzyka był zajadły syczący i ociekający złośliwym jadem. Teraz nawet dla przekory, nie powstrzyma "Zapchlonego kocurka".Anonymous - 1 Marzec 2012, 22:03 Cóż, Thomas też nie jedną śmierć widział, nie jednego człowieka zabił z zimną krwią. Oczywiście odbiło się to na psychice chłopska i to bardzo. Stawał się coraz bardziej zamknięty, przestawał zwracać uwagę na innych i przestał słuchać cudzych poleceń… to były stare czasy, nie warto ich rozpamiętywać. Gabriel przeczesał grzywkę, po czym poprawił koronę na głowie, a wzrok jego zmienił się na bardziej stanowczy.
– Cóż, udawanie mnie niezbyt ci wychodzi, koleś. – stwierdził na przekór, a na ustach księcia pojawił się miły radosny uśmieszek mówiący „ja nic nie mówiłem”. Grał, czy nie grał, to nie ważne. Ważne było tylko jedno, nie odczuwał strachu. Nie bał się nawet jak ta wielka czarna bestia zawarczała i postąpiła do przodu. Czuł się normalnie, jak zwykle był lekko znudzony, ale mimo wszystko dało się wykryć na jego twarzy małe zdenerwowanie. Miał ochotę się policzyć z blondynem. Najchętniej go pobić do nieprzytomności i sprzedać do jakiejś meliny by zarabiał na życie w jakiś niemoralny sposób. Ale złość piękności szkodzi, więc musiał się opanować i prychnął znacząco na komentarz chłopaka, z kolei robiąc krok w stronę Tenebresa. Najważniejsze by nie poczuć strachy przed drapieżnikiem, mówił sobie w duchu. Przecież nie mógł okazać tego, że się boi i zwiać. Zresztą, co by to dało, lew pewnie z łatwością by go dogonił. Szacując swoje szanse rozumiał, że były zbyt małe by spróbować dać nogi za pas. A do tego nie był też tchórzem, by zwiewać przed jakimś przerośniętym kotem, więc stał i patrzył się hardo w ślepia, bestii. Cóż, bardzo ładne ślepia.
– Nawet nie jesteś taki brzydki – rzucił pod nosem, po czym odwrócił się w stronę Andre. –A właśnie, jak masz na imię? Mało mnie to obchodzi, ale jakaś kultura musi być – powiedział poważnie i powrócił do ilustrowania towarzysza jakże uprzejmego chłopaka o blond włosach.
– Kici, kici… - zawołał jak do małego kotka, ani bez kpiny, ani bez jakiegoś specjalnego entuzjazmu. Od tak, zwyczajnie.Anonymous - 1 Marzec 2012, 22:27 Na jego słowa wzruszył ramionami i prychnął wielce rozbawiony. No bo czy on mu sugerował, że w tym momencie ma si zezłościć, jego słowa mają go zranić czy jaki gwint? Złość w wydaniu Księcia niezbyt ruszała naszego gangstera.
- Nie dziwię się, nie jestem takim bałwanem jak Ty..
Wsunął dłonie do kieszeni z ciekawością obserwując co się wydarzy. Czy Tenebres będzie spokojny, czy może zareaguje agresją. Na te kici, kici zmarszczył tylko wargi, kocie z resztą i dało się słyszeć kolejny warkot, tym razem mówił "nie zbliżaj się". Tym samym nierozważnie było wyciągać ku niemu rękę jak to zrobił nasz kolega. Mimo, że nie był zdenerwowany to naraził się lwu, ten więc nie miał powodu zaprzestać. Zrobił kilka kroków w jego kierunku marszcząc pysk i kłapnął tuż przed jego dłonią dając do zrozumienia aby go nie dotykał. Po czym pysk umiejscowił na poziomie twarzy chłopaka i wpatrzył tymi czerwonymi, ślicznymi ślepiami. Praktycznie stykali się nosami. Bestia po raz kolejny wydała z siebie warkot, miał on sugerować ni mniej ni więcej " zjeżdżaj". Jeśli jednak człowiek dalej będzie brnął do dotknięcia go nie skończy się ciekawie. Blondyn to wiedział i nie chciał być odpowiedzialny za śmierć tego osobnika. Podszedł więc do Fene i położył na jego nosie dłoń odsuwając a przynajmniej starając przekazać aby się cofnął. Tak też Tenebres zrobił.
- Posłuchaj ośle, tego zwierza się nie obraża, za samego pchlarza ma ochotę Ci zagryźć nie mówiąc o kocurku, czy tym perfidnym kici kici.
Warknął w jego kierunku i chwycił go za ciuszki tuż pod szyją i przyciągnął. Naprawdę chłopak był aż takim osłem. Neh nie ważne z resztą, jeśli chce sprzedać tyłek Andre musiałby się natrudzić, aby w ogóle blondynowi cokolwiek zrobić, a to do rzeczy łatwych nie należy. Co do moralności to i tak już jest zbyt zdemoralizowany, aby nie posunąć się do sprzedania tyłka, fakt cenił się ale do łba właziły mu różne powalone pomysły, takie życie.
- Idiota do entej jesteś, chociaż tyłek masz niezły..
Warknął nieco zirytowany zachowaniem chłopaka, zachowywał się niczym rozwydrzony bachor, który musi mieć co zechce inaczej będzie beczał na całe gardło. Nie przywykł chyba, że czasem trzeba spasować.
Blondyn domyślił się, że gość chce się z nim porachować, bynajmniej nic przeciw nie miał. Oparł się o jedną ze ścian puszczając go i jednocześnie zdejmując dłoń z pyska Fene. Podszedł do ściany i się o nią oparł.
- No proszę dajesz, pokaż to co byś ze mną teraz nie zrobił. Masz wolną rękę działaj..
Mruknął i pokazał, że w dłoniach nic nie trzyma a potem posłał parszywy uśmieszek czekając, czy ten chłystek będzie miał odwagę.Anonymous - 2 Marzec 2012, 07:02 W jedynym Sebastian miał rację, Thomas zachowywał się jak rozpuszczony dzieciak, i chyba to go najbardziej w tym wkurzało. Że nie opanował się i zachował, jak nie on przecież. Normalnie, to zignorowałby tego chłopaka i poszedł sobie, nie zważając na jego zaczepki. To chyba przez ten paskudny dzień. Straci panowanie nad sobą i… no właśnie i… prawie wdał się w bójkę! Co już w ogóle nie było w jego stylu, on i przemoc, i to jeszcze względem człowieka? Nie do pomyślenia. Przecież on by nawet muchy nie skrzywdził (chyba, że latałaby mu koło nosa i wydawała te dziwne, irytujące bzyczenie). A czym bardziej chłopaka, który emanował pewnością siebie. Co prawda nasz kolorowooki chłopaczek, też był pewny siebie, swoich sił, jak i tego, że nie stchórzy, ale mimo wszystko, nie chciał się bić. Tak, więc postanowił użyć swych umiejętności mediatorskich i rzekł.
- Jak chcesz się bić, to bij. Ja w tym udziału nie chcę brać. Mam dziś parszywy dzień, do tego napotykam się na jakiegoś blond chłopaczka, który zaczyna mnie obrażać. Już nie mam na to nerwów.- Thomas już chwilę temu się uspokoił, ale zmęczenie, cała ta dziwna sytuacja zaczęła go męczyć. Chciałby już iść do domu. Spakować się, i z wielką chęcią przenieść się do Krainy Luster, i chyba tak zrobi. Do tego musi znaleźć satyra, gdyż tylko to on prawdopodobnie, wie gdzie można znaleźć przedmiot, który chce odnaleźć nasz granatowo włosy książę. Tak, więc wyprostował się, podrapał swój nos i gapiąc się na Andre, uśmiechnął się najmilej jak w tej sytuacji potrafił. Wiedział, iż każdy dobry Mediator nie powinien reagować agresją, a uległością i asertywnością. Przecież, przemoc nie rozwiązuje. Co prawda, w sprawie o nękanie jednego człowieka przez istotę rasy lalka pomogła, ale o tym innym razem. Dobrze, wróćmy do naszego bohatera. Sammuel jak już dobrze wiemy, był w nieciekawej sytuacji, dlaczego chyba nie musiał powtarzać. Mimo, że nie trząsł portkami na widok tej ogromnej bestii, to wcale i to w najmniejszym stopniu nie zamierzał wdawać się z nią w jakiś konflikt. Właśnie, co odzyskał trzeźwość umysłu, a to taki psikus. Okazuje się, że zaraz będzie pobity. No cóż, takie już jest życie. Chyba jednak przestanie paradować publicznie w sukienkach, a swoje dziwne hobby zostawi jednak dla siebie. Choć inni mężczyźni go nie rozpoznawali, to nie znaczyło że zaraz nie napatoczy się jakiś inny chłystek, i nie zauważy w nim czegoś dziwnego. Osobiście nie miał ochoty znowu wpakowywać się w taką sytuację.
- Ja już sobie pójdę, odpocznę i zniknę ci z oczu, może i ty ochłoniesz – stwierdził, po czym zaczął podążać w kierunku wyjścia. Co krok nadeptywał też jakieś małe kamyki i kawałki potłuczonego szkła krzywiąc się przy tym. Dlatego właśnie, chciałby nieznajomy mu pomógł, lecz cóż, Gabriel nie miał szczęścia, a blondyn okazał się całkowicie nieprzydatny. W taki sposób doczłapał się do jednej z połamanych ławek i oparł się o nią. Mogłem założyć jednak te skarpetki, na pewno by wtedy tak nie bolało – pomyślał, po czym spojrzał jeszcze na Sebastiana. Nie oczekiwał od niego pomocy, po prostu taki odruch. Do tego ten chłopak, mimo że w ordynarny sposób pochwalił go. Za co? Za tyłek. I chodź samo w sobie nie było to powiedziane zbyt przyjaźnie, to w pewny sposób było miłe. Więc odwrócił prędko wzrok, po czym zaczął iść dalej, powoli by nie wdepnąć w jakiś duży kawałek, którym będzie się musiał zająć już chirurg. Jakoś nie miał ochoty trafić na odział w ich miejscowym szpitalu, gdyż kleik i cała noga w gipsie (jak to zwykle u nich bywało) nie bardzo mu się widziały. Wolał raczej znaleźć się na swojej miękkiej kanapie u zrobić sobie drzemkę. O, to by było najlepsze. Szkoda tylko, iż jeszcze długa i bolesna droga przed nim.Anonymous - 3 Marzec 2012, 17:47 Akurat fakt, że Thomas ma parszywy dzień niezbyt muzyka obchodził. to od Thomasa wynikła niezbyt przychylna rozmowa i w efekcie praktycznie bójka. Nie miał jednak zamiaru jak i chłopak brnąć w to dalej, sytuacja była po prostu chora. Znaczy blondyn chętnie by się z kimś potłukł, rozkwasił gębę czy nabił limo pod okiem, ale sam ma spartaczony humor do granic możliwości. Na słowa pana w sukience czy tam spódnicy nie mógł zareagować inaczej jak po prostu parsknięciem i słowami.
- Nerwica to chyba powszechne zjawisko, też nie mam dzisiaj nastroju..
Andre jednak nie był zmęczony jak Mediator, raczej tylko zdenerwowany chociaż się w miarę uspokoił. Tenebres widząc iż chłopak spasował także spasował i po prostu z głuchym warkotem zakręcił wokół własnej osi i usiadł na zadzie utkwiwszy w nim swoje czerwone ślepia, który w ciemności bardzo ładnie błyszczały. to było dobre posunięcie ze strony pana mediatora. Sam Sebastian zaś westchnął, nie miał nic do gościa, po prostu obojgu trochę puściły nerwy. Na słowa jego odnośnie odejścia nie zareagował, pozornie rzecz jasna. wyciągnął bursztynowy kompas i otworzył przejście, w którym chwilę potem zniknęła bestia.
Jako, że teraz był wolny, nie musiał martwić, że ludzie będą na niego dziwnie patrzyli ruszył w stronę Thoma, miał zamiar panu księżniczce pomóc, łaskawie ulitować. Gdy znalazł się dostatecznie blisko chwycił go w biodrach po czym uniósł i zarzucił na ramię, brew mu drgnęła bo po raz kolejny bawił się w rycerza na białym koniu. Bez jakiegokolwiek słowa, zaczął go przenosić, przez te całe świństwo, jeszcze by sobie nogi pokaleczył książę.
- Następnym razem lepiej nie paraduj w kieckach, to nie jest mądre posunięcie, ja osobiście nic do tego nie mam, ale ludzie bywaja nietolerancyjni..
Mruknął i zakręcił nosem.
/wybacz, że tak krótko, ale nie miałam pomysłu co odpisać ;x/